VIII.4.
64. Laura i Piotrek.
Styczeń, 2018 r.
Piotrek wszedł do kuchni i zobaczył Przemka, przytulającego Laurę i całującego ją w policzek. Wcześniej usłyszał ostatnie zdanie Laury: „Już ci wybaczyłam".
– Widzę, że się pogodziliście – zauważył z uśmiechem.
– Tak, kochanie – odpowiedziała Laura. – Czas zakopać topór wojenny, zwłaszcza, że wczoraj wszystko mu wygarnęłam.
– No, i to przy naszych rodzicach – dodał Przemek. – W życiu nie było mi tak wstyd. Ale dzięki temu dotarło do mnie, jakim byłem kretynem i jakie zrobiłem świństwo. Ale ty na nią uważaj, bracie – puścił oko do Piotrka – tyle lat ją znam i nie wiedziałem, że to taka furiatka. Jakby w nią diabeł wstąpił – zaśmiał się.
– Laura zawsze miała charakter – powiedział wtedy Piotrek do brata – tylko dla ciebie chciała być miła. I jak widać, niepotrzebnie. Dobra, zabieraj łapy od mojej narzeczonej – dodał ze śmiechem, podszedł bliżej, odsunął Przemka i przytulił ją z całej siły. – Wszystkiego najlepszego w nowym roku, moja ukochana – powiedział i pocałował ją w usta. Laura zarzuciła mu ręce na szyję i oddała pocałunek.
– Wszystkiego, o czym marzysz, Piter – życzyła mu też po chwili.
– Ja już mam wszystko, o czym kiedykolwiek marzyłem – odpowiedział, ciągle patrząc jej w oczy.
– Dobra, piję tę kawę i wracam do domu. Niedobrze się robi, jak na was patrzę – westchnął Przemek, a Piotrek i Laura zaśmiali się jednocześnie. – Nie dawajcie mi żadnego ciastka, i tak jest za słodko – dodał, wychodząc z kubkiem do ich salonu.
– Co go ugryzło? – spytał Piotrek.
– Słyszał nas w nocy – zachichotała Laurka, a jej narzeczony się zarumienił – i pytał mnie dziś, jak mi jest z tobą.
– I jak ci jest?
– Idealnie. Jakbyśmy byli dla siebie stworzeni.
– Bo jesteśmy – stwierdził Piotr, przytulając ją mocniej. Ale w tym momencie Matylda zaczęła się denerwować w leżance, bo za długo nikt na nią nie zwracał uwagi. Piotrek wyjął ją więc stamtąd i zabrał ze sobą, prosząc tylko Laurę o kawę.
Niedługo wszyscy siedzieli w salonie. Piotr trzymał córkę na kolanach, ale kiedy Przemek skończył kawę, podał mu ją.
– Potrzymaj bratanicę – powiedział z uśmiechem.
– Ona nawet robi takie miny, jak ty – zauważył jego brat, biorąc od niego Matyldę.
– Wiem – odpowiedział Piotrek z dumą.
Przemek niedługo wrócił do rodziców. Cały dzień pierwszego stycznia Piotrek i Laura spędzili z Matyldą w domu. Kiedy mała im na to pozwalała, bo bawiła się spokojnie albo drzemała, oni korzystali z każdej okazji, żeby wyznawać sobie miłość na wszystkie możliwe sposoby. Razem gotowali, jedli, tańczyli, całowali się i kochali.
– Naprawdę za mnie wyjdziesz? – upewniał się Piotrek wieczorem, kiedy już wykąpali i położyli Matyldę spać na dobre.
– Tak.
– A kiedy?
– Nie rozmawialiśmy jeszcze o tym.
– Teraz rozmawiamy.
– A kiedy byś ty chciał?
– W lecie. Może być w lipcu, bo i tak zaprosimy całą rodzinę na urodziny Matyldy. W końcu pierwszy roczek, to nie byle co – zauważył.
– Może być. Sobota wypada dwudziestego drugiego lipca – stwierdziła Laura, przeglądając kalendarz w smartfonie. – A następna dwudziestego dziewiątego.
– Biorę dwie dwójki. Im szybciej, tym lepiej – stwierdził Piotrek z szelmowskim błyskiem w oku.
– Czemu lepiej? – droczyła się z nim narzeczona.
– Bo będziesz MOJA – odpowiedział i przyciągnął ją do siebie, całując przy tym w usta. Przewróciła się na plecy, a on położył się na niej.
– Jestem i będę twoja – odpowiedziała poważnie, a potem objęła go nogami w pasie. – Uwielbiam tę twoją piżamkę, Laurko, szczególnie za jej dostępność – pomyślał Piotrek, podciągając jej koszulkę i łapiąc ją za tyłek. Szybko pozbył się swoich majtek i wszedł w nią z głośnym westchnieniem.
– Moja... kocham cię, Lauri – wysapał, a potem zmienił nastrój na bardziej frywolny i ugryzł ją w szyję.
– Kocham cię, Piter. Bzyknij mnie tak mocno, tak jak wczoraj, no, dziś rano – poprosiła. Piotrka nie trzeba było drugi raz prosić. Przystąpił z zapałem do spełniania jej życzenia.
Kwiecień 2018 r.
Na Wielkanoc Matylda miała już prawie dziewięć miesięcy i pięknie raczkowała. Powierzchni w domu miała dość... Piotrek musiał jednak zamontować przed schodami bramkę ochronną, żeby jego córka mogła bezpiecznie eksplorować okolicę.
Przemek nie przyjechał na święta, ale obiecał, że będzie w Polsce w lipcu na ich ślub i roczek Matyldy.
Lipiec 2018 r.
W lipcu już wszystko mieli gotowe. Nawet zaplanowali podróż poślubną. Chcieli w sierpniu pojechać z Matyldą nad morze. Pozostało im odliczanie dni. Wtedy Laura dowiedziała się, że jej kuzynka Emilia trafiła do szpitala w Rzymie, bo źle się poczuła na wakacjach. Zadzwoniła do niej po kilku dniach, kiedy Emilka była już w szpitalu w Amsterdamie.
– Co ci jest, kochana? – spytała zmartwiona.
– Przykro mi, Laura, ale nie będę mogła przyjechać na twój ślub. Nawet nie wiesz, jak żałuję... – westchnęła jej kuzynka do słuchawki.
– Ale czemu? Co ci jest?
– Jestem w ciąży, niestety zagrożonej. Muszę zostać w szpitalu przynajmniej do końca września.
– O matko! – Laura nie wiedziała, co powiedzieć od razu. – Emilko, gratuluję ci, bo wiem, że tego chciałaś... – zaczęła. – I trzymam kciuki za ciebie i twoje maleństwo. Nie przejmuj się mną. Dbaj o siebie. – Laurka wysłała jeszcze kuzynce buziaki do telefonu i się rozłączyła. – Emilka jest w ciąży i musi zostać w szpitalu – poinformowała Piotrka. – Nie przyjadą na nasz ślub.
– Trochę szkoda, ale przecież ważniejsze, żeby z nią i dzieckiem było wszystko w porządku, prawda? – zauważył Piotrek.
– Tak, kochany, masz rację. To jest najważniejsze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro