Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

I CMOK!

Gdy już prawie byłem u celu, nagle rozległo mi się przed twarzą klaśnięcie. Julian odchylił się gwałtownie.

-I CMOK! Tak by było.-powiedział i trzymał jeszcze chwile złożone ręce między nami.-Pięknie.

Właśnie o to mi chodziło.-kiwał głową czerwony jak burak. Mógłbym go spokojnie pomylić z warzywem.
Poprawił swoje okulary. I znów zajrzał w tekst, przeglądając go szybko. Ja nie wiedziałem co zrobić. Siedziałem, jakby ktoś walnął mnie kamieniem w głowę. Było bardzo, bardzo blisko. I nie wiedziałem co powiedzieć. Ani co zrobić. Prawie się pocałowaliśmy, a on prawie rozwalił mi twarz klaśnięciem.
Siedziałem cicho i nie wiedziałem co zrobić z tym faktem.

-Zdecydowanie świetnie to wyszło. Może zrobimy przerwę?

-Och... Dobrze.

-Można zaparzyć więcej herbaty.

-Dobrze.- powiedziałem, kiwając powoli głową i patrząc się na niego, gdy on nadal patrzył się w tekst nadal cały czerwony i rozgorączkowany. Ciepło biło z niego jak z kaloryfera.

-To do dzieła.-powiedział i wziął niespokojnie dzbanek i swój kubek. Ręce trzęsły się mu, że bałem się aż do niego podchodzić. Wolałem nie dostać w głowę dzbanem.

Poszedłem za nim, spokojnie do kuchni nadal się nie odzywając. Otworzyłem półkę z herbatami i wpatrywałem się w nią chwilę. Po chwili zorientowałem się, że stoję jak słup.

-Jaki chcesz smak?

Podszedł trochę bliżej, wychylając się zza mojego ramienia.

-Emm... -przeglądał szybko herbaty.-może ta o smaku grzańca.

-Jasne.-powiedziałem, kiwając głową i spokojnie zaparzając wodę.

Byłem spokojny, ale trochę zaczęło mi być słabo. Nigdy nie zrobiłem czegoś takiego przy nikim. Nie odważyłbym się. Nigdy. Miej wyjebane, a będzie ci dane. Tak brzmiało motto. Fajnie jest, gdy ktoś mi się podoba i go lubię, ale nie gdy go całuję. Jak mam się wyluzować?! Do kurwy nędzy. Była cisza. Ja nigdy nie umiałem przełamywać ciszy między nami. Nie przeszkadzała mi, jednak w tej chwili stała się akurat niezręczna.

-Hmmm...-zamruczał Julian.- A masz już swoją Julie? Wybrano już kogoś?

Stałem nadal cicho, próbując się uspokoić. Nie wiedziałem, jak się zachować. Nie mogłem, jednak udawać, że nic się nie wydarzyło.

-Tak.-powiedziałem zdecydowany.

-Ooo... A ćwiczyłeś z nią już?

-Tak.- mówiłem, kiwając głową. Nasypywałem herbatę do dzbanka.

-A dobrze sobie radziliście?

-Chyba tak. Bardzo ją lubię.-wsypywałem przyprawę do herbaty o smaku grzańca. Czułem wzrok chłopaka na sobie.

-Oh... To super! No dobrze. Ale i tak ciesze się, że dziś poćwiczyliśmy. Na pewno coraz lepiej ci idzie. A jak z nią to jeszcze raz czy dwa przećwiczycie sami, to będzie super.-śmiał się, tupał nogą i na pewno mrugał.

-No.- wlałem powoli wrzątek do dzbanka.

-A kim jest twoja wybranka? Ha ha. Na pewno musi być ładna.

-No. Bardzo- mieszałem łyżeczką w dzbanku.

- A całowałeś się z nią? Czy nie będziecie tego robić? Może to jakoś rozwiążą inaczej. Bo wiesz...- gadał i gadał. Julian mówił już nieco spokojniej, skupiając się na tym, jak będzie wyglądać przedstawienie.

-Prawie się z nią całowałem.- ostukałem łyżeczkę i wsadziłem ją do zlewu.

-Prawie. A co się stało?- zmarszczył brwi.

Wziąłem, podałem mu kubek i oparłem się o blat. Swój postawiłem spokojnie z powrotem na blat. Spojrzałem na niego.

-Nie uwierzysz.

-No mów.

-Klasnęła mi dłońmi przed twarzą i... wykrzyczała... CMOK!-spojrzałem na niego, uśmiechając się. Zaśmiałem się i nie przejmowałem.- CMOK!- klasnąłem i wykrzyczałem po raz kolejny. Chłopak odwrócił głowę i choć czerwony na twarzy miał poważną minę. A przynajmniej taką starał się przyjąć.

-Może się zdenerwowała.-powiedział, dociekając. Jakby faktycznie on nie był osobą, która cmoknęła mi przed twarzą. Stał zaczerwieniony i patrzył skupiony w podłogę. Właśnie wyznałem mu, że mi się podoba! Po swojemu, ale to zrobiłem.

-Pewnie tak.

-Na pewno. Bidula.

-No.- powiedziałem wykończony, patrząc w podłogę.

-Tak już jest. Ale co poradzisz. - postukał palcami o kubek i myślał intensywnie, rozglądając się na boki.- Może coś obejrzymy? Musimy się pocieszyć twoją stratą. Zawsze znajdzie się ktoś inny.

-Tak myślisz?

-Na pewno tak myślę.-uśmiechnął się i poklepał po ramieniu.

I tak poszliśmy na tapczan i zaczęliśmy oglądać film. Nie za dużo z niego pamiętałem. Myślałem ciągle o tym, co się wydarzyło i o naszej dziwacznej rozmowie. Była całkiem bezsensowna. Właśnie wyznałem temu człowiekowi, że go lubię, a on udawał, że tego nie widzi. Gdy choć trochę zbliżałem się do niego, nawet przypadkiem choćby o centymetr. Julian odsuwał się o dokładny centymetr. Potem już postawił między nami miskę z popcornem, nadal wpatrując się z przejęciem w ekran. Nawet nie jadł popcornu, po prostu go tam postawił. Wyznaczył nawet jebaną granice. Zjadłem sam cały popcorn i po filmie odprowadziłem chłopaka do domu. Temat nie został już tego wieczoru podjęty. Pożegnaliśmy się żółwikiem i chłopak zniknął w ciemnościach, zostawiając mnie samego.


**********************
Ej. Serio szacun, jak ktoś dotrwał.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro