28 [część 2]
~W poprzednim rozdziale~
-Przepraszam. Wrócę jutro. - wymamrotał w odpowiedzi, wstając.
Jungkook westchnął, oglądając Taehyunga, który otwiera drzwi, by wyjść.
Ale zauważył, że starszy gwałtownie zamarł w miejscu. Wychylił głowę na bok, by zobaczyć, na co patrzy drugi.
Młodszy zmarszczył brwi i powiedział:
-Taehyung, co się dzieje.
Ale Taehyung nie odpowiedział, tylko upadł na podłogę.
---------------------------------------------
-Będzie z nim dobrze. - doktor poprawił swoje okulary i spojrzał na swojego pacjenta.
-Dzięki Bogu.. - Jungkook westchnął, patrząc na brązowowłosego chłopaka, leżącego na łóżku obok niego.
Taehyung leżał na łóżku spokojnie. Młodszy prawie dostał ataku paniki, kiedy ten zemdlał, ale ponieważ doktor akurat przechodził obok pokoju, ten szybko poszedł na badania.
-Wygląda na to, że nie dostarczał organizmowi składników odżywczych i konsumował tylko alkohol. Co jest bardzo niebezpiecznie. Miał szczęście, że upadł akurat w szpitalu. - doktor zaśmiał się.
-Haha, tak. - młodszy zaśmiał się w odpowiedzi.
-Panie Jeon, ponieważ już Pan nie śpi, chciałbym porozmawiać o tym, co się Panu stało. - zmienił temat, chwytając za krzesło za nim i usiadł obok łóżka.
-Częstotliwość bicia Pana serca była ekstremalnie wysoka i nie miał Pan w swoim organizmie wystarczającej ilości tlenu. To spowodowało, że Pan zemdlał.
Jungkook przełknął slinę i skinął głową.
-Teraz, słyszałem od twojego brata, że miewasz halucynacje? - doktor zapytał, marszcząc brwi.
-T-tak. Tak sądzę. - chłopak usiłował się wydusić.
-Czy mógłbyś mi coś o tym opowiedzieć?
Naprawdę nie chcę teraz o tym rozmawiać.
-Zacząłem miewać koszmary parę miesięcy temu, po tragicznym wypadku. Ale dopiero miesiąc temu zacząłem widzieć dziwne rzeczy. Widzę tą osobę, która brała udział w tym wypadku, nawet jeśli ona powinna być nieżywa. B-boję się tej osoby, a ona pojawia się za każdym razem, kiedy jestem sam. - Jungkook powiedział drżącym głosem, po czym kontynuował. - Doszło do momentu, kiedy zaczął mi grozić i mówił, że zabije osobę, którą kocham, jeśli nie będę trzymał się od niej z daleka.
-Więc wiedziałeś, że to jest twoje wyobrażenie, ale robiłeś to co kazała ci ta osoba? - zapytał, zapisując wszystko w swoim notatniku.
-Uh, tak. Brzmiał i wyglądał tak prawdziwie. To było przerażające.
-Oczywiście, że było. Rozumiem. Czy ta osoba kiedykolwiek cię dotknęła lub zraniła w sposób fizyczny? Jeśli tak, czy czułeś jej dotyk?
-Cóż.. - Jungkook poprawił się w łóżku.
Czy powinienem powiedzieć mu o zeszłej nocy? Ale to było prawdziwe. On był prawdziwy.
-Nie, nie dotykał mnie. Ale naciskał na mnie, bym popełnił samobójstwo.
-Okej. Czy masz problemy ze spaniem? Albo czy zawsze czujesz się spięty i zestresowany?
-Tak. Nie mogę spać dobrze, przez koszmary.
Doktor skinął głową i zapisał coś ostatni raz, po czym zdjął okulary.
-Panie Jeon, może Pan mieć połączenie Zespołu stresu pourazowego z Zespołem Charlesa Bonneta i być może Schizofrenie.
Jungkook otworzył usta.
-Uh-Przepraszam, co?
-Zespół stresu pourazowego to zaburzenie stresowe. Pojawia się po szokujących i traumatycznych zdarzeniach, które wydarzyły się w przeszłości. Jego symptomami są koszmary, trudności ze spaniem. Zespół Charlesa Bonneta jest typem halucynacji, kiedy wszystko widzisz, ale wiesz, że to nie jest prawdziwe. Nie możesz mieć tylko problemu z oczami, dlatego możesz mieć też Schizofrenie. To jest inny typ halucynacji, kiedy widzisz, słyszysz i czujesz.
Jungkook nie wiedział co ma powiedzieć. Był w szoku, że można było u niego zdiagnozować tyle rzeczy.
Doktor zauważył jego reakcje, więc lekko się uśmiechnął.
-Proszę się nie bać, Panie Jeon. Pana zaburzenia mogą zostać wyleczone. Ale nie jestem w 100% pewny, że je Pan ma. Będzie lepiej, jeśli pójdzie Pan na dokładniejsze badania.
-Czy dostane leki?
-Tak, i to całkiem sporo. Ale lepiej będzie, jeśli najpierw przedyskutuje to z rodzicem lub opiekunem.
-Dobrze.. - chłopak wymamrotał i westchnął.
Leki.
-Możesz skorzystać też z drugiej opcji i najpierw pójść do lekarza psychiatrycznego po porady, zanim zaczniesz brać leki.
-Czy jest jeszcze jakaś opcja? Inna niż leki?
-Niestety nie. Ale wierze w to, że to jest najlepszy sposób, by wszystko się poprawiło, Panie Jeon. Poziom Pana psychozy jest wysoki. Będzie lepiej, jeśli jak najszybciej skonsultujesz się z doktorem.
Poziom mojej psychozy. Jungkook zaśmiał się w duchu.
-To wszystko co mogę teraz powiedzieć. Ale najpierw, musi Pan odpocząć. Przyjdę do Pana za 5 godzin. Oh, i proszę się zbyt nie ruszać, jest Pan podłączony do kroplówki. - doktor wstał z siedzenia, po czym wyszedł z pomieszczenia.
Jungkook powrócił do pozycji leżącej.
Mam Zespół stresu pourazowego i Schizofrenie? I co było to trzecie?
Kurwa, rodzice mnie zabiją.
Co inni sobie pomyślą?
Jestem pieprzonym psycholem.
Taehyung pomyśli, że-
-Masz schizofrenie? - chrypliwy głos nagle zaburzył ciszę panującą w pokoju.
Jungkook spojrzał na bok, by zobaczyć Taehyunga z otwartymi oczami i lekko odwróconym ciałem w jego stronę.
-K-kiedy się obudziłeś. - młodszy zapytał zaskoczony.
-Kiedy doktor mówił o tym, że masz schizofrenie. I to inne gówno.
-Oh.
Pokój objęła niezręczna cisza. Czarnowłosy naprawdę chciał się teraz zabić za nie zrobienie tych wszystkich rzeczy, które powinien zrobić już dawno. Jak pójście do szpitala.
-Spójrz. Pomogę ci przez to przejść. - Taehyung powiedział, przez cały czas przyglądając się młodszemu.
-Jest w porządku. Tata mi pomoże. - Jungkook westchnął, odwracając wzrok w kierunku okna.
-Jungkook, ciągle mówiłem ci, byś poszedł do szpitala. Wszyscy ci mówili.
-Wiem! Wiem, że mówiłeś to ty, ciocia Cassy, mama i tata! Ale nie zrobiłem tego, to moja wina! To wszystko jest moją winą! - młodszy nagle wybuchł złością. Jeszcze sekundę temu był spokojny, a teraz był w furii.
Czy to też jest symptom schizofrenii?
Starszy lekko się wycofał, ale kontynuował:
-Jungkook. Wiem, że to będzie dla ciebie trudne, branie leków i chodzenie do psychologa. Ale będę przy tobie, nawet jeśli będziesz mnie od siebie odpychał. Jestem twoim bratem.
Jungkook wzdrygnął się na to słowo. Znowu powiedział 'brat'.
-Taehyung, przestań.
-Jesteśmy rodziną, Jungkook, to naturalne, by troszczyć się i pomagać rodzinie-
-Nie jesteśmy braćmi!! Nie chcę byśmy byli braćmi!! Ja wciąż cię kurwa kocham i nigdy nie chciałem z tobą zerwać, zrobiłem to dlatego, że Jin mi groził! Wciąż jestem w tobie zakochany i chciałbym, aby nasi rodzice nigdy się nie spotkali! Dlaczego nie mogę cie po prostu kochać, tak, jakbym chciał? Dlaczego to jest takie trudne?!
Jungkook wykrzyczał, podczas gdy z jego policzków spływały łzy, a gorący oddech wychodził z jego ust. W końcu był w stanie powiedzieć te wszystkie rzeczy, które w nim siedziały, ale nie minęła nawet sekunda, a Jungkook już zaczął żałować.
Usta Taehyunga otworzyły się, gdy chciał coś powiedzieć, ale szybko je zamknął. Był w szoku, słysząc całą prawdę, ale poczuł też małą ulgę w sercu.
W końcu udało mu się odpowiedzieć młodszemu:
-Jungkook, dlaczego wcześniej mi tego nie powiedziałeś-
Puk, puk, puk!
Ktoś głośno i gwałtownie zapukał do drzwi.
Dwóch chłopaków spojrzało w ich kierunku, odpowiadając ciszą.
Drzwi otworzyły się, wpuszczając do środka wysokiego mężczyznę, trzymającego kwiaty przed swoją twarzą. Powoli odsunął kwiaty od swojej twarzy, wchodząc do środka pomieszczenia.
Jungkook zamarł.
Mężczyzna uśmiechnął się lekko, podchodząc do Jungkooka. Położył kwiaty na stoliku obok łóżka i spojrzał w dół na niego. Ciało Jungkooka zesztywniało.
-Dobrze cię widzieć, Jungkook. I Taehyung.
-Namjoon? Jak ty- To znaczy, co ty tutaj robisz? - Jungkook zapytał zaskoczony i równocześnie zszokowany.
Taehyung zamrugał kilkanaście razy.
-Hyung, co do kurwy? Co ty tu nagle robisz? Skąd przyszedłeś?
-Wróciłem z czegoś dobrego.
-Czy coś się przydarzyło? - młodszy zapytał.
Namjoon zawahał się nad odpowiedzią, po czym cicho powiedział:
-On nie umrze, jeśli ty umrzesz, Jungkook.
-O-o czym ty mówisz?
Namjoon zniżył twarz do poziomu Jungkooka i spojrzał mu w oczy.
-Przepraszam, Jungkook. Proszę, wybacz mi. - powiedział z pełnym winy wyrazem twarzy.
-Hyung, nie rozumiem-
Namjoon gwałtownie chwycił Jungkooka za szyje i zaczął go dusić.
-Jungkook! Kurwa!! - Taehyung starał się wstać ze swojego łóżka. Ale jego głowa wciąż była odurzona i czuł, jakby coś kuło go w mózgu. Jego wzrok był biały i Taehyung nie potrafił prawidłowo wszystkiego widzieć, ale odłączył się od kroplówki, robiąc krok w stronę Jungkooka.
Jungkook panikował, starając wyrwać się spod dłoni starszego, równocześnie próbując złapać oddech. Dusił się i jedyną rzeczą, jaką był w stanie teraz zobaczyć to twarz Namjoona.
Pomocy.
Młodszy starał się kliknąć w przycisk, ale był on zbyt daleko. Namjoon ścisnął jego gardło jeszcze mocniej i młodszy w tym momencie mógł poczuć na sobie śmierć.
Kurwa, tracę przytomność.
Taehyung potrząsnął głową i sięgnął po czerwony przycisk.
Kliknął w niego, przez co zaczął dzwonić dzwonek, sygnalizujący, że zaraz przyjdą doktorzy.
Namjoon odwrócił głowę w kierunku Taehyunga, przestając dusić Jungkooka. Nic nie powiedział, tylko odwrócił się i szybko wybiegł z pomieszczenia.
Chłopak zaczął mocno kaszleć, przez co po chwili zaczął wykaszliwać krew. Taehyung podbiegł do niego, by sprawdzić, czy ten jest w stanie oddychać i próbował go uspokoić.
-Kurwa mać. On jest pieprzonym psycholem. Jasna cholera. - starszy powiedział, łapiąc się za włosy.
Nie minęło dużo czasu, kiedy doktorzy wbiegli do pokoju, by zobaczyć co się dzieje.
Wszystko potem było dla nich zamazane. Starali się wszystko opisać, ale było to dla nich za dużo. Taehyung jedyne co teraz chciał, to by Jungkook żył.
On nie umrze, jeśli ja nie umrę? Kto? O kim on mówił?
-----------------------------
~Ktoś POV~
Była dokładnie 10:37, kiedy dostałem od niego telefon.
"Zrobiłeś to?"
"P-przepraszam, zainterweniowali, więc nie mogłem tego zrobić."
"Mówiłem ci, byś go zabił."
"Kochanie, przepraszam, nie mogłem, ponieważ doktorzy-"
"Powiedziałem ci, byś go zabił, a ty tego nie zrobiłeś."
"P-przepraszam."
"Dokończę to sam."
"Nie! Wszyscy będą wiedzieć, że ty-"
"Przecież to już i tak nie ma znaczenia, prawda?"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro