Epilog cz. 2.
72. Emilia i Mark.
Rok 2018.
Emilka i Mark z niecierpliwością czekali końca roku 2018, który przyniósł im tyle niespodzianek i narobił takiego zamieszania. Musieli przemodelować całe swoje życie, ale nie mogli przewidzieć, że ten remont wyjdzie im aż tak na dobre.
W grudniu żegnali ten rok z ulgą, ale pierwszy raz od wielu lat nie mogli powiedzieć, żeby czegokolwiek im brakowało. Bo najpierw oboje stracili pracę, ale dzięki temu teraz mieli swoją firmę. Bo najpierw bezskutecznie starali się o dziecko, a teraz Emilka była w ciąży. Bo najpierw wystąpiły u niej problemy zdrowotne, a teraz była w lepszej formie i ciąża nie była już zagrożona. Bo mieli córkę, a teraz mieli mieć syna. I przede wszystkim dlatego, że ciągle byli razem i kochali się tak samo, jak na początku związku, który zaczął się przecież zupełnie niespodziewanie.
Jak to zwykle mówiła Emilia, tak to już bywa w życiu. Czasem rzuca nam kłody pod nogi, a my się potykamy lub przeskakujemy przez przeszkodę, a innym razem stawia przed nami pudełko i krzyczy „niespodzianka!". A my sami musimy zgadnąć czy to dobra czy zła wiadomość.
Emilka uznała, że kłody skutecznie już przeskoczyła, a w niespodzianka w pudełku, mimo wielkiego zaskoczenia, okazała się najlepszym, co ją w życiu spotkało. Z drugą niespodzianką poradziła sobie tak samo, jak z pierwszą. Trochę uczuciowo, a trochę zadaniowo. Jak przystało na Polkę, która spakowała się kiedyś w jedną walizkę i wyruszyła na podbój Europy.
Ich syn urodził się 14 lutego 2019 roku. Dali mu na imię Joachim, po ojcu Marka. Wszyscy troje się w nim zakochali. Klara, bo w wieku prawie ośmiu lat w końcu miała rodzeństwo. Emilka, bo doczekała się upragnionego drugiego dziecka. Mark, bo... no czego mu jeszcze było trzeba? Miał czterdzieści dwa lata, piękną i kochaną żonę, dwoje cudownych dzieci, ładny dom, dobrze prosperującą firmę. Wszystko, o czym tylko marzył.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro