Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

I.2.


6. Emilia.


Osiem lat wcześniej, jeszcze w Polsce, styczeń 2010 r.

Emilia miała wyjechać do Amsterdamu w samym środku zimy. Dziwny czas na rozpoczynanie nowego życia, ale tak się złożyło. Dwa tygodnie wcześniej, tuż przed świętami, został orzeczony jej rozwód z Bartoszem. Kilka miesięcy wcześniej, na wyraźne polecenie przyjaciółki, spakowała swoje rzeczy i wyprowadziła się od niewiernego męża do rodziców. Było jej bardzo ciężko, ale nie chciała dać się złamać, choć Bartosz dzwonił do niej i próbował ją nakłonić do powrotu. Justyna pilnowała, żeby Emilia nie dała mu się skołować. Ale tak naprawdę nie musiała. Emilka sama wiedziała, że nie chce być dłużej z kimś takim jak on i nie umiałaby drugi raz zaufać facetowi, który zrobił coś tak paskudnego.

– Ale mi jest ciężko, Justy... – powiedziała jednak przyjaciółce przed wyjazdem. – Co mam zrobić, żeby nie cierpieć?

– Na to ci nie umiem odpowiedzieć – powiedziała jej przyjaciółka – ale moja koleżanka fryzjerka twierdzi, że klin najlepszy.

– Co??? – niedowierzała Emilia.

– Proste. Jak cię zdradził facet, prześpij się z innym. Nie musisz go kochać, chodzi o to, żeby ktoś cię porządnie wygrzmocił.

– Ty mi dajesz taką radę? Ty, która całe życie jesteś z jednym facetem???

– Mój mąż to inny gatunek faceta – stwierdziła Justyna. – Kocha mnie i Janka. – No tak. Paweł Skotnicki, idealny mąż Justynki... – Emilia miała własną teorię na ten temat, ale jej przyjaciółka miała klapki na oczach, a ponieważ była mężatką od dwóch lat, mamą przecudownego półtorarocznego chłopczyka, Janka, i naprawdę wydawała się szczęśliwa, Emilka tym razem powstrzymała się od komentarza.

– Niech ci będzie, ale ja jakoś nie widzę tego klina... – westchnęła.

– Szczerze mówiąc, ja też nie. Powtarzam ci tylko to, co słyszałam u fryzjera.

– Ty już lepiej nie chodź do fryzjera, Justy – zaśmiała się Emilka i uścisnęła przyjaciółkę. A potem zapakowała dwie wielkie torby do bagażnika busa i wsiadła do środka. Pomachała jeszcze Justynie przez szybę auta i patrzyła przez chwilę, jak przyjaciółka oddala się coraz bardziej. Wtedy zorientowała się, że przecież Justyna stoi w tym samym miejscu, a to ona się oddaliła. Jechała do Holandii. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro