Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog cz. 5

75. Ayliz. I Norbert.


Rzym, lipiec 2018 r.

Kiedy podszedł do niej, od razu do poznała. Był bardziej opalony, miał ciemniejsze włosy, ale to musiał być on. Mężczyzna, którego widziała w swoich snach, od kiedy przyjechała do Polski w listopadzie 2016 roku. Norbert. Facet, który ją uratował, poświęcając wszystko, na co pracował latami. Na początku Ayliz myślała, że czuje do niego tylko wdzięczność, ale w końcu doszła do wniosku, że sama się oszukiwała. Nie umiała o nim zapomnieć.

A jednak jej kazali. Powiedzieli jej, że ktoś w Hamburgu zdradził i jej stryj może się dowiedzieć, gdzie jest, dlatego nie może być Alicją Kaplan. Przyznano jej nową tożsamość i umieszczono w innym miejscu, niż pierwotnie planował człowiek, który przedstawił się Ayliz jako Grau.

Nowy „opiekun" dał jej dokumenty na nazwisko Dora Sari i powiedział, że zamieszka u kobiety, która myśli, że jest jej prababcią. Opowiedział Ayliz całą historię. Ta kobieta, Maria Krawczyk, sama wychowywała swoją wnuczkę, też Marię, po śmierci jej rodziców w wypadku. Kiedy ta wnuczka dorosła, poznała na studiach Turka i wyjechała z nim do Ankary na wakacje. A potem ślad po niej zaginął. Młodej Marii nigdy nie odnaleziono i prawdopodobnie od lat już nie żyła, ale wywiad spreparował jej turecki życiorys.

I tak Ayliz została córką Marii i tego Turka. Tak też ją przedstawiono starszej pani Marii, która przyjęła ją jak swoją prawnuczkę. Ayliz na początku miała wyrzuty sumienia, że uczestniczy w okłamywaniu starszej pani, ale pani Maria okazała się tak szczęśliwa z odzyskania prawnuczki, że dziewczyna doszła do wniosku, że służby zrobiły jej w rzeczywistości przysługę. Nie miała bowiem żadnej innej rodziny.

Z czasem Ayliz pokochała panią Marię, jakby była jej własną babcią, której dziewczyna nigdy nie znała. Nauczyła się polskiego, poszła na studia, kiedy wywiad dostarczył jej spreparowany indeks z uniwersytetu w Antalyi. Nie miała pojęcia, kto go zdobył, ale była za to bardzo wdzięczna. W ten sposób właśnie w roku 2018 mieszkała w podlubińskiej wsi z prababcią i skończyła czwarty rok medycyny we Wrocławiu. Prababci musiała obiecać tylko jedno. Że nigdy nie wyjdzie za Turka. Obiecała to naprawdę szczerze.

Wiosną dostała słoik dżemu z jej piwnicy w Antalyi. Najpierw się przestraszyła, że ktoś ją odnalazł, ale potem zobaczyła na etykietce malutką literkę „N". To nie mógł być przypadek. Norbert był w Turcji. To on jej pomagał. Pomyślała o nim z czułością, ale zaraz potem się przeraziła. Przecież on tam narażał się na straszne niebezpieczeństwo! Kiedy spytała o to swojego opiekuna, zignorował ją. Powiedział, że ma nie pytać o Norberta i pewnie już więcej go nie zobaczy.

Wywiad kazał jej spotykać się ludźmi, mieć znajomych w Polsce, więc poderwała na studenckiej imprezie Krystiana, któremu najwyraźniej podobał się jej styl. Spotykała się z nim od pół roku, ale nie było między nimi nic poważnego. W końcu pod koniec czerwca koleżanka, Ukrainka, z którą chodziła na kurs polskiego i zdawała razem egzamin z polskiego niezbędny do otrzymania obywatelstwa, powiedziała jej o wycieczce do Rzymu, a Krystian miał jeszcze zaległe egzaminy, postanowiła pojechać. Prababcia utwierdziła ją w przekonaniu, że jest młoda i powinna korzystać z życia. Prosiła tylko, żeby nie zadawała się z żadnymi Turkami. To akurat Ayliz mogła obiecać. Nie zamierzała zadawać się z żadnymi rodakami. Nie miała już najlepszego zdania o tych, których poznała za granicą.

I teraz, kiedy zobaczyła Norberta, poczuła to wszystko, o czym starała się zapomnieć... – Ale czy on będzie mnie chciał? – martwiła się tylko.

– A więc jesteś teraz Dorotą? – spytał, kiedy znaleźli się z jego pokoju w hotelu.

– Tak, to moje polskie imię, od kiedy dostałam obywatelstwo. A nazwisko mam po prababci. Krawczyk.

– Prababci?

– Tak, mieszkam z kobietą, która uważa mnie za prawnuczkę. Ale naprawdę ją pokochałam. Jest wspaniała. A ty? Czemu jesteś Janem?

– Tak mam na imię – zaśmiał się Norbert. – Jan Norbert Kowalski. Zawsze używałem tylko drugiego imienia, więc mało kto o tym wie. A Faber, to panieńskie nazwisko mojej babci.

– Jak to się stało, że się tu znalazłeś?

– To akurat przypadek. Miałem zadanie we Włoszech i zostałem ranny...

– Ranny??? – spytała Ayliz wstrząśnięta.

– Nic groźnego, już się zagoiło – odsłonił ramię i pokazał jej bliznę po kuli. – Chciałbym wiedzieć, co się działo z tobą przez ten czas. Opowiedz mi o wszystkim. – I Ayliz opowiedziała mu swoją historię. Nie zapomniała przy tym podziękować mu za indeks i dżem, bo bezbłędnie skojarzyła fakty. Skoro Norbert był w Turcji... – Bystra jest... – Podoba mi się twoja fryzura – powiedział wtedy, gładząc ją ręką po włosach. Poddała się pieszczocie bezwolnie.

– Mój chłopak twierdzi, że wyglądam jak pankówa – odpowiedziała jednak Ayliz i zaraz ugryzła się w język.

– Masz chłopaka? – Norbert jakby zgasł. – No tak, jesteś młoda... – zwiesił głowę. Położyła mu dłoń na policzku. Spojrzał jej w oczy.

– Miałam – odpowiedziała. – Powiedzieli mi, że cię więcej nie zobaczę, kazali mi żyć tak, jak żyją wszystkie dziewczyny w moim wieku... Bawić się, chodzić na dyskoteki, spotykać się z chłopakami. Nie mogłam odstawać od innych.

– Mi też powiedzieli, że cię więcej nie zobaczę... – westchnął Norbert. – Ale Ayliz, ty masz dwadzieścia trzy lata, a ja trzydzieści pięć – dodał.

– Mi to wcale nie przeszkadza, wiesz? Jesteś moim bohaterem. Księciem z bajki, który mnie uratował. I bardzo mi się podobasz – odparła i po chwili zawstydzona spuściła wzrok, czując, że przeholowała z tymi spontanicznymi wyznaniami. Norbert nie wierzył w to, co słyszy.

– Naprawdę? Ale przecież jesteś na studiach, powinnaś się uczyć i bawić, a nie zadawać się ze starym dziadem. Jestem od ciebie o dwanaście lat starszy.

Ayliz zebrała wtedy całą odwagę i usiadła mu na kolanach, przodem do niego. Popatrzyła mu w oczy. Miały taki nieokreślony kolor, coś jakby ciemna oliwka...

– Czekałam tylko na to, aż dotrzymasz słowa i mnie znajdziesz – powiedziała. – Przez ostatnie półtora roku żyłam tylko tym. Miałam nawet taki plan, żeby cię poszukać, jak już skończę studia...

– Ja też miałem taki plan. Powiedziałem szefowi, że przechodzę na emeryturę. I chciałem szukać ciebie...

– Norbert... – Ayliz patrzyła na niego oczarowana. – Czemu chciałeś mnie szukać? Tylko dlatego, że mi obiecałeś?

– Nie tylko. Chciałem cię znaleźć, bo cię kocham – powiedział, patrząc w jej czarne oczy, które zaraz robiły się wilgotne od łez.

– Śniłam i marzyłam o tobie prawie co noc. Ja też cię kocham – odpowiedziała. Pocałował ją i przyciągnął do siebie mocniej.

– A ja marzyłem o tobie. Co będzie z tym chłopakiem?

– Z Krystianem? Nic. Powiem mu, że między nami koniec. I tak mnie denerwował. Obijał się i liczył, że będzie wszystko zdawał na nazwisko – żachnęła się.

– Sypiałaś z nim?

– A co to za pytanie? – udała oburzenie.

– No cóż... chcę mieć pełny ogląd.

– Tak. A wyobrażasz sobie chodzić z kimś na studiach i nie iść z nim do łóżka? Tak samo było w Turcji – zaśmiała się Ayliz. – Ale, mój drogi, nie chcesz chyba mi powiedzieć, że przez półtora roku żyłeś w abstynencji, co?

– Nie, to by było nadużycie – przyznał Norbert. – Ale i tak myślałem tylko o tobie.

– To tak jak ja.

– Nie jesteś już tą samą dziewczyną, którą poznałem w Hamburgu – zauważył Norbert. – Dojrzałaś, wyrosłaś na pewną siebie młodą kobietę. Jestem pod wrażeniem – musiał przyznać. Ayliz poczuła, że rośnie. Takiego komplementu od wymarzonego mężczyzny się nie spodziewała. Myślała, że zawsze będzie ją traktował jak gówniarę, względnie jak młodszą siostrę. A ona chciała, żeby widział w niej kobietę dla siebie.

– Chcę być twoją kobietą, Norbert – powiedziała, patrząc mu w oczy. Poczuł, że z emocji go rozniesie. Pragnął jej tak bardzo, tak długo o niej marzył, a teraz była tu, trzymał ją na kolanach, przytulał, całował... – Będziesz moim mężczyzną? – spytała sugestywnie.

– Jestem nim, Ayliz. Moja Dorotko – zachichotał i podniósł ją za tyłek, a potem zaniósł na łóżko, gdzie szybko pozbył się jej szortów i koszulki. Ona dla równowagi zdjęła jego t-shirt i napawała się widokiem niewyobrażalnie umięśnionych ramion. – Ale on jest przystojny... Krystian i wszyscy inni mogą się przy nim schować – pomyślała.

Norbert rozebrał ją do bielizny i sam też został tylko w majtkach. Ayliz chłonęła widok jego męskiego ciała, a on jej delikatność i piękno młodości. Całował ją całą, nie spiesząc się, delektował się jej smakiem, który tak bardzo chciał poznać. Starał się dać jej jak najwięcej przyjemności. I chyba trochę przesadził z tą czułością, bo dziewczyna się zniecierpliwiła. Kazała mu się położyć na plecach, zdjęła swój stanik i figi, a potem wzięła się za jego bokserki, który kształt wskazywał, że on już dawno miał ochotę na więcej. Rozebrała go i usiadła na nim, a potem zaczęła się o niego ocierać. Norbert sapnął z pożądania, ale nadal czekał na jej ruch.

– Będziesz się ze mną kochał czy ja mam to zrobić? – spytała z szelmowską miną. On tylko na to czekał. Złapał ją wtedy za tyłek, podniósł lekko i nabił wprost na swojego twardego członka, aż jęknęła. On też, kiedy poczuł, jak się w niej zagłębia.

– Jesteś prowokatorką, Ayliz – powiedział. – Co ja mam teraz z tobą zrobić?

– Teraz już nic – odparła i zaczęła się na nim poruszać tak, jak dyktowało jej pragnienie. Kiedy Norbert poczuł, że zbliża się do granicy wytrzymałości, zrzucił ją z siebie i przewrócił na plecy.

– Tak nie będzie, droga pani – zaprotestował, nurkując między jej uda. – To ja tu jestem facetem i ja dyktuję warunki – dodał i zaczął pieścić ją językiem, aż poczuł, jak się wije i usłyszał, jak jęczy z rozkoszy. – O to mi chodziło. I co? Czy jakiś student ci tak zrobił? – spytał, śmiejąc się.

– Nie – wysapała. – Jeszcze, proszę...

– Oczywiście – odpowiedział, podnosząc się do jej ust i całując ją soczyście. A potem wszedł w nią do samego końca. Była wilgotna i bardzo rozbudzona. Norbert czuł, jak ona go mocno obejmuje i pomyślał, że długo nie wytrzyma takiego tempa. – Ayliz, czy ty się zabezpieczasz? – spytał. – Bo ja niestety nie mam przy sobie prezerwatyw. – To była ostatnia rzeczy, o której by pomyślał, wychodząc ze szpitala.

– Spokojnie, biorę pigułki – odpowiedziała. – Studiuję medycynę, pamiętasz?

– Pamiętam. – Norbert przestał gadać, tylko złapał ją za biodra i wsunął jej dłonie pod tyłek. To był niezawodny chwyt, który działał na większość kobiet. A potem zaczął poruszać się coraz szybciej, z satysfakcją obserwując jej zmieniającą się twarz, którą niedługo wykrzywił grymas rozkoszy, który poprzedził głośny jęk.

– AAAAAaach... – usłyszał, jak jej dobrze i z ulgą pozbył się swojego napięcia.

– Nie wyobrażasz sobie nawet, jak ja cię kocham, Ayliz – wyszeptał jej do ucha.

– A ja ciebie kocham, Norbert – odparła. – Ale w Polsce będziesz musiał nazywać mnie Doro.

Przez cały tydzień zajmowali się tylko sobą. Łukasz i Nadia, para z Polski, z którymi Ayliz przyjechała do Rzymu, chyba to zauważyli, bo dali im spokój i nie narzucali się z towarzystwem.

Kiedy wrócili już do Polski, do Lubina, Norbert spytał:

– Gdzie mieszkasz, Doro? Odprowadziłbym cię do babci.

– W Krzaczynie – odpowiedziała.

– Nie żartuj – zdziwił się.

– Czemu miałabym żartować?

– W takim razie jedziemy tam razem – powiedział tajemniczo Norbert.

Pojechali z Lubina busem, wysiedli na przystanku, który Norbert tak dobrze znał... Okazało się, że prababcia Doroty Krawczyk, za którą uchodziła teraz Ayliz, mieszkała trzy domy od jego mamy... Norbert najpierw poszedł z Dorą do jej babci.

– Kim jest ten mężczyzna? – spytała pani Maria Krawczyk podejrzliwie. Norbert nie spodziewał się, że ona się aż tak postarzeje przez te kilkanaście lat, od kiedy ostatni raz ją widział.

– To mój N... mój Janek, babciu – odparła Dora.

– Jaki Janek? A gdzie Krystian?

– Krystian już nieaktualny – prychnęła jej Dorotka, wzruszając beztrosko ramionami.

– Jestem Janek Kowalski, syn Małgorzaty – przedstawił się Norbert – nie pamięta mnie pani, pani Mario?

– Jezu drogi! – krzyknęła pani Krawczyk. – Jasiek, nasz Jasiek???

– We własnej osobie.

– Cuda jakieś się dzieją – uznała. – Najpierw odzyskałam prawnuczkę, a teraz Janek do wsi wrócił. To się twoja mama ucieszy! Ale... przecież ty jesteś od niej z dziesięć lat starszy – zauważyła po chwili, patrząc na wnuczkę.

– Dwanaście, babciu – skorygowała ją Dora. – Ale to jest mój mężczyzna. I z nim chcę być.

– Chcę, żebyś była szczęśliwa, wnusiu. A zostaniecie na obiedzie?

– Przyjdę, ale najpierw chciałbym pójść do mojej mamy – powiedział Norbert. Pocałował Dorę i poszedł się przywitać z mamą.

Pani Kowalska siedziała na ławeczce przed domem i obierała groch. To zajęcie dawało jej chwilę wytchnienia od myśli, które nawiedzały ją od lat. Że straciła oboje dzieci. Bo jej syn, Jan, nie dawał znaku życia od trzech lat.

Norbert, a raczej Jan Norbert, stanął przed matką i nic nie mówił. Ona po chwili podniosła wzrok i nie od razu wierzyła własnym oczom.

– Janek?

– Tak, mamo.

– Ale jak? Skąd?

– Skończyłem z tym wszystkim. Czas na emeryturę. Dość już zrobiłem dla Polski. Wróciłem, mam dziewczynę. Teraz czas na rodzinę – powiedział i uścisnął matkę, oniemiałą z wrażenia.



Kochani! To już koniec tej historii. Dziękuję, że dotrwaliście do końca.

Być może niektórych bohaterów serii "Druga szansa" spotkacie jeszcze w innych moich książkach. Jeśli macie jakieś życzenia, chętnie ich wysłucham :-)


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro