Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Bonus




-Widzę, że od samego rana się świetnie bawisz- zakpił Wonho, mijając Minhyuka, który akurat tego poranka umierał na kanapie.

-Daj mi spokój przynajmniej dzisiaj, co? Ja ci nie marudzę jak pijesz.

-Bo ja nie pije, to może dlatego- zaśmiał się, co chłopak skomentował jedynie cichym warknięciem.

-Kto cię w ogóle tutaj wpuścił?- Mruknął, nawet nie otwierając oczu.

-Kihyun podał mi kod do twojego mieszkania- wytłumaczył, kiedy jednym pewnym ruchem, odsłonił zasłony. - Swoją drogą to zabawne, że znamy się dłużej, ale mi nie chciałeś go podać- skrzyżował ręce na piersi. - Co Kihyun ma, czego ja nie mam?

-Spójrz na siebie -poprosił. - Jesteś zwykłym psycholem, który lubi wbijać do cudzych domów bez uprzedzenia i powodów... To jest chyba wystarczający powód.

-Przecież ty robisz dokładnie tak samo!- Żachnął się.

-Nie powiedziałem, że jestem normalny, więc nie wiem, o co ci chodzi- uśmiechnął się na tyle, na ile pozwalał mu jego stan. - Przyniesiesz mi jakieś proszki?

-Pewnie - mruknął. - Ale... Dlaczego znowu wczoraj piłeś? Stało się coś?

-Nie... Po prostu była środa.

Hoseok jeszcze przez chwilę patrzył czujnym wzrokiem na swojego przyjaciela, który z każdą mijającą sekundą zaczynał coraz bardziej zdawać sobie sprawę z konsekwencji wczorajszej zabawy. Rozglądając się w około jego legowiska, dostrzegał liczne butelki, które jedynie częściowo były opróżnione do samego dna. Więcej było tych upitych do połowy, czy wyglądających, jakby chłopak wziął tylko łyka z ich zawartości.

Gdy tylko Wonho zniknął w głębi mieszkania, Lee podjął się ciężkiego zadania, podniesienia do siadu. Ostatecznie niby mu się to udało, ale przypłacił to kilkoma bolesnymi momentami i niezliczonymi przekleństwami, które opuściły jego usta. Zdecydowanie gorzej niż wszyscy jego znajomi, znosił kaca.

-Mogę skorzystać z twojego laptopa?- Zapytał w jednej z rąk trzymając opakowanie tabletek, a w drugiej, wspomniane urządzenie.

-Skoro już go wziąłeś...- Jęknął, przyjmując przyniesione przez przyjaciela tabletki. - Tylko nie wchodź w historię, bo możesz się zdziwić- ostrzegł, sięgając po butelkę wody, którą ostatnio zostawił gdzieś przy kanapie.

Wonho spojrzał dłużej na chłopaka, a następnie nieznacznie się skrzywił. Chyba nie to chciał od niego usłyszeć.

-Nie rób miny jakbyś był pr... Dobra, nie było tematu-westchnął. - Zrób co masz zrobić i daj mi dalej umierać w spokoju- westchnął, wracając znowu do leżenia.

Zdecydowanie dzisiejszego dnia jedynie na tyle było go stać... No i na zgryźliwe uwagi na temat otoczenia. Na to, to nawet na własnym pogrzebie znajdzie czas.

-Dlaczego masz Kihyuna na tapecie?- Zapytał zaskoczony.

Coś momentalnie ścisnęło gardło Minhyuka, który widocznie zapomniał, że kilka dni wcześniej faktycznie ustawił jedno z jego zdjęć jako tło. Przełknął ślinę.

-Następne pytanie - mruknął.

-Pytał o ciebie dzisiaj rano.

-Serio?- Mruknął bardziej żywo niż zwykle.

-Zgaduję, że nie pamiętasz jak do niego w nocy wydzwaniałeś- zaśmiał się.

Minhyuk szerzej otworzył oczy i niemalże natychmiast sięgnął po telefon, który do tej pory spoczywał bezpiecznie pod jego poduszką.

-Ja w siebie nie wierzę ...- jęknął.

Po odblokowaniu telefonu faktycznie okazało się, że ostatnie dwadzieścia połączeń było skierowane do tej samej osoby, do Kihyuna. Jednak nie to było najgorsze... Niektóre z nich były odebrane, a problem polegał na tym, że Minhyuk nie miał zielonego pojęcia o czym mógł rozmawiać w środku nocy z Yoo.

-Mówił coś jeszcze?- Zapytał ostrożnie.

-Tak- rzucił niedbale, zajmując się czymś na komputerze. - Coś w stylu, że jeżeli się spóźni, to powyrywa ci nogi z... tyłka, czy coś.

-Więcej nie piję - jęknął, rzucając się na kanapie.

-Nie mówiłeś tego przypadkiem ostatnim razem?

-Wtedy żartowałem, ale teraz to mówię już całkiem poważnie, ani kropli.

-Chciałbym to zobaczyć...

-I zobaczysz! - Warknął. - Jeszcze ci pokażę...

I zapadła cisza, która jedynie w pewnych chwilach była przerywana dźwiękiem uderzanych klawiszy klawiatury, kiedy Wonho zaciekle wpisywał kolejne frazy. W pierwszej chwili Minhyuk miał ochotę zwrócić mu na to uwagę, ale ostatecznie i on się poddał, stwierdzając, że sufit jest zdecydowanie bardziej atrakcyjny niż tył głowy przyjaciela, który w chwili obecnej opierał się plecami o kanapę.

-Myślisz, że mógłbym się do was wprowadzić?

Nagle Hoseok zastygł, zupełnie nie wiedząc co zrobić w takiej sytuacji. Zapewne ostatnią rzeczą jakiej mógł się spodziewać ze strony Minhyuka to właśnie takie pytanie. Nie było możliwym, by taka wygodnicka osoba jak Lee mógł wytrzymać w takich warunkach, ale z drugiej strony - jak odmówić takiemu człowiekowi? Osobie, która jeżeli się na coś uprze, to będzie szła do tego celu... Nawet jeżeli musiałby iść po trupach. To chyba było w rodzinie Minhyuka genetyczne.

-Skąd takie pytanie?- Zapytał ostrożnie.

Minhyuk nawet na niego nie spojrzał.

-Czasami coraz bardziej czuję się samotny, wiesz?- Jego glos był cichy. - Myślałem, że gdybym się do was przeprowadził, to może to by się zmieniło... Wiesz, może przestałbym wtedy tak dużo pić... czy coś.

Szczerze? Zdecydowanie nie alkoholizm był największym problemem chłopaka, samotność w sumie też tak bardzo mu nie doskwierała, choć sam musiał przyznać, że powrót do pustego apartamentu po całym dniu przebywania wśród przyjaciół zdecydowanie nie był niczym przyjemnym. I nawet osoba taka jak Minhyuk, która zdążyła już przyzwyczaić się do bycia samemu musiała przyznać, że było nie do zniesienia .

O co więc chodziło tak konkretnie? O Kihyuna i to chyba było oczywiste. Lee coraz bardziej przyłapywał się na momentach, w których po prostu z uśmiechem na twarzy myślał o nim właśnie. Był już niemalże pewny, że zadurzył się w tym prostym chłopaku, ale... W sumie to nie miał nic przeciwko temu. Jeżeli tylko Kihyun będzie nadal tak się do niego uśmiechał, to może kochać go jeszcze bardziej i zacieklej. Jedynym problemem była rodzina Minhyuka... Ale o tej na chwilę obecną nie miał zamiaru myśleć.

Kihyun był jego jedyną i najbardziej wartościową myślą, czymś czego nie można kupić za pieniądze.

-To naprawdę dobry pomysł- uśmiechnął się, ale równie szybko spoważniał. - Ale... Jesteś pewien, że poradzisz sobie w naszym mieszkaniu? Nie mamy tam prywatnego osiedla, windy, balkonów, zmywarki, czy chociażby ekspresu do kawy, od której jesteś uzależniony...

-Dam sobie radę - Zapewnił. -Dla Kihyuna...

Wonho zmarszczył brwi.

-No i dla ciebie, oczywiście- dopowiedział szybko. - Przecież nie wprowadzę się do was tylko po to żeby narzekać, nie?

-Minhyuk... Zmieniłeś się ostatnio, wiesz? Zaczynasz robić rzeczy o które nigdy bym cię nie posądził, a teraz... Nagle chcesz się przeprowadzić?- Mówił ostrożnie, tak by nie zdenerwować przyjaciela. - Ale jeżeli chcesz to pewnie, wprowadzaj się, wiesz, że ja zawsze będę na tak- uśmiechnął się. - Tylko jeszcze będziesz musiał przekonać Kihyuna.

-Nic prostszego.

~~~

Torcik?

Jest

Sałatka?

Jest

Ramen?

Jest

Uh, uh

Witajcie ^ ^

To już 16k pod naszym RM i choć ofiarowuje Wam 15 bonus, to za każdym razem jestem równie mocno zaskoczony tym jak szybko udało Wam się osiągnąć kolejny próg

Z jednej strony powinienem się chyba już do tego przyzwyczaić, prawda? Zważając na to, że te bonusy przychodzą do nas tak często, to to powinno być już czymś całkiem normalnym ^ ^"

A jednak, moje podejście nadal się nie zmieniło ^ ^

I mam nadzieje, że nigdy się nie zmieni! :D

Te tysiące nadal są dla mnie wspaniałą nagrodą i uhonorowaniem mojej pracy, ale również i Waszej jako czytelników

Chyle przed Wami czoła

I

Dziękuje, że tyle dla mnie robicie

Dziękuje za te wszystkie ciepłe słowa, które kierujecie w moją stronę za każdym razem

Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo jestem szczęśliwy, kiedy mogę sie z Wami spotkać i chwilę porozmawiać

Ale!

Nie tylko na komentowaniu polega bycie czytelnikiem :3

Dlatego dziękuje wszystkim, którzy ofiarowują mi gwiazdki, które widzę za każdym razem i z każdej jednej się ciesze~

Bonusy to coś więcej niż dodatkowy rozdział

To mój wyraz szacunku w stosunku do Was

Bo to nie ja jestem tutaj najważniejszy, a Wy

Pamiętajcie o tym

Ktoś jeszcze pamięta? ^ ^

Tak, to pierwsza okładka RM, która znikła już... To chyba było coś w okolicach Wielkanocy >.>

Teraz jak tak na nią patrzę, to była naprawdę ładna

Prosta, ale ładna

ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro