Bonus
Uciekanie przed przeszłością... Czy na dłuższą metę, naprawdę dało się to zrobić? Czy nie było przypadkiem tak, że to co jest za tobą, prędzej czy później upomni się o ciebie? To była niezwykle trudna kwestia, która w niektóre nocy spędzała sen z oczu Kihyuna, bo choć nie pamiętał już zbyt dobrze życia, którym żył zanim otrzymał zegarek, to niektóre wspomnienia wydawały się być ostre, niczym dobrze naostrzony sztylet.
-Wyglądasz na zamyślonego - zaczął Minhyuk.
-Masz żal do Changkyuna o to, że jego matka rozbiła twoją rodzinę? - Zapytał ciche pytanie.
Minhyuk wcale nie wyglądał na zdziwionego tym pytaniem, zwłaszcza, że zaledwie kilka godzin temu zgodzili się, by dowiedzieć się o sobie nieco więcej. Tym oto sposobem na jaw wyszło kilka naprawdę ciekawych rzeczy, o których obydwoje nie mieli pojęcia.
-Nie wiem - westchnął, układając głowę na klatce piersiowej Kihyuna.
Byli przyjaciółmi, więc nie było w tym żadnego podtekstu... A przynajmniej chcieli by ten drugi tak myślał. Kihyun, ostrożnie pogładził ramie chłopaka, wywołując na jego ustach, mały uśmiech. Jeżeli teraz Wonho wszedłby do pokoju, to naprawdę trudno byłoby wytłumaczyć zaistniałą sytuację.
-Kiedyś starałem się to zrozumieć - kontynuował. - Ale nie mogłem, dusiłem się gdy tylko go widziałem, a mimo to chciałem się z nim spotykać, byliśmy przecież przyjaciółmi - mruknął. - Teraz kiedy na to patrzę, to on zdecydowanie wyszedł na tym wszystkim gorzej... Ojciec od zawsze miał go... gdzieś, wiecznie zajęty swoją pracą i jedynie matka okazywała mu jakieś zainteresowanie, chociaż to i tak za dużo powiedziane - zamilkł na chwilę, analizując to, co chce dalej powiedzieć. - Zostawiła ich jeszcze, przed wypadkiem, a... No, kiedy do niego doszło, to nie pojawiła się w szpitalu ani razu, nawet nie zadzwoniła, żeby dowiedzieć się czy on w ogóle żyje.
-To brutalne...- Szepnął.
-Pytasz się czy mam do niego żal... Bardzo bym chciał, mógłbym obarczyć go winą za to wszystko, ale... Czy to byłoby w porządku? Im dłużej o nim myślę tym bardziej czuje się źle przez to, że i ja... Zostawiłem go w tamtej chwili.
-Czyżbyś miał jednak jakieś uczucia? - Zapytał, rozbawiony.
-Chciałbyś - prychnął. - Jestem twardy jak kamień.
-Jakiś miękki ten kamień - zażartował.
-Odwal się, co?
Yoo pokiwał rozbawiony głową na takie słowa przyjaciela, z którym każdego kolejnego dnia miał coraz to lepszy kontakt, ba! Od ostatniego czasu mieli taką passe, że Minhyuk niby przypadkiem przechodził obok miejsca pracy Kihyuna, a ten niby zbiegiem okoliczności miał wtedy przerwę.
Zakochiwali się w sobie, chociaż może to nie jest dobre określenie. Kochali się już od samego początku, tylko żaden z nich nie mógł znaleźć wystarczająco dużo odwagi, by zdradzić to temu drugiemu. W takim razie, teraz jedynie pogłębiali swoje uczucia.
-A ty? Masz do kogoś żal?- Zapytał w pewnym momencie Minhyuk.
To pytanie nawet nie wymagało zastanowienia.
-Tak - przytaknął, delikatnie gładząc włosy chłopaka. - Myślę, że największy żal mam do samego siebie, nie potrafię sobie wybaczyć.
-Strefa czerwona? - Zapytał cicho, odwracając lekko głowę, by móc spojrzeć prosto w oczy rozmówcy.
-Strefa czerwona- westchnął.
To określenie między nimi pojawiło się już jakiś czas i to co na początku miało być jedynie żartem, stało się niejako zaworem bezpieczeństwa, ponieważ za pomocą tego jednego zwrotu, dawali sobie do zrozumienia, że są rzeczy o których obydwoje woleliby nie mówić. Być może brzmiało to śmiesznie, ale naprawdę dobrze działało. „Czerwona strefa" była pewnego rodzaju granicą, której jednemu z nich, nigdy nie uda się przekroczyć.
-Miałeś kiedyś kogoś?- Zapytał cicho.
Kihyun zmarszczył brwi.
-Skąd takie pytanie?
-A tak jakoś... Mi się wzięło - mruknął.
- To... Miałeś?
Yoo westchnął ciężko, co Minhyuk leżący na jego piersi, doskonale odczuł.
-Nie - powiedział krótko. - Nigdy nie miałem chłopaka - uśmiechnął się smutno. - Byłem zbyt zapracowany, zbyt biedny i przestraszony żeby myśleć o jakiś tam miłostkach... Zresztą, kto by chciał się zakochać w kimś takim jak ja?
-Ja bym mógł - wypalił nagle.
-Bo ty jesteś wariatem - zaśmiał się. - A ludzie nie chcą się umawiać z wariatami, właśnie dlatego nikogo nie masz.
-Zaraz ci coś zrobię - zdenerwował się.
W pierwszej chwili chciał się nawet poderwać do siadu, dając tym samym oznakę swojego wszechobecnego niezadowolenia z powodu słów Kihyuna, ale w momencie w którym już napiął się, by zrealizować swój plan, ramiona Kihyuna, skutecznie mu to uniemożliwiły, szczelnie go oplatając i przyciskając do coraz to bardziej rozbawionego chłopaka.
-Puszczaj mnie - zażądał. - Nie znam cię - wiercił się.
-Yoo Kihyun, miło mi panią poznać - uśmiechnął się szeroko.
-Panią?- Uspokoił się nagle. - Teraz to już nie żyjesz, przygotuj się na śmierć - zagroził.
Lee najpewniej spełniłby wszystkie swoje groźby, gdyby nie przeszkodziły mu powoli otwierające się drzwi i stający w nich, mocno zaspany Hoseok, który nieudolnie starał się poprawić roztrzepaną fryzurę. To był dosłownie ułamek sekundy, w którym zarówno Minhyuk jak i Kihyun, znaleźli się po zupełnie innych stronach łóżka.
-Przepraszam, że wam przeszkadzam - ziewnął, przecierając zaspane oczy. - Ale jest już późno i byłbym bardzo wdzięczny, jakbyście noc poślubną przełożyli na inny dzień - pparł się o framugę.
-Byliśmy za głośno?- Zapytał zmartwiony Yoo. - Przepraszam, nie chciałem cię obudzić.
-Tylko trochę - uśmiechnął się lekko.
-Musisz mieć naprawdę dobry słuch, skoro usłyszałeś nas ze swojego pokoju - wtrącił się Minhyuk.
-Jakbyś nie zauważył ciołku, zasnąłem na kanapie - powiedział poważniej, na co Lee jedynie wykrzywił usta w wyrazie niezadowolenia. - Dzięki, że mnie przykryłeś kocem, Kihyun - uśmiechnął się w jego kierunku.
-A skąd wiesz, że to nie byłem ja?
-Od ciebie spodziewałbym się prędzej kubła zimnej wody, niż czegokolwiek miłego.
Z tym akurat wszyscy musieli się zgodzić. Minhyuk i może miał swoje przebłyski dobroci, co Kihyun mógł obserwować już wiele razy, ale jeżeli chodziło o jego relacje z Hoseokiem, to był po prostu bezlitosny, potrafił czepiać się najmniejszych drobnostek. Zagadka przyjaźni tej dwójki, była największą tajemnicą w życiu towarzyskim Kihyuna.
-Dobra, idę - mruknął. - Branoc.
-Dobranoc - odpowiedział mu ciepło Kihyun, przenosząc w następnej kolejności wzrok na Minhyuka. - Ty chyba też powinieneś już iść - westchnął. - Mimo wszystko, też muszę rano wstać.
Lee skrzywił się widocznie.
-A nie... Mogę tutaj zostać? Na noc w sensie, nie chce mi się ruszać.
-Zdajesz sobie sprawę, że bijesz kolejny rekord lenistwa, biorąc pod uwagę fakt, że do własnego łóżka masz trzy sekundy?
-Narzekasz - westchnął, układając się wygodniej na pościeli.
Yoo zatrzymał wzrok na swoim gościu, który wyciągał się na łóżku, niczym rasowy kocur. Sam nie wiedział, dlaczego na jego twarzy, całkowicie mimowolnie pojawił się uśmiech.
-Ale musisz mi obiecać, że nie zabijesz mnie w nocy...
-To idę do siebie - mruknął, zrezygnowany. - Umiesz popsuć każdą zabawę.
~~~
Tysiąc wyświetleń
Trzysta gwiazdek
Dwa rozdziały
Jakoś tak to właśnie wygląda ^ ^
Hej
To znowu ja
Wasz ałtor, który wreszcie przychodzi do Was z tym spóźnionym bonusem ^ ^"
Ta zwłoka była spowodowana tym, że po bardzo długiej przerwie wróciłem do swojego rodzinnego miasta ^ ^"
(Uwaga, teraz trochę prywaty)
Jestem ludziem, który naprawdę źle znosi zmianę otoczenia i z tego tytułu potrzebuje jakiegoś czasu, by się ponownie zaaklimatyzować
Dlatego miałem mały przestój, co spowodowało przerwę w bonusach, którą nadrabiam dzisiaj
Także ten...
Bardzo Wam dziękuje za wszystko co dla mnie robicie
Że jesteście
Wspieracie
A nawet czasem i grozicie, kiedy w ff idzie coś nie tak
Dziękuje za każdą krytykę
Za każde wytknięcie błędu
Dziękuje za te wszystkie wyświetlenia, komentarze, czy gwiazdki
Zauważam każdego z Was
I dziękuje, że Wy zauważyliście mnie
Do zobaczenia!
ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro