Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

III.9.

26.  Łukasz.


Lubin, grudzień 2016 r.

Łukasz dostał wezwanie na przesłuchanie. Stawił się w wyznaczonym dniu i miejscu.

– Na pewno wie pan w jakiej sprawie dostał wezwanie. Co pan robił w tym sklepie? – spytał policjant, przyglądając mu się badawczo.

– Poszedłem do sklepu po meczu i trafiłem na rozróbę – stwierdził Łukasz.

– Kamera monitoringu pokazała, że wbiegł pan do sklepu razem ze sprawcami zamieszania, ale nikogo pan nie uderzył, za to sam został pan ranny w głowę. Nie rozumiem, co pan tam robił?

– Ja też tego nie rozumiem – westchnął Łukasz. – Jestem o coś oskarżony czy mogę już iść?

– Nikt nie może pana oskarżyć, bo nie ma żadnego dowodu, że złamał pan prawo – stwierdził policjant. – Chyba że znalazłby się świadek, który by stwierdził inaczej.

– Nie sądzę, żeby ktoś mógł stwierdzić coś takiego. Ja naprawdę się tam znalazłem przez przypadek.

– W takim razie jest pan wolny – stwierdził oddając mu dowód osobisty.

– Dziękuję. – Łukasz wyszedł z komendy i dopiero odetchnął z ulgą. A więc mu się upiekło. A niewiele brakowało, żeby ta afera kosztowała go o wiele więcej niż ranę na głowie.

W ten sam dzień spotkał się z Nadią.

– Wyjeżdżasz gdzieś na święta? – spytał Łukasz Nadię, kiedy wyszli razem ze szpitala.

– Właściwie nie. My nie obchodzimy świąt w tym terminie, a potem nie dostaniemy tyle wolnego.

– A co z waszą rodziną?

– Nazar jest moją jedyną rodziną. Nie mamy już rodziców - odparła ze smutkiem.

– I dlatego przyjechaliście tu razem?

– Tak.

Następnego dnia spotkali się znowu. Byli razem w szpitalu, a potem poszli do kawiarni. Grudniowa pogoda nie sprzyjała randkom na wolnym powietrzu.

– Spędzisz ze mną Święta, Nadio? – spytał Łukasz po ich kolejnym spotkaniu.

– A co z twoją rodziną?

– Jest daleko. Przyjechałem na Dolny Śląsk z Podkarpacia...

– Och! – Nadiya nie wiedziała co powiedzieć. A więc Łukasz pochodził ze wschodniej Polski...

– Zgódź się, proszę. Nie chcę być sam. I ty też nie powinnaś.

– Jest przecież Nazar. Jutro wychodzi ze szpitala.

– To przyjdźcie do mnie razem.

– Dobrze – zgodziła się w końcu dziewczyna. – Porozmawiam o tym jutro z Nazarem, jak wyjdzie. Muszę go odebrać w południe.

– Pomogę ci. Wracam do pracy dopiero od stycznia, mam teraz mnóstwo czasu. I mam samochód – uśmiechnął się do niej szeroko. Nadiya pomyślała wtedy, że to naprawdę wyjątkowy facet. Co z tego, że spotkali się w tak niesprzyjających okolicznościach?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro