Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XV







Chciałbym tylko uprzedzić, że ten rozdział jest inny niż pozostałe, ponieważ jego akcja skupia się wyłącznie na Kihyunie i Minhyuku.

Rozdział nie ma również istotnego wpływu na fabułę opowiadania

~~~

To była kolejna noc, kiedy budził się cały zlany potem. Odruchowo sięgnął ręką w bok, by obudzić  śpiącego Kihyuna, ale jego dłoń napotkała jedynie zimną pościel. Chłopak, który powinien leżeć w tym miejscu... Nie było go. Minhyuk momentalnie przypomniał sobie o ich niedawnej kłótni, po której chłopak stwierdził, że lepiej będzie przenieść się na jakiś czas do salonu.

-J-jesteś normalny... jes-teś normalny... jesteś normalny- Powtarzał jak mantrę dopóki jego oddech się nie unormował, a głos nie przestał drżeć

Czy pamiętał, kiedy zaczęły się jego problemy ze snem? To był rok? Dwa? A może zaczęło się to w dzieciństwie, w momencie, w którym młody Minhyuk został brutalnie zderzony ze światem dorosłych? Cała otoczka kochanej i ciepłej rodziny legła w tamtej chwili z gruzach, a on? Został porzucony i zdany sam sobie. Dla dziecka było to zdecydowanie za dużo, a jednak znalazł się w tym miejscu i co roku nadal uśmiecha się na rodzinnych zdjęciach, stojąc wśród osób, którymi tak niebywale pogardza. Dla swojej własnej rodziny okazał się jedynie lokatą na przyszłość. Osobą, której nie trzeba obdarzyć miłością.

Wplótł palce we własne włosy starając się odwieść swoje myśli co było jedynie kwestią czasu... Ile jeszcze będzie takich poranków, kiedy będzie mógł patrzyć na pogrążoną w śnie twarz Kihyuna? A w którym momencie przyjdzie mu uciekać, by ratować samego siebie... Zupełnie jak Hyungwon. Z tym wyjątkiem, że on naprawdę nie zamierzał skończyć jak przyjaciel z dzieciństwa.

Cicho opuścił swój pokój i w mgnieniu oka znalazł się przy kanapie, na której spał Kihyun. Porozrzucane książki i zeszyty były świadectwem tego jak chłopak ciężko pracował przed zaśnięciem... W sumie Yoo był osobą, która przez całe swoje życie pracowała ciężej niż Minhyuk będzie przez całe swoje życie. Ta myśl wyjątkowo działała mu na nerwy i powodowała, że na usta cisnęły się naprawdę nieprzyjemne słowa. Tak, był naprawdę zły na Kihyuna za jego zachowanie. Ta pracowitość doprowadzała go do szału, ponieważ zawsze niosła za sobą prawdziwie straszne konsekwencje.

-Kih...- Szepnął wyciągając dłoń w stronę chłopaka, ale w ostatniej chwili się zawahał i cofnął. Przecież byli pokłóceni, nie mógł go obudzić i poprosić o pomoc

Kiedy tak właściwie zdał sobie sprawę, że jeden uśmiech tego prostego chłopaka czynił dzień piękniejszym? W którym momencie wziął jego śmiech za najpiękniejszy dźwięk na świecie? Kiedy przyłapał się, że podczas każdej rozmowy tonie w jego oczach? Kochał go? Nie... To nie była żadna miłość, a jedynie wzajemna korzyść. W razie potrzeby wymieniali się tym czego aktualnie potrzebowali. Przynajmniej tak starał sobie to tłumaczyć Minhyuk

Cicho odszedł od chłopaka i udał się prosto do lodówki, z której wyjął już mocno schłodzone soju, które kupił parę dni temu. Skoro nie mógł liczyć na pomoc Kihyuna, to przynajmniej poradzi sobie w taki sposób. Już miał upić pierwszy łyk, kiedy ciepły dotyk na nagiej skórze całkowicie go zaskoczył

-Hyungwon...- Wyszeptał

Chłopak patrzył na niego zmęczonym wzrokiem, pełnym bólu i niewypowiedzianego cierpienia. Jeżeli Hyungwon był lustrem, to Minhyuk zdecydowanie widział w nim samego siebie. Obydwoje mieli już dość, a mimo to żaden z nich nie mógł nic z tym zrobić. Tkwili w dole, z którego nie sposób było wyjść. Zranieni w przeszłości nie potrafili już żyć jak inni. Minhyuka nigdy nikt nie kochał, ani on nigdy się nie zakochał.

***

Jego dzień zawsze wyglądał tak samo i od tych minionych różnił się jedynie niezauważalnymi szczegółami. Tak jak dzisiaj, kiedy tą jedyną zmienną był fakt, że nie obudził go ciepły wzrok Minhyuka, który codziennie rano się w niego wpatrywał, a denerwujący dźwięk budzika w telefonie. Potem szło już zdecydowanie z górki, ponieważ szedł się obmyć, ubrać i był praktycznie gotowy do wyjścia. Zawsze bez śniadania i zawsze w pośpiechu.

-Popatrz co narobiłeś!- Krzyknął na niego przełożony, wskazując na rozbite słoiki, w których znajdował się koncentrat

-P-przeraszam!- Ukłonił się nisko- Zaraz to posprzątam

-Mam cię naprawdę dość, wiesz?- Westchnął ciężko mężczyzna- To już TRZECI raz w tym tygodniu, rozumiesz? TRZECI!- Popchnął Kihyuna, przez co chłopaka zabolało już i tak nadwyrężone ramie. Jednak Yoo nie wydał z siebie żadnego dźwięku

-Przepraszam, poprawię się- Obiecał

-Ile razy już to słyszałem, co? Poprawisz się? Ty? Ty już nie potrafisz nic więcej i nawet do takiej prostej rzeczy się nie nadajesz- Kpił z niego- A może nie zależy ci na pracy? Mam cię zwolnić?

-Nie! Proszę... Naprawdę potrzebuje tej pracy

- W takim razie zachowuj się tak jakbyś jej potrzebował... Posprzątaj to, a za zniszczony towar potrącę ci z pensji...- Warknął

-Dziękuje panu, naprawdę panu dziękuje- Kłaniał się przed nim- Naprawdę obiecuje, że to był ostatni raz

Jeżeli chciał jakoś prosperować, to nie miał miejsca na własną godność, czy chociażby czasu na odpoczynek. Musiał dawać z siebie wszystko, jeżeli nie chciał zostać kimś zastąpiony. Zawsze był ktoś lepszy od niego i na każdym kroku było mu to uświadamiane.

Wszedł na zaplecze i momentalnie się zachwiał, opierając się o pierwszą lepszą rzecz, która była obok. Przeziębienie w połączeniu z pustym żołądkiem naprawdę tworzyło niebywale groźną mieszankę, ale Kihyun był w zupełności do tego przyzwyczajony. Omdlenia na zapleczu i otumaniający ból był częścią jego dnia. Zdążył nauczyć się tak żyć i z czasem naprawdę przestało mu to przeszkadzać.

Dlaczego to wszystko robił? Dlaczego wyzbył się własnej godności w zamian za możliwość zarabiania marnych groszy u jakichś sadystycznych pracodawców? Patrząc w przeszłość widział jedynie ciemną plamę przez którą czasami przedzierał się czasami płacz i dźwięk rozbijanej szklanej butelki o podłogę w kuchni. Bał się, że ta przeszłość kiedyś stanie u jego drzwi i upomni się o niego. Czy nie, dlatego były mu potrzebne pieniądze? Chciał się nimi jedynie obronić. Nie chciał skończyć jak swoja matka, czy ojciec... Upici każdego dnia do nieprzytomności, wzgardzeni przez całe społeczeństwo.

Wziął głębszy oddech i pohamował cisnące mu się na oczy łzy. Był silny, bo silnym uczyniło go życie. Przed nim momentalnie stanął mu ciskający obelgami Minhyuk. Chłopak niezaprzeczalnie był jego największą motywacją, choć pewnie sam o tym nie wiedział. Kihyun w jego słowach zawsze odnajdywał powód, by jeszcze raz zacisnąć zęby i podążać za swoim marzeniem. Marzeniem, którego nieodłączną częścią był ten wkurzający, opryskliwy, wulgarny, lekkomyślny, chciwy, pazerny, miejscami głupi chłopak. Może na to nie wyglądało, ale Minhyuk dla Kihyuna był takim przyjacielem na całe życie.

***

Czy ten tydzień może być jeszcze gorszy?  Kłótnia i ucieczka Minhyuka, problemy w pracy i na studiach, dzisiejsza afera w sklepie, a do tego padł mu całkowicie telefon i spóźnił się na swoją zmianę w kawiarni... godzinę.  Już nawet nie liczył, że Pani Kim będzie chciała z nim rozmawiać... Czy mogło być jeszcze gorzej?

-O! Kihyun, miło że jesteś- Szefowa uśmiechnęła się do niego zza lady- Jak u twojej babci? wszystko już dobrze?

-U mojej babci?- Zapytał nie rozumiejąc

-No tak, twój kolega powiedział, że pilnie ci coś wypadło i, że cię zastąpi

-Mój kole...

-O! Właśnie idzie- Uśmiechnęła się, a Kihyunowi momentalnie zrobiło się gorąco

Minhyuk ubrany w pracowniczy uniform przemieszczał się między stolikami z jakąś dziwną gracją i wprawą. Zupełnie tak jakby nie robił tego pierwszy raz, ba! Nawet nie mylił zamówień i udało mu się nie wywalić nic na klientów, a poza tym... damska część widowni go uwielbiała, co niesłychanie działało Kihynowi na nerwy

-Chodź na chwile- Złapał chłopaka za nadgarstek, przy okazji przerywając mu flirt z jedną z klientek

-Smacznego- Rzucił jej jedynie i zaraz został pośpiesznie poprowadzony na zaplecze

Szybko znaleźli się w miejscu, gdzie mogli być tylko oni. Kihyun miał całkowitą pewność, że nikt tutaj nie wejdzie i nie przerwie im ich rozmowy.

-Ciesze się, że już...-Zaczął

-Co ty robisz?- Zapytał jakby z żalem, a Minhyukowi momentalnie zszedł uśmiech z twarzy- Dlaczego tu jesteś? Dlaczego jesteś w TO ubrany? Nic nie rozumiem- Złapał się za głowę- Wytłumacz mi to...- Poprosił

Minhyuk chwile obserwował mimikę twarzy Kihyuna, próbując zidentyfikować emocje targające chłopakiem, ale niestety nie posiadał takich umiejętności jak Wonho, który po jednym spojrzeniu potrafi stwierdzić co trapi drugiego człowieka. W tej chwili Minhyuk najbardziej na świecie chciałby posiadać ten dar, ponieważ patrząc na twarz Kihyuna, nie potrafił kompletnie nic wyczytać.

-Byłem w okolicy, a wiedziałem, że niedługo zaczynasz zmianę, to postanowiłem wpaść- Zaczął swoje tłumaczenia nieco urażonym głosem-Ale zbliżała się godzina twojej zmiany, a ciebie nie było... Znam cię i wiem, że jesteś punktualny, więc zacząłem się martwić. Dzwoniłem nawet do ciebie kilka razy, ale nie odbierałeś...

-Telefon mi padł- Wtrącił, na co Minhyuk pokiwał głową ze zrozumieniem

-Nie raz mi opowiadałeś o tej pracy i o tym jak bardzo dobre są tutaj warunki. Pamiętałem nawet o wymagającej szefowej, która jakby z wojska się urwała-Mruknął- Nie chciałem żebyś stracił tę posadę

-Dlatego wymyśliłeś tę bajeczkę i wziąłeś moją zmianę?

Minhyuk ostrożnie pokiwał głową, spuszczając głowę.

Prawdę powiedziawszy to od samego początku był gotowy na burdę stulecia za takie zachowanie. Wątpił, by Kihyun był w stanie zaakceptować taką samowolkę. Nawet jeśli chciało mu się pomóc, to on i tak wolał wszystko załatwiać sam, dlatego też Minhyuk siedział na swoim miejscu gotowy na śmierć, bo tak naprawdę to już nie potrafił zliczyć ile razy mu się oberwało, gdy jego potajemna pomoc zawsze jakimś cudem wychodziła na jaw.

-A to co?- Wskazał na plaster, znajdujący się na jednym z palców Minhyuka

-To?- Spojrzał na wskazane miejsce- To nic wielkiego- Starał się jakoś to zakryć, ale Kihyun zbyt szybko sięgnął po jego dłoń.

-Co sobie zrobiłeś sieroto?- Zapytał, wcale nie zdając sobie sprawy, że trzymanie za ręce wywołuje na twarzy jego przyjaciela naprawdę pokaźny rumieniec

-Potłukłem jedną filiżankę...- Przyznał skruszony- I kiedy próbowałem to posprzątać, to się...

-Dobrze, że to opatrzyłeś- Westchnął zmęczony- Nie poparzyłeś się niczym?- Zapytał z troską

-Nie- Odpowiedział speszony- A tą filiżanką nie musisz się martwić! Zapłaciłem za nią i nawet przeprosiłem- Powiedział pośpiesznie

-Bardziej martwiłem się o ciebie

Tak naprawdę to było pierwsze zetknięcie Minhyuka z jakąkolwiek pracą fizyczną. Chłopak, który zawsze wszystko miał podawane na srebrnej tacy, nigdy nie musiał martwić się o zarabianie pieniędzy, by się utrzymać. Dzisiaj jednak nie mógł siedzieć bezczynnie. Zbyt dosadnie zdawał sobie sprawę z konsekwencji, które mogą wyniknąć, jeżeli Kihyun utraciłby i tę pracę. Nie chciał oglądać go w takim stanie. Każda uroniona przez chłopaka łza była jednocześnie głęboką raną w sercu Minhyuka.

-Jak jest między nami?- Głos Minhyuka był cichy, jakby niepewny

Kihyun przez chwile obserwował jego twarz, by za moment się uśmiechnąć i skraść przyjacielowi niezwykle delikatny pocałunek, po którym obydwoje szeroko się uśmiechnęli. Nie robili tego pierwszy raz. Często się całowali i zasypiali w swoich ramionach. Łączyło ich uczucie, którego nie potrafili nazwać i także którego powoli zaczynali się bać.

Minhyuk splótł razem palce ich dłoni, uśmiechając się przy tym szeroko. Właśnie w takich chwilach czuł się naprawdę wyjątkowo. Nie chodziło o to w co jesteś ubrany i ile wonów masz na koncie. Jeżeli chociaż jedna osoba widziała w tobie skarb, to naprawdę nim byłeś. Kihyun obdarzał go uczuciem, którego nigdy przedtem nie dane było mu poznać.

-Ty tu siedź, a ja dokończę za ciebie zmianę- Rzucił w pewnym momencie

-Co? Nie mogę na to pozwolić- Zjeżył się- Przyszedłem już, więc mogę...

-Nie marudź tylko siadaj- Rozkazał- To jest mój pierwszy i pewnie ostatni dzień w pracy, więc daj mi się nacieszyć

-Ale...

-Nie ma żadnego ale!- Rozkazał- Za to po pracy masz mnie zabrać na jedzenie- Wyszczerzył się

To był pierwszy raz od dawna, kiedy Kihyun naprawdę postanowił odpocząć. Ten jeden raz dał sobie pomóc będąc oczarowanym przez entuzjazm  Minhyka.

***

-Słysząc jedzenie, miałem na myśli coś nieco innego, wiesz?- Żalił się Kihyun- Pochorujesz się, jeżeli będziesz jadł lody w taką pogodę- Ostrzegał go

-Marudzisz-Westchnął, zachwycając się smakiem truskawkowego deseru- Skoro mówisz, że to złe, to dlaczego też wziąłeś?- Zapytał z chytrym uśmiechem

-Ja... No bo...

-No właśnie, więc nie mądruj się panie jestem na prawie

-Nigdy się tym nie przechwalałem!

-Ale mógłbyś, patrz~- Wyszczerzył się- Mój przyjaciel zostanie prokuratorem i będzie karał złych ludzi!- Krzyknął głośno, przez co parę ludzi się na nich spojrzało- O właśnie tak, to nic trudnego

Kihyun jedynie zareagował cichym śmiechem. Minhyuk był zdecydowanie jedną z najbardziej szalonych osób jakie było mu dane poznać, ale jednocześnie energia jaką emanował zarażał wszystkich dookoła. Minhyuk naprawdę był mroczną postacią i na każdym kroku udowadniał to, gdy raz za razem ranił kogoś na kim mu naprawdę zależało. Kihyuna zawsze ogarniał smutek widząc rzucającego się Minhyuka, który sam nie potrafił określić co czuje.

-Jestem z ciebie dumny- Odezwał się w pewnej chwili Minhyuk

-Huh?

-Praca wcale nie jest taka łatwa jak mi się wydawało- Rzucił niby obojętnie- Jestem z ciebie dumny, że dajesz sobie radę- Na jego twarzy zabłądził lekki uśmiech- Każdego dnia wychodzisz i wracasz późno, krzyczysz na mnie, albo po prostu zasypiasz, kiedy do ciebie mówię... Muszę być kompletnie szalony, że lubię cię jeszcze bardziej

-Obydwoje jesteśmy szaleni- Uśmiechnął się do niego

Szli zmierzając do domu i wcale nie było im zimno mimo ujemnej temperatury panującej wokoło nich. Czerpali ciepło ze samej świadomości bycia razem. Każdy uśmiech, czy śmiech tego drugiego skutkował niezrozumiałą falą gorąca. Idąc tak i co rusz nieśmiało stykając się dłońmi, pragnęli, by droga była znacznie dłuższa. Idąc razem obok siebie, nie widzieli problemów, z którymi każdego dnia muszą się mierzyć.

Nawet jeżeli do siebie nie pasowali i mieli mnóstwo wad

Nawet jeżeli naskakiwali na siebie przy każdej możliwej okazji

Nie potrafili przeżyć dnia osobno

~~~

Witajcie ^ ^

Zastanawiałem się jak powinien wyglądać ten rozdział

W pierwotnej wersji chciałem by był on słodki i zabawny

Jednakże, to zdecydowanie nie pasowałoby do klimatu utrzymywanego w całym opowiadaniu

Dlatego też przybliżyłem Wam nieco tych bohaterów byście mogli zrozumieć ich niektóre zachowania w przyszłości

Jedynie po części odpowiedziałem Wam co łączy chłopaków i czuje się przez to winny

Ale taki już jest chyba mój styl pisania, nie? Nie potrafię jasno odpowiadać na pytania

Więc analogicznym jest, że poświęcę więcej rozdziałów tej dwójce

A! Moje ff o Kihyuku zyskało dzisiaj tytuł i okładkę

Do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro