VI.2.
44. Laura.
W Polsce, sierpień 2017 r.
Po wyjeździe Piotra Laura poczuła tęsknotę. Nie chodziło o to, że potrzebowała pomocy przy dziecku, bo świetnie sobie radziła sama. Chodziło o to, że przyzwyczaiła się do tego, że Piotrek jest obok. A ostatnia noc przed jego wyjazdem do Anglii dała jej nadzieję na więcej. Poczuła wtedy, że naprawdę mogłaby go pokochać. Oczywiście, gdyby wreszcie przestała cierpieć przez Przemka.
Piotrek dzwonił i pisał do niej codziennie. Ona wysyłała mu regularnie zdjęcia Matyldy, dokumentując wszystkie jej postępy. Jej rodzice jakoś przyjęli do wiadomości, że ojcem dziecka jest brat jej byłego partnera, choć nie było im łatwo zaakceptować postępowania córki. Ale co rodzice mogą kazać lub zabronić trzydziestoletniej kobiecie?
Już w pierwszym tygodniu po powrocie do Anglii Piotrek powiedział jej, że rozmawiał z Przemkiem. I od razu ostrzegł ją, że jego brat zamierza przyjechać na urlop do Polski i może rościć sobie jakieś prawa do niej i Matyldy.
– Może sobie pomarzyć – odpowiedziała mu Laura.
– Naprawdę? Bo wiesz... trochę się obawiam, że on ma ciągle jednak na ciebie jakiś wpływ – wyjawił jej swoje obawy Piotrek.
– Nie martw się, Piotruś. Nie ma – odpowiedziała, chcąc go uspokoić, chociaż sama nie była pewna czy tak naprawdę jest. Przecież nie widziała Przemka i nie rozmawiała z nim od listopada zeszłego roku. Nie mogła wiedzieć, jak zareaguje na jego widok. Jednego była pewna. Że nie chce z nim być po tym co jej zrobił.
Rzeczywiście, stało się tak, jak przewidział Piotrek. Przemek zadzwonił do niej tydzień później:
– Halo, Laura, chciałbym się z tobą spotkać – powiedział, nie pytając jej o zdrowie, samopoczucie ani o dziecko. Nic. Po prostu przedstawił swoje życzenie.
– Nie mam ochoty się z tobą widzieć – odpowiedziała i się rozłączyła. Ponieważ Przemek nie odpuszczał, wyłączyła telefon. Po pół godzinie włączyła do jednak i wysłała smsa do Piotrka: „Powiedz, proszę, swoim rodzicom, żeby nie dawali mu mojego adresu." Piotrek odpowiedział: „Dobrze, Laurko, już dzwonię do mamy." I po chwili dostała drugą wiadomość: „Mama już wie. Obiecała mu cię nie zdradzić". „Dziękuję", odpisała mu Laura. Godzinę później zadzwoniła do niej jednak Adriana Nowak:
– Lauro, Przemek mnie strasznie męczy, bardzo mu zależy, żeby mógł z tobą porozmawiać. Zgódź się, proszę. Jeśli nie chcesz, żeby przychodził do ciebie, przyjdź z Matyldą do nas. – Laura się zastanowiła.: – Jeśli się nie zgodzę, Przemek pewnie będzie mnie dręczył przez cały pobyt w Polsce i w końcu może się dowiedzieć, gdzie mieszkam. Chyba najlepiej będzie z nim porozmawiać i mieć to z głowy.
– Zgoda, pani Ado – odpowiedziała po chwili. – Przyjdę z Matyldą jutro przed południem.
Laura miała nadzieję, że do tego czasu uda jej się uzyskać psychiczną równowagę i odeprzeć każdy atak byłego. Najbardziej obawiała się jego zdradzieckiej sympatii, czułości i pozornej troski. Zawsze umiał ją zmanipulować, ustawić pod siebie. Uznała, że ze względu na dobro swoje i Matyldy nie może na to nigdy więcej pozwolić.
Następnego dnia przed południem, zgodnie z umową, wybrała się z córeczką do rodziców Piotrka i Przemka. Była piękna pogoda, więc ubrała Matyldę w samą sukienkę, włożyła ją do wózka i poszła z nią na spacer. Malutka dość szybko zasnęła, ukołysana w wózku. Po drodze zaczepiali ją nawet obcy ludzie, zaglądając do wózka i komplementując urodę jej córki. Ciemnowłosa Matylda w czerwonej sukieneczce w groszki wyglądała rzeczywiście przeuroczo.
– A po kim ona ma takie ciemne włosy? – spytała jej sąsiadka, którą spotkała po drodze, patrząc na blond loki Laury.
– Po tatusiu – uśmiechnęła się, odpowiadając, i poszła dalej.
Na miejscu przywitała ją babcia Matyldy, Adriana, która od razu zaczęła się zachwycać wnuczką:
– Ona jest taka piękna – powiedziała, przyglądając się malutkiej, która słodko spała w wózku. – Skończyła już trzy tygodnie, prawda?
– Tak, w poniedziałek – potwierdziła Laura.
– A ty jak się czujesz?
– Ja już całkiem dobrze. Choć obu nam trochę smutno, że Piotrek wyjechał – stwierdziła – nawet jeśli codziennie rozmawiamy.
– A Piotr zdradził ci coś ze swoich planów? Wiesz już kiedy przyjedzie?
– Znam tylko wstępne plany – odpowiedziała Laura, nie chcąc zdradzać Piotrka, a już na pewno nie w sytuacji, kiedy na miejscu był Przemek, skoro Piotrek sam nie powiedział o tym rodzicom. – Ale mam nadzieję, że to już niedługo.
– Ja też – przyznała jego mama. Laura jednak chciała już zmienić temat:
– Czemu Przemek się tak do mnie dobija? Podobno Piotrek wszystko mu wyjaśnił...
– Ja nie wiem. Sama go spytaj – odpowiedziała pani Nowak, po czym wyszła z salonu, a za chwilę wszedł Przemek.
– Świetnie wyglądasz – powiedział, nie patrząc jednak na nią, tylko w okno.
– To ciekawe, bo ty nie – odparła złośliwie. – Rozwiązły tryb życia ci nie służy.
– Angielski klimat i ciężka praca mi nie służą, jeśli już – odpowiedział.
– A Piotrkowi jakoś służą – uśmiechnęła się z przekąsem.
– Nie mów mi nawet o tym zdrajcy. Nie spodziewałem się tego po nim.
– A ja po tobie. To nie on jest zdrajcą, tylko ty, Przemek. Czego chcesz ode mnie? – spytała znowu, tym razem patrząc prosto na niego. Nie wytrzymał jej spojrzenia i odwrócił wzrok.
– Chciałem... Myślałem, że moglibyśmy spróbować jeszcze raz. Źle zrobiłem, ale zrozum, że ja całe życie byłem tylko z tobą. Chciałem spróbować innego życia, związku. Teraz rozumiem, że to było głupie i niedojrzałe. No i jest to dziecko... Czy ona może być moja?
– Zacznijmy od początku – zaczęła mówić Laura – po tym co mi zrobiłeś nigdy nie byłabym już z tobą, niezależnie od tego czy miałabym dziecko, czy nie i czy byłoby ono twoje, czy kogoś innego. Twój występek poróżnił nas raz na zawsze. Czy to jest jasne? – Przemek znowu nie wytrzymał jej spojrzenia. – Chciałeś oglądać inne cipki, to oglądasz. Moja już jest dla ciebie niedostępna – dodała, mając nadzieję, że jego mama akurat tego nie podsłuchuje.
– Piotrek ci wygadał? – spytał za to Przemek.
– Piotrek nigdy cię nie zdradził. Aż do samego końca, kiedy przypadkiem cię przyłapałam z tą rudą kelnerką, próbował cię kryć. Masz aż za bardzo lojalnego brata i na pewno na niego nie zasługujesz – zasugerowała.
– A co z dzieckiem? – Przemek złapał się ostatniej deski ratunku.
– Matylda jest córką Piotrka. Żeby była jasność, poszłam z nim do łóżka tylko raz, kiedy nakryłam cię w barze, a ty nie przyszedłeś do domu na noc. I tak my się rozstaliśmy, a ja miałam wyjechać do Polski. Nie spodziewałam się, że będę w ciąży. Tak wyszło. Ale skoro urodziłam dziecko, on ma prawo je widywać i wychowywać. To jego córka.
– I nie ma możliwości, żeby była moja?
– Nie – skłamała Laura. – Przemek patrzył na nią przez chwilę, a potem znowu spuścił głowę.
– Przepraszam, Laurko. Zawaliłem sprawę i zasłużyłem na to, co mnie spotkało.
– Nie da się ukryć, że tak.
– I przekreślisz tak czternaście lat razem?
– To ty je przekreśliłeś. Ja musiałam to jakoś przeżyć.
– Mogę ją potrzymać? – spytał Przemek niespodziewanie, widząc, że Matylda się poruszyła w wózku.
– Tak. – Laura wyjęła córkę z wózka i podała Przemkowi, pokazując, jak ma ją trzymać.
– Cześć, brataniczko – powiedział, uśmiechając się do niej. Mała odpowiedziała mu uśmiechem. Laura nie wierzyła w to, co widzi. – Bądź szczęśliwa – dodał i pocałował ją w czółko, a potem oddał Laurze. – Wybaczysz mi kiedyś? – spytał wtedy Przemek, patrząc Laurze w oczy.
– Pewnie kiedyś tak – odpowiedziała uczciwie. – Na razie to trudne. – W tym momencie weszła jego mama.
– I co? Wyjaśniliście już sobie wszystko?
– Wszystko nie, ale przynajmniej większość jest jasna – uznał Przemek.
– Piękną mam wnuczkę, prawda? – spytała wtedy pani Nowak.
– Jak jest piękna mama i babcia, to córka i wnuczka też musi być piękna – odpowiedział Przemek, uśmiechając się czarująco. – Znowu to robi – zauważyła Laura. – Jak nie działa nic innego, próbuje swojego czaru. Od początku mnie na to nabierał – przypomniała sobie.
– Skoro wszystko jasne, to powinnyśmy już wracać do domu. Muszę nakarmić Matyldę i położyć ją spać.
– Mogę cię odprowadzić? – spytał wtedy Przemek.
– Wolałabym nie – odpowiedziała mu Laura, ale zdziwiła się widząc niezadowoloną minę jego mamy. – Do zobaczenia – pożegnała się i wyszła, prowadząc przed sobą wózek z Matyldą. Po drodze córeczka zaczęła jej marudzić, więc przyśpieszyła kroku.
Kiedy już zmieniła pieluszkę, nakarmiła Matyldę i położyła ją spać, zadzwoniła do Piotrka. Wiedziała, że on już zaczął pracę, ale bardzo potrzebowała z nim pogadać. Na szczęście Piotrek nie miał jeszcze ruchu w pubie i mógł z nią porozmawiać. Gdy już opowiedziała mu wszystko, poczuła ulgę. On też:
– Dobrze, że mi to opowiedziałaś, będę spokojniejszy.
– Ja też. Najgorsze jest to, że twój brat ciągle mówi coś innego niż myśli. A myśli, że mógłby mnie odzyskać, gdyby teraz był wystarczająco miły. Nie dociera do niego, że miał dobrze i to zepsuł. Szuka winnych wszędzie, tylko nie widzi winy w sobie. Ale mam nadzieję, że zrozumiał przynajmniej, że ty nie wyrządziłeś mu żadnej szkody.
– Ja też mam taką nadzieję. Laurko?
– Tak?
– Tęsknię za tobą.
– Ja za tobą też. A Matylda... – Laura zastanowiła się czy powiedzieć Piotrkowi, że ich córka pierwszy raz uśmiechnęła się właśnie do Przemka i doszła do wniosku, że nie zrobi mu tego.
– Co z nią?
– Zaczęła się dziś uśmiechać. Jak uda mi się zrobić jej zdjęcie, to ci wyślę.
– Och, chciałbym to na żywo zobaczyć – stwierdził Piotrek.
– To może się umówimy na Skype'a?
– Naprawdę na żywo...
– A to już od ciebie zależy. Twoja mama pytała mnie dziś, kiedy przyjedziesz...
– I co jej powiedziałaś?
– Że znam tylko wstępne plany.
– Do końca miesiąca będę wiedział – odpowiedział jej z przekonaniem.
W następnym tygodniu do Polski przyjechała Emilka z mężem i dzieckiem. Odwiedzili Laurę wszyscy troje. Przywieźli śliczny prezent dla małej Matyldy. Matę edukacyjną. Emilka wiedziała, co kupić. Matyldzie ewidentnie podobała się kolorowa mata i wiszące zabawki.
– Dziękuję, to jest super prezent – podziękowała Laura kuzynce.
– Nie ma sprawy. U nas też się sprawdzała – stwierdziła Emilka. – Nawet nie wiesz, jak ci zazdroszczę...
– Czego?
– Że Matylda jest taka mała...
24 sierpnia Matylda skończyła miesiąc, a Laura urządziła sobie z Piotrkiem telekonferencję na Skype. Pokazała mu, jak mała się uśmiecha na jego widok. – A więc o to chodziło – zrozumiała – uśmiechnęła się do Przemka, bo przypomina Piotrka. Pomyślała, że to tata... – Piotrek była zachwycony:
– Jest przecudna – powiedział do Laury. – Tatuś cię kocha, malutka – zwrócił się do Matyldy. A Laura pierwszy raz od dawna miała w oczach łzy z radości.
Następnego dnia Piotrek poinformował ją, że musi zostać w Anglii jeszcze dwa tygodnie, bo pracuje do 8 września. I że 9 września wyjedzie do Polski autobusem, ale część swoich rzeczy prześle busem do rodziców już tydzień wcześniej.
– Ale będziesz jechał całą dobę – dziwiła się jego decyzji.
– Nie mogę lecieć samolotem, Laurko. Za dużo mam gratów. Nazbierało się przez te jedenaście lat.
– Dobra, jak chcesz. Mogę ci w czymś pomóc?
– Nie, tata odbierze moją torbę z busa. Resztę przywiozę sam.
– A potem co?
– Będę mógł przyjechać do ciebie?
– Pewnie. Ale może bez wszystkich rzeczy? Za dużo miejsca tu nie ma...
– Nie martw się. Nie zwalę ci się na głowę z całym dobytkiem.
W sobotę, 26 sierpnia, Przemek przyszedł do Laury.
– Co tu robisz? – zdziwiła się, kiedy go zobaczyła pod swoimi drzwiami.
– Przyszedłem się pożegnać, jutro wyjeżdżam.
– Ale skąd wiesz, gdzie mieszkam?
– Obserwowałem cię, kiedy wracałaś z małą od moich rodziców.
– Nie uważasz, że to chore?
– Przestań, Laura, znamy się jak łyse konie. To przecież nienormalne, że nie mogłem przyjść do ciebie.
– Naruszasz moją prywatną przestrzeń – stwierdziła. – Idź sobie.
– Chciałem porozmawiać. Bez mamy.
– Okej, masz kwadrans – Laura spojrzała na zegarek. – Zaraz budzi się Matylda.
– Ja naprawdę chciałbym naprawić to, co zrobiłem. Jutro wracam do Anglii. Pogódź się ze mną.
– Czego ode mnie oczekujesz?
– Buziak na zgodę?
– Nie ma mowy!
– Naprawdę chcesz być z moim bratem? – Przemkowi nie mieściło się to w głowie. – Przecież przyjaźnicie się pół życia, to jak kazirodztwo.
– Przynajmniej nie pedofilia, jak ty i ta barmanka.
– Przestań. Była pełnoletnia. A więc chcesz być z moim bratem?
– Wiem, że nie chcę być z tobą, Przemek. Nigdy. Nie wiem, co będzie ze mną i Piotrem, ale na pewno chcę, żeby uczestniczył w wychowaniu Matyldy.
– A co z facetem dla ciebie?
– Na razie nie myślę o partnerze dla mnie. Przeczołgałeś mnie tak, że wolę być przez jakiś czas sama.
– A o mnie już nie myślisz? – uśmiechnął się czarująco. Był przystojny, to prawda, ale...
– Nie. Niepotrzebny mi trzydziestoletni facet, który nie wie, czego chce i myśli, że życie, to zabawa.
– Ale ja już tak nie myślę...
– Za późno. Chcesz wracać do Anglii, to wracaj, ale mi daj spokój. Powtarzam ci, że nigdy już nie będziemy razem. Każde z nas ma swoje życie, a ja swoje nowe życie lubię. – W tym momencie Laura usłyszała płacz córki. – Idź już lepiej. Muszę ją przebrać i nakarmić.
– Czyli nic z tego? – spytał smutno.
– A czy nie powiedziałam tego wystarczająco jasno? Już 4 listopada 2016 roku było nic z tego. Ale naprawdę życzę ci wszystkiego dobrego, przez wzgląd na to, co nas kiedyś łączyło. Pewnie jeszcze się zobaczymy, bo jestem mamą twojej bratanicy, więc nie mówię „ żegnaj", tylko „do widzenia". Cześć, Przemek.
– Cześć. – Przemek odwrócił się na pięcie i wyszedł. Laura zajęła się Matyldą, ale długo próbowała się uspokoić. Nie spodziewała się, że wizyta Przemka tak ją zdenerwuje. – Co on sobie myśli? – wkurzała się. – Myślał, że będzie robił, co chce, a ja będę zawsze na każde jego skinienie? Aż taką byłam frajerką przez te lata?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro