VI.4.
46. Emilia.
Amsterdam, wrzesień 2016 r.
Pod koniec września okazało się, że wakacje nie przyniosły im prezentu w postaci drugiego dziecka. Lekarz twierdził, że z nią wszystko w porządku i pewnie niepotrzebnie się stresuje, ale ona nie mogła zrozumieć dlaczego nie może zajść w ciążę, skoro tak bardzo tego chce? W końcu Mark zaczął się denerwować:
– Emili, kochanie, nie możesz się tak spinać. Mamy jedno zdrowe dziecko, drugie też nam się uda. Może lepiej było tak, jak z Klarą? Bez planowania, stresu, spontanicznie?
– Ale ja nie rozumiem, dlaczego to nie działa, skoro powinno!
– Wiesz, oboje mamy już parę lat więcej niż wtedy... Lekarz mówił ci, żebyś się wyluzowała, a ty się jeszcze bardziej spinasz. Pochorujesz się znowu od tego stresu.
– Ale... – Emilka nie miała argumentów, ale czuła złość, której nie umiała się pozbyć. Zaczęła studiować swój kalendarzyk z większą uwagą, właściwie zmuszając męża do seksu wtedy, kiedy jej się wydawało, że jest największa szansa na poczęcie dziecka.
Listopad 2016 r.
W końcu Mark się zbuntował. Kiedy Emilka położyła wieczorem Klarę spać i znowu próbowała go zaciągnąć do łóżka w czternastym dniu cyklu, powiedział jej, że nic z tego:
– Nie dam rady, Emili.
– Jak to? – niedowierzała. Jej mąż nigdy nie miał z tym problemu. Ona też nie. Zawsze kiedy jedno z nich chciało seksu, drugie też zaraz chciało.
– Nie dam rady. Traktujesz mnie od jakiegoś czasu, jak maszynkę do robienia dzieci. A gdzie miłość, bliskość, pragnienie siebie? Gdzie pożądanie i dreszczyk emocji? Zawsze było nam razem tak dobrze, a teraz wszystko psujesz... – Emilka zastanowiła się nad słowami męża. Mark miał rację. Sprowadziła ich seks do działalności reprodukcyjnej. To nie tak miało być. – Ale dziecko... – Ale jej ukochany miał rację. Mieli już jedno wspaniałe dziecko. Drugie też kiedyś im się uda. A nawet, gdyby nie, i tak mieli lepiej niż wiele par.
– Masz rację... – westchnęła. – Przepraszam, że cię tak traktuję. Zafiksowałam się w tym pragnieniu. Zgubiłam sens. Przepraszam... – zrobiła smutną minę.
– Kochanie... – Mark rozczulił się i ją przytulił. – Bardzo cię kocham i ja też tego chcę, ale przede wszystkim chcę, żebyś była szczęśliwa. W ten sposób nie będziesz.
– Ale będziesz się ze mną kochał?
– Dziś nie. Nic nam nie ucieka. Masz dopiero trzydzieści jeden lat. Kobiety rodzą dzieci do czterdziestki, a nawet i dłużej. Dzisiaj spędzimy w końcu miło czas, tylko we dwoje – powiedział i zaprosił ją do kuchni, gdzie przygotował wcześniej kolację. Kiedy weszli, zapalił świece i wyjął wino, a potem włączył muzykę i zaprosił ją do stołu.
– Kiedy to zrobiłeś? – zdziwiła się.
– Jak kąpałaś i kładłaś Klarę spać – odpowiedział z uśmiechem. A więc to dlatego jej dziś nie pomagał...
– Jesteś kochany – powiedziała wzruszona. Naprawdę tak myślała. Mark zadał sobie sporo trudu, żeby jej poprawić humor.
– Chciałem, żebyśmy oboje miło spędzili trochę czasu, bez presji i bez wzajemnego obwiniania się. Tylko ty i ja. Bo ja cię kocham, moja żono – wyjaśnił.
– A ja ciebie, mój mężu – odpowiedziała.
Rzeczywiście to byłby miło wieczór, bo kolacja smakowała i dobrze im się rozmawiało. Byłby, gdyby nie przerwał go telefon od jej kuzynki, Laury. Kuzynka, która od sierpnia mieszkała w Anglii ze swoim chłopakiem, Przemkiem, powiedziała jej, że musi pogadać. Okazało się, że Laura jest rozbita, bo właśnie nakryła swojego faceta, z którym była od czternastu lat, na zdradzie. Emilka nie umiała jej pomóc poza tym, żeby jej wysłuchać i powiedzieć, że takie rzeczy trzeba wyjaśniać, żeby nie żałować. Ona przynajmniej próbowała. Choć pamiętała też, że Justyna przecież kazała jej wyprowadzić się od Bartka i to była dobra decyzja.
Emilka chciała powiedzieć Laurze, że wszystko będzie dobrze, bo życie potrafi pozytywnie zaskoczyć, ale przypomniała sobie, że sama zabiłaby wtedy za takie słowa. Nie potrzebowała otuchy. Potrzebowała złości. Powiedziała jej więc, że poradzi sobie bez względu na wszystko i że ma być twarda. Życie nie kończy się na jednym draniu.
Ale nastrój jej się zmienił:
– Wyobrażasz sobie, że ten koleś zostawił ją bez słowa po czternastu latach związku dla jakiejś kelnerki, która ledwo skończyła szkołę? – spytała oburzona męża, który nie nadążał za jej tokiem myśli.
– No, to rzeczywiście dziwne. Można się rozstać, ale wypadałoby to załatwić uczciwie – stwierdził. Emilka przypomniała sobie wtedy jak Tess zostawiła Marka i zrobiło jej się przykro. A potem pomyślała, że gdyby nie to, pewnie nigdy nie poznałaby faceta swojego życia i wysłała do Tess wdzięczną myśl. – Laurze pewnie też się uda – stwierdziła. – Pewnie gdzieś jest teraz facet, który jest stworzony dla niej i tylko czeka, żeby mógł jej to powiedzieć. – A potem zwróciła się do Marka:
– Chciałam jej powiedzieć, że wszystko będzie dobrze i będzie jeszcze szczęśliwa, ale ona nie chciałaby teraz tego słuchać. Sama musi do tego dojść. Tak jak ja – uśmiechnęła się do niego.
– I ja – uznał Mark.
– Kocham cię – powiedziała Emilka i pocałowała go w usta.
– A ja ciebie, Emilko. I wiesz co? – spytał, zawieszając na chwilę intonację głosu.
– Co?
– Bzyknę cię jednak – zaśmiał się.
Grudzień 2016 r.
Emilka przestała się martwić. Mark miał rację. To nie był po prostu odpowiedni czas dla nich. Przestała kupować kartony testów ciążowych i sprawdzać dzień cyklu w kalendarzu za każdym razem. Kochała się z mężem, kiedy miała na to ochotę i cieszyła się tym, że mają śliczną i zdrową córeczkę.
Już na początku grudnia jej kuzynka Laura znowu wyskoczyła z nowiną. Właśnie dowiedziała się, że jest w ciąży i potrzebowała porozmawiać z kimś, kto by ją zrozumiał. Padło na Emilkę, bo ona też kiedyś była w podobnej sytuacji. No, może niezupełnie. Emilka krótko spotykała się z Markiem, ale miała pewność, że to on jest ojcem jej dziecka. Laura twierdziła, że nie wie na pewno czy jest w ciąży ze swoim byłym niewiernym facetem. On mógł być ojcem, ale Laura nie chciała powiedzieć, kto jeszcze mógłby nim być. Emilia uznała, że to musi być dla kuzynki wstydliwa sprawa. Tylko czego tu się wstydzić? Ona uważała, że trzeba powiedzieć potencjalnemu ojcu lub ojcom dziecka o tym, że jest taka sytuacja. Ale wtedy Laura przypomniała jej, że Emilka przecież też nie od razu była przekonana, że chce powiedzieć Markowi o ciąży.
W końcu Emilia uznała, że Laura jest dorosła i sama powinna zdecydować o przyszłości swojej i dziecka. Nie miała wtedy pojęcia, jak Laura sobie tę przyszłość wymyśliła...
– Laura dzwoniła – poinformowała Emilka Marka, kiedy jej kuzynka się rozłączyła.
– I co?
– Jest w Polsce i... jest w ciąży.
– Ale chyba nie z tym byłym facetem?
– Najlepsze jest to, że ona sama nie wie z kim – stwierdziła Emilka.
– No cóż. Jest dorosła – wzruszyła ramionami Mark. – A ty jak się z tym czujesz? – spytał Mark, wiedząc, że dla jego żony to drażliwy temat.
– Ja? Ja sobie próbuję przypomnieć, jak to było z nami i Klarą. Trochę zazdroszczę Laurce, ale tylko trochę. My już przeżyliśmy to, co najfajniejsze.
– Przede wszystkim my jesteśmy szczęśliwi, a ona musi się teraz czuć zagubiona. Myślę, że powinnaś ją odwiedzić, jak będziemy w Polsce na święta.
– A będziemy?
Styczeń 2017 r.
Emilka z rodziną była na święta w Polsce. Udało jej się nawet spotkać z Laurą. Jej kuzynka naprawdę była w nieciekawej sytuacji. Ledwo zaczęła pracę, właśnie wyprowadziła się od rodziców, musiała żyć na własny rachunek, a tu nie wiadomo było, co przyniesie przyszłość. To, co zaskoczyło Emilkę, to widok Piotrka, brata Przemka, u Laury. Kuzynka wytłumaczyła jej jednak, że Piotrek próbuje jej pomagać i przestrzegła ją, żeby nie wygadała się mu o ciąży.
Kiedy wyjeżdżali z Polski w pierwszych dniach stycznia, Emilka miała wrażenie, że najciekawsze ją ominie. Jej kontakty z rodziną i znajomymi były naprawdę słabe, od kiedy zdecydowała się na życie w innym kraju. Niby przyjeżdżała do Polski na wakacje i święta, niby spotykała się wtedy z najbliższymi jej osobami, takimi jak rodzice, siostra, dziadkowie, kuzynka Laura i przyjaciółka Justyna, ale to ciągle były sporadyczne kontakty, a jej życie toczyło się jakby obok. No cóż... taki los emigrantów.
Luty 2017 r.
22 lutego Klara skończyła sześć lat. SZEŚĆ LAT! Emilia i Mark patrzyli z niedowierzaniem na nią i na siebie nawzajem.
– To my już tyle razem jesteśmy? – spytał Mark i puścił do niej oko. To była prawda. Pojawienie się Klary wyznaczyło początek ich poważnego związku. Wystarczyło, że przypomnieli sobie, że majstrowali ją, kiedy znali się od miesiąca. – Kiedy to minęło?
– To ja tyle z tobą wytrzymałam? – zażartowała sobie Emilka.
– Tak. I jestem ci za to bardzo wdzięczny – odpowiedział Mark poważnie. – Jesteście najlepszym, co mnie w życiu spotkało.
Pod koniec miesiąca Emilka dowiedziała się, że jej przyjaciółka, Justyna, też jest w ciąży z nowym partnerem, Robertem, z którym związała się po rozstaniu z psychopatycznym eks-mężem. – I kuzynka, i przyjaciółka... – westchnęła Emilka, która oczywiście pogratulowała przyjaciółce, ale było jej przykro, że wszyscy wokół zachodzą w ciąże, nawet nieplanowane, a ona, choć bardzo chce, to jakoś nie może.
Maj 2017 r.
19 maja Mark skończył czterdzieści lat. Z tej okazji Emilka z córką urządziły mu przyjęcie-niespodziankę w domu. Kiedy wrócił z pracy, zasypały go balonikami, konfetti i serpentynkami.
– Wszystkiego najlepszego, tatusiu! – krzyczała Klara, skacząc z przejęcia.
– Wszystkiego najlepszego, kochanie – dodała Emilka i pocałowała męża.
– Dziękuję wam, kochane moje dziewczynki. Cieszę się, że mam urodziny.
– A czemu? – zdziwiłam się.
– Bo nie będę musiał tego sprzątać – zachichotał Mark.
– Och, ty łobuzie. Czyli nie masz kryzysu wieku średniego? – zaśmiałam się.
– Jaki kryzys, ja? – spytał Mark i znowu się śmiał. – Ja ci wieczorem pokażę, jaki mam kryzys. Niech tylko Klara zaśnie.
– A czemu ja mam już zasypiać, tatusiu? – aktywowała się Klara.
– Jeszcze nie musisz. I nie podsłuchuj, jak do mamy mówię – uśmiechnął się do córki Mark.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro