Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

LXXXIV

-Widziałeś jej wzrok?- Szepnął. - Jestem pewien, że miała wolne pokoje z dwoma łóżkami- westchnął ciężko.

-Chyba nigdy nie byłeś w motelach, nie?- Hyungwon wysoko uniósł brew, idąc obok swojego przyjaciela.

-Nie nie, nie miałem okazji, ale co to ma do... Nie... Nie- spojrzał w bok na rozbawioną twarz Chae. - Ona naprawdę myślała, że my...tutaj... Ten tego?

-Dwóch facetów przyjechało i zamawia pokój na jedną noc- zastanowił się. - Może nie uwierzysz, ale to może wyglądać podejrzanie, wiesz? A ona wyglądała jakby widziała już gorsze rzeczy.

-Ale sam fakt... Przecież mogą tu też przychodzić normalni ludzie.

Hyungwon, wyraźnie zdegustowany obrzucił wzrokiem mijającą ich parę, która zbyt dosadnie okazywała sobie uczucia na korytarzu.

-Wybrałem miejsce o takim standardzie, że zdecydowana większość przyszłą tutaj w zdecydowanie innym celu.

Do Wonju przyjechali zaledwie kilka godzin temu i po pierwszych problemach, które przybrały postać życiowego nieogarnięcia i szukania miejsca do przenocowania. Znaleźli się właśnie w tym miejscu... W nieco zbyt obskurnym motelu, którego najpewniej nie ma w Internecie. Hyungwon wydawał się mieć jakiś plan, za którym wiernie podążał już od samego początku. Trzeba było przyznać, że Wonho dopiero powoli zaczynał rozumieć całą tę logikę, która stała za każdym najmniejszym posunięciem, bo tak oto ten motel momentalnie stawał się całkiem dobrą kryjówką. Nikomu nie przyszłoby do głowy, by szukać ich w takim miejscu. Przynajmniej Hoseok nigdy by na to nie wpadł, ponieważ osoba Hyungwona kontrastowała z absolutnie wszystkim, co ich otaczało.

-Miłej zabawy- rzuciła przemiła kobiecina, która zapewne sprzątała w tym miejscu.

Wonho jedynie wymienił krótkie spojrzenie z Hyungwonem, by w następnej chwili odwrócić wzrok, będąc całkowicie zażenowany zaistniałą sytuacją. Można byłoby zapomnieć o czymś takim, gdyby nie fakt, że obecnie Hoseok jest szalenie zakochany w Hyungwonie i takie słowa mocno działają mu na wyobraźnie.

Mimo, że według Kihyuna, składał się w 90% z ramenu, to nadal pozostawał mężczyzną. Chae jednak zdawał się ignorować wszystko z iście mistrzowską praktyką. Wonho wcale nie wątpił, że pod czas tej całej ucieczki chłopak bywał już w takich miejscach. Miał jedynie nadzieje, że był wtedy sam.

-To tutaj- zatrzymali się przed drzwiami pokoju. - Boje się- przyznał szczerze.

Hyungwon jedynie zmarszczył brwi i pokręcił zrezygnowany głową w odpowiedzi na tak nieoczekiwane wyznanie. Szybko przejął klucz od przyjaciela i już po chwili znikł w głębi lokum, w którym spędzą najbliższą noc.

Natomiast Wonho jeszcze chwilę został w korytarzu, próbując jakoś okiełznać zbyt szybko bijące serce. Jako nastolatek, nie raz marzył, by wynająć pokój w motelu i spędzić w nim miło czas z dziewczyną... Cóż, sprawy potoczyły się trochę inaczej... I ta dziewczyna była jakoś taka... Bardzo męska.

Nie miał pojęcia jak ludzie mogli robić coś takiego. On sam bał się rozglądać w obawie, że odnajdzie wzrokiem tamtą pokojową, która doda mu otuchy, unosząc kciuki do góry. Straszna wizja...

-Idziesz?

-Ah... Tak, tak- powiedział, poprawiając pasek od torby. - Po prostu... Nie ważne- westchnął, przekraczając próg i ostatecznie zamykając drzwi.

Przechodząc przez krótki korytarzyk i przy okazji mijając tajemnicze drzwi, które zapewne prowadziły do łazienki. Wchodziło się do przytulnego pokoiku z dwuosobowym łóżkiem na środku, na którym obecnie znajdowała się walizka Hyungwona i sam jej właściciel.

-To... Kto śpi na podłodze?- Zapytał po chwili ciszy Hoseok.

***

-Kihyun!- Ożywił się nagle. - Szlag... Znowu poczta głosowa- mruknął sam do siebie, wlepiając wzrok w wyświetlacz. - Dlaczego nie odbierasz...?- Szepnął, wpatrując się w zdjęcie przyjaciela, które przypisał do jego numeru.

-Nadal nie odbiera?- Zapytał Hyungwon.

Wonho uniósł się delikatnie na łokciach, by spojrzeć na chłopaka ubranego jedynie w biały szlafrok, pocierającego wilgotne włosy ręcznikiem, w celu ich wysuszenia. Obrzucił go czujnym wzrokiem od dołu do góry, by w następnej chwili, ponownie opaść na pościel.

-Taa...- Mruknął niechętnie. - Dzwoniłem chyba miliard razy, ale on za każdym razem nie odebrał- westchnął. - Martwię się. Im dłużej o tym myślę... Tym bardziej wszystko wydaje mi się dziwne... Jego zachowanie i w ogóle.

-Żałujesz, że ze mną wyjechałeś?

-Co?- Poderwał się szybko do siadu. - Nawet tak nie myśl!- Zareagował żywo, co Hyungwon nagrodził jedynie lekkim uśmiechem. - Po prostu się o niego martwię- westchnął. - I to jego pożegnanie- zagryzł wargę. - On nigdy nie mówił „żegnaj".

Hyungwon zatrzymał na chwilę obecną wzrok na swoim przyjacielu, by w ten sposób dokładniej wybadać jego nastrój.

-Nie sądzisz, że o tej godzinie może być w pracy?- Zasugerował, chcąc jakoś pocieszyć przyjaciela. - Albo już śpi, późno się zrobiło.

-Myślisz?- Szepnął, przenosząc wzrok, pełen nadziei na wyświetlacz.

-Kihyunowi na pewno nic nie jest - zapewnił. - Nawet ja zauważyłem jak niezwykłym człowiekiem jest.

-Tak, zdecydowanie jest niezwykły- uśmiechnął się pod nosem, co nie uszło uwadze Hyungwona.

Sam nie wiedział skąd brał się w nim ten cały niepokój związany z tym, że Yoo nie odpowiedział na żadne z minionych połączeń, bo przecież bywały w przeszłości dni, w których ten przepracowujący się chłopak nie miał nawet czasu na krótką rozmowę. Jednak... To było jakieś dziwne przeczucie poruszające serce Wonho. Czuł się winny, że zostawiło samego i to kiedy? W momencie, w którym lada dzień zniknie Minhyuk...

-Pamiętaj, że zawsze możesz wrócić- szepnął Hyungwon, również siadając na łóżku.

-Ale nie chcę - powiedział pewnie. - Moje miejsce jest przy tobie i to się nie zmieni- uśmiechnął się lekko, spoglądając ukradkiem na dłoń Hyungwona, która była dosłownie kilka centymetrów od jego.

Tak naprawdę, jeszcze nie mógł stwierdzić, czy podjęta decyzja była dobra... Czy nie było żadnego innego wyjścia z tej całej sytuacji. Takie rzeczy widzi się dopiero po pewnym czasie, kiedy będzie już zbyt późno, by móc zmienić choćby jeden, najmniejszy szczegół. Często wtedy okazuje się, że niektórych rzeczy dało się w bardzo prosty sposób uniknąć. Patrząc na Hyungwona, chciał wierzyć, żr obrana droga była najlepszą z możliwych.

-Kocham cię- szepnął.

-Wiem- mruknął, nieco speszony.

-Mogę złapać cię za dłoń?- Zapytał, ostrożnie- Znaczy... Jeżeli nie będzie ci to przeszkadzać.

Hyungwon jedynie splótł razem ich palce. Takie gesty za każdym, kolejnym razem wydawały się być coraz bardziej naturalne i chyba obydwoje zauważyli, że coraz częściej pozwalali sobie na tego typu gesty. Hyungwon, który z początku miał największe opory. Teraz sam niekiedy się zapominał i chwytał dłoń Wonho. Tak jak wtedy, kiedy wysiadali z pociągu, albo kiedy szli razem przez dworzec.

To dawało pewnego rodzaju nadzieję. Chciał wierzyć, że nie jest dla niego obojętny...

-Przepraszam - szepnął cicho, Hyungwon układając głowę na ramieniu spanikowanego Wonho.

-Z-za co?

-Po prostu- westchnął, przymykając oczy.

~~~

Witajcie!

Jak widzicie

Przenieśliśmy się nieco w czasie

Ale niezbyt dużo

Przy okazji ten rozdział nieco uspokaja niektóre osoby, które obawiały się, że Hyungwon gdzieś zniknie

(To był całkiem dobry pomysł tak swoją drogą >.>)

Część którą Wam dzisiaj przedstawiłem jest wstępem do nowego etapu tej historii

Nasi bohaterowie mają przed sobą nowe wyzwania, z którymi będą musieli się zmierzyć

*Krztusi się*

Ugh

Ten kto liczy na jakieś Kihyuki, może się poważnie rozczarować >.>

Może w bonusach...

Może w tym 90 rozdziale

MOŻE

Do zobaczenia!

ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro