Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Bonus

Z całych sił usiłował opanować zawroty głowy, ale te w żaden sposób nie chciały ustąpić. Kolejny raz był na skraju wyczerpania, a mimo to starał się pracować jeszcze ciężej. Nie chciał skończyć tak, jak jeden ze swoich współpracowników, który wyleciał z hukiem z tego miejsca.

-Kihyun- zaczęła jedna z kelnerek.- Jakiś chłopak stale się na ciebie patrzy, to trochę straszne- szepnęła.

Właśnie wtedy podniósł wzrok znad ekspresu do kawy i spojrzał za siebie, by zweryfikować słowa przyjaciółki. Faktycznie ktoś go obserwował, ale to zdecydowanie nie był „jakiś tam" chłopak. Tylko jedna z najważniejszych osób w jego życiu. Minhyuk.

-Zajmij się tym zamówieniem, ja zaraz wrócę- westchnął.

To było naprawdę trudne do wytłumaczenia, ale nie ważne jak bardzo byłby zmęczony, to wystarczyło tylko jedno spojrzenie w kierunku Minhyuka, jeden jego uśmiech, by wszystko nagle stawało się takie... lżejsze. Nie ważne czy zły dzień w pracy, czy masa nauki. Wszystkiemu był w stanie podołać mając go obok siebie.

- Długo tu siedzisz?

Po twarzy przyjaciela można było wywnioskować, że już od jakiegoś czasu się tutaj znajduje, ponieważ jego zirytowana mina była naprawdę wymowna. Lee zdecydowanie był osobą, której natychmiast należała się atencja.

-Nie marszcz tak nosa, brzydko wtedy wyglądasz- polecił mu.

-A mówiłeś, że zawsze ładnie wyglądam- odezwał się w końcu, porzucając cały swój gniew.

-Kłamałem- uśmiechnął się.- Co ty tutaj tak właściwie robisz?

- Przyszedłem, bo chciałem z tobą zjeść- mruknął.- Chyba masz teraz przerwę, nie?

-Przerwę?- Zmarszczył brwi, spoglądając na zegar znajdujący się na jednej ze ścian.- Faktycznie... zapomniałem

Prawda była taka, że Kihyun praktycznie nie robił sobie żadnych przerw, by móc pracować jeszcze efektywniej. Właścicielka kawiarni niezwykle ceniła sobie to jego oddanie pracy i z tego powodu mógł się czuć tutaj w miarę pewnie. Ostatnimi czasy jednak coraz bardziej doskwierało mu zmęczenie tym wszystkim.

-Więc jak? Idziemy?- Zapytał zniecierpliwiony.- Specjalnie mało dzisiaj zjadłem.

- Poczekaj chwile i zaraz jestem z powrotem- uśmiechnął się lekko, mierzwiąc jego włosy.

Trudno było nie zauważyć tego, jak Minhyuk w ostatnim czasie zaczął troszczyć się o Yoo i nie ważne jak to nierealnie brzmiało, naprawdę dobrze wychodziło mu pilnowanie starszego, by ten nie przemęczał się tak bardzo, jak w przeszłości. Z tego właśnie powodu ostatnio Lee był niezwykle zaborczy i często zdarzało mu się wybuchnąć, kiedy tylko dowiedział się, że Kihyun kolejny raz odpuścił posiłek. Kiedyś Yoo nigdy by nie pozwolił sobie na tego rodzaju pomoc, ale dzisiaj... Chyba dokonała się w nim jakaś niezrozumiała przemiana, ponieważ z każdym dniem dostrzegał coraz więcej błędów, które notorycznie popełniał w przeszłości.

-Już jestem- uśmiechnął się.- Idziemy?- Zapytał łapiąc go za dłoń.

Ich relacja była zdecydowanie na wyższym poziomie niż zwykli przyjaciele.

***

Wielu ludzi, którzy spotykają Minhyuka wyciąga zbyt pochopne wnioski na temat jego osoby. Uważają, że osoba posiadająca tyle pieniędzy i tak potężną rodzinę musi być równie zepsuta co oni, a tymczasem jest zupełnie inaczej i choć Lee początkowo faktycznie sprawiał wrażenie złego i opryskliwego, to w środku posiadał naprawdę czułe serce. Kihyun znał i kochał każdą z jego stron.

-Zaczekaj- Minhyuk gwałtownie się zatrzymał, uporczywie się w coś wgapiając.

Kihyun zdziwiony powiódł za jego wzrokiem i już chwile potem zrozumiał, dlaczego się zatrzymali. Jak miał uwierzyć, że ten chłopak niemiał serca, kiedy cały składał się z chęci potrzeby innym?

-Chcesz podejść?- Zapytał cicho.

-Nie...- mruknął

-Mam to zrobić za ciebie?

Chłopak pokiwał powoli głową.

Kihyun uśmiechnął się na ten widok, ponieważ dokładnie takiej odpowiedzi spodziewał się z jego strony. Minhyuk praktycznie nigdy nie rezygnował z pomocy innym. Mając tak wiele pieniędzy dzielił się nimi tak otwarcie i szczerze, że wielu powinno się od niego tego uczyć. Mimo wszystko zawsze pozostawał z tyłu, zza kulis obserwując wszystko to, co przynosiły jego działania. Tak jak teraz, kiedy Kihyun wręczał tamtemu mężczyźnie pieniądze. Minhyuk jedynie obserwował trzymając na twarzy lekki uśmiech.

-Jesteś wspaniałym człowiekiem- powiedział Kihyun, kiedy ruszyli w dalszą drogę.- Jestem z ciebie dumny.

Gdyby choćby Wonho zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo Minhyuk się o niego troszczył, to ich relacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Gdyby wiedział ile Lee zaryzykował sprowadzając Hyungwona do ich domu, to na pewno łatwiej byłoby im się dogadać. Niestety bariera milczenia i niedopowiedzeń oddalała od siebie dwójkę tak wspaniałych przyjaciół.

Czy Kihyun więc znał historię Hyungwona? Jedynie po części, ale to spokojnie wystarczyło, by zrozumieć wszystkie obawy jakie targają chłopakiem. Strach, który widać za każdym razem, kiedy pada imię Chae nie jest przypadkowy. To wszystko czyni Minhyuka jeszcze bardziej szlachetnym, ponieważ ryzykując samego siebie rzucił się do pomocy.

Mimo wszystko nadal pozostawał naprawdę mroczną postacią, bo... Tak było dla wszystkich łatwiej.

Jeżeli przyjdzie im się kiedyś rozstać... Łatwiej będzie to zrobić, jeżeli oni wszyscy będą w to wierzyli... Wszyscy oprócz Kihyuna.

***

Nie kochali się.

Nie ważne, w którym momencie byś o to zapytał. Odpowiedź zawsze pozostawała taka sama. Nawet jeżeli przypadkowo ocierając się wierzchem dłoni, rzucając sobie dyskretne spojrzenia, czy szukając siebie nawzajem w tłumie zaprzeczali tym słowom, to pragnęli trwać w takim stanie rzeczy.

-To niebezpieczne, powinniśmy przestać- szepnął Minhyuk, który na przekór swoim własnym słowom, bardziej wtulił się w pierś Kihyuna.

-Jeszcze tylko chwilka- poprosił, wzmacniając swój uścisk.- Miałem dzisiaj naprawdę ciężki dzień i tak bardzo tęskniłem za tobą- szeptał.- Dobrze, że dzisiaj przyszedłeś, bo pewnie bym tam zwariował.

Ich los można było porównać do losu Tantala, ponieważ oni również pragnęli zerwać z gałęzi nachylającej się ku nim owoc, którego nigdy nie będzie im dane skosztować. Było to niezwykłą karą, a jednocześnie przywilejem, bo tylko dzięki temu nadal mogli być razem. Wyrażając swoje uczucia jedynie poprzez drobne gesty, byli w stanie się utrzymać.

Ale pod żadnym pozorem nie mogli się kochać.

Miłość oznaczała, by dla tej dwójki absolutny koniec wszystkiego, a mimo to wykorzystywali każdą chwilę, w której byli sami do pokazywania tego jak bardzo pragnęli swojego dotyku. Tak jak teraz, kiedy w ustronnym miejscu wpadli w swoje ramiona, by mimo niebezpieczeństwa. Choć na chwilę poczuć, że to wszystko jest realne.

-Nigdy mnie nie opuścisz, prawda?- Zapytał, gdy ponownie musieli ruszyć w drogę. Jeszcze przez chwilę wykorzystując samotność, by móc na kilka sekund spleść razem swoje palce.

-Nigdy.

To było oczywiste kłamstwo i Minhyuk doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ponieważ jeżeli nadejdzie czas ich rozstania, to Lee zrobi wszystko, by Kihyun nie podążył za nim. To był jedyny sposób, by przynajmniej jego historia mogła zakończyć się w jakiś sposób szczęśliwie.

Puścili swoje dłonie, wchodząc w bardziej uczęszczaną uliczkę.

Nie kochali się, by chronić siebie nawzajem.

~~~

Chociaż w rzeczywistości jest tych wyświetleń już 2300 to jeszcze raz chciałbym podziękować za wszystko co robicie dla tego opowiadania ^ ^

Jesteście moją niezastąpioną motywacją, która za każdym razem pozwala mi stawiać kolejne zdania w tej historii

Wasza obecność tutaj sprawia, że każdorazowo na mojej twarzy pojawia się uśmiech, który długo potem nie znika

Nie potrafię znaleźć słów, by wyrazić wdzięczność w stosunku do Was

Dlatego chylę przed Wami czoła

I proszę

Chodźmy tą drogą do samego końca

Razem

Rozdział betowała imysgg

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro