Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8

Elif:

Szedł w moją stronę w tym swoim uśmiechem. Wygląda świetnie w jasnych normalnych ubraniach choć w garniturze też mu pasuje.

- Musimy porozmawiać - odezwał się zatrzymując się tuż przede mną.

- Co to znaczy musimy ? Ja niczego nie muszę tym bardziej z tobą - powiedziałam minęłam go chcąc iść do wyjścia jak najszybciej.

Jednak mnie złapał za ramię i odwrócił w swoją stronę szarpiąc do siebie. Wyrwałam mu się od razu wściekła.

- Elif nie zachowuj się jak dziecko i nie uciekaj - warknął w moją stronę.

- Słuchaj nie chcę mieć z tobą nic do czynienia jasne ?

Pospiesznie wyszłam z centrum i od razu wsiadłam do samochodu nim zdarzył do mnie dobiec ja odjechałam z piskiem opon. Mam go serdecznie dość naprawdę. Co za uparty człowiek niby o czym on chce ze mną rozmawiać? Po kilku minutach zatrzymałam się pod domem. Spojrzałam odruchowo w stronę domu tego gbura zdziwiona zobaczyłam jego samochód zaparkowany na podjeździe. Zaciekawiło mnie to szczerze powiem. Jakim cudem? Weszłam do domu i od razu usłyszałam odgłosy rozmów dochodzący z salonu. Rozebrałam się odłożyłam zakupy i torebkę na szafkę i skierowałam się do salonu. No nie! W moim domu na mojej kanapie właśnie siedział Kuzey. Czy on nigdy nie odpuszcza ? Chciałam szybko nie zauważalnie wyjść z salonu jednak mama mnie zobaczyła.

- Elif twój nauczyciel nas odwiedził i zachwyca nad swoimi opowieściami z podróży choć posłuchasz z nami.

Przymknęłam oczy licząc do dziesięciu jednak nic to nie dało. I z stucznym uśmiechem podeszłam witając się z tym kretynem.

- Dzień dobry po raz trzeci - wypaliłam.

- Trzeci? - Zapytała mama.

- Tak trzy raz na uczelni potem w galerii a teraz tutaj czy pan mnie śledzi? To może przez to, że nie chciałam z panem rozmawiać? To może przy moich rodzicach zechce pan powiedzieć o co chodzi? - tak się zdenerwowałam, że po chwili doszło do mnie, że właśnie się przyznam iż nie było mnie w szkole.

Kretyn jedynie pokiwał na mnie głową spuszczając ją i śmiejąc się bezczelnie. Zawrzało we mnie w tej chwili.

- Albo nie, nie będę z panem rozmawiać - wstałam chcąc iść do pokoju.

- Elif wracaj! - wtrącił ojciec wstając z fotela - Nie wypada my z mamą was zostawimy - powiedział kiwając matce.

Super brawo tato normalnie kocham cię za twoją głupotę.

- Ale.. - wyszli oboje.

- Dlaczego chcesz odejść? Przez to co wydarzyło się wtedy? Wiesz - rozejrzał się - Pocałowałem cię - dodał ciszej.

- To szczerze wcale nie miało dla mnie znaczenia - mówię od razu.

- To dlaczego? - zapytał.

- Bo chcę stąd wyjechać okej? Chce żyć własnym życiem poza tym zawsze marzyłam o uczelni w stanach.

- Stany? Tak daleko od rodziny? Znajomych? Przyjaciół? Chłopaka? - wymieniał.

-  Nie mam chłopaka - wyprostowałam od razu choć sama nie wiem po co to właściwie powiedziałam.

- Rozumiem ale jak mam być szczery powiedziałem ci co czuję...

- Przestań nie chcę tego słuchać - chciałam wyjść lecz mnie zatrzymał.

- Nawet ci się nie podobam? Nic nie czujesz? - ciągnął temat.

- Nie nic ja cię nawet nie lubię jak mam być szczera. Nie gustuję w nauczycielach - dodałam z kpiną.

- Rozumiem.. Ale jeśli o mnie chodzi i to dlatego chcesz wyjechać choć się nie przyznajesz. Dam ci pole do popisu.

- Czyli?

- Odejdę z uczelni abyś ty mgła tam być dalej.

Odwróciłam się w jego stronę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro