13
Elif:
Kuzey wyszedł a ja zostałam z resztą sama było mi przykro naprawdę myślałam że coś w z tego będzie. Jednak się myliłam bo rodzice wszystko zniszczyli bez słowa poszłam do pokoju zamknęłam się na klucz. Mama szła zaraz za mną zapukała do drzwi:
- Elif porozmawiaj ze mną – usłyszałam.
- Zostaw mnie w spokoju wy i tak już podjeliscie decyzję – odezwałam sie.
W odpowiedzi usłyszałam jedynie westchniecie mamy a po chwili krzyk ojca:
- Pakuj się jutro z samego rana masz samolot.
- Dobrze juzz się pakuję i wyjde już pieszo żeby do jutra dojść.
Wkurzona otworzyłam szafę i zaczęłam pakować to co wpadło mi w ręce po chwilooi usłyszałam dźwięk przychodzące wiadomości.
Od Kuzey:
Otwórz drzwi balkonowe musimy pogadać.
Od razu otworzylam drzwi w pokoju pojawił się Kuzey przytulił nie mocno właśnie tego teraz potrzebowałam najbardziej. Po chwili odsunął się nieco całując mnie w policzek mówiąc:
- Jakoś sprobuje załatwić to byś została..
- Kuzey nic nie rób to nie ma sensu nie narażaj się dla mnie – westchnęłam – Dla nas i tak nie było przyszłości.
- Poddajesz się już na starcie ? Kochasz mnie ? – zapytał.
- Ja właściwie już sama nie wiem co czuje i czego tak właściwie chce rozumiesz ? – odparłam z smutkiem.
- Ale ja wiem, że mnie kochasz wręcz jestem tego pewien teraz się boisz ale damy radę słyszysz ? Nasza miłość to przetrwa ona zwycięży wszystko zrozumiałem wszystko kiedy przyszłaś taka uśmiechnięta do mojego samochodu.
Pocałował mnie w policzek mówiąc:
- Mam nadzieję, że twoi rodzice zrozumieją nasza miłość i pozwolą nam być razem a jak nie i dojdzie do twojego wyjazdu ja wyjadę za tobą obiecuje. Nigdy z ciebie nie zrezygnuje czuję, że jesteś ta jedyną i nie chce cie stracic.
Po czym wyszedł na balkon i po chwili zniknął tak jakby rozpłynął się w powietrzu wyjrzałam prxez barierkę i zobaczyłam, że ucieka w stronę domu. Następnym razem muszę się go zapytać jak on schodzi z pierwszego piętra w dół tak szybko. Wróciłam do pokoju i zaprzestałam pakowania wyszłam z pomieszczenia kierując się za głosami byli w salonie. Ale co gorsza nie sami gdy weszłam zobaczyłam kolegę ojca z synem chyba patrząc iż jest prawie tego samego wieku co ja rozmawiali i śmiali się.
- O Elif to jest Omer przywitaj się – odezwał się ojciec.
- Cześć – podałam mu dłoń.
- Cześć Elif co tam u ciebie słychać ? Dawno nie rozmawialiśmy - dodał z uśmiechem.
- Fakt dawno się nie widzieliśmy - dodałam.
- To wy się znacie ? - zapytał ojciec.
- Tak przecież razem chodzimy na studia tylko on w innym wydziale jest a ja też w innym mijaliśmy się kiedyś i na niego wpadłam i tak zamieniliśmy kilka słów.
Zapadła chwilowa cisza a uśmiech ojca nie wróży nic dobrego.
- To może wpadniecie razem na obiad jutro ?
- Dobrze będziemy.
- Przypominam, że ja jutro wyjeżdżam - zaznaczyłam.
- Do jutra jeszcze wszystko może się wydarzyć - odpowiedział ojciec.
- A to ciekawe - odezwałam się od razu.
- Nie pyskuj do ojca lepiej przynieś gością kurtki by mogli się ubrać.
- Ok - poszłam do korytarza.
Przyniosłam wszystkie kurtki i podałam każdemu z osobna uśmiechnęli się. Po czym wszyscy przyszli do korytarza i żegnali się.
- To do jutra - odezwał się ojciec Omera.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro