VI.7.
49. Norbert.
Hamburg, grudzień 2016 r.
Kiedy Szary powiedział Norbertowi, że Turek o nim wie, on od razu zrozumiał, że teraz liczy się każdy jego ruch. Równie dobrze mogli go odstrzelić przy wyjściu z kościoła, chociaż Norbert w to wątpił. Özdemir, jak każdy były czy obecny agent wywiadu, nigdy nie zabiłby od razu kogoś, kto mógł mu przynieść informacje. A w przypadku Norberta na pewno na takie liczył. Dlatego też Szary, dla bezpieczeństwa Ayliz, nie zdradził mu więcej niż było konieczne.
– I co teraz? – powtórzył pytanie Norbert.
– A co ma być? Zabieramy cię stąd. Mieszkanie spalone, będzie wynajęte.
– A moje rzeczy?
– A masz tam coś niezgodnego z regulaminem? – spytał jego przełożony. Norbert wiedział, o co pyta Szary. Rzeczy niezgodne z regulaminem w służbowym mieszkaniu, to były wszelkie rzeczy osobiste i dokumenty, które mogłyby powiązać go ze służbą lub poprzednim życiem, zwłaszcza w kraju. Bo naprowadziłyby wrogów na jego siatkę lub rodzinę.
– Nie.
– No to zapomnij o nich. Dostaniesz nowe nazwisko, nowe dokumenty, nowe życie. I prawdopodobnie nowe zadanie. W Hamburgu jesteś spalony. Zaraz podejdzie do ciebie dziewczyna. Pójdziecie razem do księdza, a z nim na zachrystię. Dalej cię pokierują. Pewnie więcej się nie zobaczymy.
– Szary...
– Co jest?
– A jak znajdę Ayliz?
– Znajdziesz. Ale najpierw zadbaj o swój tyłek, Zielony. No, już, bo msza się kończy – pogonił go szef.
– Ku chwale ojczyzny – odpowiedział cicho Norbert. Po chwili Szary zniknął, a obok niego usiadła dziewczyna, która pocałowała go w policzek. Msza się skończyła i ludzie zaczęli powoli wychodzić z kościoła. Obrócił się w jej stronę... i rozpoznał ją. To była jedna z prostytutek z burdelu Özdemira. Chyba Czeszka. – O kurwa, jestem w czarnej dupie! – pomyślał Norbert i już miał otworzyć usta, kiedy kobieta położyła palec na swoich.
– Ani słowa!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro