Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

Elif :

Dzień zaczął się jak każdy inny wstałam zaliczyłam toaletę, przebrałam się i usiadłam w kuchni by napić się kawy. Rodzice w najlepsze rozmawiali nawet nie zauważyli kiedy weszłam. Wzięłam ze stołu kawę i kanapkę po czym wyszłam z kuchni. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Spojrzałam na zegarek który bez litości wskazywał, że właśnie spóźniłam się na lekcje. Fajnie nie! Odłożyłam niedojedzoną kanapkę i nie dopitą kawę po czym szybko się ubrałam chwytając torbę wyszłam nie żegnając się z rodzicami. Od razu wsiadłam do samochodu i ruszyłam przed siebie z piskiem opon. W kilka minut dojechałam pod uczelnię. Nie wzruszona spóźnieniem ruszyłam do sali wykładowczej. Na moje nieszczęście jeden z dziekanów mnie zauważył i zawołał.

- Elif? Znowu spóźnienie? Które w tym tygodniu?

Odwróciłam się w jego stronę.

- A czy uczę się źle ? Nie zaliczyłam jakiegoś sprawdzianu czy kartkówki?

- Wręcz przeciwnie każde o dziwo zdajesz co mnie bardzo dziwi raz się spóźnisz, raz wychodzisz wcześniej, nie raz nie ma cię wcale.

- Ale uczę się dobrze nie mam wcale zaległości więc w czym problem! - zdenerwowałam się - Chce przypomnieć, że właśnie pan mnie zatrzymuje i zadaje głupie pytania.. a ja właśnie mam być w środku.

Pokiwał głową śmiejąc się pod nosem ty i twój nie wyparzony język - dodał i minął mnie idąc dalej.

Weszłam do sali załamując szybko miejsce moja koleżanka mnie szturchnęła.

- Pacz jakie to jest ciacho! Nowy wykładowca!

- Jak narazie to wodzie tylko plecy - śmieje się.

- Jak mu na imię ? - dostałam po chwili.

- Pan Kuzey Bozbey.

Wtedy się odwrócił i spojrzał wprost na nas tak jak by czuł, że o nim rozmawiamy.

- Czy ja wam przeszkadzam? - odezwał się - Dość, że pani się bezczelnie spóźniła to jeszcze przyszłaś na pogaduszki? - podszedł bliżej trzymając ręce w kieszeni.

- Ciekawe czy pan też jest tak bardzo pilny i nigdy się nie spóźnia ?! - warczałam.

- Jeszcze do tego pyskata.. - pokiwał głową.

- Kiwać głowa to se pan może na kogoś innego ale z drugiej strony na pana egoizm pewnie wszyscy załamują ręce.

- Zapraszam na rozmowę po lekcji zobaczymy czy nadal będziesz taka mądra - puścił mi oczko.

Co za idiota ? Czy on właśnie puścił do mnie oczko ? Co to jakiś pederasta? Kretyn.

Nie miałam zamiaru nawet do niego podejść po lekcji. Wyjadę stąd z prędkością światła i nawet się nie obejrzę. Nie mam czasu na jego pieprzenie na temat mojego życia i zachowania. Zirytowana tylko czekałam aż nadejdzie ta godzina. Ale czas jak na złość ciągnął się jak cholera. Ale gdy w końcu nadeszła moja upragniona godzina. Wyruszyłam z ławki jak by mnie ktoś gonił. Jednak gdy tylko podeszłam do drzwi poczułam szarpnięcie. Odwróciłam się w daną stronę i spojrzałam w oczy tego pederasty.

- Puszczaj mnie! - warknęłam wyrywając rękę z jego uścisku.

- Miałaś zostać - założył ręce na piersi.

- Nie mam ochoty - znów ruszyłam do drzwi.

Jednak ręką zamknął mi się przed nosem tak że aż podskoczyłam.

- Słuchaj nie życzę sobie więcej takich akcji na lekcji. I proszę mnie więcej nie obrażać bo inaczej..

- Co niby co zrobisz ?! - warknęłam patrząc na niego.

- Bo cię usadzę na roku i zobaczymy czy będziesz mądra.

- Nie możesz mnie szantażować !

- Nie jesteśmy na TY zwracaj się z szacunkiem.

- Na niego trzeba sobie zapracować - mówię z uśmiechem.

Po czym wyszłam trzaskając drzwiami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro