23
TEN ROZDZIAŁ WAS ZABIJE.
-------------
"H-hyung, proszę, nie mów mi, że-"
"Że zabiłem twoją matkę? Oczywiście, że to zrobiłem."
"Hyung. Czy to się dzieje naprawdę?"
"Oczywiście. To nie jest sen. Będę żył tak długo, jak ty będziesz żył."
"Co powinienem zrobić?"
"Kiedy byłeś ze mną powinieneś zginąć."
"Więc powinienem się zabić?"
"To by była dobra decyzja, Jungkook."
"N-nie mogę tego zrobić."
"Oczywiście, że możesz."
"Ale nie chcę."
"Więc, jest też druga opcja."
"Jaka?"
"Opuść Taehyunga."
"C-co?"
"Złam mu serce."
"Nie, nie mogę tego zrobić. Kocham go."
"Więc będę z tobą już do końca życia."
"Nie- nie, nie, nie, nie."
-Nie.. Nie, NIE!
Jungkook krzyknął ze swojego łóżka, a jego czoło było całe pokryte potem.
-Jungkook, co się stało? - jęknął głos, tuż obok niego.
Młodszy wykonał głęboki oddech i wytarł czoło.
-N-nic. To tylko zły sen.
Taehyng przetarł oczy i podniósł się, by zbliżyć się do Jungkooka.
-Znowu? Jungkook, masz już koszmary od trzech dni. Co się dzieje? Czy one są o Jinie?
-Tae, wszystko w porządku.
-Nie, nie jest. Popatrz na siebie, krew odpłynęła ci z twarzy. Okropnie się pocisz. Wyglądasz na naprawdę chorego. - Taehyung pogłaskał go po policzku.
-Po prostu jestem zmęczony.
-Musisz pójść do lekarza. Kochanie, nie potrafię już na ciebie patrzeć, kiedy tak wyglądasz.
Młodszy westchnął, kiedy wstał z łóżka, by założyć na siebie bokserki.
Starszy wyciągnął rękę, by chwycić za jego nadgarstek i wciągnąć go z powrotem do łóżka.
-Martwię się, Jungkook. Proszę, pójdę z tobą. - Taehyung przytulił młodszego od tyłu.
-Tae, muszę ci coś powiedzieć. - Jungkook powiedział, obracając się.
-O co chodzi?
-Ja..
-Ja-co?
-Kocham cię.
Taehyung zmarszczył czoło.
-Czy to jest to co chciałeś powiedzieć?
-T-tak. - Jungkook spojrzał w dół na swoje dłonie i uspokoił go uśmiechem.
-Chodź, musimy się szykować na lekcje.
---------------------------------------------
-Jungkookie!
-Oh, hyung, co ty tutaj robisz? - Jungkook powiedział z zaskoczeniem, kiedy odwrócił się, by zobaczyć chłopaka o pomarańczowych włosach, idącego w jego kierunku.
-Mam dzisiaj egzamin, więc pomyślałem, że przyjdę wcześniej. - Jimin odpowiedział.
-Oh, rozumiem. Gdzie jest Yoongi?
-N-nie wiem. Nie pytaj mnie.
-Ale nie jesteście teraz razem?
-Co? Nie! Pfffttttt zabawny jesteś.
-Co, dlaczego?
-Ostatni raz, kiedy z nim rozmawiałem, powiedział mi, że moja twarz wygląda jak mochi.
-Uh, to nie miał być komplement? - młodszy powiedział, śmiejąc się.
-Nie, to było niemiłe, Jungkook. Już go nawet nie lubię.
-Oh, jasne. Wmawiaj sobie.
-Ej! Powiedziałem, że już go nie lubię! Odpuściłem już go sobie dwa miesiące temu.
-Ale napisał do ciebie, czy chcesz abyście do siebie wrócili, prawda?
-Odmówiłem. Byłem wtedy z Namjoonem.. - Jimin wymamrotał.
-Tak czy inaczej, co u ciebie? Czy Taehyung cie wspiera?
-T-tak. Jest ze mną w porządku. Nie ma powodu do martwienia. - młodszy skłamał.
-To super, Kookie. Długo cie nie widziałem, więc musimy czasem gdzieś wyjść, dobra?
-Dobra. - Jungkook uśmiechnął się blado.
----------------------------------
-I to tyle na dzisiaj. Do widzenia wszystkim. - profesor krzyknął, zamykając książkę.
Uczniowie zaczęli wybiegać z klasy, jeden po drugim, podczas gdy Jungkook jeszcze się pakował, by wrócić do domu.
Nagle poczuł się słabo i stracił równowagę. Złapał się za ławkę, tuż przed tym, jak już miał upaść, ale jego podręczniki spadły na podłogę.
Chyba nie wysypiam się wystarczająco.
Po tym jak Jungkook wyszedł z klasy, poszedł do męskiej toalety. Sprawdził, czy ktoś jest w kabinach.
Przemył twarz wodą i wyjął ze swojego plecaka ostry przedmiot.
Jungkook przyłożył go do nadgarstka, przyciskając, by wbił się do środka. Przestał, zanim na jego skórze mogło pojawić się cięcie. Jungkook bał się, że Taehyung to zobaczy. Ale zostawił na swoim nadgarstku lekki ślad, z którego nawet nie poleciała krew.
Dlaczego nagle poczuł potrzebę, by zrobić coś takiego?
Co ty robisz?
Jungkook spojrzał w lustro i upuścił brzytwę.
-Jin, czego chcesz.
Widzę, że znowu próbujesz.
-Po prostu sobie idź.
Dlaczego? Pomogę ci.
-Nie potrzebuje twojej pieprzonej pomocy! - chłopak krzyknął, chwytając dłońmi umywalkę.
Po prostu spróbuj zrobić to jeszcze raz. Tym razem będzie prościej.
-Nie zatnę się na śmierć.
Cóż, to źle, bo będę z tobą dopóki tego nie zrobisz, Jungkook.
Chłopak zadrżał.
Nie miał żadnego wyboru, niż posłuchać się tego, co mówi Jin. Tego, co odgłos w jego głowie mu podpowiada.
-Powiedziałeś mi, że mam drugą opcje.
Drugą opcje? Jest nią..?
-Zerwanie z Taehyungiem. - Jungkook wziął oddech, patrząc się Jinowi w oczy.
Jin lekko się uśmiechnął, podchodząc do Jungkooka. Młodszy spojrzał do tyłu, ale nikogo tam nie było. Znowu odwrócił się, by zobaczyć Jina, który pojawił się w odbiciu lustra, stojąc obok niego.
Czy zamierzasz wybrać tą opcję?
Jungkook zawahał się, zanim odpowiedział:
-N-nie.
Dlaczego tak się torturujesz? To będzie prostsze, by wybrać tą drugą opcję, zamiast robić sobie krzywdę, Jungkook.
-JA TO KURWA WIEM. - Jungkook zaczął płakać, upadając na kolana.
-Wiem to, ale nie chcę skrzywdzić Taehyunga.
Nie skrzywdzisz go. Pomożesz mu. Taehyung jest już zmęczony martwieniem się tobą. Wszystko co robisz to płakanie i użalanie się nad sobą, Jungkook. Nikt tego nie chcę.
Jin miał racje. Jungkook był dla wszystkim problemem. Wiedział, że wszyscy są już tym zmęczeni. Prawdopodobnie nawet Taehyung.
Więc, co wybierzesz, Jungkook?
Jungkook wstał, chwytając za plecak, po czym opuścił łazienkę.
-----------------------
-Jestem w domu.
-Witaj. - Taehyung powitał go z uśmiechem, będąc w salonie.
Nie potrafię tego zrobić.
-Jak było na lekcjach? Miałeś dzisiaj jakiś egzamin?
Jungkook przytaknął i oglądał Taehyunga, który wziął od niego plecak.
-Kochanie, wszystko okej? Znowu nie wyglądasz dobrze. - starszy przyłożył dłoń do czoła drugiego, by sprawdzić czy ma gorączkę.
-Jest w porządku. - młodszy odpowiedział chłodno, odpychając od siebie dłoń Taehyunga.
-Jungkook, co jest kurwa nie tak. - wyraz twarzy Taehyunga zamienił się w poważny.
Nagle Jin pojawił się obok starszego.
Powiedz mu, Jungkook.
Jungkook naglę poczuł się przestraszony i stracił poczucie bezpieczeństwa.
Może on myśli o mnie jak o problemie.
-Jungkook, mam dość tego, że ciągle mówisz, że jest w porządku. Bo wyraźnie nie jest. - starszy upuścił plecak na ziemie.
Widzisz, Jungkook? Myśli o tobie jak o problemie.
Młodszy nie odpowiedział i pozostał cicho.
Nienawidzi mnie.
Nienawidzi mnie.
Nienawidzi mnie.
Nienawidzi mnie.
Nienawidzi mnie.
-N-nienawidzisz mnie, Taehyung.
-C-co? Jungkook, niepokoisz mnie.
-Nienawidzisz mnie, bo jestem dla ciebie problemem i wszystko co robię to płacze! - Jungkook zerwał się.
-Jungkook! Co ty kurwa gadasz?! Nigdy nie powiedziałem, że jesteś problemem! Staram się ci pomóc!
-Ale tak o mnie myślisz! Nienawidzisz mnie! - Jungkook krzyknął, a łzy leciały mu po policzkach. - Jin miał rację.
Taehyung chwycił młodszego w nagły uścisk.
-On już nie żyje, Jungkook.
-Nie, nie żyje. Ale jest kurwa żywy w moim umyślę. On przejął całe moje ciało. - Jungkook wypłakał, starając się odepchnąć starszego.
-Proszę, przestań. Jedziemy do szpitala. Teraz.
-Nie, nigdzie nie idę! - młodszy wykrzyczał w jego ramiona.
-Jungkook, nie opieraj się tak, ja chce ci pomóc! - starszy mocniej przytulił młodszego, chwytając go za ramiona.
Chłopak zebrał w sobie siły i forsownie odepchnął od siebie starszego, sprawiając, że ten się potknął.
Muszę to powiedzieć.
Taehyung popatrzył na Jungkooka z szokiem. Młodszy zamknął oczy i zacisnął pięści.
Pokój objęła cisza.
-Taehyung, zrywam z tobą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro