Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3. Frank

Frank niedowierzał kogo zobaczył na mównicy w sali. Ta sama osoba, którą poczęstował dzisiaj papierosem, ale nie przeszkadzało mu to, w uczeniu się, ba! Wręcz przeciwnie. Słuchał z zaciekawieniem. Nic dziwnego, że Gerard zbierał najlepsze opinie na stronie uniwersytetu.

Po skończonych zajęciach pojechał do domu i sprzątnął miskę, którą rano zostawił w zlewie. Zajrzał do lodówki, stwierdzając, że musi iść na zakupy. Frank szybko zajrzał na konto bankowe i westchnął, patrząc na to jak biedny jest.

—Na małe zakupy powinno starczyć. — Mruknął wychodząc z domu i pojechał do najbliższego sklepu spożywczego. Zrobił zakupy na kilka dni, max tydzień, jeśli postanowi jeść mniej i wrócił do domu. Z przykrością stwierdził, że do wypłaty albo musi palić mniej, albo przenieść się na tańsze papierosy. Ten wybór postanowił jednak odłożyć na później, bo za 10 minut musi być w pracy.
Pracował w pobliskim sklepie muzycznym, nie narzekał na to, a nawet bardzo lubił tą prace. Muzyka zawsze była jego konikiem, zdecydowanie wolałby bardziej z nią wiązać przyszłość, niż z medycyną, ale stwierdził, że nie ma nic do stracenia. Od dawna zbierał na jedną z gitar, która stała u nich w sklepie, kiedyś miał akustyczną, ale zniszczył ją podczas jednej z imprez w jego domu, czego bardzo żałował. Nie pamiętał jak do tego doszło, ale rano obudził się i z kacem, i z poturbowaną gitarą przy łóżku.

W momencie, kiedy czyścił półkę, na której stały ukulele, usłyszał dzwonek drzwi, obejrzał się w tamtą stronę i przez chwile nie dowierzał kogo widzi.

—Cześć Frank! — Nicole podeszła do niego i go przytuliła.

—Co robisz w Jersey? — Frank się uśmiechnął i odwzajemnił uścisk.

—To tak się teraz wita swoich najlepszych przyjaciół?

—Przepraszam, Nicole. Po prostu nie spodziewałem się ciebie tutaj.

—Wiem, wiem. Przyjechałam na miesiąc.

Nicole była jedyną osobą, która wiedziała tak wiele o Franku - oczywiście nie licząc jego terapeutki - Jakiś czas temu jednak wyjechała do Nowego Jorku na studia, a ich kontakt się urywał. Co jakiś czas do siebie dzwonili, ale bądź co bądź, nie było to to samo, co wcześniej. Jednak nawet po takim czasie, czuli się dobrze w swoim towarzystwie i mogliby rozmawiać godzinami.

—Kiedy kończysz prace? — Dziewczyna przeszła się po alejce z gitarami basowymi, oglądając je.

—Właściwie to za godzinę zamykam sklep. Możemy wyjść gdzieś.

—Oczywiście! Nie ma nawet innej opcji!

Rozmawiali jeszcze przez chwile, aż do sklepu weszła jedna z klientek. Jej długie, związane w warkocza włosy opadały na pierś, a pojedyncze pasma odgarniała z twarzy. Miała azjatyckie rysy twarzy, to było widać.

—Dzień dobry, macie może tutaj jakieś płyty? — Podeszła do lady, rozglądając się po sklepie.

—Oczywiście. winyle czy CD?

—Winyle. — Dziewczyna się uśmiechnęła, a Frank zaprowadził ją w odpowiednie miejsce.

Nicole zagadywała do niego, ale Frank miał swoją złotą zasadę, której nigdy nie łamał.
Gdy w sklepie jest klient, kieruje sto procent swojej uwagi na niego.

—Też lubię ten zespół. — Wskazał na płytę, którą dziewczyna wybrała.

—To dla mojego chłopaka. Niedługo obchodzimy kolejną rocznice i wiem, że długo szukał tej płyty w wersji winylowej.

—Jestem pewny, że się ucieszy.

Frank pożegnał kobietę i wrócił do rozmowy z Nicole.

Po zamknięciu sklepu, poszli do pubu, który był niedaleko. Wypili kilka drinków i rozmawiali ze sobą. Frank opowiedział jej o studiach, o wykładowcach, a Nicole od razu zaczęła snuć jakieś historie o romansach między nauczycielami a uczniami. Frank jednak zbył ten temat.
Siedzieli tam mniej więcej do 2 w nocy. Frank zaproponował Nicole, aby zatrzymała się u niego. Gdy wrócili do domu, chłopak zasłał jej łóżko, w pokoju gościnnym i poszli zjeść kolacje.

—Przyznaj się, studia nie były twoim pomysłem, prawda?

—Znasz odpowiedź. — Mruknął grzebiąc widelcem w makaronie.

—Linda cię zmusiła?

—Powiedziała, że przestanie mi opłacać rachunki.

—Przejebane. Pogadamy jutro o tym, czas spać. — Nicole wstała, włożyła talerz do zlewu i poszła do swojego pokoju. Frank siedział jeszcze chwile przy stole i stwierdzając, że nie chce iść jeszcze spać, wyszedł z domu, zabierając ze sobą butelkę włoskiego wina.

Poszedł w stronę jeziora, które było jego ulubionym miejscem do wyciszenia się, chodził tam od kiedy jeszcze był w liceum. Usiadł na piasku i spojrzał w tafle wody od której odbijał się księżyc.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro