VII.7.
60. Norbert.
Warszawa, grudzień 2016 r.
Facet, którego ostatni raz widział na swoim szkoleniu, przywitał Norberta w centrali. Szef wszystkich szefów. Najwyżej postawiony tajny agent w tym kraju.
– Witam, agencie Faber.
– Dobry wieczór. Pan mnie pamięta? – zdziwił się Norbert.
– Ja pamiętam wszystkich agentów, którzy przeszli przez moje ręce. Nie mylę się – odpowiedziała tamten.
– A Niebieski? – spytał Norbert bezczelnie.
– To nie ja go rekrutowałem.
– A kto?
– Major Szary. Jego niestety też nie ja rekrutowałem. – W tym momencie Norbert poczuł, że pierwszy raz od kilkunastu lat ma w oczach łzy. – Nie! Ayliz... – Co jest, Faber?
– Ayliz. Kto o niej wie?
– Nie martw się. Przejąłem jej sprawę, kiedy tylko wyszło to zabójstwo agentki w Hamburgu. Umieściłem ją w innym miejscu. Teraz już Szary i Niebieski nie wiedzą gdzie. I się nie dowiedzą. Wobec majora toczy się postępowanie wyjaśniające. Zaocznie, bo ciągle go poszukujemy. Podobnie jak agenta Niebieskiego.
– A ja?
– A ty masz misję do dokończenia, Faber.
– Jaką?
– Od dziś się nazywasz Ediz Alper i jedziesz do Turcji.
– Gdzie??? – Norbert nie wierzył w to, co słyszy.
– Do Turcji. Musisz dokończyć tę sprawę.
– Ale ja nie wiem nawet czego szukać. Jak nie porozmawiam z Ayliz...
– Powiem ci wszystko, co od niej wiem. Przywieziesz te dokumenty?
– Jakie dokumenty, do cholery? Ja nic nie wiem!
– No to słuchaj...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro