Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Bonus

           

Może to głupie, ale nawet najprostsze czynności, miejscami sprawiały mu niezwykłą radość, kiedy mogły być wykonywane w towarzystwie Kihyuna i tak oto sprzątanie stawało się sprzątaniem z Kihyunem, a zmywanie nie było zwykłym... No sami wiecie o co chodzi, nie?

-Czasami cię nie rozumiem- westchnął Kihyun, któremuMinhyuk, chwilę wcześniej, wyrwał wózek z rąk.

-Bo jesteś zbyt poważny, rozluźnij się- rzucił, odwracając się do niego z promiennym uśmiechem.

-Robimy zakupy- stwierdził ponuro. - Co tutaj może być zabawnego?- Zapytał, przystając na chwilę.

Minhyuk szybko rozejrzał się dookoła siebie w poszukiwaniu jakiejś rzeczy, która nadawałaby się jako odpowiedź do pytania zadanego przez Yoo.

-Mrożonki- stwierdził szybko. - Mrożonki są zabawne... Tylko mi nie mów, że nie bawią cię mrożonki...

-Wydaje mi się, że to właśnie dlatego Wonho nigdy nie robi z tobą zakupów- zaśmiał się, ruszając dalej, wzdłuż alejki, biorąc co chwila w dłonie, kolejne produkty.

Lee przestał na chwile, by w spokoju móc obserwować plecy swojego przyjaciela, który z każdą kolejną chwilą się oddalał. Może robił z siebie kompletnego idiotę, ale... No chciał w ten sposób sprawić, by i Kihyunowi udzielił się entuzjazm, który on sam odczuwał. Niestety Yoo wydawał się być absolutnie odporny na wszystkie próby poprawienia mu humoru i nawet jeśli na jego twarzy gościł uśmiech, to zawsze było to okupione niemiarodajnym trudem Minhyuka.

Z drugiej strony... Jak miał się mu dziwić, że nie chce się uśmiechnąć nawet na chwilę? Co jak  co, ale życie Kihyuna było wypełnione wieloma trudami, które na zawsze pozostawały w nim swoje piętno. Kiedy Minhyuk się budził, Yoo już od kilku godzin nosił kartony lub słuchał niedorzecznych skarg klientów, by wieczorem iść do kolejnej pracy polegającej na zamiataniu sali kinowej, czy staniu za barem w oparach alkoholu, którego tak szczerze nienawidził...

Był po prostu zbyt zmęczony na bycie szczęśliwym.

-Zostaw już te swoje mrożonki i choć tutaj- stwierdził rozbawiony. - Nie mam już jak brać kolejnych opakowań, bo ukradłeś mi wózek.

-To mógłbyś łaskawie do mnie podejść, a nie robić sam tych zakupów- warknął.

-Naprawdę chcesz się sprzeczać na temat tego, kto za kim powinien chodzić?- Kihyun, uniósł brew wysoko.

-Po prostu chodźmy dalej- westchnął, mijając przyjaciela, przy okazji pozostawiając wózek u jego boku, który z każdą kolejną chwilą miał w sobie coraz więcej produktów.

Minhyuk chyba nie byłby sobą, gdyby nie przyczepił się nawet do czegoś takiego jak liczba zakupów. Prawda jednak była taka, że szukał każdego sposobu, by prowadzić jakąś tam konwersacje ze swoim przyjacielem. Chciał słyszeć jego przyjemny głos. Nawet jeżeli miałby wysłuchiwać samych głupot.

-Po co nam tyle tego? Przecież my tyle nie potrzebujemy- stwierdził, dotykając praktycznie wszystkiego, co Kihyun wpakował do środka.

Cokolwiek złego powiedział Minhyuk w tamtym momencie, sprawiło to, że Yoo momentalnie się spiął, prawie wypuszczając z rąk trzymany przez siebie słoik.

-Bo... To wszystko nie jest dla nas... Znaczy w pewnej części - uśmiechnął się nerwowo. - Ale nie martw się, zapłacę za to ze swoich pieniędzy, więc...

-Skoro to nie dla nas, to dla kogo?- Zapytał zaciekawiony.

-Dla...- przełknął ślinę. - Dla moich rodziców...- stwierdził ostrożnie.

-Żartujesz sobie, prawda?- Zapytał, nad wyraz spokojnie. - Powiedz mi, że sobie w tej chwili żartujesz.

-Nie zrozumiesz tego... Muszę im pomagać, to moi rodzice.

-Oni traktują cię jak zwykłego śmiecia, a ty im pomagasz?

W zasadzie to nie potrzebował odpowiedzi na to pytanie, ponieważ ją znał. Kihyun przecież udzielił mu jej dosłownie chwilę wcześniej. Naprawdę nie mógł uwierzyć, że tak mądra i rozsądna osoba jak Kihyun jest zdolna do pomocy osobom, które nigdy nie będą potrafiły mu się odwdzięczyć, czy chociażby podziękować, a może właśnie dlatego, że Yoo był taki, a nie inny potrafił zdobyć się na taką dobroć i bezinteresowność? Był zbyt dobry... Nawet dla ludzi, którzy go krzywdzili przez całe życie.

Tego Minhyuk w żaden sposób nie potrafił zrozumieć, a przez to narastała w nim jakaś dziwna agresja, której nie potrafił opanować.

-Zwykła patologia - wysyczał.

W zasadzie... Co go obchodziło to wszystko? To nie była jego sprawa, a Kihyun mógł pomagać komu tylko chciał, a mimo to... Nie potrafił potraktować tego tak zwyczajnie. Ten głupi chłopak był dla niego zbyt ważny, by traktować tę sprawę jak brud za paznokciami. Sama myśl o tym, że ktoś tak istotny w jego życiu, zaraz uda się do siedliska tych gnid z naprawdę szczerymi i czystymi intencjami, a oni za to dobro odpłacą mu się kolejną salwą wyzwisk, czy ciosów.... Nie potrafił tego zaakceptować, ale również w żaden sposób nie potrafił zatrzymać go przed podejmowaniem podobnych działań.

Zamykając oczy, widział jego posiniaczoną twarz, liczne rany i otarcia będące wynikiem kolejnej sprzeczki z pijanym ojcem. Widział za każdym razem, jak Kihyun strasznie przeżywał każde takie spotkanie i jak trudno po tym wszystkim było mu wrócić do codziennych obowiązków... A mimo to nie mógł go powstrzymać.

Kihyun należał do osób niezwykle upartych... Był typem człowieka ugodowego, ale jednocześnie potrafił postawić na swoim i żadna siła na świecie nie mogła go nakłonić do zmiany zdania. Zastanawiające było, że Yoo okazywał tą drugą stronę swojej osobowości, zawsze wobec rzeczy, które go jedynie raniły.

-Masz racje- powiedział smutno. - Oni... I ja... Jesteśmy po prostu patologią, więc pozwól mi robić to co robię- poprosił. - Skrzywdziłem ich i jestem im to winien... Tu chodzi jedynie o moja matkę, opowiadałem ci o niej... Ona nie zasłużyła na taki los, to nie jest jej wina- tłumaczył rozżalony.

-Powinieneś ich zostawić i nawet się nie oglądać, to jest przeszłość, do której nie musisz już wracać - szepnął, by nie wywoływać większej sensacji w sklepie. - Nie są ciebie warci.

-To, że ty zapomnisz o przeszłości, nie znaczy, że ona zniknie- uśmiechnął się smutno. - Dla mojej matki... To ja jestem jedyną przeszłością, teraźniejszością i przyszłością.

Cokolwiek to było... Ostatnia wypowiedź Kihyuna... To było coś zupełnie innego od tych wszystkich innych, które wypowiedział podczas tej ciężkiej rozmowy. Brzmiał tak, jakby widział coś więcej niż powinien... Skąd brało się to dziwne poczucie winy w jego głosie i za co musiał odpłacić się swoim rodzicom?

Ten chłopak bywał miejscami naprawdę dziwny i niepokojący, ale to nie zmieniało faktu, że Minhyuk cicho marzył, by Kihyun, pewnego dnia i o niego walczył z takim uporem... Niestety sam zdawał sobie sprawę jak absurdalne to są marzenia.

-Ostatni raz...- Mruknął Minhyuk. - Ale wiedz, że mi się to nie podoba i nie wciskaj mi tutaj, że nie mam racji- zagroził, unosząc palec do góry. - Bo mam.

Witajcie

Po tym jak ostatnio nieco się spóźniałem się się z tymi bonusami...

Patrzcie!

Jestem punktualnie :D
Prawie

*Spogląda na rozdział bonusowy*

Minhyuk i jego mrożonki

Proszę, nie pytajcie mnie dlaczego

Zaakceptujcie jego ułomność

*Rzuca kolejne spojrzenie na rozdział*

Jakoś mi tak smutno ich oglądać, wiedząc, że w regularnych rozdziałach ich już nie ma >.<

Dobra!

Dziękuje Wam bardzo za te 23k >.> Wiem, że powtarzałem już to niezliczoną ilość razy, ale nigdy bym się nie spodziewał, że RM odniesie tak wielki sukces ^ ^

Jesteście moją nagrodą za ten czas spędzony na pisaniu rozdziałów

Dziękuje

*Ściska tak mocno, że czytelnikom, aż gały na wierzch wychodzą*

Do zobaczenia!

ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro