III.7.
24. Piotrek.
W Polsce na święta, grudzień 2016 r.
Piotrek przyjechał do Polski 17 grudnia, w sobotę. Przyleciał samolotem do Wrocławia, a potem pojechał do domu pociągiem. Nie mógł się nadziwić, jak Polska się zmieniła przez te 5 ostatnich lat. Nowe tory, nowe pociągi... A rodzinne miasto wyglądało jak wprost wyjęte z bajki o świętym Mikołaju, tak było przystrojone i rozświetlone.
Przed południem był u swoich rodziców. Kiedy tylko rozpakował się i przywitał z rodzicami, powiedział im, że będzie musiał niedługo wyjść. Zadzwonił do Laury:
– Cześć. Jestem już na miejscu. Spotkamy się?
– Cześć. Wolałabym, żebyś nie przychodził do moich rodziców. Oni was nie rozróżniają... mogłoby cię spotkać coś nieprzyjemnego z ich strony.
– A mogę cię zaprosić na kawę?
– Jasne – odpowiedziała. – Gdzie chcesz się spotkać?
– Nie wiem. Zaproponuj coś. Nie było mnie tutaj tak długo, że nie wiem, gdzie warto się wybrać.
– Spotkajmy się na Rynku pod zegarem za pół godziny – zaproponowała. – Jest tam nowa fajna kawiarnia.
– Okej. – Laura się rozłączyła, a Piotrek uśmiechnął się do siebie.
– Z kim się umówiłeś, synku? – spytała jego mama.
– Z Laurą.
– Och, a właśnie, wyjaśnisz mi, czemu ona do nas nie przychodzi? Od kiedy wróciła do Polski, nie pojawiła się ani razu.
– Mamo... ona czekała, aż ja przyjadę. Nie przychodzi do was, bo chciała sobie i wam oszczędzić tej rozmowy.
– Jakiej rozmowy?
– Mamo, Laura wróciła do Polski, bo odkryła w Anglii, że Przemek ją zdradza. Jest mi wstyd za mojego brata. Poderwał dwudziestoletnią kelnerkę u nas w barze. Kiedy ona ich nakryła, on nawet jej nie przeprosił. Laura wyjechała z dnia na dzień, mimo że miała w Londynie dobrą pracę. To jest cała tajemnica.
– Naprawdę Przemek tak ją potraktował, po tylu latach?
– Niestety.
– W takim razie mi też jest wstyd za mojego syna. A czemu ty się chcesz z nią spotkać?
– Przyjaźnimy się.
– To prawda. Ale ona nie ma do ciebie pretensji o to, że nie upilnowałeś brata?
– A można upilnować prawie trzydziestoletniego faceta, jak chce zrobić coś głupiego?
– Nie, masz rację. Dobrze, idź, ale pozdrów Laurę od nas i powiedz jej, że u nas zawsze jest mile widziana.
– To miło z twojej strony, mamo – stwierdził Piotrek. – Może uda mi się ją jeszcze wyciągnąć z domu, zanim wyjadę.
Piotrek ubrał się i wyszedł. Druga połowa grudnia była zimna i wietrzna. Stanowczo, nie była to pogoda na spacer. Nie miał jednak daleko na Rynek. Laura czekała na niego w umówionym miejscu. W beżowym płaszczu i zielonej czapce, szaliku i rękawiczkach wyglądała, jakby urwała się z jakiegoś żurnala. Jasne loki wystawały jej spod czapki, nadając jej wyglądu zmarzniętego aniołka. Ten widok chwycił Piotrka za serce. – Ja naprawdę ją kocham – pomyślał. – Przez czternaści lat nie pozbyłem się tego uczucia, które mam zawsze na jej widok.
– Cześć, Piter – uśmiechnęła się do niego. Piotrek podszedł, uścisnął ją i pocałował w policzek, choć miał wielką ochotę dać jej buziaka w usta. Powstrzymał się jednak przez zbytnim okazywaniem uczuć, bo nie wiedział czego się spodziewać.
– Cześć, Laurko. To gdzie idziemy?
– Tu, niedaleko – powiedziała, wskazując kawiarnię na wprost. Weszli do środka, powiesili płaszcze na wieszaku i zajęli stolik przy oknie. Zamówili sobie kawę i ciasto, które zaraz dostali, bo o tej porze nie było tam ruchu – Patrz, jak się zmienił nasz rynek – pokazała mu. Rozpoznajesz choć jeden z tych lokali? – spytała.
– Nie, żadnego. Nie miałem pojęcia, że przez pięć lat tyle mogło się zmienić. Mój pub stoi w tym samym miejscu podobno od 1889 roku.
– A tu ciągle jedne się zamykają, drugie otwierają.
– Czasem zmiany są potrzebne – powiedział wtedy Piotrek, patrząc uważnie na Laurę.
– Nawet jak są takie przykre?
– Nawet. Nie wiesz czy za rogiem nie czeka cię jakaś niespodzianka.
– Wiem, że czeka... – westchnęła Laura – ale na razie mnie to nie pociesza.
– Nie smuć się. Na pewno czeka cię coś wspaniałego. No i masz mnie – przytrzymał wzrok na jej twarzy, żeby spojrzała mu w oczy. – Dla mnie jesteś bardzo ważna. Ja cię naprawdę kocham, Laurka. – W jej oczach pojawiły się łzy.
– Nawet jeśli tak jest, to bądź moim przyjacielem, proszę. Ja teraz nie umiem nikogo kochać. Muszę poskładać się z powrotem w całość.
– Wiem, nie poganiam cię. Jestem twoim przyjacielem i możesz na mnie liczyć. Ach... zapomniałbym. Rozmawiałem z moimi rodzicami, tak jak mnie prosiłaś.
– I co?
– Moja mama była oburzona zachowaniem Przemka. Miała do mnie pretensje, że go nie upilnowałem. Ale odpowiedziałem jej, że ciężko jest pilnować faceta w tym wieku. W każdym razie mama powiedziała, że zawsze jesteś u nich mile widziana i czeka aż ją odwiedzisz. Może pójdziemy razem?
– Może pójdziemy. Ty wyjeżdżasz 1 stycznia, tak?
– Tak.
– No to rzeczywiście czeka cię długi pobyt świąteczny. A co masz zaplanowane na ten czas?
– Właściwie to... – Piotrek nie wiedział, jak powiedzieć Laurze, że przyjechał przede wszystkim do niej i żeby spędzić ten czas z nią. – Właściwie nie miałem planów. Chętnie dotrzymam ci towarzystwa. Jeśli potrzebujesz czegoś, to ci pomogę. Jak przyjaciel.
– To może pomożesz mi szukać mieszkania? – spytała. – Ja niestety nie mam za dużo wolnego. Muszę pracować. W tym roku uzbierałam tylko cztery dni urlopu, które wykorzystam po świętach. Cały przyszły tydzień będę w pracy.
– Ale możemy się spotykać po południu?
– Tak, jasne.
– A powiesz mi jeszcze czego mam szukać?
– Czegoś małego i niedrogiego – stwierdziła. – Nie za daleko, nie za wysoko i fajnie, jakby chociaż dwa pokoiki były...
– Chętnie ci pomogę. – Wypili kawę, zjedli po kawałku ciasta, porozmawiali jeszcze chwilę o swoim rodzinnym mieście, gdzie oboje się wychowali, chodzili do szkoły, gdzie się poznali w liceum. Na to wspomnienie jednak Laura znowu zrobiła się smutna i Piotrek zrozumiał, że ona jeszcze ciągle bardzo cierpi przez jego brata. Zaczął obawiać się, że nigdy nie będzie mogła go pokochać przez to, że wyglądają identycznie. Prawdziwe przekleństwo bliźniaków. Nie masz własnej twarzy, musisz ją dzielić z drugim człowiekiem, który wcale nie musi być do ciebie podobny, a i tak przez wygląd zewnętrzny wszyscy was utożsamiają... Laura była jedną z nielicznych osób, które bez problemu ich odróżniały. Większość ludzi nawet nie zadawała sobie trudu, żeby odgadnąć, który jest którym, tylko pytali wprost: „Ty jesteś Piotrek czy Przemek?".
Piotrek zaproponował Laurze, że odprowadzi ją do domu jej rodziców.
– Nie boję się ich – zaśmiał się na jej protesty. – Przecież powiesz, że to ja, a nie Przemol.
– Przypominam ci, że miałeś o nim nie gadać – opieprzyła go Laura. – Ale dobrze, chodź ze mną. – Piotrek odprowadził więc Laurę do domu. Na miejscu ona uprzedziła pytania rodziców, przedstawiając go od razu, kiedy weszli. Rodzice Laury wiedzieli, że Przemek ma brata bliźniaka, a Piotrek sam widział ich kilka razy w życiu, z czego większość, jak jeszcze wszyscy troje chodzili do liceum.
– To niewyobrażalne, jak jesteście podobni – stwierdził ojciec Laury, zwracając się do Piotrka. – Jak cię widzę, mam ochotę dać ci po gębie za niego.
– Tato! – zaprotestowała Laura. – Piotrek jest i zawsze był moim przyjacielem. Nie odpowiada za swojego brata.
– Wiem, córeczko... – westchnął jej tata. – Po prostu nerwy mnie biorą, że ktoś mógł cię tak skrzywdzić.
– Mnie też – wtrącił Piotrek. – Sam bym mu wlał za to.
– Nic mi nie będzie. Lepiej być samą niż z nieodpowiednim facetem – powiedziała Laura. A potem zrobiła dwie herbaty i zabrała Piotrka do swojego pokoju.
– Dzięki, że mnie tak bronisz – uśmiechnął się do niej.
– Nie ma sprawy – odpowiedziała mu uśmiechem. – Dzięki, że mnie odprowadziłeś. No i że jesteś. Brakowało mi ciebie, naszych rozmów, od kiedy wróciłam do Polski.
– A wiesz, jak mi brakowało? Nie mogłem sobie znaleźć miejsca po twoim wyjeździe. Laurko... Tak bym chciał cofnąć czas o czternaście lat.
– Czemu?
– Bo wtedy odważyłbym się ci powiedzieć to, co czuję od kiedy zobaczyłem cię pierwszy raz. I nie musiałabyś teraz cierpieć. A ja nie musiałbym nigdy wyjeżdżać z Polski.
– Myślisz, że to by wszystko załatwiło?
– Tak.
– W takim razie ja też żałuję, że czasu nie można cofnąć. Kopnęłabym tego zdrajcę w dupę, kiedy tylko do mnie podszedł – dodała z nerwami. Piotrek złapał ją wtedy za rękę:
– Nie denerwuj się. Czasu nie można cofnąć, ale mamy wpływ na to, co będzie dalej – powiedział, po czym zbliżył się do niej i ją pocałował. Laura odsunęła się od niego. W oczach miała łzy.
– Nie rób tego, Piter.
– Przepraszam.
– Nie, to nie twoja wina. Nie przepraszaj, ale nie rób tego.
– Jak sobie życzysz. Nie chciałbym ci się narzucać.
– Po prostu nie licz na to, że pójdę z tobą do łóżka. Więcej tego nie zrobię.
– Nie o to mi chodziło – oburzył się. – Ale okej, nie będę przekraczał twoich granic. Chcę być nadal twoim przyjacielem.
– Dziękuję ci, Piotruś. Za wszystko – powiedziała wtedy i sama go cmoknęła w usta. – Jesteś kochany. Po prostu daj mi trochę czasu. Muszę się najpierw pozbyć gruzów po twoim bracie.
– Masz go tyle, ile chcesz. Niedługo wyjadę i znowu mnie nie będzie. Zostaną nam telefony.
Piotrek spędził poniedziałek na przeglądaniu ogłoszeń o wynajmie mieszkań. Chciał znaleźć dla Laury coś fajnego. Miał też ukryty plan, żeby jej pomagać, ale nie wiedział jeszcze, jak to zorganizuje. Wynalazł kilka interesujących ogłoszeń i zadzwonił do wszystkich oferentów. Wiedział już, jak Laura pracuje, więc poumawiał ją na oglądanie wszystkich w każdy dzień późnym popołudniem. Wieczorem zadzwonił do niej i jej o tym powiedział. Była zaskoczona, że tak szybko zaczął działać, ale się ucieszyła. Właśnie taka pomoc była jej potrzebna.
Codziennie po jej pracy oglądali jedno mieszkanie. Pierwsze było bardzo małe, drugie na czwartym piętrze... Laura nie wyobrażała sobie wciągania wózka dziecięcego na czwarte piętro po schodach. Oczywiście nie powiedziała tego Piotrkowi. Trzecie mieszkanie było bardzo fajne – w dobrej lokalizacji, nie za małe, na pierwszym piętrze, ale właściciel chciał niebotycznej kaucji za trzy miesiące czynszu. Laura nie wiedziała nawet czy za trzy miesiące będzie miała pracę, bo umowa kończyła jej się na początku lutego. Nie mogła sobie na to pozwolić. Czwarte mieszkanie było niezłe, ale jej bardzo było żal tego trzeciego. Piotrek to widział.
– Nie stać mnie na nie – westchnęła.
– Na wynajem czy na kaucję?
– Na tę kaucję. Nie wiem jak potem będzie z pracą.
– Przecież przedłużą ci umowę, bo jesteś dobra w tym, co robisz.
– Mam nadzieję...
– Mam pomysł, Laurko – zaproponował wtedy Piotrek – zadzwonię jutro do tego właściciela od wczorajszego mieszkania i ponegocjuję z nim tę kaucję. Może być?
– A mógłbyś?
– Mogę spróbować, prawda? Widziałem, że ci się podobało. – Laura wtedy uścisnęła Piotrka z całej siły.
– Dziękuję, że mi tak pomagasz.
– Od tego się ma przyjaciół, prawda?
Następnego dnia Piotrek zadzwonił z rana do właściciela trzeciego mieszkania i umówił się z nim na spotkanie.
– Posłuchaj pan, zrobimy tak... – i zaproponował facetowi, że on zapłaci tę kaucję (podpiszą oczywiście stosowną umowę), a tamten wynajmie mieszkanie jego przyjaciółce, mówiąc, że z kaucji zrezygnował.
– Czemu chce pan tak zrobić? Nie lepiej pożyczyć przyjaciółce te pieniądze?
– Ona nigdy by ich nie przyjęła – stwierdził Piotrek. – To jak? Zgadza się pan?
– Zgadzam się.
– I ona może się wprowadzić po świętach?
– Tak. Jak tylko podpisze ze mną umowę najmu.
– Przyjdzie jeszcze dzisiaj – zaśmiał się Piotrek. A potem wyszedł od właściciela i od razu zadzwonił do Laury: – Lauri, kochana, facet zgodził się wynająć ci to mieszkanie bez kaucji. Przekonałem go, że jesteś pewną i uczciwą osobą. Będziesz mogła wprowadzić się po świętach. Warunek jest jednak taki, że dziś musisz podpisać umowę.
– Tak w Wigilię? – zdziwiła się Laura.
– Tak. To bierzesz czy nie?
– Biorę.
Laura spotkała się z Piotrkiem niecałą godzinę później i poszli razem do właściciela mieszkania. Laura podpisała umowę i podziękowała mu za zaufanie. Odebrała też klucze. Piotrek wymienił porozumiewawcze spojrzenie z właścicielem mieszkania, żeby upewnić się, że tamten go nie zdradzi. Tyle mógł zrobić dla Laury. Chociaż chciałby zrobić o wiele więcej. Laura była tak uradowana, że prawie unosiła się nad ziemią.
– Dziękuję ci, Piotruś – powiedziała w pewnym momencie, przytulając się do niego. – Sama bym nie dała rady...
– Dałabyś, ale cieszę się, że mogłem być pomocny – odpowiedział i pocałował ją w czoło. A potem uśmiechnął się szeroko ponad jej głową.
Na drugi dzień świąt Piotrek zabrał Laurę do swoich rodziców. Trochę się obawiała tej wizyty, ale państwo Nowakowie przyjęli ją bardzo serdecznie, tak jak zwykle. W pewnym momencie mama Piotrka i Przemka powiedziała do niej:
– Przepraszam cię, za mojego syna, Lauro. Matka zawsze myśli, że zna swoje dzieci, ale widocznie ja nie wiedziałam wszystkiego o Przemysławie.
– Nie ma pani za co mnie przepraszać – odpowiedziała jej Laura. – To tylko jego decyzja. Nie odpowiada się za dorosłe dzieci.
– Niby nie, ale niesmak pozostaje. Dobrze, że chociaż Piotr ci pomaga.
– Piotrek zawsze był moim przyjacielem.
– Wiesz... – jej niedoszła teściowa przymknęła oczy, jak zwykle kiedy wracała myślami do przeszłości – Przemek był od dziecka bardziej przebojowy od Piotra. Zawsze musiał mieć wszystko, czego chciał i to już, od razu. Myślałam, że kiedy dorósł, pozbył się tej cechy, ale najwyraźniej nie. Piotrek był bardziej nieśmiały i zwykle we wszystkim ustępował bratu. A to on jest straszy, o całe dziesięć minut. Jest wrażliwszy i wszystko bardziej przeżywa...
– Mamo! – zaprotestował Piotrek. – Nie rób mi obciachu przed przyjaciółką.
– Och, przepraszam, synku, chciałam, żeby Laura to wiedziała.
– Ja to wiem, proszę pani. Przecież znamy się z Piotrem od liceum – zaśmiała się.
– O, następna – żachnął się Piotrek. – Jak chcecie mnie obgadywać, spotkajcie się, jak mnie nie będzie.
– A to znaczy, jak gdzie będziesz?
– No przecież za parę dni wracam do Anglii.
– I znowu cię nie będzie pięć lat? – spytała żałośnie jego matka.
– Nie, Przyjadę w przyszłym roku, obiecuję – odpowiedział, a na twarzy Laury pojawił się wyraz paniki. – Co ci jest, Laurka? – zdziwił się. – Powiedziałem coś nie tak?
– Powiedziałeś, że przyjedziesz w przyszłym roku...
– A tak. Przyjadę. Niech się mama nie martwi, że znowu mnie długo nie zobaczy. – Laurze jednak wcale nie chodziło o jego mamę, tylko o siebie. Miała nadzieję, że żaden z braci długo nie przyjedzie do Polski. A tu się okazało, że być może będzie musiała się zmierzyć z tematem ojca jej dziecka już w przyszłym roku. No, chyba że całkiem zerwie kontakt również z Piotrkiem...
Laura wprowadziła się do wynajętego mieszkania zaraz po świętach. Piotrek pomógł jej poprzenosić rzeczy i urządzić się w nowym miejscu. Tak zleciał im czas do końca roku. 31 grudnia Piotrek spytał ją jak zamierza spędzić ostatni dzień roku:
– Co dziś robisz wieczorem, Laurka?
– Oglądam „Sylwestra z Dwójką" i idę spać o północy – odpowiedziała mu ze śmiechem.
– Nie chcesz nigdzie wyjść?
– Nie bardzo...
– A mógłbym wpaść i dotrzymać ci towarzystwa przed wyjazdem? Z sałatką od mamy i bezalkoholowym szampanem na przykład?
– Bezalkoholowym? – zdziwiła się.
– Tak, przecież jutro rano wyjeżdżam. Ale jak chcesz alkoholowego, kupię dla ciebie.
– Nie. Bezalkoholowy będzie w sam raz – uznała. Tak nawet było lepiej. Nie będzie musiała mu się tłumaczyć, dlaczego nie pije szampana. – Przyjdź koło dwudziestej.
– Będę.
I Piotrek przyszedł. Przyniósł domową sałatkę, którą zrobiła jego mama. Laura bardzo lubiła tę sałatkę. A jednak przypomniała jej ona o czasach, kiedy chodziła do jego rodziców z Przemkiem. Na jej smutną minę Piotrek zareagował z zaskakującą przenikliwością:
– Ojej, nie przemyślałem tej sałatki... – westchnął. – Tylko wiesz, ja ją bardzo lubię.
– Ja też ją lubię, ale przypomina mi o nim.
– Ja też ci o nim przypominam, a jakoś mnie znosisz.
– Masz rację. Nie mogę uciekać od wszystkiego, co mi się z nim kojarzy. Nas już nie ma, a reszta to przeszłość.
– Szampan co prawda bezalkoholowy, ale ma bąbelki – puścił do niej oko Piotrek. – Mam nadzieję, że dzięki temu humor ci się poprawi.
– Dzięki, Piotruś. – Laura uznała, że Piotrek ma rację. Właśnie kończył się ten rok, w którym doznała tylu upokorzeń. Miała zacząć nowe życie i zaczynała. Znowu w Polsce, z nową pracą i nowym mieszkaniem. I przyjacielem, na którego można liczyć. A za kilka miesięcy ze swoim dzieckiem, o którym na razie nie wiedział nikt oprócz niej i jej kuzynki Emilii.
O północy Piotrek stuknął kieliszkiem w jej kieliszek i życzył jej wszystkiego najlepszego w nowym roku. Laura była już wtedy tak śpiąca, że odpowiedziała tylko „i wzajemnie" i zasnęła na kanapie. Piotrek znalazł koc i ją przykrył. A po chwili zastanowienia położył się obok niej i przytulił.
Styczeń 2017 r.
O szóstej zadzwonił jego budzik. Obudzili się oboje.
– Piotruś? – spytała zaspana Laura. – Co się stało?
– Nic się nie stało. Śpij. Zadzwonił mój budzik, muszę już iść, żeby zdążyć na samolot. Tata mnie zawiezie na lotnisko do Wrocławia.
– Spałeś ze mną na kanapie?
– Oboje zasnęliśmy. Nic się chyba nie stało, co?
– No nie. Nic. Tylko śniło mi się, że śpię z Przemkiem i się tak wkurzyłam, że aż się obudziłam.
– A tu niespodzianka. Przemolca nie ma. Jest Piotruś. Wygląd ten sam, ale środek zupełnie inny – zażartował sobie.
– I całe szczęście. Chyba bym mu wyrwała wszystkie włosy, gdyby się tu pojawił.
– A mi?
– Co tobie?
– Wyrwałabyś mi włosy?
– A tobie za co? Jesteś kochany.
– To właśnie chciałem usłyszeć od ciebie w Nowy Rok – uśmiechnął się Piotrek. – Śpij, Laurka. Do usłyszenia niedługo – powiedział i wyszedł.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro