5
Elif:
Następnego dnia spieszyłam się do szkoły dziś nie ma miejsca na spóźnienie. Chciałam porozmawiać z Kuzey'em. Jeszcze przed lekcjami więc wyjechałam wcześniej. Gdy tylko dojechałam od razu wyleciałam z samochodu jak z procy. Mijałam wykładowców którzy patrzyli na mnie zakończeni. Szłam prosto do obranej sali wpadłam jak burza do środa zamykając za soba drzwi. Stał tyłem do mnie spojrzał na zegarek.
- Dzięki mnie choć raz nie będzie spóźnienia i wiesz co ? - odwrócił się - Spodziewałem się ciebie dziś ja wręcz wiedziałem, że przyjdziesz.
- Słuchaj paniczyku więcej do mojego domu nie przyjdziesz ! Nie przyjmiesz zaproszenia i będziesz moich rodziców omijać szeroki łukiem jasne ? - powiedziałam szybko na jednym tchu.
- Mam się bać ? - podszedł bliżej.
- Tak!
- Czego Ciebie ? - zaśmiał się - Proszę cię - pokiwał na mnie głową.
Nie nawidzę jak ktoś tak robi!
- Wiesz co ?! - zdenerwowałam się.
- Co boisz się, że cię sprzedam rodzicom? Że notorycznie się spóźniasz a czasem wcale cię niema ?
- Jak śmiesz nie znasz mnie ! - warknęłam.
- Dużo o tobie tutaj mówią więc co nieco wiem - pościł mi oczko.
Przymknęłam oczy i odetchnęłam głęboko
- Słuchaj nie, życzę sobie Ciebie w moim domu pomogłeś mi spoko ale na tym wszystko się kończy.
- Boisz się, że rodzice dowiedzą się jaka naprawdę jest ich cudowna i ułożona córka?
Nie teraz przesadził zamachnęłam się z zamiarem by go uderzyć w twarz. Jednak złapał moją rękę i przyciągnął do siebie tak, że stykaliśmy się nosami.
- Nie próbuj tego więcej bo za jeden policzek zemszczę cię tak, że nie ukończysz tych studiów - puścił mnie odsuwając się.
Gdy otworzyłam usta zabrzmiał dzwonek usiadłam do jednej z pierwszych ławek i zatopiłam wzrok zza oknem. Co za bezczelny typ naprawdę.
- Witam serdecznie wszystkich - zaczął patrząc na mnie - Dziś kartkówka nie zapowiedziana wyciągamy karteczki.
Nie no teraz to dopiero mnie wnerwił nie wytrzymałam zabrałam torbę kierując się do wyjścia.
- Jeżeli teraz wyjdziesz masz pałę z miejsca bez okazji poprawy Elif.. - odezwał się.
W odpowiedzi pokazałam mu środkowy palec wychodząc z klasy. Co za palant myśli że jakąś śmieszną oceną będzie mnie straszył. Wsiadłam do samochodu z zamiarem wyjechania. Jednak przed maską pojawił się właśnie on.
- Wyłaź ! Natychmiast! - był wkurzony.
To ja tu jestem wkurzona i to bardzo! Otworzył moje drzwi i wręcz wyszarpał mnie z wnętrza samochodu.
Czy to legalne?
Wprowadził mnie do budynku prowadząc do ogólnej łazienki.
- Jesteś idiotką o co tobie chodzi dziewczyno !? Masz jakiś problem? Dlaczego taka jesteś ?
- Jestem jaka?
- Nieziemsko śliczną idiotką - powiedział pochylając się w moją stronę - Dlaczego odpychasz od siebie ludzi? Może twoim rówieśnikom się to podoba ale jak dla mnie posuwasz się za daleko. Nie życzę sobie takich tekstów w stosunku do mnie.
Patrzyłam wprost w jego oczy zaskoczona co on właśnie robi? Zaczęłam się cofać aż trafiłam na ścianę. On zaś zbliżał się z uśmiechem na twarzy.
- Jesteś bardzo piękna i nieziemsko pociągająca wiesz ? - pokiwałam głową oparł się o ścianę kładąc ręce po obu stronach mojego ciała - Od pierwej chwili wiedziałem, że będę z tobą kłopoty - szepnął będąc już tak blisko, że czułam jego oddech na moich ustach.
Usłyszeliśmy kroki przerażona chciałam się odsunąć on w efekcie przysunął się jeszcze bliżej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro