Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XLI




Dlaczego znowu znalazł się w jakiejś dziwnej sytuacji z powodu Hyungwona? Od kiedy miał okazje go naprawdę poznać, jakaś niezdefiniowana siła nakazywała mu po prostu ukrywać niektóre rzeczy. Być może właśnie dlatego szorował brzuchem po podłodzie, wciskając się pod łóżko Chae. Być może to dlatego widział, jak jego znajomy specjalnie spuszcza na dół nieco swoją kołdrę, by jeszcze bardziej ukryć go przed wzrokiem Minhyuka, który pojawił się w pokoju dosłownie chwilę później. Mieli tym razem naprawdę szczęście w nieszczęściu.

Głos jego kroków z każdą sekundą zdawał się być coraz głośniejszy, aż w końcu całkowicie ucichł. Chłopak musiał mieć na sobie buty, co dawało nadzieje, że niedługo znowu opuści mieszkanie. Tymczasem Hoseok zmusił się do wstrzymania oddechu, by przypadkiem w żaden sposób nie zdradzić swojej obecności w tym miejscu.

-Mam do ciebie dziwne pytanie- zaczął cicho.

Jego głos... Musiało zdarzyć się coś naprawdę złego. Czyżby tak szybko ich nakrył na tym, że potajemnie się spotykają, a jeżeli tak, to czym właściwie się zdradzili? Musiała być przecież jakaś odpowiedź na to pytanie...

-Widziałeś Kihyuna?- Zapytał łamiącym się głosem.

-Nie, nie widziałem go- odpowiedział zgodnie z prawdą.- Przecież wiesz, że nie wychodzę z pokoju...

-Tak... Masz racje- ton jego głosu brzmiał faktycznie jakby chwilę temu kompletnie nie zdawał sobie z tego sprawy.-To było... Faktycznie głupie...

Cokolwiek męczyło Lee musiało naprawdę poważnie zaprzątać jego głowę i martwić serce. Wonho znał go już nie od dziś, a co za tym idzie. Miał wiele okazji, by oglądać przyjaciela w różnych etapach jego życia. Ten obserwowany teraz, spod łóżka... To było coś zupełnie nowego. Zupełnie tak, jakby w jednej chwili Minhyukowi runął na głowę cały świat. Tak bardzo chciał się dowiedzieć, co konkretnie kryje się za jego słowami, a jednocześnie bał się teraz zareagować w jakikolwiek sposób...

-Stało się coś?- Hyungwon zapytał niezwykle ostrożnie jakby czytając w jego myślach.

-Ona tu jest- rzucił tajemniczo.

-Kto?

Chwila ciszy, która niemalże sprawiła, że Wonho oszalał pod jej naciskiem.

-Smoczyca- rzucił cicho.- Nie wyjechała do Chin, tak jak zawsze.

Usłyszał jak Hyungwon pośpiesznie wstaje z łóżka.

-Ale... Przecież to niemożliwe...- Tym razem i Chae brzmiał na spanikowanego.- Skąd wiesz, że-

-Wtedy kiedy tak pośpiesznie wyszedłem- przerwał mu.- Lim się do mnie odezwał.

-Lim?- Rzucił zaskoczony.

-Kretyn powiedział, że ma mi coś ważnego do przekazania... A kiedy dotarłem na miejsce, to oświadczył mi... On ją widział, rozumiesz? Wczoraj przyszła do jego ojca na kolację- mówił zdenerwowany.- Przez niego zmarnowałem tylko czas... mógł mi po prostu powiedzieć, a nie wymyślać jakieś durne preteksty, żeby tylko się ze mną spotkać- warczał.- To nie moja wina, że jest kaleką i nie ma żadnych znajomych poza tym swoim śmiesznym pielęgniarzem...

-Minhyuk- starał się go uspokoić.- Wcale tak nie myślisz, wiesz o tym? Wyżywasz się teraz na nim.

-Zamknij się...

- To, że twoja babcia nie wyjechała wcale nie oznacza, że...

-On nie odbiera ode mnie telefonów...- Przerwał mu.- Dzwoniłem do niego pięćdziesiąt razy, liczyłem...

-Przecież jesteście pokłóceni- próbował jakoś wytłumaczyć.- Może to dlatego, co? Mówiłeś, że naprawdę ostro się posprzeczaliście.

-Ten chu...

Hyungwon odchrząknął.

-Też ode mnie nie odbiera- rzucił zirytowany i jak na zawołania miła pani oznajmiła, że abonent jest niedostępny.

Hoseok chyba pierwszy raz w swoim życiu cieszył się, że w jego telefonie tak szybko wyczerpała się bateria, kiedy podczas wspólnego milczenia z Hyungwonem, przeglądał portale społecznościowe, czy zrobił chłopakowi zdjęcia z ukrycia.

-Ja już naprawdę nie wiem co robić- jęknął załamany.- Boje się... naprawdę się boje, bo... Nie chce skończyć tak jak ty i...

-Nie skończysz- powiedział z mocą.- Dobrze wiesz, że Kihyun taki nie jest.

-Ty też tak nie myślałeś...- odezwał się cicho.

Ten głos... Przez całą ich znajomość widział chyba tylko raz, by Minhyuk ronił łzy. Owszem, zdarzało się, że jego oczy się szkliły, ale dzisiaj... Naprawdę płakał. Serce Wonho niebezpiecznie ściskało się na samą myśl o tym, że mogło wydarzyć się coś naprawdę złego.

-Moja sytuacja była zupełnie inna- westchnął.- Ja źle wybrałem, ale... Czy nie mówiłeś, że Kihyun mógłby pójść za tobą na koniec świata? Kochasz go przecież.

-Nie kocham go!- Krzyknął wściekły.- Nie kocham...- Jego głos ponownie się załamał.- W moim życiu nigdy nie było miłości, więc nie wygaduj takich bzdur, rozumiesz? Nie waż się więcej tak kłamać- warknął.

Co kryło się za zasłoną tych ostrych słów?

-Minhyuk, proszę posłuchaj mnie...

-Ja go nie kocham... nie chce go kochać... nie mogę go kochać- łkał.- Cokolwiek byle tylko ona się nie dowiedziała... zrobię cokolwiek.

-Ćśśś... Spokojnie- uspokajał go, zapewne teraz Hyungwon musiał przytulać ich wspólnego znajomego, by w ten sposób dodać mu otuchy.-Nie zakładaj najgorszego, dobrze?- Jego głos był taki kojący.-Jestem pewien, że Hoseok i Kihyun są gdzieś teraz razem, więc się nie martw- oczywiste kłamstwo, o którym Minhyuk nie miał prawa wiedzieć.- Sprawdzałeś u niego w pracy? Może oni będą coś wiedzieć?- Sugerował mu.

-N-nie...- Pociągnął nosem.- Chciałem tam jechać zaraz po wizycie w domu... Myśla... Myśla...- Znowu zaczął się rozklejać.- Myślałem, że Wonho będzie mógł się z nim skontaktować.

-Nie możesz tracić czasu- westchnął, ale w żaden sposób nie brzmiało to ponaglająco.- Jeżeli pojawiło się jakieś zagrożenie, to powinieneś sprawdzić wszystkie opcje.

Kolejna chwila ciszy, która niesłychanie się dłużyła.

-Masz... Masz chyba racje- wydukał.

-Pomógł bym ci, ale...

-Nie- powiedział natychmiast z dawną mocą, zupełnie tak jakby nie płakał jeszcze chwile temu.- Jeżeli się dowiedzą, że tu jesteś, to obydwoje umrzemy- rzucił groźnie.

Stukot butów o poniszczone panele jasno wskazywał na to, że Minhyuk zaczął kierować się do wyjścia.

-Martwi mnie twoja relacja z Wonho- zaczął w pewnej chwili.- Pamiętaj, że lepiej będzie, jeżeli nie będziecie mieć ze sobą kontaktu- przestrzegł go.- Sam fakt, że oddychasz może przynieść mu naprawdę wielkiego pecha i...

-Rozumiem- mruknął.- Rozumiem...

-Hyungwon... Gdyby istniał jakiś inny sposób na...

-Wiem- przerwał mu.- Wiem, że nie mogę się z nim kontaktować... że z nikim nie mogę się kontaktować, więc idź już- poprosił.- Musisz jak najszybciej znaleźć Kihyuna, by nie skończyć tak jak ja...

-Uważaj na siebie.

-Ty też.

Krótkie pożegnanie, po którym dało się już tylko usłyszeć trzask drzwi wejściowych od ich wspólnego mieszkania... Wonho naprawdę nie powinien być świadkiem tej rozmowy... Jednocześnie żałował, ale z drugiej strony tak bardzo chciał teraz pomóc.

-Możesz wyjść... poszedł...- rzucił chłodno.

~~~

Woa~

Zaczyna się robić trochę groźnie, co?

Ostatnio nasz Kihyun miał bliskie spotkanie z bardzo nieprzyjemnym babskiem, a teraz okazuje się, że wyparował

Dziwne

Naprawdę >.>

Od jakiegoś czasu w rozdziałach następujących zaraz po tych moich "kamieniach milowych" daje wam kilka słów odnośnie tego co może zdarzyć się na przestrzeni trwania tej dziesiątki ^ ^ Dzisiejszy rozdział wcale nie jest wyjątkiem~

   Burza którą słyszałem w oddali w rzeczywistości okazałasię być rykiem smoka, którego nie dane nam było dojrzeć wcześniej

Ostatnio mnie naszły takie przemyślenia odnośnie jednego aspektu tego ff, wiecie? Chodzi mi mianowicie o złoty zegarek i tego tajemniczego Białowłosego

Zdałem sobie sprawę, że osoby czytające wyłącznie "Roommate" nie do końca mogą zdawać sobie sprawę o co dokładnie może chodzić ^ ^"

To chyba był lekki błąd z mojej strony, ale nie żałuje! Naprawdę dobrze to wygląda.

Cóż~

Naprawdę dziękuje za poświęcenie chwili na przeczytanie tego rozdziału ^ ^

Świadomość, że wszyscy czekacie tutaj na mnie jest niezwykle mobilizująca i pozwala mi się uśmiechnąć, kiedy tylko widzę nowe powiadomienie na ekranie mojego telefonu

Robicie dla mnie naprawdę dużo :) Doceniam to ^ ^

Ja będę się już żegnał, a chętnych oczywiście zapraszam do komentarzy, gdzie chętnie z Wami porozmawiam :3

Do zobaczenia!

Przez Was musiałem notkę zmieniać, bo kiedy ją pisałem, to jeszcze nie mieliśmy 6k wyświetleń >.<

W każdym razie~

Tak! Mamy kolejny tysiąc na naszym wspólnym dziele jakim jest "Roommate" ^ ^

Także... Do zobaczenia już jutro ^ ^
ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro