Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

II



Nie poszedł zrealizować swojego planu od razu, a było to spowodowane dogryzającym mu ciągle Minhyukiem, który za punkt honoru postawił sobie, by w natychmiastowy sposób odwieść dwójkę swoich przyjaciół od jakichkolwiek interakcji z nowym lokatorem. Nawet przez chwile Wonho zastanawiał się, czy Minhyuk już przypadkiem nie zamordował tego nowego chłopaka, ale szybko porzucił ten pomysł. W końcu Kihyun ręczył, że ten cały Chae jeszcze żyje.

Tak więc pod drzwiami stanął dopiero wtedy, gdy jego negatywnie nastawiony do wszystkiego przyjaciel udał się na uczelnie, a Kihyun poszedł odespać nocną zmianę stwierdzając przy tym, że sen i zarabianie kasy jest ważniejsze niż dzisiejszy dzień na auli w towarzystwie osób, których praktycznie nie zna. Być może był to przejaw nieodpowiedzialności ze strony wiecznie odpowiedzialnego Kihyuna, ale niestety. Musieli na siebie zarabiać, jeżeli chcieli tu mieszkać i coś jeść, a Minhyuk żarł naprawdę sporo.

Wziął ostatni głęboki oddech i zapukał dwa razy, a potem jeszcze raz, żeby jego przyszły znajomy nie pomyślał, że mu się przesłyszało. Nie liczył co prawda na stanięcie z nim twarzą w twarz, ale chciał przynajmniej skupić na sobie jego uwagę. Mimo wszystko Hoseok był realistą.

-Ymm... Cześć?- Zaczął niepewnie i momentalnie zmarszczył brwi, naprawdę nie wiedział co on najlepszego wyprawiał- Wiesz, to pierwszy raz, kiedy gadam z drzwiami, a robiłem już naprawdę dziwne rzeczy- Zaśmiał się krótko- Ale wiesz, co? Póki tobie to nie przeszkadza, to mi też nie-Zapewnił- Tak w ogóle to jestem Hoseok, ale jeżeli ci się nie podoba, to możesz mówić do mnie Wonho-Zamilkł na chwile, najpewniej licząc na jakąkolwiek reakcje ze strony swojego nowego współlokatora- Jakby cię to interesowało, to zajmuje pokój obok twojego, więc jeżeli kiedyś chciałbyś pogadać, to wystarczy walnąć w ścianę... czy coś- Podrapał się z tyłu głowy. To wydawało mu się znacznie cięższe niż sobie to wyobrażał- Będę już kończył, bo jeszcze chwila i spóźnię się na uczelnie- Westchnął ciężko- Jakby chciał wyjść, to ja wrócę wieczorem, Minhyuk mam nadzieje, że nigdy nie wróci, a Kihyun odsypia nockę, więc się nie stresuj-Stał tam jeszcze przez chwile zastanawiając się co może jeszcze powiedzieć- Do... usłyszenia? Potem?- Wzruszył ramionami i odszedł

Jeszcze przed wyjściem, na chwile zajrzał do śpiącego Kihyuna. Nie trzeba mówić jak poważny, to był błąd ze strony Wonho. Gdy tylko zobaczył śpiącego chłopaka, to dosłownie coś go tknęło. Zagryzł dolną wargę i prawie na palcach podszedł do niego, by zabrać od niego książkę, która ciążyła chłopakowi na piersi. Potem z wyćwiczoną delikatnością, nakrył współlokatora kocem pod samą szyje. Jeszcze tego brakowało, by mu się Kihyun przeziębił.

-Słodki- Skomentował, kiedy kucając przy nim, poprawiał mu grzywkę- Wychodzę Kihyunnie- Uśmiechnął się do niego

***

Pójście dzisiaj na uczelnie było jedną z najgorszych rzeczy jakie mógł zrobić Hoseok. Co najmniej sześć razy karcił się za to, że nie poszedł za przykładem Kihyuna i nie został w domu, by sobie smacznie odespać, albo czatować przy drzwiach na współlokatora. Bo to wszystko właściwie była jego wina! Cała uwaga chłopaka była skierowana w kierunku ich porannej rozmowy... A raczej monologu. Mimo wszystko czuł się niezwykle zmotywowany. Zastanawiał się, czy Chae faktycznie opuścił pokój po jego wyjściu. Wyobrażał sobie jak niepewnie otwiera drzwi, rozgląda się, a potem ostrożnie (by nie zbudzić śpiącego Kihyuna) porusza się po domu. Na samą myśl o tym miał ochotę biec do domu, by może jeszcze w ostatniej chwili złapać chłopaka gdzieś na korytarzu.

-Wyglądasz jak ostatnia kupa- Skitował Minhyuk

-Tylko, dlatego chciałeś się ze mną spotkać?

Minhyuk uśmiechnął się szeroko. Zupełnie jakby na usta cisnęło mu się „tak" ale w ostatniej chwili zrezygnował i pokręcił przecząco głową

-Stwierdziłem, że masz za dużo czasu, więc postanowiłem zabrać cię na papu i trochę pogadać

-Kihyun nie będzie zły, że zjemy na mieście?

Momentalnie chłopak ściągnął wargi i spojrzał jakby ostrzejszym wzrokiem w kierunku Shina

-Dlaczego tak przejmujesz się Kihyunem, co?-Warknął- Nie będzie zły, ponieważ pewnie już jest w pracy- Burknął naburmuszony

-Dzisiaj też?- Zdziwił się- Przecież ostatnio miał nockę- Mówił zmartwiony- Przepracowuje się

-Jego sprawa- Wzruszył ramionami- Nikt nie każe mu tak harować

Niestety obydwoje wiedzieli, że to stwierdzenie nie miało nawet malutkiej części wspólnej z prawdą. To życie zmusza ich wspólnego współlokatora do przepracowywania się, a następnie jeszcze do wysiłku umysłowego na studiach. Tam gdzie pieniężnie wspomagają ich rodzice. Kihyun od zawsze musiał radzić sobie sam. Już nie raz byli świadkami jak chłopak na ich oczach omdlewał, albo dostawał krwotoku i trzeba było jechać z nim na izbę przyjęć. Obydwoje nienawidzili tej strony swojego przyjaciela, ale jednocześnie tylko Hoseok rozumiał jego motywacje.

-Nie wierze, że naprawdę zamówiłeś ramen- Westchnął zrezygnowany- Mówiłem, że za ciebie zapłacę, więc mogłeś wziąć razem ze mną wołowinę, ale nie... Ramen- Marudził, kiedy wspólnie znaleźli lokal, w którym Minhyuk mógł zjeść

-Ja nic nie mówię jak ty opychasz się mięsem-Wytknął mu

-Mięso, a ramen to... wiesz- Westchnął- Udało ci się porozmawiać z naszym prywatnym mordercą?

Wonho chwile zajęło, by połapać się o kogo konkretnie chodzi Minhyukowi

-W sensie, chodzi ci o tego nowego współlokatora, tak?

-A widzisz innych psycholi na horyzoncie?

-Przynajmniej jednego-Westchnął ciężko- Nie, nie udało mi się z nim porozmawiać

-Mówiłem, że ci się nie uda~- Wydawał się być dumny z siebie

-Ale nie zamierzam się zniechęcać

-Jesteś świrem jak Kihyun- Podsumował- Dajcie temu biednemu chłopakowi spokój, co? Jak nie chce z nami gadać, to go nie zmuszajcie

-Właśnie! A propos biednego-Ożywił się nagle- Ciekawe czy w ogóle będzie miał pieniądze, żeby płacić czynsz-Zastanowił się

Minhyuk momentalnie wybuchł głośnym śmiechem, przez co niektóre osoby w restauracji spojrzały na niego mało przychylnie

-Myślę, że o pieniądze z jego strony, to raczej nie musimy się martwić- Wyszczerzył się

-Co?- Zapytał zdezorientowany

-Stary, po prostu... Widziałem go raz...czy dwa- Wytłumaczył niechętnie

-I co w związku z tym? Wachlował się plikiem pieniędzy i stwierdziłeś, że jest bogaty?- Mówił z kpią

-Bardziej chodziło mi o to w co był ubrany- Przewrócił oczami-W takich ciuchach chodzą tylko chaebole, bo taki Kihyun musiałby chyba z pół roku pracować, by kupić przynajmniej skarpetki z tego arsenału

-Zdajesz sobie sprawę jak dziwnie i źle to brzmi?- Mruknął posępnie, gdy jego przyjaciel po raz kolejny wyśmiewał się z Yoo

-Zdajesz sobie sprawę jak dziwnie i źle brzmi twój głos?- Przedrzeźniał go- Może to wydaje się trochę... niecodziennie, ale zobaczysz, że mam racje.

***

-Nie wierze, że naprawdę specjalnie się wróciliśmy, żebyś wziął porcje dla Kihyuna- W głosie Wonho było słychać znaczna pochwałę dla czynów przyjaciela- Sumienie cię ugryzło?

-Nie chce, żeby zemdlał mi w przedpokoju, jeszcze się o niego potknę i krzywdę sobie zrobię

-Będzie mu miło, że o nim pomyślałeś, lubi wołowinę

-W tyłku mam, to co sobie pomyśli-Warknął

Ale Wonho wiedział, że takich rzeczy nie mówi szczerze osoba, która przed chwilą spędziła dobre dziesięć minut zastanawiając się, czy aby na pewno Kihyun może jeść ostry sos. Jego przyjaciół łączyła naprawdę pochrzaniona relacja, ale wolał się nie wypytywać. Lepiej nie narażać się Minhyukowi, a Kihyun dałby mu na pewną jakąś wymijającą odpowiedź, po której miałby jedynie jeszcze wię mętlik w głowie.

W pewnym momencie Wonho poczuł mocne pchnięcie w ramie i przy akompaniamencie hałasu znalazł się na podłodze. Pewnie to wszystko byłoby naprawdę nieporządku, ale osoba, która na niego wpadła również szorowała podłogę razem z nim. To trochę rekompensowało upadek.

-Przepraszam...- Usłyszał cichy głos chłopaka

-Nie, nic się nie...

Możecie wierzyć lub nie, ale w tamtej chwili Wonho zdecydowanie spojrzał w najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek w życiu widział. Momentalnie coś ścisnęło jego gardło, a on sam potrafił jedynie obserwować jak nieznajomy zbiera swoje zakupy i pakuje je znowu to siatki. Dopiero po chwili zreflektował się i sam również zaczął zbierać. Jak się okazało, zupki błyskawiczne.

-Proszę to ostatnia- Wyciągnął wspomnianą rzecz przed siebie

-Dziękuje i jeszcze raz przepraszam- Ukłonił się chłopak, którego połowa twarzy była skryta pod maską

-Dlaczego nie mogę odwrócić od ciebie wzroku na trzy sekundy, bo od razu się gubisz, co?- Warknął zrezygnowany patrząc oskarżycielsko na swojego przyjaciela, ale potem przeniósł swój wzrok na nieznajomego i... Momentalnie złagodniał, a przez jego twarz przebiegło coś w rodzaju strachu i zmartwienia- Idziemy- Złapał Shina brutalnie za nadgarstek, ale ten w pierwszej chwili stawił nawet opór-Muszę coś jeszcze załatwić- Mruknął zdenerwowany i dopiero za drugim podejściem jego przyjaciel odpuścił.

-Znasz go?- Zapytał w pewnej chwili, kiedy byli już kawałek dalej

-Kogo?- Zapytał udając, że nie ma pojęcia o co chodzi

-No tego wysokiego, patykowatego chłopaka z wcześniej

-Chory jesteś? Ramen był nieświeży?

- W takim razie, dlaczego przed nim uciekamy?

Minhyuk momentalnie się zatrzymał i z impetem odwrócił się w stronę Wonho, który dla bezpieczeństwa cofnął się o pół kroku

-Ja przed nikim nigdy nie uciekam-Warknął przez zaciśnięte zęby- Po prostu... muszę coś zrobić

Niestety Wonho nie był na tyle głupi, by uwierzyć w to, że Minhyuk był zdolny komukolwiek coś odpuścić. Mimo wszystko to zdarzenie pozostanie dla niego wielką niewiadomą, bo raczej wątpił, by jeszcze kiedyś spotkał chłopaka od zupek chińskich, a przyjaciel pewnie go powiesi niż wyjaśni tą sytuacje.

Ale te oczy... Będą mu się pewnie jeszcze przez tydzień śniły. Były takie piękne, a jednocześnie tak niewinne i...puste. Ich właściciel na pewno skrywał jakąś tajemnicę. To było niemalże pewne.

~~~~

Witajcie!

To już DRUGI rozdział, więc przed nami jeszcze jakieś... 350 i może Hyungwon wyjdzie z pokoju. Ja bym na Waszym miejscu przygotował sobie jakieś żelki, czy coś 

Ten rozdział był znacznie dziwniejszy na samym początku xD Ale stwierdziłem, że mogę z Minhyuka zrobić świra już w drugim rozdziale. Będę miał na to czas, serio.

Dostałem dużo miłości pod poprzednim rozdziałem i jestem za nią tak niewypowiedzianie wdzięczny, że aż nie potrafię tego wyrazić słowami ^///^ 

Dziękuje!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro