Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXI


-Jeżeli będziesz tyle żarł, to Kihyun na pewno nie będzie cię chciał- Rzucił, siadając do stołu i bacznie obserwując krzątającego się przy blacie przyjaciela

-To nie dla mnie kretynie- Warknął- Hyungwon chciał żebym mu coś przyniósł

Chwile temu rozmawiał z Minhyukiem, który był pod wielkim wrażeniem, że taki zwykły list wywołał taką nagłą zmianę w zachowaniu chłopaka. Oczywiście stale dopytywał się o treść wiadomości, ale Wonho jedynie zbywał go lekkim uśmiechem. Tak naprawdę to w środku skakał jak małe dziecko, ponieważ... Udało mu się! Naprawdę udało mu się dotrzeć do Hyungwona, a to oznaczało, że nie był dla niego kompletnie obojętny, ba! Być może stał w tej całej hierarchii wyżej niż Minhyuk

-Ostatnio rzucasz jakieś dziwne insynuacje względem mnie i Kihyuna- Rzucił w pewnej chwili- Wiesz, że trochę mnie to wkurza? Nudzi ci się i robisz z nas pedałów?- Warknął

Wonho jedynie skrzywił się na to określenie, nigdy nie lubił akurat tego słowa w stosunku do osób homoseksualnych. Jego rodzice zawsze byli tolerancyjni i właśnie tego również nauczyli swojego syna. Potrafił jednak zrozumieć, że rodzina Minhyuka nie tylko nie nauczyła go miłości, ale również akceptacji w stosunku do drugiego człowieka.

-Bo ostatnio zacząłem się nad czymś zastanawiać...

-Nie rób tego, bo jeszcze sobie krzywdę zrobisz- Rzucił złośliwe, nawet się nie odwracając

-No bo zobacz- Poprosił- Śpicie razem, nie? Jecie razem, mieszkacie razem, martwicie się o siebie nawzajem, a nawet bywacie nawet o siebie zazdrośni- Wyliczał- Jak się na to patrzy z boku, to faktycznie można odnieść wrażenie, że...

-Nie jesteśmy!- Warknął zdenerwowany i natychmiast odwrócił się w stronę swojego przyjaciela- Uważaj żebyś ty nie skończył jako gej obok Hyungwona...

-Wcale by mi to nie przeszkadzało- Powiedział pewny swoich słów, co nieco zbiło Minhyuka z tropu- Zaraz... Obok Hyungwona? Sugerujesz, że...

-Ja nic nie sugeruje- Natychmiast wrócił do swojego zajęcia, kończąc ten temat

-Kihyuk?

-O czym ty znowu myślisz?- Jęknął

-No tak powinniście się nazywać, Kihyuk

Minhyuk ze złością rzucił nóż powrotem na blat i ze sztucznym uśmiechem odwrócił się w stronę Wonho, po którego plecach momentalnie przeszły ciarki. W tamtej chwili zdał sobie sprawę, że chyba poszedł o jeden żart za daleko i teraz zdecydowanie znajduje się na dobrej drodze, by dotrzeć na własny pogrzeb.

-Chodź tutaj- Rzucił spokojnie chłopak- Wsadzę ci pięść do gardła i zobaczymy, czy wtedy też będziesz taki radosny jak teraz

Na potwierdzenie swoich słów Minhyuk ruszył w kierunku Hoseoka z wyciągniętymi dłońmi. Pewnie nie skończyłoby się do dobrze dla jednego z nich, gdyby nie Minhyuk i jego wibrujący telefon.

-Masz szczęście- Rzucił sięgając po urządzenie i momentalnie się uśmiechnął, kiedy jego oczy prześledziły treść wiadomości

-Kihyun?

Chłopak jedynie pokiwał twierdząco głową.

-Chce się spotkać- Wyszczerzył się jeszcze bardziej, szybko odpisując, ale szybko spoważniał, kiedy gdzieś kątem oka zauważył znaczące spojrzenie Wonho- Znaczy...- Odchrząknął- Chce żebym mu w czymś pomógł... Tak, właśnie tak

-Ciekawe w czym~- Powiedział przeciągle, ale Minhyuk i tak go zlał, odpisując na kolejną wiadomość- Ej! Gdzie ty idziesz?- Zapytał, kiedy chłopak zaczął się oddalać- Nie miałeś robić jedzenia dla Hyungwona? On pewnie tam czeka

Minhyuk przystanął na chwile i przez chwile wyglądał jakby naprawdę poważnie główkował. Z jednej strony faktycznie powinien skończyć to co już zaczął, ale z drugiej strony... Kihyun zaproponował, że jeżeli przyjedzie po niego do kawiarni, to znowu mogą zjeść lody. Tak jak ostatnio. To była naprawdę trudna decyzja, bo czasu było naprawdę niewiele.

-Przecież chciałeś mieć z nim jakiś kontakt, nie? Zrób mu coś do jedzenia- Polecił

-Ale... Przecież ja nie mogę wejść nawet do jego pokoju

- I co w związku z tym?

-Minhyuk...- Warknął groźnie- Jeszcze niedawno mówiłeś, że jest osłabiony i ledwo co się rusza, a teraz każesz mu przyjść sobie po jedzenie?

-Jeżeli naprawdę jest głodny, to znajdzie w sobie siłę- Rzucił beztrosko, znikając za drzwiami swojego pokoju

-Ja kiedyś naprawdę z nim zwariuje- Jęknął, wplatając palce we włosy

Zrezygnowany podszedł do blatu i to co tam zobaczył wcale nie zmobilizowało go do dalszej pracy. Minhyuk i być może działał z naprawdę szlachetnych pobudek, ale zdecydowanie nie miał talentu do gotowania, choć trzeba przyznać, że ramen wychodził mu zaskakująco dobrze, ale tylko pod warunkiem, że persona w postaci Kihyuna nie stała obok i nie rozpraszała kucharza.

Wonho podrapał się po głowie nie bardzo wiedząc za co powinien się zabrać. Raczej nie widziało mu się przygotowywanie dalej tych kanapek, bo przecież chciał nakarmić Hyungwona, a nie jeszcze go otruć.

-To na pewno jest masło?- Mruknął sam do siebie, podnosząc jedną kromkę- Nie... lepiej nie ryzykować

Niestety i Shin nie był mistrzem gotowania i na szybko na pewno nic, by nie wymyślił, ale wtedy w jego głowie pojawiło się pewne wspomnienie. Kiedyś przecież obiecał temu chłopakowi ramen, prawda? Więc czy to nie będzie idealna okazja, by spełnić tę obietnicę?

Szybko przeszukał szafki w poszukiwaniu wspominanych opakowań, a kiedy je znalazł. Wybrał jego zdaniem te, które na pewno posmakują Hyungwonowi. Oczywiście taki ramen nie będzie umywał się do przygotowanego własnoręcznie, ale na takie dzieła sztuki będzie jeszcze czas później.

-I co wymyśliłeś?- Zapytał Minhyuk, pojawiając się gdzieś obok- Serio? Ramen? A co z moimi kanapkami?- Zapytał przekładając białe zawiniątko do drugiej ręki

-Chodzi ci o te mini bomby biologiczne? Wywaliłem je

-Przecież nie mogły być takie złe...

Wonho jedynie spojrzał na niego wymownie. One zdecydowanie były jeszcze gorsze.

-Mogę zadać pytanie?

-Skoro musisz?- Rzucił obojętnie wypijając do końca kawę, która pierwotnie należała do Hoseoka

-Dlaczego zawsze, kiedy ty i Kihyun wychodzicie gdzieś razem, zabieracie to coś?- Wskazał na zawiniątko

Minhyuk momentalnie spojrzał na wskazany przedmiot i przez chwile zastanawiał się nad odpowiedzią, by następnie odwinąć materiał i unieść do góry poniszczony złoty zegarek, który zdecydowanie już dawno utracił swą świetność.

-To chyba jakiś jego talizman, czy coś- Rzucił wpatrując się w przedmiot

-Może pamiątka rodzinna? Myślisz, że należał do kogoś kogo Kihyun szanował?

-Nie wiem- Powiedział zgodnie z prawdą- Ale zawsze jest zestresowany, kiedy jesteśmy gdzieś razem, a on nie ma przy sobie tego starocia- Westchnął, bo czasami naprawdę go to irytowało- Każdy ma swoje dziwactwa, nie?

-Podobno- Rzucił od niechcenia dalej skupiając się na przygotowaniu posiłku dla siebie i Chae. To miał być najlepszy ramen jaki chłopak miał kiedykolwiek okazje spróbować

-Będę leciał- Rzucił, ponownie chowając zegarek i skrupulatnie owijając go materiałem- Jakby coś to dzwoń do Kihyuna- Polecił ruszając do wyjścia, ale w ostatniej chwili się zatrzymał, by rzucić Wonho naprawdę groźne spojrzenie- Ostrzegam cię, że jeżeli zrobisz coś nie tak, to choć jesteś moim przyjacielem... Naprawdę pożałujesz- Po tych słowach po prostu opuścił ich mieszkanie

Wonho jednak wcale nie zamierzał przejmować się słowami Minhyuka, a to z jednego prostego powodu. Prędzej skrzywdziłby samego siebie niż Hyungwona. Jeżeli jest jedyna rzecz, którą wie na pewno, to była nią wartość chłopaka zza drzwi. Był cennym i jakże tajemniczym skarbem.

W pewnym momencie serce Wonho ścisnął niezrozumiały stres, który pojawił się, gdy chłopak znalazł się wraz z posiłkiem pod drzwiami Hyungwona. Szybko zdał sobie sprawę, że najzwyczajniej w świecie boi się zapukać. Marzył o tym od tygodnia, nawet śniło mu się to kilka razy, ale teraz po prostu bał się, że chłopak nadal nie będzie chciał go wysłuchać. Tutaj na nic zdawały się zapewniania Minhyuka. Chłopak był kłamcą i nie było wolno mu wierzyć... Jednakże znalazł się już zbyt daleko, by się teraz wycofać.

-Hyungwon, to ja- Powiedział dość głośno, by chłopak bez problemu mógł usłyszeć- Umm... Przyniosłem ci trochę jedzenia i mam nadzieje, że lubisz ramen, bo w sumie tylko to udało mi się wymyślić

Cisza.

-Pewnie się zastanawiasz gdzie jest Minhyuk prawda?- Zaczął po chwili, kiedy zorientował się, że i tak nie uzyska już żadnej odpowiedzi- Wyszedł na spotkanie z Kihyunem- Westchnął zrezygnowany-Nie sądzisz, że między nimi może coś być?

Cisza.

Wonho z każdą chwilą czuł się coraz bardziej zdenerwowany zaistniałą sytuacją, bo choć faktycznie zakładał, że może to się w taki sposób potoczyć, to jednak naprawdę miał nadzieje, że nie dojdzie do czegoś takiego. Mocno wierzył w Hyungwona.

-Ja wiem, że może ci być teraz wstyd i, że możesz czuć się w stosunku do mnie źle, ale... Zjedz coś, dobrze? Nie ważne jak bardzo jest ci z tym źle, to nie powinieneś siebie zaniedbywać, ponieważ to boli mnie jeszcze bardziej

Co mógł więcej zrobić? Hyungwon nadal nie chciał z nim rozmawiać, czy chociaż podarować mu zwykłej kartki. Oczywiście rozumiał, że chłopak może być wyczerpany głupstwami, które z pomocą Minhyuka wyczyniał, ale jednak jakiś zawód w sercu zawsze zostawał. Zdecydowanie Hoseok czuł niedosyt osoby Chae. Widział go, przekonał się jak jest realny, ale to jedynie spotęgowało potrzebę bycia obok.

-Idę do siebie- Mruknął- Więc się nie stresuj, tylko coś zjedz

Najchętniej zostałby i nigdzie nie szedł, ale nie chciał sprawić, by Chae nagle poczuł się jeszcze bardziej niekomfortowo, dlatego jeszcze zahaczył o kuchnie, gdzie zawinął swoją porcję i wrócił do pokoju. Naprawdę miał nadzieje, że uda mu się tym razem zjeść z chłopakiem... Czuł się naprawdę zawiedziony, ponieważ naprawdę nienawidził być sam.

~~~

Mam nadzieje, że wszyscy jesteście zdrowi i że dzisiaj nie raz na Waszej twarzy zdążył już pojawić się uśmiech~

Jeżeli ktoś miałby mnie zapytać o czym będzie opowiadała druga dziesiątka, to co mógłbym powiedzieć? 

Myślę, że pokazałbym takiej osobie kwitnący kwiat i kazał zinterpretować jak to odnosi się do opowiadania.

Dziękuje, że zawsze udowadniacie mi jak wielką siłą dysponujecie ^ ^

Proszę wspierajcie mnie jeszcze~ 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro