Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XI


Słowa Minhyuka bez przerwy krążyły po jego głowie, a chłopak za każdym razem odnajdywał w nich jakieś nowe elementy mogące świadczyć o faktycznej znajomości przyjaciela z jego Hyungwonem. Od początku każdy uważał, że Minhyuk wyśmiewa Chae, ponieważ chłopak praktycznie każdym pogardzał. Jednak teraz Wonho zaczął się zastanawiać, czy aby nie byli przez ten cały czas w błędzie. Przed oczami stawał mu obraz Minhyuka z tamtej nocy, kiedy się pokłócili. Dopiero teraz Shin zdawał się zauważyć jak zdenerwowany i przestraszony zarazem wydawał się jego przyjaciel, gdy tylko odkrył, że nie jest już sam przy drzwiach, a ten pilot? Co jeżeli Minhyuk specjalnie pogłaśniał telewizor, by zagłuszyć płacz Chae? Nikt tak naprawdę nie pomyślał o dobrej woli Minhyuka, ale co jeśli on naprawdę pomagał? Na swój chory i niejasny sposób, ale pomagał... Wonho miał przez to wszystko naprawdę porządny mętlik w głowie, a niestety jedyna osoba, która mogła mu wszystko wyjaśnić... Pilnowała porcelanowego tronu od dłuższego czasu. Jedynie Kihyun co jakiś czas chodziło niego, sprawdzać czy chłopak, aby na pewno żyje.

-Oddycha?

-Stwierdził, że nas wszystkich nienawidzi-Rzucił beztrosko- A potem magicznie zagroził, że nas wszystkich pozabija jak tylko się uwolni

-Naprawdę magicznie- Uśmiechnął się lekko- Ale chyba jest już mu lepiej, nie?

-Tak mi się wydaje- Mruknął opadając na kanapę

Żaden z nich nie poruszył kwestii chwilowego załamania Kihyuna, które miało miejsce kilka godzin temu. Chociaż naprawdę wydawało się, że obydwoje tak samo bardzo chcą o tym porozmawiać. Ich milczenie wcale nie było spowodowane obojętnością, a raczej brakiem odwagi, by chociaż wspomnieć o tym co się wydarzyło. Niby mieszkali ze sobą, ale potrafili mieć przed sobą większe tajemnicę niż kompletnie obcy sobie ludzie, a czasem nawet traktowali się jak obcy... To wszystko niezmiernie raniło serce Hoseoka, ale kim on był i co mógł zmienić? Nic nie mógł zmienić i przekonał się o tym już dawno temu.

Z Hyungwonem jest jednak zupełnie inaczej... Nawiązywanie z nim kontaktu nie wiąże się z kompletnie żadnymi trudnościami, czy wątpliwościami. Jedyną przeszkodą stanowi wyłącznie milczenie chłopaka i zamknięte na zamek drzwi. Prawdę powiedziawszy, to Hoseok pierwszy raz czuje ten rodzaj magii. Pierwszy raz kontakt z kimś przychodzi mu tak niebywale łatwo. Jest po prostu oczarowany chłopakiem zza drzwi.

-Kihyun!- Usłyszeli stłumiony krzyk

Chłopak jedynie przewrócił oczami i leniwie podniósł się z kanapy

-Porcelanowa księżniczka woła- Westchnął- Twój rycerz już leci!- Krzyknął

-Zamknij się i rusz tutaj swój płaski tyłek!- Usłyszeli w odpowiedzi, przez co obydwoje parsknęli śmiechem

Minhyuk zdecydowanie wrócił do ich domu. Można było go nienawidzić, obrażać się na niego lub kwestionować praktyczne każde jego działanie, ale ich mała rodzinka nie byłaby kompletna gdyby nie ten wkurzający typek. Nawet jeżeli Wonho przez niego dostawał szału, a Kihyun płakał po kątach, to mimo wszystko nie wyobrażali sobie bez niego życia. Może byli przez to nawet dziwni, ale przynajmniej byli wszyscy razem. No i teraz mieli jeszcze Hyungwona, którego należało tylko wyciągnąć z pokoju. Wonho był święcie przekonany, że chłopak idealnie będzie pasował do ich dziwnej rodzinki.

Właśnie stanął pod drzwiami Hyungwona, który kompletnie nie dawał jakichkolwiek znaków życie. Pewnie nie byłoby to dziwne, ale Wonho i tak dziwnie się martwił. Chae był chory, a do tego musiał sobie z tą chorobą radzić kompletnie sam.

-Jak się czujesz?- Zapytał- Mam nadzieje, że nie spałeś, a ja właśnie cię nie obudziłem- Mruknął zmieszany

Podobno pijani ludzie są niezwykle szczerzy, albo najzwyczajniej w świecie bredzą w żywe oczy. Wonho co prawda nigdy nie spotkał się z tak pijanym Minhyukiem, ale wierzył, że słowa chłopaka były niezwykle szczere. Ostrzegał on przed czymś Hyungwona. Czy to naprawdę był powód jego odseparowania się od wszystkich?

-Nie wiem skąd znasz Minhyuka i jak dobrze się znacie, ale... Ciesze się, że nie jesteś jednak nie jesteś pozostawiony tak kompletnie sam sobie- Uśmiechnął się lekko pod nosem- Naprawdę mi ulżyło, bałem się, że musisz to wszystko znosić kompletnie sam.

Gdyby tylko Hoseok mógł teraz spojrzeć przez drzwi... Zrozumiałby w jakim błędzie właśnie się znajdował. Być może Hyungwona i Minhyuka łączyła jakaś relacja, ale czy ona właśnie na tym polegała? Czy Minhyuk był wstanie wesprzeć Chae, skoro sam siebie nie potrafił?

Po chwili bezowocnej rozmowy, wrócił do salonu, gdzie na ich lekko podniszczonej kanapie rozłożył się Minhyuk

-Wydaje z siebie takie odgłosy jakby miał umrzeć- Szepnął Kihyunowi

-Myślę, że śmierć, to numer jeden na jego liście w tym momencie- Szepnął

-Słyszę bicie swojego serca...

-To raczej niemożliwe- Westchnął Wonho, który podszedł bliżej chłopaka- Przecież ty nie masz serca

- HA...HA...HA... Uśmiałem się po pachy- Mruknął- Przybliż się, to cię walnę

-Mogę zadać ci pytanie?- Zapytał nagle

-Byle nie trudne, nie myślę dzisiaj- Chłopak zakrył oczy własną ręką, by w ten sposób zmniejszyć ilość światła, która go tak niebywale drażniła

-Skąd znasz Hyungwona?

W obecnej sytuacji Minhyuk wyglądał na naprawdę łatwy cel i jeżeli kiedyś Wonho miał szanse, by wypytać się o coś chłopaka. To właśnie dziś. Oczywiście takie zagranie było brutalne, ale można to potraktować jako małą zemstę za wczorajsze słowa chłopaka skierowane do jego Hyungwona.

-Chae? Cóż ja znam...- Wyglądał jakby chciał odpowiedzieć, ale w pewnym momencie się zaczął, a jego twarz jakby przybrała groźniejszy wyraz- Nie znam człowieka... To jakiś aktor? Ktoś ważny? Prezydent może?

„Dla mnie ważny"- Natychmiast pomyślał Wonho

-Nie udawaj, przecież wczoraj się wygadałeś- Próbował podpuścić chłopaka, czym zaskarbił sobie zdezorientowane spojrzenie Kihyuna, który bacznie przyglądał się tej scenie

Minhyuk za to w odpowiedzi zaśmiał się krótko

-Nie byłem, aż tak pijany, by wam o nim opowiadać

- Czyli jednak jest co opowiadać- Zauważył dumny z siebie Hoseok

-Nie wiem o co ci chodzi- Mruknął- Kihyun weź go, bo...

-Kihyun przez ciebie wczoraj się przy mnie popłakał-Szepnął mu na ucho

To momentalnie zamknęło Minhyukowi buzie, a Wonho jedynie widział jak ciężko jest mu przełknąć ślinę na dźwięk tych słów. Było to naprawdę nieczyste zagranie, ale tylko to mogło skłonić Minhyuka do mówienia. Co prawda nie wiedział co konkretnie łączyło go z Kinhyunem, ale fakt, że Yoo się popłakał przez całą tą sytuacje, wiele świadczyło o tej relacji.

-Kłamiesz- Oskarżył go chłopak

-Masz całą czerwoną szyje, komary cię pogryzły?- Zapytał chłodno- Myślę, że Kihyun targający cię przez pół miasta też to zauważył

-Nie poznaje cię... Zachowujesz się jak nie ty...- Wytknął mu i w końcu na niego spojrzał

Oczywiście, że to nie było w stylu Wonho i naprawdę potwornie się czuł musząc tak grać ze swoim przyjacielem. Robił to jednak w imię wyższych celów. Hyungwon był wart każdego poświęcenia.

-Pomóżmy sobie, co? Ty mi opowiesz o Hyungwonie, a ja zrelacjonuje ci twój powrót do domu, bo pewnie nawet nie wiesz za co powinieneś przeprosić Kihyuna

- O czym szepczecie?- Wspomniany chłopak pojawił się tuż przy nich

-Dobra!- Wykrzyknął zdenerwowany Minhyuk- Opowiem wam, ale jeżeli coś się przez to stanie... To tylko wy będziecie ponosić za to odpowiedzialność...- Zagroził

~~~

Dzisiaj mamy dwa wspaniałe wydarzenia, wiecie?

Moje „For One Minute" przekroczyło kolejną setkę i teraz ma już 800 wyświetleń

„Roommate" natomiast może poszczycić się piękną ilością 100 gwiazdek!

Czuje się jak dumny ojciec, czy coś

Myślałem nad napisaniem rozdziału specjalnie przeznaczonego dla Kihyuna i Minhyuka, ponieważ ich relacja budzi we mnie naprawdę skrajne emocje

A wypadałoby się już jakoś zdecydować co z nimi zrobić

*Patrzy wyżej, przypominając sobie o czym był rozdział, bo pisał go zbyt dawno*

Och!

Czekają nas wyjaśnienia, tak?

Niby mam to już napisane, ale i tak czuje się zaskoczony

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro