VII.6.
59. Laura i Piotrek.
Pub Pedro, grudzień 2017 r.
Laura i Piotrek spędzili koniec grudnia na ciężkiej pracy w pubie. Od 27 grudnia do Sylwestra mieli komplet. Szczególnie amerykańscy żołnierze dopisali. Laura poprosiła rodziców o pomoc w opiece nad Matyldą, więc biegała tylko do domu, żeby karmić małą i wieczorem, żeby ją wykąpać i położyć spać. Po kilku dniach takiego maratonu ona była wykończona, a Matylda marudna. Piotrek poprosił więc Przemka, żeby pomógł mu w pracy w Sylwestra, bo wiedział, że nie zamknie przecież lokalu o północy. Jego brat o dziwo się zgodził. Przyszedł już o osiemnastej, kiedy ludzie zaczęli się schodzić do pubu.
– Dobrze, że jesteś, bracie – przywitał go Piotrek.
– W sumie tu mam przyjemniejszą robotę niż w Anglii – zaśmiał się Przemek. – Tylko się w funtach nie zarabia – zauważył.
– Niby nie, ale człowiek nie żyje tylko dla pieniędzy – stwierdził Piotrek.
– A dla czego ty niby żyłeś przez ostatnie jedenaście lat? – spytał go brat.
– Dla tego, co mogę za te pieniądze mieć – odpowiedział Piotrek bez zastanowienia.
– Laurę? – spytał Przemek złośliwie.
– Nie, idioto! – zaprotestował Piotr. – Nie można kupić nikogo za pieniądze. Ale mogę mieć za nie dom dla Laury i mojej córki.
– Twojej, twojej – żachnął się Przemek. – A jednak nie masz takiej pewności, że wychowujesz swoje dziecko – dodał prowokująco.
– Mam. Bo wierzę mojej kobiecie. – Bo powiedziała mi prawdę...
– Twojej, taaa... – Przemek już najwyraźniej dobrze się bawił kosztem swojego brata, ale Piotrek nie chciał dać się bratu sprowokować, bo wiedział, że potrzebuje jego pomocy. – Jak to jest posuwać dupę, którą ktoś inny bzykał przez pół życia?
– Nie mam z tym problemu. Po pierwsze, kobieta to złożona istota, a nie tylko dupa. Po drugie, Laura była z kim chciała. I teraz też jest z tym, z kim chce. A ze mną chce być i to mnie cieszy – odpowiedział Piotrek, nie dając się sprowokować bratu. W tym momencie Laura zeszła do baru:
– Kochany, mogę ci pomóc przez godzinkę, bo potem moi rodzice muszą wracać do domu, żeby się przygotować do wyjścia. A później przyjdę dopiero jak Mati zaśnie – powiedziała i pocałowała Piotrka w usta. Dopiero po chwili zauważyła jego brata. – O, cześć, Przemek – przywitała się. Przemysław był już zielony z zazdrości.
– Cześć, puszczalska – wysyczał. – To czyja jest właściwie twoja córka? Czy sama nie wiesz? – Laura zrobiła zdezorientowaną minę. Nie spodziewała się takiego ataku wprost, w pubie, przy ludziach... Całe szczęście, że mało który z gości mówił po polsku.
– Kurwa, Przemolc, jeszcze słowo i dostaniesz po mordzie! – zdenerwował się Piotr.
– Mam sobie iść? – udał zdziwienie Przemek. – Podobno potrzebowałeś mojej pomocy?
– Potrzebuję twojej pomocy, ale nie potrzebuję, żebyś denerwował Laurę. Ona nie zasłużyła na takie traktowanie. To ty jesteś ostatnim szmaciarzem, który nie umiał docenić skarbu, który miał i któremu teraz żal dupę ściska, bo ten skarb wybrał kogoś innego. Odwal się od mojej rodziny, zrozumiałeś? A jeśli nie, to ja nie potrzebuję takiego brata – dodał ze złością. Laura podeszła do Piotrka i położyła mu rękę na ramieniu.
– Nie musiałeś, Piotruś...
– Musiałem, kochanie – Piotrek ją objął i przytulił. – Nie mogę pozwolić, żeby on cię ciągle krzywdził, żeby obrażał nas oboje i nasze dziecko. Dość tego. – Teraz czekam na twoją decyzję, Przemo – zwrócił się do swojego bliźniaka. – Uznasz w końcu, że spieprzyłeś sprawę i to jest nieodwracalne, przeprosisz Laurę i będziesz mi dziś pomagał w pubie czy wyjdziesz stąd w tej chwili i więcej twoja noga tu nie stanie? – Mina Przemka wskazywała na zaskoczenie. Nigdy dotąd jego brat wprost nie postawił go przed takim wyborem. Przemysław Nowak zawsze robił, co chciał, ale wiedział, że ma bliźniaka, który jest i będzie po jego stronie. Teraz okazało się, że nie. Że Laura i jej córka są dla Piotrka ważniejsze niż on. Pierwszy raz w życiu mu się coś takiego zdarzyło. Zobaczył, że ma już tylko jedną szansę, żeby poruszyć brata, żeby zachwiać jego równowagą i pewnością siebie. Matyldę.
– Wyjdę – powiedział. – Ale musicie mi udowodnić, że Matylda nie jest moją córką.
– Jak to? – zdziwił się Piotr.
– Normalnie. Chcę testu na ojcostwo.
– Możesz o tym zapomnieć – zdenerwowała się Laura. – Nikt mnie do tego nie zmusi.
– Sąd cię zmusi – stwierdził Przemek. I wyszedł.
– Piter... – rozpłakała się Laura.
– Przepraszam cię za niego, kochanie – odpowiedział. Laura nie mogła się jednak uspokoić.
– Zaraz wrócę – powiedziała po chwili i pobiegła na zaplecze. – Dlaczego on mi to robi? – myślała gorączkowo? Co ja mu zrobiłam??? Byłam z nim ponad czternaście lat, kochałam go, zawsze byłam wierna. Wspierałam go we wszystkim, pojechałam z nim do Anglii. Perfidnie mnie wystawił i jeszcze chce mi dalej niszczyć życie? Czemu? – I wtedy pomyślała o Piotrku. Zawsze był przy niej, zawsze mogła na niego liczyć. Nie, nie zrobi mu tego. Nie może uciekać i chować się za filarem. Nie pozwoli, żeby jej przeszłość mieszała w ich przyszłości. – Muszę stawić czoła Przemkowi raz na zawsze!
Laura podeszła do Piotrka i powiedziała mu, że przyjdzie, kiedy położy Matyldę spać.
– W porządku, kochanie – zgodził się bez wahania. A Laura wróciła do domu, podziękowała rodzicom za pomoc i ubrała Matyldę, a potem wpakowała ją w wózek. I poszła do Nowaków.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro