VI
Nawet nie zdawał sobie sprawy ile czasu przeleżał w łóżku ze wzrokiem utkwionym w kawałek papieru, który teraz stał się dla niego jednym z najcenniejszych skarbów jakie kiedykolwiek miał. Nawet nie przeszkadzało mu to, że lampka stojąca na stoliku nocnym nie dawała wystarczająco dużo światła, by mógł przeczytać którąkolwiek z sylab napisaną przez Hyungwona. Wystarczała mu sama wyobraźnia, dzięki której proste „Nazywam się Chae Hyungwon" błyskało niezwykłymi barwami, które swym pięknem wprawiało serce Shina w niezwykły rytm. Czuł się naprawdę szczęśliwy i właśnie dzięki temu uczuciu. Nawet nie zarejestrował, kiedy budzik w telefonie rozkazywał mu, by wstał.
Przez burze myśli nie przespał całej nocy, ale wypełniała go jakaś dziwna energia, dzięki której zmęczenie nie miało w tej chwili znaczenia. Chciał natychmiast znaleźć się pod drzwiami Hyungwona i w myślach błagać o kolejny znak życia z jego strony.
-Hyungwon- Wyszeptał, by upewnić się jak brzmi to imię w jego ustach
Starannie złożył swój mały skarb i z jeszcze większą delikatnością wsunął go do jeden z pustych kieszonek w portfelu. Był pewien, że gdy tylko najdą go czarne myśli, to ten jeden przedmiot przywróci mu uśmiech, ponieważ ta niepozorna karteczka była ich nieformalną umową, aktem odwagi i obietnicą.
-Hyungwon... Hyungwonnie~ -Leniwy uśmiech wpełzł na jego usta. To imię brzmiało niezaprzeczalnie pięknie
Szybko przebrał się w coś co było możliwej świeżości i chwile potem znalazł się na korytarzu. W pierwszej chwili chciał zapukać do drzwi nowego znajomego, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. Chłopak pewnie spał i raczej nie byłby zadowolony, gdyby ktoś go teraz obudził. Zwłaszcza, że nocny płacz mógł go naprawdę nieźle wykończyć. Tak, więc swoje kroki skierował do kuchni, by uraczyć się poranną dawką kofeiny.
W zasadzie, to oni nawet nie posiadali kuchni, ponieważ był to jedynie aneks kuchenny połączony z salonem. W każdym razie, właśnie w tamtym miejscu spotkał Kihyuna, który oparty o stół. Smacznie odsypiał, to co mu się należało. Wonho natychmiast wpadł na to, że chłopak musiał wrócić późno do domu, ale i tak postanowił poczekać, na wypadek, gdyby Minhyuk wrócił jednak do domu. Świadczył o tym między innymi telefon spoczywający tuż obok chłopaka i sama pozycja w jakiej zasnął. Shin postanowił go nie budzić, więc zgrabnie przeszedł obok niego i zabrał się za robienie ukochanej kawy.
-Minhyuk...?- Usłyszał zaspany głos
To była jedynie krótka chwila, w której Wonho zobaczył prawdziwą nadzieje w oczach swojego przyjaciela. Potem, niestety Kihyun jakby do końca się rozbudził, a jego spojrzenie stało się dziwnie puste. Tak jakby utonęło w dziwnym oceanie żalu i obawy.
-Och...- Mruknął zawiedziony- To ty Wonho- Ale w tych słowach nie było za grosz entuzjazmu- Musiałem tu usnąć- Przeciągnął się leniwie, lekko się przy tym krzywiąc. Na pewno spanie w takiej pozycji dało dość bolesne efekty
-Czekałeś tu na niego?- Zapytał, przygotowując drugi kubek. Kihyun pewnie też napiłby się kawy
-Nie... Ja po prostu...- Zamilkł na chwile, co w tamtej chwili wyglądało jak szukanie wymówki- Chciałem zjeść- Wskazał na wpół wyczyszczony talerz, który wczorajszego dnia był tak ochoczo obrabiany przez Minhyuka i uśmiechnął się niewinnie- A u ciebie? Zmieniło się coś?
Momentalnie przed oczami stanęły mu obrazy z wczorajszego wieczora, kiedy to wyrzucił z siebie wszystkie obawy, ale jego trud został wspaniale nagrodzony. Niekontrolowany uśmiech wdarł się na jego twarz, co Kihyun natychmiastowo wychwycił.
-Można tak powiedzieć-Mruknął odwracając się do przyjaciela tyłem, by zalać kawę, którą dla nich przygotowywał-Udało mi się prawie porozmawiać z Hyungwonem- Był naprawdę dumny, że mógł wypowiedzieć te słowa
-Prawie?- Zapytał nie bardzo rozumiejąc, co może się kryć za tym słowem
- Bo widzisz~ Jak ty wyszedłeś szukać Minhyuka, to coś mnie tknęło, by iść pod jego drzwi i tak jakoś wyszło, że zacząłem z nim rozmawiać, ale w sumie to z nim nie rozmawiałem, bo on nadal się do mnie nie odzywa, ale słuchaj!- Spojrzał w jego kierunku i momentalnie urwał swoją wypowiedź
Kihyun siedział w tym samym miejscu co przedtem, podbierając policzek własną ręką opartą o blat stołu. Wszystko byłoby porządku, gdyby nie zamknięte oczy i spokojny oddech, który zdradzał, że chłopak jest już daleko w krainie morfeusza i ma kompletnie gdzieś opowieść swojego przyjaciela. Wonho jednak wcale nie czuł się urażony takim brakiem szacunku. Był nawet szczęśliwy, że przyjacielowi udało się ponownie zasnąć. Komu jak komu, ale to właśnie jemu należał się wypoczynek.
Westchnął ciężko, patrząc na śpiącego Kihyuna. Nie mógł go przecież tak zostawić, by nabawił się jeszcze większego bólu pleców niż obecnie. Chwile zajęło mu obmyślenie planu przetransportowania chłopka do sypialni. Z wykonaniem na całe szczęście poszło już zdecydowanie łatwiej, bo gdy tylko Wonho uniósł swojego przyjaciela, to ten błyskawicznie zarzucił ręce na jego szyje i mruknął coś pod nosem, spokojnie dając się nieść w kierunku sypialni.
-Dlaczego tak ci zależy na tym głąbie?- Szepnął, przykrywając Kihyuna kocem-Ile ty tak właściwie spałeś, co?- Mówił zmartwiony, chociaż doskonale wiedział, że nie otrzyma odpowiedzi
Nim się obejrzał był już prawie spóźniony na autobus, ale jednocześnie nie wybaczył, by sobie przez cały dzień, jeżeli ominęłaby go szansa na przywitanie się z Chae. Niestety nie mógł zostać w domu na tyle długo, by zrobić tego osobiście, dlatego postanowił napisać mu krótki liścik na białej i prawdę powiedziawszy trochę naderwanej kartce. Oczywiście nie byłby sobą, gdyby dłuższą chwile nie zajęło mu wymyślanie samej treści listu. Ostatecznie postawił na zwykłe „Miłego dnia~ Zjedz dzisiaj dobrze!" Miał wielką nadzieje, że chłopak zrozumie samo znaczenie tego listu.
Tuż przed wyjściem, wsunął precyzyjnie złożoną na trzy części kartkę, pod drzwiami Chae. Przez chwile nawet obawiał się, że chłopak może nie dojrzeć kartki, ale i tak już nie mógł nic z tym zrobić. Wiadomość została dostarczona i teraz cała nadzieja leżała w Hyungwonie.
-Idę-Szepnął jedynie i wyszedł mieszkania
***
Stanie i marznięcie na pewno nie należało do ulubionych zajęć Minhyuka, ale czasami i on musiał zrobić coś co nie do końca mu odpowiadało. Stojąc tak, pluł sobie w brodę, że nigdy nie zapoznał się z planem lekcji Wonho, którego naprawdę nie chciał dzisiaj widzieć na oczy. Tak, więc z wielką ulgą przyjął widok chłopaka biegiem opuszczającego klatkę i szybko zmierzającego na najbliższy przystanek autobusowy. Minhyuk pewnie wezwałby w takiej sytuacji taksówkę, ale to już rozmowa na inny temat.
Szybko pokonał schody prowadzące do drzwi mieszkania, które wspólnie wynajmowali i bezszelestnie wślizgnął się do środka. Nadal nie był do końca pewien, czy Kihyun jest w mieszkaniu. Czuł się przez niego zraniony i obawiał się, że gdyby teraz doszło do konfrontacji, to mogliby powiedzieć sobie o kilka słów za dużo, a tego Minhyuk na pewno, by nie zniósł. Bał się, ale niestety miał coś do zrobienia w ich mieszkaniu, co zdecydowanie nie mogło czekać.
Stanął przed drzwiami ich tajemniczego współlokatora, spojrzał ostatni raz na białą siatkę wypełnioną różnymi artykułami spożywczymi i po chwili zapukał kilka razy, by dać lokatorowi znać o swojej obecności
-Hyungwonnie, to ja... Minhyuk- Wyszeptał- Otwórz-Poprosił
Szczęk zamka dał chłopakowi wyraźny sygnał, że jego prośba została wysłuchana. Po chwili drzwi ustąpiły zapraszając go tym samym do królestwa pewnego wysokiego i patykowatego chłopaka. Pierwsze co zauważył Minhyk, to jego piękne oczy, które pierwszy raz w tym miejscu nie były zaczerwienione od płaczu. Uśmiechnął się do niego lekko.
~~~
Witajcie!
Ja dzisiaj tak krótko, naprawdę
Coś mnie tknęło i wymyśliłem fabułę do kihyuków, które będę pisał w przyszłości
Nie mam jeszcze okładki i tytułu
Ale przynajmniej zarys fabuły jest :D
Do zobaczenia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro