I CMOK!
Gdy już prawie byłem u celu, nagle rozległo mi się przed twarzą klaśnięcie. Julian odchylił się gwałtownie.
-I CMOK! Tak by było.-powiedział i trzymał jeszcze chwile złożone ręce między nami.-Pięknie.
Właśnie o to mi chodziło.-kiwał głową czerwony jak burak. Mógłbym go spokojnie pomylić z warzywem.
Poprawił swoje okulary. I znów zajrzał w tekst, przeglądając go szybko. Ja nie wiedziałem co zrobić. Siedziałem, jakby ktoś walnął mnie kamieniem w głowę. Było bardzo, bardzo blisko. I nie wiedziałem co powiedzieć. Ani co zrobić. Prawie się pocałowaliśmy, a on prawie rozwalił mi twarz klaśnięciem.
Siedziałem cicho i nie wiedziałem co zrobić z tym faktem.
-Zdecydowanie świetnie to wyszło. Może zrobimy przerwę?
-Och... Dobrze.
-Można zaparzyć więcej herbaty.
-Dobrze.- powiedziałem, kiwając powoli głową i patrząc się na niego, gdy on nadal patrzył się w tekst nadal cały czerwony i rozgorączkowany. Ciepło biło z niego jak z kaloryfera.
-To do dzieła.-powiedział i wziął niespokojnie dzbanek i swój kubek. Ręce trzęsły się mu, że bałem się aż do niego podchodzić. Wolałem nie dostać w głowę dzbanem.
Poszedłem za nim, spokojnie do kuchni nadal się nie odzywając. Otworzyłem półkę z herbatami i wpatrywałem się w nią chwilę. Po chwili zorientowałem się, że stoję jak słup.
-Jaki chcesz smak?
Podszedł trochę bliżej, wychylając się zza mojego ramienia.
-Emm... -przeglądał szybko herbaty.-może ta o smaku grzańca.
-Jasne.-powiedziałem, kiwając głową i spokojnie zaparzając wodę.
Byłem spokojny, ale trochę zaczęło mi być słabo. Nigdy nie zrobiłem czegoś takiego przy nikim. Nie odważyłbym się. Nigdy. Miej wyjebane, a będzie ci dane. Tak brzmiało motto. Fajnie jest, gdy ktoś mi się podoba i go lubię, ale nie gdy go całuję. Jak mam się wyluzować?! Do kurwy nędzy. Była cisza. Ja nigdy nie umiałem przełamywać ciszy między nami. Nie przeszkadzała mi, jednak w tej chwili stała się akurat niezręczna.
-Hmmm...-zamruczał Julian.- A masz już swoją Julie? Wybrano już kogoś?
Stałem nadal cicho, próbując się uspokoić. Nie wiedziałem, jak się zachować. Nie mogłem, jednak udawać, że nic się nie wydarzyło.
-Tak.-powiedziałem zdecydowany.
-Ooo... A ćwiczyłeś z nią już?
-Tak.- mówiłem, kiwając głową. Nasypywałem herbatę do dzbanka.
-A dobrze sobie radziliście?
-Chyba tak. Bardzo ją lubię.-wsypywałem przyprawę do herbaty o smaku grzańca. Czułem wzrok chłopaka na sobie.
-Oh... To super! No dobrze. Ale i tak ciesze się, że dziś poćwiczyliśmy. Na pewno coraz lepiej ci idzie. A jak z nią to jeszcze raz czy dwa przećwiczycie sami, to będzie super.-śmiał się, tupał nogą i na pewno mrugał.
-No.- wlałem powoli wrzątek do dzbanka.
-A kim jest twoja wybranka? Ha ha. Na pewno musi być ładna.
-No. Bardzo- mieszałem łyżeczką w dzbanku.
- A całowałeś się z nią? Czy nie będziecie tego robić? Może to jakoś rozwiążą inaczej. Bo wiesz...- gadał i gadał. Julian mówił już nieco spokojniej, skupiając się na tym, jak będzie wyglądać przedstawienie.
-Prawie się z nią całowałem.- ostukałem łyżeczkę i wsadziłem ją do zlewu.
-Prawie. A co się stało?- zmarszczył brwi.
Wziąłem, podałem mu kubek i oparłem się o blat. Swój postawiłem spokojnie z powrotem na blat. Spojrzałem na niego.
-Nie uwierzysz.
-No mów.
-Klasnęła mi dłońmi przed twarzą i... wykrzyczała... CMOK!-spojrzałem na niego, uśmiechając się. Zaśmiałem się i nie przejmowałem.- CMOK!- klasnąłem i wykrzyczałem po raz kolejny. Chłopak odwrócił głowę i choć czerwony na twarzy miał poważną minę. A przynajmniej taką starał się przyjąć.
-Może się zdenerwowała.-powiedział, dociekając. Jakby faktycznie on nie był osobą, która cmoknęła mi przed twarzą. Stał zaczerwieniony i patrzył skupiony w podłogę. Właśnie wyznałem mu, że mi się podoba! Po swojemu, ale to zrobiłem.
-Pewnie tak.
-Na pewno. Bidula.
-No.- powiedziałem wykończony, patrząc w podłogę.
-Tak już jest. Ale co poradzisz. - postukał palcami o kubek i myślał intensywnie, rozglądając się na boki.- Może coś obejrzymy? Musimy się pocieszyć twoją stratą. Zawsze znajdzie się ktoś inny.
-Tak myślisz?
-Na pewno tak myślę.-uśmiechnął się i poklepał po ramieniu.
I tak poszliśmy na tapczan i zaczęliśmy oglądać film. Nie za dużo z niego pamiętałem. Myślałem ciągle o tym, co się wydarzyło i o naszej dziwacznej rozmowie. Była całkiem bezsensowna. Właśnie wyznałem temu człowiekowi, że go lubię, a on udawał, że tego nie widzi. Gdy choć trochę zbliżałem się do niego, nawet przypadkiem choćby o centymetr. Julian odsuwał się o dokładny centymetr. Potem już postawił między nami miskę z popcornem, nadal wpatrując się z przejęciem w ekran. Nawet nie jadł popcornu, po prostu go tam postawił. Wyznaczył nawet jebaną granice. Zjadłem sam cały popcorn i po filmie odprowadziłem chłopaka do domu. Temat nie został już tego wieczoru podjęty. Pożegnaliśmy się żółwikiem i chłopak zniknął w ciemnościach, zostawiając mnie samego.
**********************
Ej. Serio szacun, jak ktoś dotrwał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro