Bonus
Trochę czasu minęłonim ostatnim razem z taką beztroską mógł spojrzeć w niebo. Teraz nie musiał martwić się trudami nie tylko następnego dnia, ale także wielu, wielu kolejnych.
-Skończyłeś?
-Taa...-Mruknął, niechętnie Minhyuk, zajmując miejsce zaraz obok Kihyuna, na rozgrzanym piasku. - Niby mówił, że wszystko z nim w porządku, ale po głosie słyszałem, że miewał już lepsze momenty- westchnął.
-Dlaczego z nim po prostu nie porozmawiasz?
-Ponieważ nie wyjechałem na wakacje tylko po to żeby martwić się jego durnymi problemami, mam o wiele ciekawsze zajęcia niż to- warknął.- A zresztą, idę do wody-powiedział, podrywając się. - Idziesz?
-Nie- odpowiedział po chwili obserwacji brzegu. - Jeszcze chwilę posiedzę, a ty idź się baw.
-Wyjechałeś nad morze, a nawet na chwile nie wszedłeś do wody... Czasami cię naprawdę nie rozumiem - westchnął. - A myślałem, że jesteś najbardziej logiczną osobą, jaką znam.
-Wybacz?
-Nie ważne... Pilnuj rzeczy- rozkazał.
-Hau! Znaczy się, rozkaz.
Minhyuk popatrzył na niego z wątpliwą przyjemnością, po czym pokręcił zrezygnowany głową i odszedł w kierunku wody.
Kihyun jeszcze przez chwilę obserwował oddalającego się chłopaka, by dosłownie kilka sekund później patrzeć w piasek przesypujący się przez jego palce. Tutaj... Wśród tylu ludzi czuł się niesamowicie samotnie i choć miał obok Minhyuka, na którym mógł się zawsze wesprzeć, to... Były pewne sprawy, o których zdecydowanie nie mógł mu powiedzieć.
Jedną z takich rzeczy był... Shownu. Do dzisiaj ciało Kihyuna przechodzą dziwne dreszcze na sam dźwięk tego imienia, ponieważ przywoływało ono mnóstwo wspomnień... Między innymi powód ich rozstania, ale obok tych przykrych rzeczy,były również te radosne, których wbrew pozorom naliczył o wiele, wiele więcej. Byli naprawdę zgodnym związkiem.
Do czasu...
Siedząc na plaży nawiedzały go wspomnienia minionych chwil, straconych minut spędzanych na leżeniu na rozgrzanym piasku i zwykłym rozmawianiu ze sobą, czy chodzeniu brzegiem plaży, gdzie teraz,Minhyuk ostrożnie sprawdzał temperaturę wody, krzywiąc się, gdy nie spełniła jego zdecydowanie zbyt wysokich wymagań.
Podróżując w czasie... Człowiek w pewnym momencie zastanawiał się, co tak naprawdę było przeszłością, a stało się przyszłością, lub co było przyszłością, a stało się przeszłością. I tak oto złoty zegarek, ze sprzymierzeńca stawał się jednym z najgorszych wrogów, których w żaden sposób nie dało się pokonać.
„Czy dobrze zrobiłem?" To pytanie niejednokrotnie pojawiało się w jego głowie, gdy obserwował spokojną twarz Minhyuka, jego uśmiech, czy rozbawione oczy. To było warte każdej minuty życia, ale... Czy w rzeczywistości był godny tego widoku? Niekiedy, patrząc na swoje dłonie... Widział na nich krew, która zbyt boleśnie przypominała mu kto tu naprawdę jest potworem.
-Kihyun!- Głośny i stanowczy głos Minhyuka wyrwał go z zamyślenia.
-Co?
-Płaczesz- zauważył, unosząc brew.
-Za długo patrzyłem się na słońce, to wszystko...- Mruknął na swoje usprawiedliwienie.
Jednak Minhyuk wcale nie wyglądał na przekonanego tymi słowami, ale jednocześnie wydawał się być w zbyt dobrym humorze, by udowadniać komukolwiek swoich odmiennych racji.
-Wstawaj-rozkazał, wyciągając dłoń w kierunku swojego przyjaciela. - Słyszałem, że niedaleko jest naprawdę dobra restauracja.
Kihyun od razu nie skorzystał z tej pomocy. Początkowo, głupio wpatrywał się w wyciągniętą w jego kierunku rękę. Dopiero po chwili zreflektował się, że to była już odpowiednia chwila na porzucenie przeszłości, której nazbyt długo pozwolił opuścić ciemne więzienie, gdzie na co dzień była zamknięta. Teraz był Minhyuk i tylko on się liczył. Miejsce obok niego było jedyną słuszną przyszłością.
-Jeżeli używasz słowa „restauracja" i „dobra" w jednym zdaniu, to znaczy, że jedna porcja będzie kosztowała więcej niż nasz miesięczny czynsz- westchnął.
***
-Nie wierze, że się tak uwaliłeś...- Warknął, rzucając Minhyuka na łóżko.
-To nie moja wina...- Burknął. - To przez ciebie- mruknął zanurzając twarz w poduszce.
-Przeze mnie? Przecież ja ci nic nie zrobiłem!
-No właśnie- westchnął odwracając się na plecy. - Jeżeli nie chciałeś ze mną jechać na wakacje, to mogłeś mi powiedzieć, przecież bym się nie obraził, czy coś...
-Co? Co ty znowu wymyślasz- jęknął zaskoczony. - Skąd ci to przyszło do głowy?
-Widziałem twoje dzisiejsze spojrzenia,Kihyun- powiedział smutno, ale i zaskakująco trzeźwo. - Każde jedno, więc ostatecznie zacząłem zastanawiać się, czy nie robię czegoś źle i...
-Jesteś naprawdę głupi- westchnął. - Możesz przestać oskarżać się o wszelkie niepowodzenia tego świata? Dziura ozonowa to też twoja sprawka?
-Używam dezodorantu, więc... W sumie w pewnym sensie tak.
-Nienawidzę cię...- Warknął, po chwili układając dłonie po obu stronach twarzy chłopaka, zmuszając go tym samym do skupienia się. - Po prostu... Po prostu jestem dziwny, okej? Mam swoje powody, żeby zachowywać się w ten sposób, więc nie obwiniaj sam siebie, dobrze?
-A nie możesz myśleć tylko o mnie?- Mruknął, spuszczając wzrok.
-Myślę o tobie znacznie częściej, niż powinienem- szepnął. - Nawet nie wiesz jak bardzo boli mnie fakt, że mogę pozwalać sobie na takie wyznania tylko wtedy, kiedy jesteś pijany. Ja...
-Jesteś pewien następnych słów.
Melodyjny, cichy głos który niczym sztylet wbił się w ciało osłupiałego Kihyuna. To zdecydowanie nie był odpowiedni moment na tego typu rozmowy, a mimo to odwrócił się w stronę swojego kolejnego rozmówcy, którym jak zawsze okazywała się być ta dziwna białowłosa postać.
-Nie rozumiem o co ci chodzi...- Warknął.
-Oczywiście...- Westchnął.
-To moje życie, nie wtrącaj się w nie- poprosił, siląc się na łagodny ton.
-W rzeczy samej... Jednak sam znasz następstwa tego co chcesz zrobić, dlatego radziłbym ci zachować powściągliwość.
-Od kiedy się o mnie martwisz, co?
Białowłosy obarczył go pogardliwym spojrzeniem i nie odezwał się nawet słowem, ale... Wcale nie musiał, ponieważ Kihyun bardziej niż ktokolwiek inny zdawał sobie sprawę z tego w jakiej sytuacji tak właściwie się znajdował... Życie, którym żył, w rzeczywistości nie należało już do niego, ponieważ w momencie, w którym dobrowolnie przyjął moc złotego zegarka, jednocześnie zamienił minuty swojego życia na walutę, kartę przetargową.
Białowłosemu od samego początku zależało, by wybrana osoba wykorzystała cały potencjał zegarka.
-Ty...?
Cichy głos Minhyuka wyrwał Yoo z głębokiego zamyślenia. Szybko przeniósł wzrok na swojego przyjaciela, który teraz świdrował go zaintrygowanym spojrzeniem.
-Po prostu jestem głupi, okej?- Powiedział, uprzednio, głośno przełykając ślinę. - Czasami... Nawiedzają mnie myśli, których nigdy nie chciałbym mieć w głowie.
-Znowu chodzi o te twoje koszmary?
Kihyun momentalnie zmarszczył brwi.
-Jesteś całkiem pojętny jak na osobę pijaną... Na pewno nic nie kontaktujesz?
-Nie żartuj - zaśmiał się. - Nawet nie wiem do końca, gdzie teraz jesteśmy, ale... Jeżeli chodzi o ciebie... Zawsze będę poważny.
~~~
Witajcie!
To jest ten spóźniony bonus, który miał być, ale którego ostatecznie nie było, a pojawia się teraz
...
Aż się poplułem z tego wszystkiego >.>
Jak zapewne zauważyliście
Wracamy do kihyukowania w naszych bonusach ^ ^
Tym razem przybliżyłem Wam nieco to co Kihyun musi przeżywać każdego dnia
Bycie zawieszony między czasem
Nie widząc gdzie konkretnie sie teraz jest
Brzmi strasznie >.>
Dobra
Bo znów będziecie na mnie krzyczeć, że się znęcam
Czy coś
Mamy już 21k
I w sumie jesteśmy już w połowie do następnego bonusu ^ ^
Dziękuje bardzo (za bardzo) za całą ofiarowaną przez Was miłość
Mam nadzieje, że nigdy Was nie zawiodę
Tak jak Wy nie zawiedliście nigdy mnie
Do zobaczenia!
ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro