V.3.
39. Piotrek.
Lipiec 2017 r.
Piotrek w środę przed południem pojechał do mieszkania Laury po fotelik dla Matyldy, ale zostawił tam coś jeszcze. Przygotował dziewczynom powitalną niespodziankę. Potem zamknął mieszkanie i pojechał po nie do szpitala. Laura była już ubrana, właśnie odebrała dokumenty wypisowe swoje i córeczki. Miała na sobie szarą sportową sukienkę. Jasne loki rozpuściła na ramiona. Piotrek pomyślał wtedy, że nigdy nie widział jej piękniejszej. Aż musiał jej to powiedzieć. Laura uśmiechnęła się tylko i poprosiła, żeby je zawieść do domu.
Na miejscu Piotrek otworzył drzwi i wszedł pierwszy z torbami, a za nim Laura z Matyldą. I Laura aż stanęła w miejscu, kiedy zobaczyła stół, na którym stał wielki bukiet czerwonych róż i ramka w serduszka ze zdjęciem jej i Matyldy ze szpitala. Piotrek napisał też: „Witajcie w domu". Laura postawiła na podłodze fotelik z Matyldą i spojrzała na Piotrka wzruszona, a potem podeszła do niego, uścisnęła go i pocałowała:
– Dziękuję, Piotruś. To najsłodsza rzecz, jaką widziałam.
– Cała przyjemność po mojej stronie – odpowiedział, nie umiejąc ukryć radości z powodu reakcji Laury. – Powiedz mi, proszę, czy potrzebujesz czegoś ode mnie, mogę ci jakoś pomóc? No i kiedy będziemy mogli porozmawiać? – spytał, mając nadzieję, że będzie mógł jak najszybciej przedstawić Laurze swój plan.
– Jeśli możesz, to zostań trochę z nami. Chciałabym się wykąpać, bo daję szpitalem – odpowiedziała mu – a ktoś musi popilnować Matyldy.
– Oczywiście. Posiedzę tu z nią – odpowiedział i wziął fotelik z malutką na kanapę. Laura wypakowała rzeczy do prania i poszła do łazienki, a Piotrek wpatrywał się w śpiącą córeczkę, czując, że kocha ją coraz bardziej. – Będzie mi ciężko teraz wyjechać do Anglii i cię zostawić, malutka – pomyślał – nawet jeśli to tylko na krótki czas. – Liczył oczywiście, że Laura zgodzi się na jego plan.
Niedługo Laura wyszła z łazienki ubrana w niebieską kopertową sukienkę, z mokrymi włosami i bosymi stopami. Wyglądała jak bogini, która dopiero co wynurzyła się z morskich fal. Piotrek poczuł przypływ czułości, ale kiedy przeszła obok niego i poczuł zapach jej żelu pod prysznic i prawie wyobraził sobie, że dotyka jej mokrej jeszcze skóry, zalała go tak gorąca fala pożądania, że aż musiał wziąć głębszy oddech. – Zwariuję kiedyś przez tę kobietę – pomyślał, gorączkowo szukając sposobu, żeby się uspokoić. W końcu wstał i sam pobiegł szybko do łazienki Laury. Tam popatrzył na swoje odbicie w jeszcze zaparowanym lustrze. – Ona potrzebuje teraz pomocy, wsparcia, delikatności, a nie faceta, który się będzie ślinił na jej widok – powiedział do swojego lustrzanego „bliźniaka". – I musisz z nią porozmawiać.
Piotrek wyszedł z łazienki. Laura siedziała na kanapie i patrzyła na śpiącą córeczkę.
– Posłuchaj, Laurko, ja mam samolot powrotny do Anglii w następną niedzielę, 6 sierpnia. Do tej pory będę mógł ci pomagać i być na każde twoje wezwanie.
– Nie musisz, Piotruś.
– Wiem, że nie muszę, ale chcę. Chcę uczestniczyć w wychowaniu Matyldy i chcę ci pomagać.
– W porządku. A co potem?
– O tym właśnie chciałem porozmawiać. Laurko, ja mam pewien plan – Piotrek spojrzał na twarz ukochanej i nagle zapragnął ją znowu pocałować. Powstrzymał się jednak, bo miał coś ważnego do powiedzenia: – Już od jakiegoś czasu myślałem o powrocie do Polski. Mam odłożone pieniądze na mieszkanie i własny biznes. Jeśli nie miałabyś nic przeciwko, chciałbym też wrócić tu dla ciebie i Matyldy. Bardzo mi na was zależy. Pozwolisz mi być częścią waszego życia?
– Częścią życia Matyldy już jesteś. A co do mnie, to mówiłam ci, że wszystko przed nami. Tylko powiedz mi... to przemyślana decyzja? Wiesz, że wypali? A co, jeśli będziesz chciał jednak wrócić do Anglii?
– Przemyślana. I nie, nie będę chciał wrócić do Anglii. A jeśli chodzi o ciebie... będę cierpliwie czekał aż dasz mi szansę.
– W porządku – odpowiedziała. Piotrek nie wierzył, ale Laura się zgodziła. – Skoro chcesz wrócić do Polski, to dla nas nawet lepiej. Ale, korzystając z tego, że jesteś, musimy pójść z Matyldą do urzędu stanu cywilnego, żeby wyrobić jej akt urodzenia. W piątek może? Albo w przyszły poniedziałek?
– Kiedy tylko chcesz, Laurko.
– No to świetnie. Zadzwonię tam jutro i zapytam czy trzeba się umówić, czy po prostu się przychodzi.
– Laurko, mam jeszcze jedno pytanie.
– Tak?
– Czy mógłbym z wami mieszkać, dopóki nie wyjadę? Nie chciałbym ci przeszkadzać, ale to jedyny sposób, żebym mógł ci pomagać i spędzić z wami jak najwięcej czasu.
– Nie będziesz mi przeszkadzał – uznała Laura. – Możesz spać na kanapie, jeśli ci to pasuje. A teraz chodź, będziemy się uczyć zmieniać Matyldzie pieluszkę, bo właśnie się obudziła – powiedziała. A Piotrek pomyślał właśnie, że jest jednak wybitnym szczęściarzem.
– A moi rodzice mogliby przyjść zobaczyć Matyldę zanim wyjadę?
– Jasne, że mogą. Zaproś ich na niedzielę.
– A twoi też przyjdą?
– Po co?
– Żeby się oswoili ze sobą nawzajem?
– Wolałabym, żeby na razie przychodzili osobno. Nie chcę tu żadnych kłótni o Przemka.
– W porządku. To chodźmy na ten przewijak – powiedział Piotrek. Laura wyjęła córkę z fotelika. Matylda zdążyła się już spocić. W taki upał nie było o to trudno. Położyła małą na przewijaku i kazała Piotrkowi odpiąć jej body. Trochę mu się trzęsły ręce. – Ale ona jest maleńka. A ja mam takie wielkie łapy...
– Spokojnie, ona urośnie, a twoje ręce już nie – zaśmiała się Laura i objęła go jedną ręką, przytulając głowę do jego ramienia. Potem pokazała mu, jak rozpiąć pieluszkę, wytrzeć jej pupę nawilżaną chusteczką, nałożyć krem i założyć nową pieluszkę.
– Trochę to trudne, ale się nauczę – zaoferował się Piotrek.
– Wypadałoby – uśmiechnęła się Laura. – A teraz z powrotem zapnij jej body – poleciła. – Piotrek fachowo dopiął wszystkie trzy zatrzaski i wyrównał ubranko między malutkimi nóżkami córki. Weź ją teraz do salonu, muszę umyć ręce i będę ją karmić – powiedziała. Piotrek nie miał jeszcze w rękach Matyldy bez becika i nie w foteliku. Znowu stwierdził, że ona jest maleńka i kruchutka, a on ma ogromne i niezdarne ręce. Oparł ją sobie jednak na przedramieniu i zaniósł do salonu.
Po chwili przyszła Laura. Usiadła wygodnie, a on podał jej córkę. Zaraz potem z niedowierzaniem w oczach patrzył jak kobieta jego życia karmi jego córeczkę piersią. Piersi Laury przez te dwie godziny od wyjścia ze szpitala zrobiły się ogromne. Nie wiedział sam, co czuje. Czy to bardziej podniecenie na widok piersi Laury, czy ekscytację z powodu uczestniczenia w czymś tak niezwykłym, jak karmienie dziecka. Na wszelki wypadek wziął głębszy wdech i wypuścił powietrze wzdychając głośno. – Opanuj się – powtórzył sobie w myślach. – Piersi Laury służą teraz do karmienia Matyldy. Poza tym i tak jeszcze daleka droga, żebyś mógł o nich pomarzyć... – A jednak Piotrek nie przestał marzyć. Jak już zaczął, to nie umiał tak po prostu skończyć. Z zamyślenia wyrwał go głos Laury, która już skończyła karmić małą:
– Piter, chcesz ją potrzymać, żeby jej się odbiło?
– Tak, pewnie – odpowiedział, zawstydzony, że złapała go na tym, jak gapił się na jej biust. Laura podała mu córkę, a on przytulił ją go swojej klatki piersiowej, trzymając za główkę i pupę. To było niesamowite uczucie. Maleństwo jeszcze przez chwilę się ruszało, ale niedługo odbiło jej się po jedzeniu i zaraz potem spała, oddychając spokojnie. Piotrek bał się poruszyć, żeby jej nie obudzić. Bał się nawet odezwać. I znowu pierwsza odezwała się Laura:
– Piotruś, położę ją do łóżeczka, co?
– Jasne. Bałem się poruszyć, żeby jej nie obudzić – przyznał.
– Nie bój się. Ona jest przyzwyczajona do ruchu i do głosów. Przez ostatnie kilka miesięcy miała czas, żeby się z tym oswoić.
– No tak – musiał przyznać. – Muszę się jeszcze wiele nauczyć o dzieciach.
– Ja też. Trochę poczytałam, obserwowałam, jak moja kuzynka zajmuje się córką, ale jak się ma swoje, trzeba się go nauczyć od nowa. – Laura włożyła ostrożnie Matyldę do łóżeczka, kładąc ją na boku i podpierając specjalną poduszką, żeby nie przekręciła się na brzuszek. – No to teraz powinna trochę pospać – stwierdziła.
– A my?
– Nie wiem jak ty, ale ja bym coś zjadła – odpowiedziała. – Jestem bardzo głodna. Muszę się rozejrzeć co mam w lodówce i szafkach. – To mówiąc, poszła do kuchni, a Piotrek podążył za nią. Laura zajrzała do lodówki i zrobiła zawiedzioną minę. – Miałam ochotę na fileta z kurczaka, ale nie mam żadnego mięsa. Myślałam też o tym, żeby zrobić ryż z warzywami... Nie wiem sama. Najszybciej byłby makaron, ale mam tylko sos serowy z paczki.
– Laurko, mam pomysł. Ugotuj ryż, a ja zaraz wrócę z kurczakiem i warzywami. W porządku?
– Chce ci się iść?
– Chce mi się jeść. I tobie też. Zaraz będę – odpowiedział Piotrek, złapał tylko portfel i telefon i wybiegł z jej mieszkania. Laura posłuchała go i postawiła na kuchence garnek z wodą na ryż. Zanim Piotrek wrócił z zakupami, ryż już się ugotował. Piotrek pokroił mięso w paski i wrzucił na patelnię. Potem dorzucił tam mrożoną mieszankę warzyw na „chińszczyznę" i przykrył wszystko, żeby się razem udusiło. – Masz sos sojowy? – spytał.
– Pewnie. Żyć bez niego nie mogę – zaśmiała się.
– To super, bo ja też – uśmiechnął się szeroko i doprawił warzywa z mięsem. Laura podała na stół w kuchni talerze i sztućce. Niedługo później jedli razem obiad.
– Pyszne – zauważyła Laura. – Gdzie się nauczyłeś tak gotować? – spytała go, a Piotrek poczuł, że rośnie.
– Po pierwsze, samotny kawaler, który mieszka daleko od mamy, musi umieć gotować, bo inaczej umarłby z głodu – zaśmiał się. – A po drugie, mówiłem ci, że przeszedłem wszystkie szczeble barowej kariery. Od zmywania i sprzątania, przez gotowanie, bycie barmanem, kelnerem, aż po kierownika pubu. Ta działalność nie ma już przede mną tajemnic. I dlatego zamierzam to robić dalej.
– Co? Chcesz pracować w pubie w Polsce? – zdziwiła się.
– Nie, Laurko. Chcę otworzyć swój pub, u nas w mieście.
– Wow. Ambitne masz plany...
– Nie wiem czy ambitne. Takie mam. Na tym się znam. Kiedy ty i Przemek studiowaliście sobie we Wrocławiu, ja zasuwałem w Londynie po dwie zmiany dziennie, żeby zarobić i czegoś się nauczyć. Nie jestem tak wykształcony, jak ty czy mój brat, ale za to zarobiłem tyle, że nie muszę martwić się o najbliższych parę lat.
– Ja nie uważam, żebyś był w czymś od nas gorszy – stwierdziła Laura – bo nie nosisz magistra przed nazwiskiem. Popatrz, ile w naszym kraju te studia były warte. Twój brat musiał wyjechać „na zmywak", bo nie miał pracy, a ja po powrocie poszłam do pracy w fabryce, żeby robić to, czego nauczyłam się w sklepie w Anglii... Inteligencji nie mierzy się papierem, Piter. Gdybyś chciał, skończyłbyś studia bez problemu. A i bez nich jesteś jednym z mądrzejszych ludzi, jakich znam, dużo czytasz, masz wiele zainteresowań i zdolności.
– Och, Lauri... – Piotrek spojrzał na nią maślanym wzrokiem – ty to umiesz prawić komplementy.
– To nie komplementy, Piter. Zawsze tak uważałam.
– W Przemku też ci się to podobało? – spytał nagle. Laura spuściła wtedy wzrok.
– Mieliśmy o nim nie rozmawiać...
– Sama zaczęłaś.
– Przepraszam, że jakoś go z tobą porównuję. To silniejsze ode mnie. Byłam z nim czternaście lat, a ty wyglądasz tak podobnie, że nie sposób o tym zapomnieć.
– Ale to już przeszłość, tak?
– Tak.
– A co byś zrobiła, gdyby on przyjechał i domagał się widzenia z tobą, testu na ojcostwo Matyldy?
– A ty co byś zrobił?
– Kazałbym mu spadać i pokazał akt urodzenia dziecka.
– Też o tym pomyślałam. Ale on i tak nie przyjedzie i nie będzie się tego domagał, bo nic nie wie.
– Laurko, wyobrażasz sobie, że mógłbym przez dłuższy czas ukrywać przed bratem, że mam dziecko? Przecież on mnie spyta czemu wracam do Polski.
– Ale ja go nie chcę widzieć!
– Czy ty go jeszcze kochasz? – spytał wtedy Piotrek.
– Nie wiem. Ale wiem, że nie chcę mieć z nim nic do czynienia.
– A ja myślę, że nie uwolnisz się od niego, dopóki mu tego nie powiesz prosto w oczy. Nie miałaś takiej szansy i dlatego tak długo się miotasz. – I Piotrek postanowił w tej chwili, że pomoże Laurze uwolnić się od cienia Przemka, który ją skrzywdził, przez co ona nie umie być szczęśliwa.
Wieczorem razem kąpali Matyldę. To była jej pierwsza kąpiel w domu. Kolejne wyzwanie, kolejne wrażenia i niezapomniane wspomnienia. Piotrek zaczął uważać, że od kiedy przyjechał do Polski każdy dzień jest pełen cudów. I zaczął wierzyć, że tak już będzie. Kiedy później kładł się spać na kanapie, wyobrażał sobie, że w pokoju obok śpi jego córka i kobieta, którą kocha i to dodawało mu nadziei.
Mati budziła się na początku co trzy godziny, tak w dzień, jak i w nocy. Piotrek słyszał, jak Laura wstaje w nocy, ale nie mógł jej pomóc. Przecież nie nakarmiłby dziecka. Od tej pory był pełen podziwu dla Laury, ale też dla każdej innej matki na świecie, a zwłaszcza dla swojej, która wychowała bliźnięta. Następnego dnia pobiegł do niej, żeby jej to powiedzieć. I zaprosić rodziców na niedzielę, żeby zobaczyli swoją pierwszą wnuczkę na żywo.
W niedzielę po obiedzie Laura ubrała córeczkę w miniaturową sukieneczkę w truskawki. Malutka wyglądała tak słodko, że nawet sama, jako jej mama, nie mogła się temu nadziwić. Rodzice Piotrka byli zachwyceni Matyldą. Mała rzeczywiście była podobna do swojej babci, Adriany. A ponadto spokojna, jak Piotrek. Mama Piotra koniecznie chciała mieć zdjęcie z wnuczką. A najlepiej dużo zdjęć. I tak zrobili całą serię ujęć z samą Matyldą, z Matyldą i rodzicami oraz Matyldą i dziadkami. Potem wymienili się tymi zdjęciami.
W poniedziałek Mati skończyła tydzień, a Laura i Piotrek poszli razem z małą do urzędu stanu cywilnego, żeby ją zarejestrować. Piotrek uznał dziecko, a Laura potwierdziła, że to on jest ojcem. Wyszli stamtąd z aktem urodzenia, gdzie wpisano: Matylda Nowak, córka Piotra Nowaka i Laury Kotowicz. Piotrek wziął od razu jeden odpis dokumentu dla siebie, żeby go zabrać ze sobą do Anglii. Chciał pochwalić się bratu. Nie wpadł jednak na to, że jego mama już to zrobiła, umieszczając swoje zdjęcie z wnuczką na Facebooku. Jak tylko wrócili z urzędu, Piotrek miał telefon od Przemka:
– Co jest, do cholery? Od kiedy to nasi rodzice mają wnuczkę???
– Od kiedy ja mam córkę – odpowiedział mu Piotrek spokojnie.
– Jak to, ty masz córkę??? Czemu mi nic nie powiedziałeś?
– Bo nie wiedziałem o tym. Jej matka mi nic nie powiedziała. Dopiero jak przyjechałem na urlop do Polski, dowiedziałem się o tym, że niedługo rodzi. No i się stało. Jestem ojcem Matyldy.
– A co to w ogóle za imię? – zdziwił się Przemek.
– Po naszej prababci, młotku. Poproś mamę, to ci opowie jej historię. Mnie urzekła.
– No dobra, my tu gadu-gadu, a ja nadal nie wiem, komu zrobiłeś dziecko, ty domorosły Casanovo! – zaśmiał się Przemek.
– Dowiesz się, jak wrócę – odpowiedział Piotrek.
– Jak chcesz. Czyli widzimy się w niedzielę wieczorem?
– Tak.
– Okej. To gratuluję, brachu. I trochę współczuję – zaśmiał się znowu jego brat i się rozłączył.
– Kto to był? – spytała Laura.
– A jak myślisz? Niejaki Przemysław Nowak, znany jako mój brat-bliźniak – zażartował sobie Piotrek. Mina Laury zrzedła.
– Ale chyba mu nie powiedziałeś, że to ja?
– Nie, a słyszałaś, żebym mówił?
– Ale nie powiesz?
– Powiem, Lauri, ale dopiero jak będę w Anglii.
– Ja bym wolała w ogóle, ale skoro musisz, to tak chyba lepiej...
– Muszę, kochana. To jest mój jedyny brat. Ale nie martw się. On mi wybaczy.
– A co on niby miałby ci wybaczyć?
– To, że przespałem się z jego dziewczyną?
– Ja już wtedy nie byłam jego dziewczyną. Poza tym, co ty byś zrobił, gdybym ja cię nie chciała?
– Nic, masz rację... – Piotrek zwiesił głos, ale zaraz zmienił zdanie: – Dla mnie jest najważniejsze, żeby on zrozumiał, że zrobił krzywdę tobie i cię przeprosił.
– Nie potrzebuję jego przeprosin!
– Ależ potrzebujesz. Widzę to po tobie.
– Nie męcz mnie, Piotrek.
– Wybacz. Zależy mi na tym, żeby było ci dobrze i żebyś była szczęśliwa, a mój brat ewidentnie wisi cieniem nad twoim dobrostanem.
– Zobaczymy, co się da z tym zrobić.
Reszta tygodnia minęła im bez niespodzianek. Im bliżej było do niedzieli, tym bardziej Piotrek się martwił. Musiał wyjechać i zostawić swoją maleńką córeczkę przynajmniej na miesiąc, bo tyle, jak policzył, zajmie mu załatwienie wszystkich spraw w Anglii. To było dla niego strasznie długo, tym bardziej że widział jak Matylda zmieniła się przez te niecałe dwa tygodnie od urodzenia. Bał się, że ona go nie rozpozna, kiedy wróci. No i nie był do końca pewien, jak Laura zareaguje na to wszystko, co może się zdarzyć, kiedy Przemek się o nich dowie.
– Martwię się – powiedział do niej w sobotę wieczorem, kiedy już wykąpali i położyli nakarmioną Matyldę spać.
– Niepotrzebnie. Matylda cię na pewno nie zapomni. Będziesz mógł z nią porozmawiać przez telefon albo na Skype.
– Jak można rozmawiać z noworodkiem? – zdziwił się.
– Normalnie. Wystarczy, że będzie słyszała twój głos. Przecież ona jeszcze słabo widzi, ale świetnie słyszy.
– W porządku. Postaram się nie martwić. I na pewno będę do niej mówił.
– A do mnie?
– Do ciebie też, Lauri. Będę strasznie tęsknił. Przez te niecałe dwa tygodnie czułem się z wami jak w domu. A teraz się przez miesiąc nie zobaczymy. Jak wszystko dobrze pójdzie, będę mógł przyjechać w pierwszej połowie września.
– Mi też będzie cię brakowało, Piotruś.
– Naprawdę? – Piotrek spojrzał na nią z nadzieją.
– Naprawdę – odpowiedziała mu poważnie. – Ja też się poczułam przez te ostatnie dni z tobą i Matyldą jak w domu. – Piotrek nie zamierzał czekać, aż Laura się rozmyśli albo mu powie, że żartowała. Przyciągnął ją do siebie delikatnie, a potem pocałował. Nie zaprotestowała. Oddała mu pocałunek, a potem się przytuliła. Pocałował ją jeszcze w czubek głowy i przytulił mocniej.
– Jeszcze wszyscy będziemy się czuli jak w domu, Laurko – powiedział po chwili. A Laura też spojrzała na niego z nadzieją.
– Chcesz dziś spać ze mną? – spytała nagle. Piotrek myślał, że się przesłyszał.
– Przecież...
– Piotruś, nie proponuję ci seksu, bo to jeszcze niemożliwe, pytałam czy chcesz spać w moim łóżku – wyjaśniła Laura ze śmiechem. Piotrek się zaczerwienił na twarzy.
– Przepraszam, ja myślałem...
– Wiem. Wyjaśniłam ci, o co mi chodzi. To jak? Śpisz ze mną czy zostajesz na kanapie?
– Z tobą. – Piotrek nie miał wątpliwości, że spanie z Laurą to jedno z jego marzeń przez ostatnie miesiące, nawet jeśli to mogło być tylko przytulanie. Był podekscytowany, a jednocześnie stresował się jak dzieciak, kiedy kładł się obok niej w jej łóżku. Nie wiedział, jak się zachować. W myślach obracał obrazy z ich pierwszej wspólnej nocy, która najprawdopodobniej zaowocowała pojawieniem się na świecie Matyldy. Nawet on wiedział, że połóg trwa około sześć tygodni i że w tym czasie nie wolno współżyć z kobietą, która urodziła dziecko, bo można jej bardzo zaszkodzić. Piotrek nie miał zamiaru szkodzić Laurze. Kochał ją i chciał tylko jej dobra. A jednak, kiedy przytulił się do niej, nie umiał się powstrzymać, żeby jej nie głaskać.
– Piter, co robisz, głupolu? – zaprotestowała Laura, kiedy przesuwał dłonią po jej udzie.
– Przepraszam – wyszeptał jej do ucha. – Nie mogę zapanować nad moimi rękami, bo... sam nie wiem. Jakoś nie umiem cię nie dotykać, kiedy jesteś tak blisko.
– Nie wiem czy to był dobry pomysł. Chciałam się do ciebie przytulić, a nie cię prowokować.
– Ja też cię chciałem przytulić.
– To przytul się i śpij. Jutro rano musisz wstać...
– To mnie właśnie martwi. Długo cię nie będę widział, nie mówiąc już o przytulaniu. Laura... ja naprawdę bym wolał nie wyjeżdżać.
– Ja też bym wolała, żebyś nie wyjeżdżał – powiedziała i obróciła się do niego przodem. A potem zarzuciła mu obie ręce na szyję i pocałowała go czule. Piotrek przyciągnął ją do siebie mocniej i zaczął całować. O dziwo, bez problemu zapanował nad podnieceniem. Poczuł czułość, chciał się troszczyć o Laurę i się nią zaopiekować. Pomyślał też, że tak by się zaczynała ich wspólna przygoda, gdyby zaczęli spotykać się w liceum. Powiedział to Laurze:
– Wiesz, Lauri, pomyślałem właśnie, że tak by wyglądała nasza pierwsza noc na wycieczce w góry, gdybyśmy zaczęli się spotykać w liceum.
– Ale wymyśliłeś – zaśmiała się.
– A co ty myślisz, że ja nie wiem, co robiłaś z Przemolcem, kiedy byliśmy w Szklarskiej Porębie w drugiej klasie? To ja wam załatwiłem osobny pokój i zagadałem wychowawczynię, żeby Przemo mógł się wymknąć rano. – Laura przypomniała sobie tę sytuację. Całowali się z Przemkiem całą noc w górskim schronisku. Mieli po szesnaście lat, to był pierwszy krok w ich związku, pierwsze testowanie bliskości fizycznej. Od tamtej wycieczki byli już prawdziwą parą. A Piotrek im to ułatwił?
– Dlaczego to zrobiłeś? – spytała.
– Dla was. Oboje was kocham.
– Ale gdyby Przemek mnie nie wystawił, nigdy byś mi nie powiedział, co czujesz?
– Nie wiem, ale prawdopodobnie nie. Pewnie zostałbym na zawsze w Anglii, żeby nie musieć oglądać waszego szczęścia na co dzień.
– I uważasz, że to słuszne?
– Nie, ale wtedy byłem dzieciakiem. Teraz jestem mężczyzną. Już wiem, że powinienem był walczyć o ciebie od pierwszego dnia, kiedy cię poznałem. I teraz już to będę robił. Cały czas będę to robił – zaśmiał się, łapiąc ją za tyłek. – Kocham cię, Laurka. – I przytulił ją mocno, a potem znowu pocałował.
– Tak. Powinieneś powalczyć – Laura wystawiła do niego język. Piotrek pocałował ją jeszcze raz z czułością, a potem przytulił mocno. W końcu oboje zasnęli.
Następnego dnia, w niedzielę rano, Piotrek pocałował Matyldę w czółko, a Laurę gorąco w usta, a potem poszedł do swoich rodziców. Ojciec miał go zawieść na lotnisko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro