IV.5.
33. Laura.
Lipiec 2017 r.
Kiedy Laura zobaczyła Piotrka w swoich drzwiach, nie wiedziała co powiedzieć. Przyjaciel ją spytał tylko jak się ona czuje i czy on może wejść. Wpuściła go, oczywiście. Teraz, kiedy już widział, w jakim jest stanie, nie było sensu niczego ukrywać.
– Dlaczego mi nie powiedziałaś? – spytał.
– Ja... – Laura zawahała się. – Wejdź dalej, usiądź ze mną na kanapie – wskazała mu kierunek. – Nie będziemy przecież rozmawiać w przedpokoju. – Piotrek poszedł za nią. – Chcesz coś do picia?
– Tylko wodę, jeśli masz.
– Mam, pewnie, mam bardzo dużo wody – zaśmiała się Laura. – Piję ją litrami... – Ale zauważyła, że Piotrka to nie bawi. Był bardzo spięty i przejęty.
Kiedy Laura przyniosła im wodę i usiedli razem, Piotrek ponowił pytanie:
– Dlaczego mi nie powiedziałaś, Lauro? Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi. Że jestem dla ciebie kimś ważnym...
– Posłuchaj... – Laura nie wiedziała, co powiedzieć. Nawaliła i miała tego świadomość. – Jesteś ważny. Przepraszam, Piotrek. Myślałam, że tak będzie lepiej, bo ty nie przyjedziesz do Polski przez najbliższe pięć lat, a ja ułożę sobie życie. A przede wszystkim nie chciałam, żebyś wygadał Przemkowi.
– Przecież bym cię nie zdradził – Piotrek spojrzał jej w oczy. – A więc to mój brat jest... ojcem? – Laura zastanowiła się. Jeszcze jedno kłamstwo przeszło by gładko przez jej usta. Ale czy tego właśnie chciała? A może jednak jej jedyny przyjaciel, który zawsze ją wspierał, zasługiwał na to, żeby poznać prawdę?
– Piotruś... ja nie jestem pewna – odpowiedziała po chwili.
– Jak to?
– Normalnie. Nie wiem, który z was jest ojcem mojego dziecka. Kiedy wróciłam z Anglii, nie miałam pojęcia, że jestem w ciąży. Patrząc na terminy, równie mało prawdopodobne, że jest to on, jak i ty, a jednak innej możliwości nie ma. Oto prawda. A teraz możesz zostawić mnie w spokoju? Nie chcę się denerwować.
– Laurka, czyś ty postradała rozum? Jak mógłbym cię teraz zostawić? No przecież potrzebujesz pomocy. Ktoś musi zadbać o ciebie i dziecko. A ja chcę.
– Piotruś, przecież to nie ma sensu... Ja się od kilku miesięcy przygotowywałam do tego, że będę musiała sobie poradzić sama.
– Nie musiałabyś, gdybyś mi powiedziała – odpowiedział z pretensją w głosie.
– Nie chciałam się znowu zawieść. Wolałam liczyć na siebie.
– Ja też nie chciałem się zawieść. A jednak nie obyło się bez przykrości – Piotrek spojrzał na nią smutno. Nagle zobaczył, że jej wyraz twarzy się zmienił. – Co ci jest, Laurka?
– Boli... – powiedziała cicho i złapała się za brzuch.
– Co cię boli?
– No, chyba się zaczęło. Muszę zmierzyć czas między skurczami. – Dwadzieścia minut później Piotrek był już całkiem przerażony, a Laura miała pewność, że skurcze są regularne. – Muszę zadzwonić do taty – powiedziała.
– Nie – zaprotestował Piotrek. – Ja cię zawiozę.
– Ale...
– Żadnych ale. Czekaj tu na mnie, zaraz wracam – polecił i wybiegł z jej mieszkania. Nie miał daleko. Wpadł z impetem do domu rodziców i ledwo dysząc wysapał: – Mamo, daj mi kluczyki od swojego auta.
– Po co ci synku? – spytała go mama, podając mu klucze.
– Laura będzie rodzić – odpowiedział, złapał klucze i wybiegł z powrotem.
Kilka minut później był u Laury. Ona leżała na kanapie na boku i oddychała ciężko.
– Boli cię bardzo? – spytał z troską.
– Tak – odpowiedziała i wróciła do oddychania.
– Laurka, gdzie masz jakieś rzeczy do szpitala? Pomóż mi trochę – poprosił. Laura wstała z trudem i poszła z nim do swojej sypialni po torbę. Piotrek zobaczył tam łóżeczko dla dziecka, komodę, przewijak i dwie torby, dużą i małą.
– To te dwie torby – pokazała.
– Potrzebujesz coś jeszcze?
– Nie, tam mam wszystko – odpowiedziała. Piotrek wziął torby w jedną rękę, a drugą jej podał.
– Dasz radę pójść ze mną?
– Tak. Muszę tylko wziąć torebkę, telefon z ładowarką i klucze – powiedziała i poszła po te rzeczy.
– To chodźmy. – Piotrek zamknął drzwi kluczami Laury i schował je do jej torebki. Kiedy zeszli po schodach na dół, zaczepiła ich sąsiadka Laury.
– A ja się zastanawiałam czemu ta pani w ciąży jest sama – powiedziała.
– Nie jest sama. Po prostu ja pracuję za granicą – odpowiedział Piotrek wścibskiej kobiecie i zanim Laura zdążyła zaprotestować objął ją ramieniem i pocałował w policzek. – Idziemy, skarbie – zwrócił się do niej poufale.
Piotrek zaprowadził Laurę do samochodu mamy, włożył jej torby na tyle siedzenie i pojechał z nią do szpitala. Na izbie przyjęć pielęgniarka chciała go wyprosić, ale nie zgodził się wyjść, mówiąc, że jest ojcem dziecka. Laura nie zaprotestowała. Został z nią.
– Chciałbym ci pomóc – powiedział, kiedy na chwilę zostali sami – tylko powiedz mi, co mam robić.
– Sama nie wiem – odparła.
– Ale chcesz, żebym został?
– Na razie tak. Gdyby to się zmieniło, powiem ci.
– Dobrze.
Laura nie wiedziała, że czyjaś obecność będzie jej tak potrzebna. Kiedy ona koncentrowała się na oddychaniu i pokonaniu bólu, Piotrek rozmawiał z lekarzami, mówił jej, co ma robić, a czasem po prostu trzymał ją za rękę albo przytulał.
On sam nie podejrzewał się o taki spokój. Najpierw wydawało mu się, że to nie przejdzie, że za bardzo panikuje, że będzie z niego więcej szkody niż pożytku, ale kiedy przyszło co do czego, okazało się, że potrafi być bardzo spokojny i opanowany. A przede wszystkim, że potrafi być dla niej wsparciem. Nie umiał ulżyć jej w bólu, ale mógł pomóc we wszystkim innym.
Laura w przerwach ulgi między skurczami też myślała o Piotrku. Jak on się musiał czuć, kiedy nie wiedział czyje dziecko ona rodzi? Wiadomo, żadne z nich nie miało na to wpływu, ale ona miała pewność, że dziecko jest jej. On nie, a mimo wszystko był przy niej. W pewnym momencie z oczu poleciały jej łzy.
– Co ci jest, Lauri, boli cię aż tak? – spytał Piotrek. – Może chcesz znieczulenie?
– Boli jak cholera, ale nie dlatego płaczę – odpowiedziała.
– To dlaczego?
– Przez ciebie. Czemu jesteś przy mnie, kiedy nie masz pewności, że to twoje dziecko?
– Bo cię kocham, głupolu – odpowiedział Piotrek poważnie i pocałował ją w czoło. – Później o tym pogadamy, dobrze? Skup się teraz na sobie.
Kilka godzin później Laura urodziła córeczkę. Piotrek został do samego porodu i przeciął pępowinę małej.
Potem zawieźli świeżo upieczoną mamę i dziecko na salę poporodową. Piotrek poszedł za nimi, niosąc ze sobą torby.
– Odpocznij. Przyjdę za chwilę – powiedział do wymęczonej przyjaciółki i pocałował ją w czoło.
Laura poczuła senność. Zamknęła oczy i zasnęła. Godzinę później położne przywiozły jej dziecko. Przyszedł też Piotrek. Podał jej córeczkę do łóżka. – A więc to ty się tak ukrywałaś przede mną? – pomyślała sobie Laura, przyglądając się córeczce. – Nieśmiała... – i wtedy pomyślała coś jeszcze: – Zupełnie jak Piotrek. A gdybym tak uznała po prostu, że ona jest córką Piotra? – Wiedziała już teraz, że oboje tego by chcieli, ale nie można było tego zrobić w ten sposób. Choć lekarz jej powiedział na początku ciąży, że prawdopodobnie do poczęcia doszło w drugiej połowie cyklu, nie mogła mieć pewności. No, są testy genetyczne, ale... Z zamyślenia wyrwał ją Piotrek.
– Ona jest śliczna, jak ty – powiedział.
– Tak myślisz? A mi się wydaje, że nie jest podobna do mnie... – zauważyła Laura, patrząc na ciemne włoski córeczki.
– No, jest chyba podobna do mojej mamy – stwierdził Piotr. – Ale śliczna musi być po tobie – uśmiechnął się. – Mogę jej zrobić zdjęcie?
– Jasne. Zrób też nam razem i wyślij mi od razu.
– Proszę bardzo. – A mogę pokazać mamie?
– Możesz. W końcu to jej wnuczka.
– No właśnie... Laurko, mieliśmy o tym porozmawiać. Co mam powiedzieć mamie?
– A musisz cokolwiek mówić?
– Nie muszę, ale ona uzna wtedy, że urodziłaś dziecko Przemolca.
– Bo może tak właśnie jest, Piotruś. Niestety, nie mogę tego wykluczyć.
– Ale ona może też być moja. I ja bym bardzo chciał powiedzieć rodzicom, że tak jest, rozumiesz?
– A w jakim świetle to nas stawia?
– Przejmujesz się tym? Bo ja nie bardzo. Ty byłaś w porządku. To Przemek cię zdradzał i porzucił.
– Piotruś, jak wygląda kobieta, która zaraz po rozstaniu z wieloletnim partnerem idzie do łóżka z jego bliźniakiem?
– Laurko – Piotrek podszedł blisko i popatrzył na nią w skupieniu – kocham cię od kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem. Nie ma znaczenia czy malutka jest Przemka czy moja, bo i tak jesteśmy bliźniakami. Mamy to samo DNA, wiesz? Prawdopodobnie test na ojcostwo by nie wyszedł bez udziału Przemolca. A wtedy on by się dowiedział, że masz wątpliwości. Nie chcesz tego, prawda?
– No, nie chcę.
– No właśnie. Jeśli mała jest moją córką, już kocham ją nad życie. Jeśli jest córką mojego brata i tak ją kocham. Nawet gdyby nie była dzieckiem żadnego z nas, wystarczy mi, że jest twoja, bo ja kocham ciebie i chcę, żeby ona była moim dzieckiem. Proszę, powiedz swoim i moim rodzicom, że jest moja. Oszczędzi nam to wielu komplikacji. – Laura zastanowiła się nad słowami Piotrka.
– Muszę nad tym pomyśleć. Daj mi czas do wieczora, proszę.
– W porządku. Jakoś wytrzymam do wieczora – puścił do niej oko – chociaż... ja już dziś chciałbym pochwalić się całemu światu, że jestem ojcem ślicznej dziewczynki, którą urodziła moja ukochana kobieta. Bo tak się czuję.
– Jesteś kochany, Piotruś – westchnęła Laura, patrząc z miłością na córeczkę i na przyjaciela. – Jak ja mogłam się tak pomylić?
– Pomyliłaś się, bo Przemo wygląda podobnie do mnie – zaśmiał się Piotrek. A potem pocałował ją w usta. To było wspaniałe uczucie. Laura poczuła, że robi jej się ciepło na sercu.
Po chwili malutka się obudziła i otworzyła swoje granatowe oczka. Piotrek przysunął się do nich obu i zrobił jeszcze selfika „z ręki" całej ich trójce. Potem wysłał zdjęcie Laurze, podpisując: „Kocham was".
Laura przystawiła po chwili małą do piersi tak, jak pokazała jej położna. Córeczka zaczęła jeść. – Potrzebujesz jeszcze czegoś czy mam sobie iść? – spytał Piotr.
– Właściwie to mam prośbę – powiedziała.
– Jaką?
– Tu jest strasznie gorąco i chyba wzięłam sobie za mało wody. Przyniesiesz mi jeszcze z domu?
– Z domu? Kupię ci tutaj, w sklepie przy szpitalu. Tylko mi powiedz jaką i ile.
– O taką – pokazała mu butelkę, którą już prawie skończyła. – Ze trzy butelki jeszcze. Podaj mi torebkę, dam ci kasę.
– Chyba żartujesz! Nie wezmę od ciebie żadnych pieniędzy. Powiedz mi jeszcze czy coś mam ci kupić do jedzenia. Słyszałem, że w Polsce nie karmią za dobrze w szpitalach, a ty chyba ominęłaś obiad przez to, że mała urodziła się po trzynastej.
– Kupisz mi kebaba z kurczaka? – rozmarzyła się Laura, czując ssanie w żołądku na myśl o jedzeniu.
– Dobra, przywiozę ci zaraz. – Piotrek pocałował Laurę jeszcze raz i wyszedł. Ona nakarmiła córeczkę i potrzymała ją w pionie. Małej odbiło się po dłuższym czasie, a potem zamknęła oczka i znowu zasnęła. Laura odłożyła ją ostrożnie do łóżeczka na kółkach i wysłała jej zdjęcie do rodziny i znajomych, a potem położyła się i zamknęła oczy. – Co powinnam zrobić? – zastanowiła się. Była pewna, że nie chce mieć nic wspólnego z Przemkiem. A co z Piotrem? On przecież mógł być ojcem jej córki. I w dodatku bardzo chciał nim być. Ona nie była jednak pewna czy chce się z nim wiązać. Był co prawda jej przyjacielem, ale to przecież nie wszystko. Poczuła, że musi porozmawiać z kimś bardziej doświadczonym. Wybrała numer do swojej kuzynki, Emilii:
– Halo, Emili?
– No co tam, Laurka?
– Urodziłam córkę – powiedziała tylko.
– O! Widziałam zdjęcie. Gratuluję! – Emilka się ucieszyła. – Powiedziałam Klarze, skakała z radości.
– Piotrek był ze mną przy porodzie – dodała.
– O! Teraz to mnie zaskoczyłaś. A dlaczego Piotrek?
– Też mnie to zaskoczyło. Tydzień temu zadzwonił do mnie, że przyjeżdża. Myślałam, że mnie to ominie.
– Nadal nie rozumiem, co cię miało ominąć?
– Nie wiedziałam, że przyjedzie do Polski w ciągu najbliższych kilku lat.
– Laura, skup się! – zdenerwowała się Emilka. – Co ma Piotrek do twojego dziecka?
– Och – Laura uświadomiła sobie właśnie, że powiedziała Emilce tylko, że być może Przemek nie jest ojcem jej dziecka. Nie powiedziała, kto inny może być.
– Emili, Piotrek jest tatą – powiedziała krótko. Jej kuzynka o mało nie wydarła się do telefonu:
– Co?! – spytała dość głośno.
– W tej sprawie właśnie dzwonię. On może być. I chce. I po tym, jak zachował się w czasie porodu, coś mi mówi, że będzie świetnym ojcem. Tylko... ja nie wiem czy to oznacza, że ja chcę być z nim, rozumiesz?
– A musisz teraz decydować?
– Niby nie, ale wypadałoby się określić.
– Powiedz mu, co czujesz. Jeśli chcesz, żeby to on był ojcem twojej córki, niech nim będzie. A z czasem sama zdecydujesz czy chcesz od niego czegoś więcej, czy jednak nie. Ja też nie wiedziałam, jak to będzie, kiedy okazało się, że jestem w ciąży. Ledwo znałam Marka. Ale jemu też bardzo zależało na dziecku. Ważne, żeby młoda miała kogoś drugiego do kochania. Tatę się ma na zawsze, a dla córki jest bardzo ważny. Wiem, co mówię.
– Ty wiesz, to prawda – musiała przyznać Emilce.
– Powiedz mi tylko, jak to się stało, że przespałaś się z Piotrkiem?
– A kto mi mówił o klinie? – spytała Laura zażenowana.
– Ja. Ale nie wpadłabym na to, żeby pójść do łóżka z bratem byłego faceta, nie mówiąc już o bliźniaku – odparła Emilia. – A już szczególnie omijałabym swoich przyjaciół. – Emilka doskonale wiedziała, że to niezupełnie prawda, bo ona wcale nie omijała przyjaciół, ale uważała za stosowne tak właśnie powiedzieć kuzynce. Usłyszała jej westchnienie w słuchawce. – No dobra, Laurka, nie będę cię dołować. Jeszcze raz gratuluję ci córeczki. Przyślij mi zdjęcie, jak będziesz miała.
– Jasne. Zaraz ci przyślę. Dzięki za radę.
–- Nie ma sprawy. Trzymaj się. – Emilka się rozłączyła, a Laura znowu się zastanowiła. – No właśnie. Nie muszę dziś decydować o całej swojej przyszłości. Chodzi tylko o ojca dla małej. Niech ma kogoś, kto będzie ją kochał. Ale muszę to powiedzieć Piotrkowi.
Piotrek wrócił pół godziny później z wodą i kebabem dla niej. Laura zjadła całe pudełko w okamgnieniu, tak była głodna. Oprócz wdzięczności poczuła coś jeszcze... Rozczulił ją widok Piotra, który wziął na ręce malutką i pocałował ją w czółko.
–Jesteś moim skarbem, wiesz? – powiedział do dzidzi.
– O tym właśnie chciałam pogadać.
– Tak?
– Tak, Piotruś. To jest decyzja na całe życie. Jest duże prawdopodobieństwo, że ona jest twoją córką. Nie wiadomo czy kiedyś dowiemy się na sto procent ze względu na twoje bliskie pokrewieństwo z drugim podejrzanym... Teraz decyzja należy do ciebie. Ale odwrotu nie będzie. Druga sprawa to ja. Nie gwarantuję ci, że będziemy razem. Ja po prostu muszę się odnaleźć w nowej rzeczywistości. I kiedyś zobaczymy.
– W porządku. Dziękuję, że jesteś ze mną szczera. Moją decyzję już znasz, Laurko. Chcę być jej ojcem i żeby nosiła moje nazwisko. Mam tylko jeszcze jedno pytanie...
– Tak?
– Jakie imię wybrałaś dla córeczki?
– Żadnego. Ja do dziś nie wiedziałam, że urodzę córkę. Tak się przede mną ukrywała na USG, że lekarz nie mógł sprawdzić płci.
– A to ciekawostka. Ale teraz już chyba myślisz nad tym?
– Teraz, to możemy pomyśleć nad tym razem – uśmiechnęła się do niego Laura.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro