Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VI.6.

48. Łukasz.


Lubin, styczeń 2017 r.

Łukasz przywitał nowy rok z Nadią w ramionach. Bawili się do rana w przeciwieństwie do jej brata i Iriny, którzy już koło drugiej zabrali się do domu, a właściwie do mieszkania Nazara i Nadii. Czyli chcieli pobyć trochę sami...

Rano Łukasz odprowadził dziewczynę pod same drzwi.

– Czemu mnie tak odprowadzasz? – spytała.

– Bo obiecałem ci, że już nigdy nie będziesz musiała się bać – odpowiedział poważnie.

– Jesteś słodki, wiesz? – uśmiechnęła się do niego.

– To ty jesteś słodka – odpowiedział i pocałował ją w usta. Nadiya otworzyła drzwi kluczem:

– Wejdziesz na chwilę? – spytała.

– Pewnie. – Ucieszyła się. Jednak, kiedy weszli, zmieniła zdanie. W przedpokoju leżały porozrzucane bezładnie ubrania jej brata i jego dziewczyny. Nadia uznała, że nawet nie ma co zaglądać, do salonu, bo na kanapie zastaną pewnie dalszą cześć tej historii...

– Łukasz, przepraszam cię, ale jak widzisz, Nazar...

– Widzę, że twój brat dobrze się bawił – puścił do niej oko.

– Aż za dobrze – uznała, jeszcze raz patrząc na leżące ubrania. – Może jednak damy im się doprowadzić do porządku?

– Co proponujesz?

– Mogłabym... Zostać dziś u ciebie, przynajmniej do południa?

– A może na obiad albo do wieczora, a może do jutra? – spytał z nadzieją w głosie.

– Może – odparła zagadkowym tonem.

– Nie idziesz jutro do pracy? – upewniał się.

– Idę na drugą zmianę. A ty?

– Tak samo. Weź sobie rzeczy na zmianę i możesz zostać u mnie tak długo, jak zechcesz – zaproponował. Nadiya zgodziła się po chwili zastanowienia. Zabrała sobie ubrania na zmianę i kosmetyczkę z przyborami toaletowymi. No i wygodne buty, oczywiście. Od tych szpilek bolały ją już nogi. Kiedy się pakowała, doszła do wniosku, że mieszkanie z bratem, kiedy się ma prawie dwadzieścia dziewięć lat, nie ma sensu. Łukasz jednak wyglądał na zadowolonego, że zgodziła się iść do niego. A Nadia uznała, że ze swoimi rzeczami będzie się czuła u Łukasza lepiej niż wtedy, kiedy nocowała u niego ostatnio.

Kiedy przyszli do Łukasza, oboje byli już bardzo zmęczeni. A szczególnie Nadia, która przecież w Sylwestra była jeszcze w pracy.

– Mogę skorzystać z łazienki? – spytała ziewając.

– Jasne. Już ci daję ręcznik.

Łukasz nie liczył nawet na to, że Nadia rzuci mu się w ramiona i sama wpakuje do łóżka, ale właściwie to zrobiła, kiedy wyszła z łazienki w piżamie. Tyle, że przytuliła się do niego i praktycznie zasnęła na stojąco. Łukasz zaprowadził ją więc do swojej sypialni, położył do łóżka, otulił kołdrą i pocałował w czoło.

– Śpij Nadiyo – powiedział, uśmiechając się do niej. Potem sam poszedł do łazienki, wziął szybki prysznic i wrócił do sypialni, gdzie Nadia spała już jak dziecko. Spojrzał na nią z rozczuleniem. Wyglądała tak słodko i niewinnie, że coś go złapało za serce. – Ty idioto! – ofuknął sam siebie. – Taka laska śpi u ciebie w łóżku, a tobie się łezka w oku kręci? – Ale nie umiał nic na to poradzić. Wiedział, jak bardzo ona jest zmęczona i nie mógłby jej obudzić, nawet jeśli nie marzył o niczym innym. Za to położył się obok niej i przytulił. Westchnęła tylko i spała dalej. Łukasz też był zmęczony i niedługo zasnął przytulony do Nadii. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro