Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IV.5.

33. Laura.


Lipiec 2017 r.

Kiedy Laura zobaczyła Piotrka w swoich drzwiach, nie wiedziała co powiedzieć. Przyjaciel ją spytał tylko jak się ona czuje i czy on może wejść. Wpuściła go, oczywiście. Teraz, kiedy już widział, w jakim jest stanie, nie było sensu niczego ukrywać.

– Dlaczego mi nie powiedziałaś? – spytał.

– Ja... – Laura zawahała się. – Wejdź dalej, usiądź ze mną na kanapie – wskazała mu kierunek. – Nie będziemy przecież rozmawiać w przedpokoju. – Piotrek poszedł za nią. – Chcesz coś do picia?

– Tylko wodę, jeśli masz.

– Mam, pewnie, mam bardzo dużo wody – zaśmiała się Laura. – Piję ją litrami... – Ale zauważyła, że Piotrka to nie bawi. Był bardzo spięty i przejęty.

Kiedy Laura przyniosła im wodę i usiedli razem, Piotrek ponowił pytanie:

– Dlaczego mi nie powiedziałaś, Lauro? Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi. Że jestem dla ciebie kimś ważnym...

– Posłuchaj... – Laura nie wiedziała, co powiedzieć. Nawaliła i miała tego świadomość. – Jesteś ważny. Przepraszam, Piotrek. Myślałam, że tak będzie lepiej, bo ty nie przyjedziesz do Polski przez najbliższe pięć lat, a ja ułożę sobie życie. A przede wszystkim nie chciałam, żebyś wygadał Przemkowi.

– Przecież bym cię nie zdradził – Piotrek spojrzał jej w oczy. – A więc to mój brat jest... ojcem? – Laura zastanowiła się. Jeszcze jedno kłamstwo przeszło by gładko przez jej usta. Ale czy tego właśnie chciała? A może jednak jej jedyny przyjaciel, który zawsze ją wspierał, zasługiwał na to, żeby poznać prawdę?

– Piotruś... ja nie jestem pewna – odpowiedziała po chwili.

– Jak to?

– Normalnie. Nie wiem, który z was jest ojcem mojego dziecka. Kiedy wróciłam z Anglii, nie miałam pojęcia, że jestem w ciąży. Patrząc na terminy, równie mało prawdopodobne, że jest to on, jak i ty, a jednak innej możliwości nie ma. Oto prawda. A teraz możesz zostawić mnie w spokoju? Nie chcę się denerwować.

– Laurka, czyś ty postradała rozum? Jak mógłbym cię teraz zostawić? No przecież potrzebujesz pomocy. Ktoś musi zadbać o ciebie i dziecko. A ja chcę.

– Piotruś, przecież to nie ma sensu... Ja się od kilku miesięcy przygotowywałam do tego, że będę musiała sobie poradzić sama.

– Nie musiałabyś, gdybyś mi powiedziała – odpowiedział z pretensją w głosie.

– Nie chciałam się znowu zawieść. Wolałam liczyć na siebie.

– Ja też nie chciałem się zawieść. A jednak nie obyło się bez przykrości – Piotrek spojrzał na nią smutno. Nagle zobaczył, że jej wyraz twarzy się zmienił. – Co ci jest, Laurka?

– Boli... – powiedziała cicho i złapała się za brzuch.

– Co cię boli?

– No, chyba się zaczęło. Muszę zmierzyć czas między skurczami. – Dwadzieścia minut później Piotrek był już całkiem przerażony, a Laura miała pewność, że skurcze są regularne. – Muszę zadzwonić do taty – powiedziała.

– Nie – zaprotestował Piotrek. – Ja cię zawiozę.

– Ale...

– Żadnych ale. Czekaj tu na mnie, zaraz wracam – polecił i wybiegł z jej mieszkania. Nie miał daleko. Wpadł z impetem do domu rodziców i ledwo dysząc wysapał: – Mamo, daj mi kluczyki od swojego auta.

– Po co ci synku? – spytała go mama, podając mu klucze.

– Laura będzie rodzić – odpowiedział, złapał klucze i wybiegł z powrotem.

Kilka minut później był u Laury. Ona leżała na kanapie na boku i oddychała ciężko.

– Boli cię bardzo? – spytał z troską.

– Tak – odpowiedziała i wróciła do oddychania.

– Laurka, gdzie masz jakieś rzeczy do szpitala? Pomóż mi trochę – poprosił. Laura wstała z trudem i poszła z nim do swojej sypialni po torbę. Piotrek zobaczył tam łóżeczko dla dziecka, komodę, przewijak i dwie torby, dużą i małą.

– To te dwie torby – pokazała.

– Potrzebujesz coś jeszcze?

– Nie, tam mam wszystko – odpowiedziała. Piotrek wziął torby w jedną rękę, a drugą jej podał.

– Dasz radę pójść ze mną?

– Tak. Muszę tylko wziąć torebkę, telefon z ładowarką i klucze – powiedziała i poszła po te rzeczy.

– To chodźmy. – Piotrek zamknął drzwi kluczami Laury i schował je do jej torebki. Kiedy zeszli po schodach na dół, zaczepiła ich sąsiadka Laury.

– A ja się zastanawiałam czemu ta pani w ciąży jest sama – powiedziała.

– Nie jest sama. Po prostu ja pracuję za granicą – odpowiedział Piotrek wścibskiej kobiecie i zanim Laura zdążyła zaprotestować objął ją ramieniem i pocałował w policzek. – Idziemy, skarbie – zwrócił się do niej poufale.

Piotrek zaprowadził Laurę do samochodu mamy, włożył jej torby na tyle siedzenie i pojechał z nią do szpitala. Na izbie przyjęć pielęgniarka chciała go wyprosić, ale nie zgodził się wyjść, mówiąc, że jest ojcem dziecka. Laura nie zaprotestowała. Został z nią.

– Chciałbym ci pomóc – powiedział, kiedy na chwilę zostali sami – tylko powiedz mi, co mam robić.

– Sama nie wiem – odparła.

– Ale chcesz, żebym został?

– Na razie tak. Gdyby to się zmieniło, powiem ci.

– Dobrze.

Laura nie wiedziała, że czyjaś obecność będzie jej tak potrzebna. Kiedy ona koncentrowała się na oddychaniu i pokonaniu bólu, Piotrek rozmawiał z lekarzami, mówił jej, co ma robić, a czasem po prostu trzymał ją za rękę albo przytulał.

On sam nie podejrzewał się o taki spokój. Najpierw wydawało mu się, że to nie przejdzie, że za bardzo panikuje, że będzie z niego więcej szkody niż pożytku, ale kiedy przyszło co do czego, okazało się, że potrafi być bardzo spokojny i opanowany. A przede wszystkim, że potrafi być dla niej wsparciem. Nie umiał ulżyć jej w bólu, ale mógł pomóc we wszystkim innym.

Laura w przerwach ulgi między skurczami też myślała o Piotrku. Jak on się musiał czuć, kiedy nie wiedział czyje dziecko ona rodzi? Wiadomo, żadne z nich nie miało na to wpływu, ale ona miała pewność, że dziecko jest jej. On nie, a mimo wszystko był przy niej. W pewnym momencie z oczu poleciały jej łzy.

– Co ci jest, Lauri, boli cię aż tak? – spytał Piotrek. – Może chcesz znieczulenie?

– Boli jak cholera, ale nie dlatego płaczę – odpowiedziała.

– To dlaczego?

– Przez ciebie. Czemu jesteś przy mnie, kiedy nie masz pewności, że to twoje dziecko?

– Bo cię kocham, głupolu – odpowiedział Piotrek poważnie i pocałował ją w czoło. – Później o tym pogadamy, dobrze? Skup się teraz na sobie.

Kilka godzin później Laura urodziła córeczkę. Piotrek został do samego porodu i przeciął pępowinę małej.

Potem zawieźli świeżo upieczoną mamę i dziecko na salę poporodową. Piotrek poszedł za nimi, niosąc ze sobą torby.

– Odpocznij. Przyjdę za chwilę – powiedział do wymęczonej przyjaciółki i pocałował ją w czoło.

Laura poczuła senność. Zamknęła oczy i zasnęła. Godzinę później położne przywiozły jej dziecko. Przyszedł też Piotrek. Podał jej córeczkę do łóżka. – A więc to ty się tak ukrywałaś przede mną? – pomyślała sobie Laura, przyglądając się córeczce. – Nieśmiała... – i wtedy pomyślała coś jeszcze: – Zupełnie jak Piotrek. A gdybym tak uznała po prostu, że ona jest córką Piotra? – Wiedziała już teraz, że oboje tego by chcieli, ale nie można było tego zrobić w ten sposób. Choć lekarz jej powiedział na początku ciąży, że prawdopodobnie do poczęcia doszło w drugiej połowie cyklu, nie mogła mieć pewności. No, są testy genetyczne, ale... Z zamyślenia wyrwał ją Piotrek.

– Ona jest śliczna, jak ty – powiedział.

– Tak myślisz? A mi się wydaje, że nie jest podobna do mnie... – zauważyła Laura, patrząc na ciemne włoski córeczki.

– No, jest chyba podobna do mojej mamy – stwierdził Piotr. – Ale śliczna musi być po tobie – uśmiechnął się. – Mogę jej zrobić zdjęcie?

– Jasne. Zrób też nam razem i wyślij mi od razu.

– Proszę bardzo. – A mogę pokazać mamie?

– Możesz. W końcu to jej wnuczka.

– No właśnie... Laurko, mieliśmy o tym porozmawiać. Co mam powiedzieć mamie?

– A musisz cokolwiek mówić?

– Nie muszę, ale ona uzna wtedy, że urodziłaś dziecko Przemolca.

– Bo może tak właśnie jest, Piotruś. Niestety, nie mogę tego wykluczyć.

– Ale ona może też być moja. I ja bym bardzo chciał powiedzieć rodzicom, że tak jest, rozumiesz?

– A w jakim świetle to nas stawia?

– Przejmujesz się tym? Bo ja nie bardzo. Ty byłaś w porządku. To Przemek cię zdradzał i porzucił.

– Piotruś, jak wygląda kobieta, która zaraz po rozstaniu z wieloletnim partnerem idzie do łóżka z jego bliźniakiem?

– Laurko – Piotrek podszedł blisko i popatrzył na nią w skupieniu – kocham cię od kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem. Nie ma znaczenia czy malutka jest Przemka czy moja, bo i tak jesteśmy bliźniakami. Mamy to samo DNA, wiesz? Prawdopodobnie test na ojcostwo by nie wyszedł bez udziału Przemolca. A wtedy on by się dowiedział, że masz wątpliwości. Nie chcesz tego, prawda?

– No, nie chcę.

– No właśnie. Jeśli mała jest moją córką, już kocham ją nad życie. Jeśli jest córką mojego brata i tak ją kocham. Nawet gdyby nie była dzieckiem żadnego z nas, wystarczy mi, że jest twoja, bo ja kocham ciebie i chcę, żeby ona była moim dzieckiem. Proszę, powiedz swoim i moim rodzicom, że jest moja. Oszczędzi nam to wielu komplikacji. – Laura zastanowiła się nad słowami Piotrka.

– Muszę nad tym pomyśleć. Daj mi czas do wieczora, proszę.

– W porządku. Jakoś wytrzymam do wieczora – puścił do niej oko – chociaż... ja już dziś chciałbym pochwalić się całemu światu, że jestem ojcem ślicznej dziewczynki, którą urodziła moja ukochana kobieta. Bo tak się czuję.

– Jesteś kochany, Piotruś – westchnęła Laura, patrząc z miłością na córeczkę i na przyjaciela. – Jak ja mogłam się tak pomylić?

– Pomyliłaś się, bo Przemo wygląda podobnie do mnie – zaśmiał się Piotrek. A potem pocałował ją w usta. To było wspaniałe uczucie. Laura poczuła, że robi jej się ciepło na sercu.

Po chwili malutka się obudziła i otworzyła swoje granatowe oczka. Piotrek przysunął się do nich obu i zrobił jeszcze selfika „z ręki" całej ich trójce. Potem wysłał zdjęcie Laurze, podpisując: „Kocham was".

Laura przystawiła po chwili małą do piersi tak, jak pokazała jej położna. Córeczka zaczęła jeść. – Potrzebujesz jeszcze czegoś czy mam sobie iść? – spytał Piotr.

– Właściwie to mam prośbę – powiedziała.

– Jaką?

– Tu jest strasznie gorąco i chyba wzięłam sobie za mało wody. Przyniesiesz mi jeszcze z domu?

– Z domu? Kupię ci tutaj, w sklepie przy szpitalu. Tylko mi powiedz jaką i ile.

– O taką – pokazała mu butelkę, którą już prawie skończyła. – Ze trzy butelki jeszcze. Podaj mi torebkę, dam ci kasę.

– Chyba żartujesz! Nie wezmę od ciebie żadnych pieniędzy. Powiedz mi jeszcze czy coś mam ci kupić do jedzenia. Słyszałem, że w Polsce nie karmią za dobrze w szpitalach, a ty chyba ominęłaś obiad przez to, że mała urodziła się po trzynastej.

– Kupisz mi kebaba z kurczaka? – rozmarzyła się Laura, czując ssanie w żołądku na myśl o jedzeniu.

– Dobra, przywiozę ci zaraz. – Piotrek pocałował Laurę jeszcze raz i wyszedł. Ona nakarmiła córeczkę i potrzymała ją w pionie. Małej odbiło się po dłuższym czasie, a potem zamknęła oczka i znowu zasnęła. Laura odłożyła ją ostrożnie do łóżeczka na kółkach i wysłała jej zdjęcie do rodziny i znajomych, a potem położyła się i zamknęła oczy. – Co powinnam zrobić? – zastanowiła się. Była pewna, że nie chce mieć nic wspólnego z Przemkiem. A co z Piotrem? On przecież mógł być ojcem jej córki. I w dodatku bardzo chciał nim być. Ona nie była jednak pewna czy chce się z nim wiązać. Był co prawda jej przyjacielem, ale to przecież nie wszystko. Poczuła, że musi porozmawiać z kimś bardziej doświadczonym. Wybrała numer do swojej kuzynki, Emilii:

– Halo, Emili?

– No co tam, Laurka?

– Urodziłam córkę – powiedziała tylko.

– O! Widziałam zdjęcie. Gratuluję! – Emilka się ucieszyła. – Powiedziałam Klarze, skakała z radości.

– Piotrek był ze mną przy porodzie – dodała.

– O! Teraz to mnie zaskoczyłaś. A dlaczego Piotrek?

– Też mnie to zaskoczyło. Tydzień temu zadzwonił do mnie, że przyjeżdża. Myślałam, że mnie to ominie.

– Nadal nie rozumiem, co cię miało ominąć?

– Nie wiedziałam, że przyjedzie do Polski w ciągu najbliższych kilku lat.

– Laura, skup się! – zdenerwowała się Emilka. – Co ma Piotrek do twojego dziecka?

– Och – Laura uświadomiła sobie właśnie, że powiedziała Emilce tylko, że być może Przemek nie jest ojcem jej dziecka. Nie powiedziała, kto inny może być.

– Emili, Piotrek jest tatą – powiedziała krótko. Jej kuzynka o mało nie wydarła się do telefonu:

– Co?! – spytała dość głośno.

– W tej sprawie właśnie dzwonię. On może być. I chce. I po tym, jak zachował się w czasie porodu, coś mi mówi, że będzie świetnym ojcem. Tylko... ja nie wiem czy to oznacza, że ja chcę być z nim, rozumiesz?

– A musisz teraz decydować?

– Niby nie, ale wypadałoby się określić.

– Powiedz mu, co czujesz. Jeśli chcesz, żeby to on był ojcem twojej córki, niech nim będzie. A z czasem sama zdecydujesz czy chcesz od niego czegoś więcej, czy jednak nie. Ja też nie wiedziałam, jak to będzie, kiedy okazało się, że jestem w ciąży. Ledwo znałam Marka. Ale jemu też bardzo zależało na dziecku. Ważne, żeby młoda miała kogoś drugiego do kochania. Tatę się ma na zawsze, a dla córki jest bardzo ważny. Wiem, co mówię.

– Ty wiesz, to prawda – musiała przyznać Emilce.

– Powiedz mi tylko, jak to się stało, że przespałaś się z Piotrkiem?

– A kto mi mówił o klinie? – spytała Laura zażenowana.

– Ja. Ale nie wpadłabym na to, żeby pójść do łóżka z bratem byłego faceta, nie mówiąc już o bliźniaku – odparła Emilia. – A już szczególnie omijałabym swoich przyjaciół. – Emilka doskonale wiedziała, że to niezupełnie prawda, bo ona wcale nie omijała przyjaciół, ale uważała za stosowne tak właśnie powiedzieć kuzynce. Usłyszała jej westchnienie w słuchawce. – No dobra, Laurka, nie będę cię dołować. Jeszcze raz gratuluję ci córeczki. Przyślij mi zdjęcie, jak będziesz miała.

– Jasne. Zaraz ci przyślę. Dzięki za radę.

–- Nie ma sprawy. Trzymaj się. – Emilka się rozłączyła, a Laura znowu się zastanowiła. – No właśnie. Nie muszę dziś decydować o całej swojej przyszłości. Chodzi tylko o ojca dla małej. Niech ma kogoś, kto będzie ją kochał. Ale muszę to powiedzieć Piotrkowi.

Piotrek wrócił pół godziny później z wodą i kebabem dla niej. Laura zjadła całe pudełko w okamgnieniu, tak była głodna. Oprócz wdzięczności poczuła coś jeszcze... Rozczulił ją widok Piotra, który wziął na ręce malutką i pocałował ją w czółko.

–Jesteś moim skarbem, wiesz? – powiedział do dzidzi.

– O tym właśnie chciałam pogadać.

– Tak?

– Tak, Piotruś. To jest decyzja na całe życie. Jest duże prawdopodobieństwo, że ona jest twoją córką. Nie wiadomo czy kiedyś dowiemy się na sto procent ze względu na twoje bliskie pokrewieństwo z drugim podejrzanym... Teraz decyzja należy do ciebie. Ale odwrotu nie będzie. Druga sprawa to ja. Nie gwarantuję ci, że będziemy razem. Ja po prostu muszę się odnaleźć w nowej rzeczywistości. I kiedyś zobaczymy.

– W porządku. Dziękuję, że jesteś ze mną szczera. Moją decyzję już znasz, Laurko. Chcę być jej ojcem i żeby nosiła moje nazwisko. Mam tylko jeszcze jedno pytanie...

– Tak?

– Jakie imię wybrałaś dla córeczki?

– Żadnego. Ja do dziś nie wiedziałam, że urodzę córkę. Tak się przede mną ukrywała na USG, że lekarz nie mógł sprawdzić płci.

– A to ciekawostka. Ale teraz już chyba myślisz nad tym?

– Teraz, to możemy pomyśleć nad tym razem – uśmiechnęła się do niego Laura. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro