Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXXIII







Chociaż obawiał się to robić, w końcu jednak przyszedł czas, aby skontaktować się z Minhyukiem i dowiedzieć się czegokolwiek na temat stanu Kihyuna. Naprawdę bał się tego, co może za chwile usłyszeć. Jednakże serce podskoczyło mu do gardła, kiedy odblokowując telefon zauważył w rejestrze połączeń masę nieodebranych od Lee i jedno jedyne odebrane od Kihyuna. Zmarszczył brwi próbując przypomnieć sobie, czy aby na pewno rozmawiał wczoraj z Yoo. Coś mu rzeczywiście świtało, ale nadal nie był tego pewien.

-Zabije cię- usłyszał na powitanie.

Skrzywił się, odsuwając telefon od ucha, by jeszcze raz spojrzeć na jego wyświetlacz.

-Dlaczego odbierasz telefon Kihyuna...?- Zapytał, obawiając się najgorszej odpowiedzi.

-Bo jego właściciel jest właśnie badany i szczerzy się do jakiegoś lekarza... Jak tylko tam wrócę, to ja już mu pokaże, co znaczy uśmiechać się tym pięknym uśmiechem do kogoś innego niż...

-Minhyuk- przerwał mu.

-CO?!

-O czym ty mówisz? Jak się on czuje?

-Teraz się tym interesujesz?- Warknął.- A jak wcześniej dzwoniłem do ciebie milion razy, to nie łaska było odebrać.

-Byłem... Zajęty- mruknął zawstydzony.- To co u niego?

W odpowiedzi usłyszał jedynie naprawdę zirytowane westchnięcie przyjaciela, w myślach widział jego twarz z wymalowaną na niej chęcią mordu.

-Czasami nie mam do ciebie sił- westchnął.- Lekarze mówią, że miał naprawdę dużo szczęścia i tak w sumie to nic poważnego mu się nie stało poza tym, że ma rozciętą głowę.

-To przecież brzmi poważnie...- mruknął.

-Jechałem do tego szpitala będąc przekonany, że on nie żyje- wydawało się, że Minhyukowi głos zadrżał.- To, że ma tylko rozciętą głowę, dla mnie naprawdę nie brzmi groźnie w tej sytuacji.

Tym razem Wonho musiał bezsprzecznie przyznać przyjacielowi racje. Niewiele brakowało, by nigdy nie mogli już podziwiać uśmiechu Kihyuna, delektować się jego głosem... Na samą myśl o tym, oczy zaczynały go niebezpiecznie piec.

-Wiesz co się stało? Jak do tego doszło?

Minhyuk milczał przez chwilę

-Mówi, że nic nie pamięta...

-Ale?

-Skąd wiesz, że ma być jakieś „ale"?

-Znam cię zbyt długo, słyszałem to po tonie twojego głosu... więc?

-Mam pewne przeczucia, choć lepiej żebyś o nich nie wiedział.

Zdążył już wcześniej powiedzieć Minhyukowi o tajemniczym mężczyźnie spotkanym przed ich domem. Pamiętał jak wzrok chłopaka w jednej chwili utracił całą wolę walki. Ta pewność siebie gdzieś uleciała, pozostawiając jedynie pustą powłokę, która mogła rozlecieć się, gdyby ktoś choć opuszkiem palca jej dotknął. To było prawdziwe oblicze strachu, który codziennie nawiedzał Minhyuka. Choć Wonho nie potrafił powiedzieć skąd ów strach się brał, to zdecydowanie musiało mieć to związek z tamtym mężczyzną. Niestety miał przeczucie, że tym razem również chodzi o to samo, ponieważ kolejny raz Lee milczał wyjątkowo długo.

-Mogę przyjechać go odwiedzić?- Zapytał, chcąc przerwać ciszę.

-Nie- ta jedna fraza przywróciła Minhyukowi jego cały paskudny charakter, jaki pokazywał wszystkim dookoła. To jedno słowo było tak stanowcze i zimne, że można było pomylić je z rozkazem.- Nie możesz teraz zostawić go samego rozumiesz? Nie ważne co powie lub zrobi... Ty musisz być obok, rozumiesz?

-Ale...

-Nie denerwuj mnie jeszcze bardziej-warknął.- Cały świat wali mi się na głowę, więc chociaż raz w swoim zasranym i bezwartościowym życiu zrób to, o co cię proszę.

Wonho momentalnie zastygł w bezruchu. Naprawdę nie wiedział, jak powinien zareagować na takie słowa przyjaciela. Miał być zły? Oburzyć się i odszczekać mu? Dlaczego miał to robić, kiedy... tak w zasadzie... On miał racje.

Shin zamrugał kilka razy, nieudolnie próbując powstrzymać cisnące się do oczu łzy.

-Hoseok ja nap...- złagodniał nagle.

-Nie no, wszystko rozumiem- pociągnął nosem.- Nie sprawiać problemów i pilnować Hyungwona, spokojnie akurat to umiem najbardziej.

-Nie to miałe...- zaczął.

Naprawdę stracił chęci do kontynuowania tej rozmowy, dlatego jak najszybciej postanowił ją zakończyć. Rozłączając się z Minhyukiem, zdawał sobie sprawę, jak bardzo go to zirytuje, ale naprawdę podczas tak krótkiej konwersacji z nim zdążył już stracić całe szczęście, które chwile temu podarował mu Hyungwon. Lee naprawdę był mroczną postacią, skoro w chwile potrafił zachwiać czyimś systemem wartości.

Główny problem polegał na tym, że Minhyuk rzeczywiście musiał nie zdawać sobie sprawy z tego, co wydarzyło się poprzedniego dnia. Gdyby tylko wiedział o wyjściu Wonho, upiciu się przez niego i ostatecznie powrocie do domu w dość nie jasny sposób, to na pewno nie rozmawiałby z nim dzisiaj w taki sposób. Oczywiście to czego był świadkiem przed chwilą także nie było miłe, ale to nie był ten rodzaj złości.

Mimo wszystko nadal zastanawiało go to jedno jedyne odebrane połączenie od Kihyuna. Powoli zaczynał się zastanawiać, czy aby chłopak nie kryje go przez ich wspólnym przyjacielem. Jednakże dlaczego miałby to robić, skoro do tej pory zawsze obierał jego stronę? To naprawdę poważnie mąciło w głowię Shina.

Z lekkim przestrachem spojrzał po zdewastowanym mieszkaniu. Nadal nie pamiętał, co miało wczoraj miejsce, ale to co się działo musiało być naprawdę interesujące. Chociaż ból głowy nieco ustąpił po zażytych tabletkach, to nadal pozostawał osłabiony. Niestety mimo tego musiał zabrać się za uporządkowanie tego wszystkiego. Podczas sprzątania ziemi z wywalonej doniczki, nawiedziły go wizje wściekłego Kihyuna, który przeważnie dbał o czystość w tym miejscu. To zdecydowanie było przerażające doświadczenie. Nawet jeżeli chłopak z pozoru wygląda jak słodki chomik, to nadal potrafi naprawdę potężnie ugryźć.

W pewnym momencie usłyszał jakby huk przedmiotu upadającego na ziemie... Naprawdę dużego przedmiotu. Nie wiedział, dlaczego ale momentalnie zachciało mu się śmiać, kiedy podchodząc do drzwi Hyungwona usłyszał jego ciche stęknięcie.

-Spadłeś z łóżka?- Zapytał niewinne, przy okazji podnosząc buty znajdujące się zaraz obok.-Boli cię coś?

Wszystkie dźwięki zza drzwi momentalnie ucichły. Zupełnie jakby Chae próbował udawać, że wcale go tam nie ma.

-Wiesz, że wychodząc nie zamknąłem twoich drzwi?- Zagadnął.

W odpowiedzi niemalże natychmiast usłyszał odgłos przekręcanego zamka.

-Stoisz przy drzwiach?- Zapytał zaskoczony, ale i tym razem nie uzyskał odpowiedzi.- Naprawdę dziękuje, że zaopiekowałeś się pijanym mną- uśmiechnął się pod nosem.- Nawet nie chce wyobrażać sobie, jak bardzo ciężko ci było, kiedy musiałeś wyjść ze swojego pokoju.

Jak miał się w stosunku do niego zachowywać? Wczoraj padło tyle nieprzyjemnych słów, a dzisiaj Hyungwon otwarcie przyznał się do błędu, ale jednocześnie zasugerował, że wcale nie chce zostać całkiem sam. To wszystko naprawdę mogło przyprawić o jeszcze większy ból głowy.

-Jesteś naprawdę skomplikowany, wiesz?- Wymknęło mu się.- Znaczy... Eeeeem...

-Wiem- prawie nie dosłyszał tego słowa.- W-Wziął...eś t-tabletki?

Wonho momentalnie pomyślał, że Hyungwon naprawdę uroczo się jąka, kiedy jest zdenerwowany.

-Tak, uratowałeś mi nimi życie- uśmiechnął się.- Przeczytałem też twój liścik.

-I?- Jego krótkie pytanie.

-Myślę, że oboje popełniliśmy błąd, wiesz? Ja chciałem zbyt dużo w krótkim czasie, a ty...

-A ja wcale nie pomagałem ci w tej samotnej walce o mnie... Ignorowałem wszystkie twoje słowa chociaż mówiłeś do mnie całymi godzinami... Ja...

-Płaczesz?

Chwila ciszy.

-Ja... Nie obiecuje niczego...- powiedział krztusząc się własnymi łzami.

-Wiem- przyznał spokojnie.- Chyba już to zrozumiałem- kolejny raz się uśmiechnął i z jakimś głupim przeświadczeniem, że Hyungwon robi dokładnie to samo. Przyłożył otwartą dłoń do powierzchni drzwi.- Będzie naprawdę dobrze, jeżeli po prostu już nigdy więcej nie znikniesz.

-Postaram się...

~~~

Wow~

Kolejny rozdział, w którym Hyungwon się odzywa

Wow~

Czy to jest aby na pewno to samo ff? >.> Mógłby ktoś jeszcze raz sprawdzić?

Dziękuje za przeczytanie tego rozdziału ^ ^ Mam nadzieje, że Wam się podobał :)

To miłe, że postanowiliście mi towarzyszyć i dzisiaj~

Dzisiaj niestety niewiele mam do powiedzenia i mam nadzieje, że mi to wybaczycie ^ ^"

Chętnych zapraszam na chwilkę rozmowy w komentarzach~

Do zobaczenia!

Rozdział betowała imysgg

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro