Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VI.5.

47. Laura i Piotrek.


Wrzesień 2017 r.

24 września Matylda skończyła dwa miesiące, a Laura i Piotrek byli szczęśliwi i zakochani, w córce i w sobie nawzajem. Laura dała się namówić Piotrkowi na zakup domu i przeprowadzkę, bo jej mieszkanko rzeczywiście było za małe dla rodziny.

Październik 2017 r.

Wymarzony dom znaleźli dość szybko. To było właściwie dwa w jednym. Ktoś chciał sprzedać dom z lokalem gastronomicznym. Budynek był funkcjonalny. Na dole i od strony drogi znajdowała się kiedyś pizzeria. Było to spore pomieszczenie z ogrodzonym ogródkiem na zewnątrz. Z tyłu budynku znajdowało się wejście do części mieszkalnej, odgrodzonej od tej usługowej. Dwie następne kondygnacje zajmował dom jednorodzinny z wyjściem na taras i ogród, zupełnie oddzielony od ogródka restauracji. Idealne rozwiązanie dla kogoś, kto chce mieć dom i prowadzić lokal.

– Co na to powiesz? – spytał Piotrek Laury.

– Wszystko super, Piotruś, ale to kosztuje majątek...

– Nie martw się o to. Mam na ten odłożoną kasę – stwierdził. – Pracowałem na to jedenaście lat.

– I stać cię na budynek za ponad pół miliona złotych?

– Tak. Odłożyłem over sto trzydzieści dwa tysiące funtów.

– O matko! – Laura nie wiedziała co na to odpowiedzieć. – To miejsce ma jakieś zalety i wady. Tutaj mieszka się w hałaśliwym centrum miasta oraz bardzo blisko pracy – zaśmiała się, zmieniając temat.

– To jest jakiś minus, ale takie rozwiązanie ma też zalety. Mam blisko do pracy, czyli odpadają dojazdy, no i mam nadzór nad mieniem – puścił do niej oko.

– A hałas?

– No, to jest jakiś minus, ale nie zamierzam trzymać pubu otwartego dłużej niż do północy. Chyba dasz sobie z tym radę?

– Dam.

– No to jak?

– A musisz mnie pytać o zdanie, skoro tego chcesz?

– Tak, Lauri. Muszę, bo chcę, żebyśmy zamieszkali tu razem. Tobie też musi się podobać.

– Podoba mi się.

– No to bierzemy – ucieszył się Piotrek.

Następnego dnia zadzwonił do agencji nieruchomości, żeby próbować wynegocjować lepszą cenę za budynek. Tam mu powiedzieli, że muszą skonsultować się z właścicielem, który wyjechał do Wielkiej Brytanii.

– To zabawne – stwierdził Piotr – bo ja właśnie stamtąd wróciłem.

– To rzeczywiście zabawna sytuacja – przyznał agent nieruchomości. – Dam panu znać, jak tylko dostanę odpowiedź. – To był poniedziałek, przedostatni dzień października.

Listopad 2017 r.

Już w piątek, 3 listopada, agent nieruchomości oddzwonił do Piotrka z dobrą wiadomością:

– Panie Piotrze, właścicielowi najwyraźniej zależy na tym, żeby sprzedać ten budynek, bo zgodził się trochę zejść z ceny. Ostateczna kwota to równo pięćset tysięcy. Co mam mu odpowiedzieć?

– Biorę – odpowiedział Piotrek bez wahania. Laura już wiedziała, że się udało. A Piotrek uznał, że właśnie spełnia ostatnie swoje marzenie. Miał już dziecko i ukochaną kobietę przy sobie. A teraz miał zostać właścicielem domu i lokalu, jaki sobie wymyślił. Nieźle, jak na trzydziestolatka, prawda?

Dwa tygodnie później Piotr podpisał umowę, zapłacił za akt notarialny i zrobił przelew na umówioną kwotę. Po odjęciu kosztów notarialnych i podatków zostało mu jeszcze na koncie ponad sto tysięcy złotych. Zrobił z nich sześć lokat po dziesięć tysięcy, a resztę zostawił na życie zanim biznes się rozkręci.

Laura tymczasem obserwowała Piotrka i nie mogła się nadziwić, jaki on jest ogarnięty i przedsiębiorczy. Przemek przy nim był łamagą, na którego często to ona musiała pracować. Jak ona wcześniej mogła tego nie zauważyć?

Któregoś razu spotkała się w sklepie z Natalką, koleżanką, która pracowała w urzędzie miejskim. Tą samą, na której wieczorze panieńskim była rok wcześniej.

– Hej, Laurka – ucieszyła się Natalia na jej widok. – Ale śliczna dzidzia. Twoja?

– Moja, to Matylda, ma prawie cztery miesiące – odpowiedziała. – A ja widzę, że tobie też się poszczęściło – wskazała na wielki brzuch koleżanki.

– Tak, w styczniu zostanę mamą Oliwera.

– Gratuluję.

– Dziękuję. I wzajemnie. Cieszę się, że ci się poszczęściło.

– Nawet nie wiesz, jak... – westchnęła Laura. – A masz może czas, żeby się spotkać?

– Jasne. Jak ci się nie spieszy, a dzidzia jeszcze pośpi, chodźmy na gorącą czekoladę – zaproponowała jej koleżanka. I poszły do pobliskiej kawiarni. Tam Natalia opowiedziała jej, jak w zeszłym roku na święta wyszła za mąż, a kilka miesięcy później dowiedziała się, że zostanie mamą.

– Pracujesz? – spytała Laura.

– Do końca miesiąca. Od listopada idę na zwolnienie lekarskie. Mój doktorek twierdzi, że Oli będzie wielkim bobasem i kazał mi na siebie uważać.

– A mój Piotrek właśnie kupił dom i zamierza otworzyć pub – pochwaliła się Laura.

– Twój Piotrek? – zdziwiła się Natalka.

– Tak.

– Jaki Piotrek?

– Piotrek Nowak. On jest ojcem Matyldy. – Mina Natalii zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni.

– Haha, naprawdę? Jesteś z Piotrkiem Nowakiem? Przecież wy się przyjaźnicie od liceum, a ty chodziłaś z jego bratem!

– Tak bywa. Widocznie wybrałam na początku nie tego bliźniaka, ale na szczęście już się poprawiłam – stwierdziła Laura. – Jest super.

– Mówisz, że on otwiera pub? A bierze dotację na rozpoczęcie działalności?

– A może?

– Z tego co wiem nie pracował dotąd w Polsce? Musi się zarejestrować jako bezrobotny w urzędzie i złożyć wniosek o dotację na otwarcie działalności. Na coś tam starczy. No i dają zwolnienie z ZUS-u na dwa lata – zauważyła Natalia.

– Dzięki, Natalka, ratujesz nam życie – Laura aż ją uścisnęła. – Jutro polecę się o to zapytać.

Laura miała nosa. Wiedziała z kim się spotkać. Następnego dnia, kiedy jej facet sprzątał w lokalu, poszła do urzędu pracy zapytać o szczegóły. Wieczorem powiedziała o wszystkim Piotrkowi.

– Laurka, z nieba mi spadłaś! – ucieszył się. – Dzięki tobie będę miał oszczędności przez dwa lata i jeszcze mógłbym dostać kasę na wyposażenie pubu! Idziemy tam jutro – uznał.

Następnego dnia Piotrek zarejestrował się w urzędzie pracy i złożył wniosek o dotację na otwarcie działalności gospodarczej.

Na przełomie listopada i grudnia wprowadzili się do nowego domu, więc do końca listopada Laura musiała oddać swoje wynajęte mieszkanie. I tu spotkała ją jeszcze jedna niespodzianka. Właściciel wygadał się jej, że Piotrek nie wynegocjował prawie rok wcześniej braku kaucji, tylko po prostu wpłacił ją za nią.

– On musi panią bardzo kochać – stwierdził facet. – Mało kto zdecydowałby się na taki krok wobec przyjaciółki.

– To miło, że ktoś mi to ciągle uświadamia – zaśmiała się Laura. – Tak, wiem, że on mnie kocha. Mamy córkę i właśnie wprowadzamy się do nowego domu.

– Ach, to znaczy, że ta historia dobrze się skończyła – uznał właściciel. – Życzę państwu wszystkiego dobrego. Proszę podać mi jego numer konta, to zwrócę kaucję.

– Proszę bardzo – Laura wysłała mu numer konta Piotrka smsem. A potem oddała klucze do mieszkania i pożegnała się: – Dziękuję za współpracę. Było mi bardzo miło.

– Ja również dziękuję, pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.

Grudzień 2017 r.

Laura nie przyznała się Piotrkowi, że wie o kaucji aż do następnego wieczora, kiedy przygotowała romantyczną kolację w ich nie do końca wyposażonej kuchni i ustawiła ją na podłodze w zupełnie pustym salonie, podczas kiedy Piotrek kąpał i ubierał Matyldę. Potem wygoniła jego do kąpieli, a sama poszła nakarmić i uśpić córeczkę. W końcu dołączyła do Piotrka w łazience:

– A ty jeszcze tutaj? – zdziwiła się.

– Tak, robię się na bóstwo dla ciebie, moja pani – zaśmiał się Piotrek, który właśnie wyszedł z wanny pełnej pachnącej piany, wytarł się, owinął biodra ręcznikiem i zamierzał się ogolić.

– To zaczekaj tu na mnie, zrobię to samo – stwierdziła, po czym rozebrała się szybko i wskoczyła do wanny.

– To może ja wrócę tam do ciebie? – zaproponował.

– Mam lepszy pomysł – uznała i dla odmiany umyła się szybko. Kiedy wychodziła z wanny, Piotrek czekał już na nią.

– Laurka, nie rób mi takich scen, bo się nie opanuję i wezmę cię tu, w łazience – zażartował sobie Piotrek, patrząc, jak wyciera się z wody i piany, i owija ręcznikiem.

– Piotruś, ubieraj się lepiej, bo mam dla ciebie niespodziankę – odparła.

– Ubrać się po kąpieli? – zdziwił się.

– Tak. Jest pierwszy grudnia, a w domu nie jest za ciepło – stwierdziła.

– Okej. – Piotrek ubrał spodnie i t-shirt, a Laura legginsy i koszulkę. Oboje zignorowali bieliznę. Wtedy Laura zaprowadziła go do salonu, gdzie na podłodze stała ich kolacja. Zapaliła świeczki, które porozstawiała dookoła i powiedziała:

– Częstuj się. Smacznego, Piter.

– O! – Piotrek wyglądał na zaskoczonego. Laura pierwszy raz zrobiła dla niego coś takiego. – Co to za okazja? – spytał.

– To takie przywitanie w nowym domu i... chciałam ci jakoś podziękować za tę kaucję – powiedziała.

– Skąd wiesz? – zdziwił się.

– Właściciel mieszkania się wygadał. Dałam mu twój numer konta, przeleje ci ją z powrotem.

– Och... nie o to mi chodziło... – Piotrek nie wiedział co powiedzieć. Czuł się zakłopotany.

– Niepotrzebnie się stresujesz. Nie gniewam się. Jestem ci bardzo wdzięczna, chociaż rok temu pewnie bym nie przyjęła takiej oferty...

– Wiedziałem, że byś nie przyjęła, dlatego ci nie proponowałem.

– Ale teraz, to już co innego – zauważyła.

– No właśnie – uśmiechnął się do niej. – Dziękuję za pyszną kolację – dodał, próbując sałatki, którą zrobiła Laura.

– Ja też ci dziękuję za wiele rzeczy – odpowiedziała. Zjedli kolację i razem posprzątali wszystko z podłogi w salonie. – Pierwszy raz jadłem kolację na podłodze – zauważył Piotrek – i muszę ci powiedzieć, że to najlepsza kolacja, jaką miałem w życiu.

– Kiedyś będziemy mieć tu meble – odpowiedziała Laura – ale już nigdy nie będzie tak jak teraz, pusto i w oczekiwaniu na coś większego.

– Masz rację. Ta chwila zostanie z nami na zawsze – uznał. A potem ją pocałował. A kiedy ona oddała mu pocałunek i zarzuciła ręce na szyję, podniósł ją i zaniósł do sypialni. – Tak cię kocham, Laurka – wyszeptał jej do ucha, kiedy wchodził w nią chwilę później. Oboje byli tak spragnieni, że nie chciało im się tego rozgrywać, nawet dla zwiększenia napięcia. Kochali się szybko i niecierpliwie, tylko do spełnienia, a potem zasnęli mocno przytuleni do siebie.

Tydzień później Piotrek dostał informację o przyznaniu dotacji. Mógł iść do urzędów i dopełnić formalności. Od 8 grudnia stał się oficjalnie przedsiębiorcą w Polsce. Na szczęście, ze względu na charakter działalności od razu otrzymał koncesję na sprzedaż alkoholu. No bo co to za pub bez piwa?

Za otrzymaną dotację Piotrek kupił wyposażenie baru, którego brakowało w dawnej pizzerii. Zamówił też niezbędne produkty spożywcze i dużo piwa... Na dostawę z Anglii musiał poczekać tydzień, ale wiedział, że zdąży przed największym ruchem po świętach i w sylwestra. Laura pomogła mu wybrać świąteczny wystrój, bo Piotrek uznał, że ona ma lepszy gust, a ona, że też chce mu pomagać, zwłaszcza na początku działalności, dopóki może.

Oficjalne otwarcie zorganizowali 15 grudnia. Nie spodziewali się tłumów, bo na tydzień przed świętami w Polsce mało kto myśli o czymś innym. Zaskoczyli się jednak i to bardzo. Zarówno w dniu otwarcia, jak i przez cały weekend, w pubie mieli komplet. Mama Piotrka zgodziła się zająć wnuczką przez weekend, żeby Laura mogła pomagać Piotrkowi w pracy. Pomagał im też jego ojciec i kuzynka Laury, młodsza siostra Emilki, Wioleta. W ten sposób Laura biegała tylko do domu, żeby nakarmić Matyldę i mogła pracować praktycznie cały czas. Po tym weekendzie byli jednak tam zmęczeni, że myśleli tylko o spaniu. A Matylda oczywiście nie dała im za dużo pospać...

We wtorek Laura uznała, że będzie mogła pomagać Piotrkowi tylko tyle, żeby potem móc ogarnąć córkę. Na szczęście w tygodniu nie było już takiego ruchu, a na w następną niedzielę wypadała Wigilia. Nie można było spodziewać się tłumów. Nie można było...

A jednak w piątek i sobotę spragnieni angielskiego klimatu emigranci, którzy przyjechali do Polski na święta, żeby odwiedzić rodziny, pojawili się równie tłumnie w pubie „Pedro", u Piotrka. A wśród nich jego brat Przemek.

– O, bracie, przyjechałeś na święta, sam? – zdziwił się Piotrek, który spodziewał się, że jego brat przywiezie ze sobą którąś z kelnerek, z którymi się zadawał.

– Sam. A z kim niby miałbym przyjechać?

– Liczyłem na to, że się w końcu ustatkujesz.

– Ach tak? – żachnął się Przemek. – Od kiedy zabrałeś mi Laurę, nie mam po co.

– To nie ja zabrałem ci Laurę, tylko ty ją zostawiłeś dla kelnerki – przypomniał mu.

– Szczegóły – prychnął Przemek.

– A po co przyszedłeś do mnie? Żeby się kłócić? – spytał wtedy Piotrek.

– Nie. Stęskniłem się. Nie widzieliśmy się od sierpnia – przypomniał mu.

– To prawda.

– A gdzie Laura i dziecko?

– W domu. I moja córka ma na imię Matylda – przypomniał mu.

– Tak. A gdzie to jest „w domu"?

– Na górze – zaśmiał się Piotrek. – Poczekaj, zaraz ją zawołam – stwierdził, po czym zadzwonił do Laury i poprosił ją, żeby zeszła do pubu z Matyldą. Była dopiero osiemnasta i wiedział, że mała się jeszcze nie kąpała. Jego dziewczyny zeszły chwilę później.

– Co się stało, kochany? Potrzebujesz pomocy? – spytała Laura trzymając Matyldę na rękach.

– Nie, tylko chciałem was zobaczyć – odpowiedział Piotrek całując Laurę w usta i Matyldę w czółko. – No i mój brat też chciał – dodał, a Laura obróciła się i zobaczyła przy barze Przemka, który patrzył na nich z zawiścią w oczach. Skinęła na niego głową:

– Cześć, Przemek.

– A więc mój brat kupił cię za kasę? – spytał wtedy Przemek, rozżalony.

– Bracie, natychmiast przeproś moją kobietę albo nie będziesz miał tu więcej wstępu. Ja nie żartuję – powiedział wtedy groźnym głosem Piotrek. W tym momencie do baru przyszedł ich ojciec, bo szukał Przemka właśnie. Zobaczył miny synów i skonsternowaną twarz Laury i spytał:

– Co się z wami dzieje?

– Nic, tato – odpowiedział Przemek.

– A jednak – stwierdził Piotrek. – Mój brat obraził właśnie Laurę, twierdząc, że kupiłem ją za kasę.

– Jak mogłeś coś takiego zrobić, synu? – oburzył się ich ojciec. – Myślałem, że wychowałem was na porządnych ludzi i dżentelmenów. Najwyraźniej coś mi nie wyszło – dodał.

– Przepraszam, Lauro – powiedział wtedy Przemek. – I ciebie też, bracie. Wybaczcie, że ja ciągle nie mogę się pogodzić z tym, co się stało, jak by nie patrzeć, także z mojej winy.

– Przede wszystkim z twojej winy – stwierdził Piotrek.

– Może masz rację. Nie mogę sobie ułożyć życia i jestem zazdrosny, bo jesteśmy bliźniakami, oboje mamy po trzydzieści lat i ty masz wszystko, a ja nic.

– Ja na to „wszystko" ciężko pracowałem przez jedenaście lat, sam w obcym kraju – przypomniał mu Piotrek. – A jeśli chodzi o Laurę, to wybór należał do niej. Ale ona nigdy nie wybrałaby mnie, gdybyś ty nie zachował się jak ostatnia świnia, bo to najbardziej wrażliwa i lojalna kobieta, jaką w życiu poznałem. Dziękuję ci więc za to, że jesteś, jaki jesteś – Piotrek puścił oko do Przemka. – Ale i tak cię kocham, bo zawsze będziesz moim bratem – dodał.

– W porządku. Zrozumiałem – odpowiedział Przemek po chwili. – Jeszcze raz was przepraszam.

– Jesteś u mnie zawsze mile widziany bracie – stwierdził Piotrek.

– Dziękuję. Przyjdę – odpowiedział na to Przemek. A potem wyszedł z ich ojcem.

– Byłeś wspaniały, Piotruś – powiedziała Laura do swojego faceta, kiedy jego brat i ojciec wyszli.

– Naprawdę tak myślisz? – zdziwił się. – Mi się wydaje, że po prostu robię to, co do mnie należy. A skoro mam rodzinę, muszę o nią dbać – uśmiechnął się do Laury, a ona podeszła z Matyldą i pocałowała go w usta.

– Wracam z małą do domu. Przyjdę ci pomóc, jak zaśnie.

– Okej.

Kiedy Laura wykąpała Matyldę, a potem nakarmiła ją i położyła spać, włączyła elektroniczną nianię i wybrała się do baru, żeby pomóc Piotrkowi. I bardzo dobrze, że przyszła, bo właśnie pub został okupowany przez dużą grupę amerykańskich żołnierzy, którzy dowiedzieli się, że taki przybytek zaczął funkcjonować w mieście, w którym stacjonowali. Zrobił się straszny tłok i jeszcze większy ruch. Ponieważ Piotrek doskonale mówił po angielsku, w dodatku przez lata pracy w Wielkiej Brytanii nabył świetnego londyńskiego akcentu, a jego piwo było „najlepsze w mieście", jak stwierdzili goście, Amerykanie uznali, że od tej pory będą stałymi bywalcami w pubie Pedro.

– Miło mi to słyszeć. Zapraszam serdecznie – ucieszył się Piotr. Czegoś takiego właśnie oczekiwał.

Tego wieczoru Piotrek nie mógł zamknąć pubu o północy, bo impreza trwała w najlepsze. Wysłał Laurę do domu i został sam, a kiedy wszyscy Amerykanie wyszli, potem do rana sprzątał i zmywał. Przyszedł do domu nad ranem, wziął tylko szybki prysznic i padł ze zmęczenia.

Laura wstała w sobotę rano, ale nie budziła Piotrka. Zabrała Matyldę do salonu, gdzie stał już pierwszy mebel - kanapa, wzięła jej zabawki i położyła małą na rozłożonej kanapie, żeby zrobić sobie śniadanie. Matylda ładnie leżała na brzuszku, podnosiła się na rączkach, a nawet chciała już siadać. Bardzo lubiła też matę, którą dostała od swojej cioci, Emilii. W Wigilię miała przecież skończyć pięć miesięcy. – Kiedy ona tak urosła? – pomyślała sobie Laura, kiedy wróciła do salonu z kanapkami i herbatą, i przyglądała się córce, jak ta z przejęciem łapie za zabawkę i pakuje ją sobie do buzi.

Matylda pobawiła się prawie dwie godziny, a potem Laura ją nakarmiła i położyła znowu spać. Była dziesiąta. Ponieważ Piotrek nadal spał, wzięła się za sprzątanie w kuchni. Nie miała specjalnie nic do przygotowania na święta, bo wigilię mieli spędzić u jej rodziców, a pierwszy dzień świąt u państwa Nowaków. Zobowiązała się tylko, że upiecze sernik i zrobi sałatkę. Uznała, że może już coś zacząć szykować. O jedenastej obudziła Piotrka:

– Piter, musisz już wstawać, chyba że nie zamierzasz otworzyć dziś pubu w południe.

– Och, Laurka, a która godzina? – spytał Piotrek, ciągle jeszcze nieprzytomny.

– Jedenasta.

– No to muszę wstać – westchnął i próbował otworzyć oczy.

– Do której wczoraj pracowałeś?

– Wróciłem do domu o piątej – odparł Piotrek.

– To może daruj sobie dziś to otwarcie?

– Nie mogę. Sobota...

– Okej. Ale nie przeciągaj, proszę.

– Postaram się. Mogę ci jakoś pomóc?

– Nie mam dużo roboty, a Matylda jest grzeczna. To ja ci pomogę.

– Dzięki, kochana – odparł Piotrek, który już całkiem wstał.

– Co chcesz na śniadanie?

– Kawę, poproszę – uśmiechnął się do niej. – I coś słodkiego. Angielskich śniadań mam już dość – zaśmiał się.

– Dobra, mamy bułki i jakiś dżemik. Ogarnij się i przyjdź do kuchni – powiedziała i poszła zrobić mu kawę.

Piotrek ubrał się i spojrzał w lustro. Wyglądał okropnie. Było widać, że niewiele spał. Potem pomyślał jednak, że to robi dla siebie i swojej rodziny i przestał złorzeczyć na Amerykanów, którzy dali mu wczoraj sporo zarobić. Potem poszedł do kuchni, gdzie Laura przygotowała mu już kawę i śniadanie. Spojrzał na nią z miłością. To dzięki niej miał taką motywację. Dzięki niej chciało mu się wszystkiego.

– Mati jeszcze śpi? - spytał.

– Tak. Pewnie do południa pośpi. Może potem przyjdziemy do ciebie na chwilę.

– Podobno Przemek ma dziś przyjść mi pomóc. Zobaczymy – zaśmiał się.

– Byłoby miło z jego strony.

– Nie gniewasz się na niego? – zdziwił się Piotrek.

– Nie, chyba już nie. Przestałam się nim przejmować.

– A jesteś ze mną szczęśliwa?

– A nie widać? – Laura uśmiechnęła się do niego promiennie.

– Widać i to jest cudowne – stwierdził Piotrek z entuzjazmem i przyciągnął ją do siebie. – Gdybym nie musiał zaraz iść do pubu...

– To co? – spytała zadziornie.

– To uszczęśliwiłbym cię jeszcze bardziej, znacznie bardziej, Lauri... i siebie też przy okazji.

– Jak wrócisz dziś wcześniej, to będzie szansa to nadrobić. Jutro wigilia.

– Wrócę, choćbym miał wygonić wszystkich z baru o północy – obiecał Piotrek.

– To miłego dnia, Piotruś.

– Ja wam też życzę miłego dnia, moje kochane. Dzięki za pyszne śniadanie. – Piotrek pocałował Laurę i poszedł przygotować pub do otwarcia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro