VI.8.
50. Łukasz.
Lubin, styczeń 2017 r.
Łukasz obudził się po południu. Był pierwszy stycznia, a on spał w swoim łóżku z Nadią po tym, jak rano wrócili z imprezy sylwestrowej. Nadiya miała na sobie jakąś ciepłą piżamę w stylu „nie ruszaj, to na święta", a on bokserki i koszulkę. Rzadko mu bywało zimno, więc nigdy nie spał w piżamach. A teraz było mu wyjątkowo gorąco. Spalił już chyba cały alkohol, który wypił tej nocy. A poza tym, obok spała ona...
Nadiya chyba wyczuła, że Łukasz się jej przygląda, bo niedługo otworzyła oczy. Wyraz jej twarzy mówił przez chwilę, że zastanawia się w panice, gdzie jest, by potem się uspokoić. Spojrzała na Łukasza i zobaczyła, że on na nią patrzy.
– Cześć, wyspałaś się? – spytał.
– Można tak powiedzieć – odparła. – Czuję się jakbym spała po całym dniu pracy. Która jest godzina?
– Piętnasta.
– To nawet nieźle – uznała. Ciągle jednak leżała na plecach przykryta szczelnie kołdrą.
– Jest ci zimno? – spytał Łukasz, czując, że bardzo chciałby ją zagrzać, gdyby tak było. A nawet gdyby nie było. Po prostu marzył o tym, żeby ją dotknąć. I żeby nie poprzestać na dotyku. Pragnął jej bardziej niż wody, choć musiał przyznać, że trochę go suszyło... – A może jej też chce się pić? – pomyślał wtedy. – A może chce ci się pić? – spytał.
– Nie jest mi zimno. I tak, chętnie napiłabym się wody, ale musiałabym wstać, a bardzo mi się nie chce – zażartowała sobie. – Nogi mnie bolą.
– To ja ci przyniosę – zaoferował się. I zanim zdążyła zaprotestować pobiegł do kuchni, skąd wrócił z dwiema szklankami wody i jedną otwartą butelką. – To, jakby nam było mało – puścił do niej oko, wskazując na butelkę. Nadia usiadła na jego łóżku i wzięła od niego szklankę. Mimo jej kompletnie aseksualnej piżamy, Łukasz doskonale wiedział, co skrywają fałdy grubego materiału. Widział przecież wczoraj jej ciało w seksownej czarnej sukience i na samą myśl o tym czuł, że jego majtki zaraz zrobią się za małe. Wypił szklankę wody i wskoczył z powrotem pod kołdrę.
– A tobie jest zimno? – zdziwiła się.
– Nie, nie jest mi zimno – odparł.
– Dziękuję za wodę – Nadia oddała mu szklankę, którą on postawił obok swojej na szafce.
– Proszę. Czymś jeszcze mogę ci służyć? – spytał. – Proszę, powiedz, że mogę...
– Tak. Zjadłabym coś, możemy obejrzeć jakiś film, posłuchać muzyki, ale bez tańczenia, bo bolą mnie nogi po wczorajszym wieczorze... – zaczęła wymieniać Nadia, a mina Łukasz coraz bardziej rzedła. W pewnym momencie Nadiya wybuchnęła głośnym śmiechem. – Ale cię nabrałam! – śmiała się. Łukasz nic nie rozumiał.
– Jak to?
– Żartowałam. Chodź tu do mnie – powiedziała i przyciągnęła go do siebie. A potem go pocałowała. Tego było mu za wiele. Poczuł, jak cała krew gromadzi mu się w jednym miejscu. Ona też wyczuła jego podniecenie i uśmiechnęła się szelmowsko. – Zdejmiesz mi w końcu tę piżamę czy mam się w niej zagotować? Zdajesz sobie sprawę z tego jak masz gorąco w mieszkaniu? – spytała, pół żartem, pół serio. Łukasz nadal nie był pewien czy ona mówi poważnie, czy sobie z niego żartuje.
– Wiem, że tu jest gorąco... – westchnął, bo sam zdążył się już spocić.
– Dobra, jak sam nie możesz się zdecydować, ja to zrobię – stwierdziła, po czym włożyła ręce pod jego koszulkę i zdjęła mu ją przez głowę. Łukasz jej się poddał. Pierwszy raz zdarzyło mu się, że kobieta go rozbierała, a on nie wiedział, co zrobić z rękami. – Teraz już wiesz, co robić, czy potrzebujesz jeszcze jakiejś lekcji? – puściła do niego oko.
– Onieśmielasz mnie – musiał przyznać.
– A ja myślałam, że próbuję cię ośmielić – stwierdziła.
– Mówisz poważnie?
– Teraz już tak.
– No to na co ja czekam? – spytał bardziej siebie, niż jej, po czym zaczął ją całować i położył z powrotem na łóżku. – Kocham cię, Nadiyo – wysapał, kiedy oderwał się na chwilę od jej ust. Jęknęła tylko i rozchyliła wargi. Znowu przyssał się do nich, jednocześnie łapiąc ją za pośladek. – Ech, ta twoja gruba piżama – powiedział po chwili z udawaną pretensją, po czym włożył jej ręce po bluzę i zdjął ją przez jej głowę, ale nie do końca. Odsłonił brzuch, piersi i głowę Nadii, ale zawiązał rękawy bluzy tak, żeby lekko unieruchomić jej ręce nad głową. – Czy tak ci jest wygodnie? – spytał.
– Tak – szepnęła i zamknęła oczy, kiedy schodził pocałunkami w dół, zatrzymując się na dłużej na jej piersiach. – Taaak...
– Tak dobrze? – spytał po chwili, kontrolnie.
– Dobrze... – odpowiedziała cicho i westchnęła, kiedy znowu zaczął schodzić pocałunkami niżej. – Tak jest idealnie...
Kiedy zdjął jej spodnie od piżamy, jego oczom ukazał się kształtny wzgórek łonowy z elegancko przystrzyżonymi czarnymi włoskami.
– Podoba mi się twoja fryzura – powiedział gardłowym głosem, bo czuł, że pożądanie go trawi, a do ugaszenie pragnienia jeszcze daleko. Łukasz rozebrał Nadię do końca i zanurkował między jej zgrabne uda. Jęknęła głośniej, kiedy dotknął językiem jej najwrażliwszego miejsca.
– Co ty mi robisz? – spytała. – Nie będziesz się ze mną kochał?
– Będę. Ale najpierw chciałem zrobić coś ekstra dla ciebie.
– Czyli co?
– Nikt nie cię pieścił w ten sposób? – zdziwił się.
– Nie.
– No to najwyższy czas, żeby cię zapoznać z tą przyjemnością, moja droga – odpowiedział Łukasz i wrócił do przerwanego zajęcia. Kilka minut później Nadia krzyczała z rozkoszy, nie wierząc nawet, że coś takiego jest możliwe. Potem powiedziała coś po cichu po ukraińsku i zamknęła oczy na chwilę.
– Wszystko w porządku? – spytał Łukasz, który właśnie wynurzył się spomiędzy ud Nadii i wrócił do jej ust, żeby ją pocałować.
– Będziesz mi tak robił codziennie? – spytała.
– Dopóki mi starczy sił – zaśmiał się. – Ale teraz chciałbym, żebyś poczuła mnie całego – dodał i zbliżył gorący czubek swojego członka do jej wilgotnej szparki. Przesunął nim delikatnie w górę i w dół, a Nadia szerzej rozsunęła uda i objęła go nimi w pasie. Łukasz wszedł w nią delikatnie i obserwował jej reakcję. – Jak ci jest? – spytał, patrząc jej w oczy.
– Dobrze. Nie musisz być taki delikatny – odpowiedziała.
– To dobrze, bo mi też jest przyjemnie, ale mam ochotę na coś mocniejszego – dodał, po czym włożył ręce pod jej pośladki i uniósł je lekko, wchodząc w nią do samego końca. Jęknęła, ale jej mina wskazywała, że to był raczej odgłos przyjemności. – To teraz ci pokażę, co normalny facet powinien robić ze swoim testosteronem – uśmiechnął się szelmowsko, po czym zaczął się poruszać w niej coraz szybciej i mocniej, nakręcając się jej westchnieniami i jękami. Kiedy poczuł jak zaciska się na nim w spazmach rozkoszy, podzielił się z nią swoją euforią.
Łukasz nie pamiętał, kiedy było mu tak dobrze. Nie chodziło tylko o fajny seks, na który przecież długo czekał. Tu chodziło przede wszystkim o nią. Kochał się z kobietą, w której był zakochany i trudno było to porównać z czymkolwiek innym.
– Łukasz... – usłyszał zachrypnięty głos Nadii.
– Słucham cię, kochanie? Wszystko w porządku?
– Dobrze mi jest. Tak mi dobrze, że aż mi się nie chce w to wierzyć...
– Cieszę się. Tak miało być.
– I co teraz będzie?
– Pewnie wstaniemy, bo trzeba coś zjeść – odpowiedział.
– A potem wrócimy do łóżka?
– A co, jesteś już zmęczona? – zachichotał.
– Nie, chcę cię jeszcze...
– Dobrze. Tak jak ci obiecałem, będziesz mnie miała tyle, ile chcesz, dopóki starczy mi sił.
– Kocham cię, Łukasz.
– To właśnie chciałem usłyszeć – uśmiechnął się. – To właśnie chciałem usłyszeć, Nadio.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro