Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

two

Gdy Zayn parkował samochód w oddali dało sie już usłyszeć muzyke. Nie znałem tego kawałka. Chłopak złapał mnie za łokieć i poprowadził w strone polanki otoczonej drzewami. Na środku stała mała drewniana scena wokół, której zebrany był tłum ludzi. Staliśmy z tyłu nie mogac właściwie nic zobaczyć. Gdy tłum zaczał klaskać i wiwatować byłem pewny, że wykonawca wszedł już na scene i za chwile miał zaczynać wystep. Dzwieki basu zagłuszyły krzyki ludzi, a słowa piosenki dotarły do moich uszu. Wokalista miał niski, lekko zachrypniety głos. Zamknałem oczy i pozwoliłem sobie odpłynać z dzwiekiem. Mulat zacisnał dłoń na moim nadgarstku i zaczał przepychać sie miedzy ludźmi. Gdy byliśmy już w pierwszym rzedzie, mogłem zobaczyć właściciela cudownego głosu. Ubrany w czarna koszulke i przetarte jeasy Harry Styles wydawał sie być zupełnie inna osoba niż na codzień. Na jego ponurej twarzy malował sie delikatny uśmiech. Nie ironiczny, który tak czesto można było u niego zobaczyć, ale szczery, pełen satysfakcji. Jego powieki były lekko przymkniete i widać było, że czerpał radość z tego co robił. Czułem, że to był prawdziwy Harry. Gdy koncert zbliżał sie ku końcowi ludzie rozeszli sie do małych budek z jedzeniem i napojami. Ja z Zaynem poszlismy ich śladem. Usiadliśmy na ławce wykonanej z przewalonego pnia i otworzyliśmy butelki z piwem. Piłem rzadko, bo nigdy nie miałem do tego okazji, ale przyznam, że było całkiem smaczne. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy gdy podeszła do nas gwiazda wieczoru.
- Cześć Zayn - powiedział swoim niskim głosem brunet.
- Harry! Byłeś świetny! - powiedział klepiac go po plecach.
Oh czyli oni sie znali? Patrzyłem sie na nich przez chwile po woli opróżniajac zawartość butelki. Styles spojrzał na mnie wzrokiem pełnym rozbawienia i pogardy do mojej osoby.
- Nasza ksieżniczka w końcu opuściła swoje królestwo?
- Witaj - odpowiedziałem ignorujac jego wcześniejsza wypowiedz i skierowałem sie po kolejna butelke.
-O nie! - wykrzyknał Zayn.
Spojrzeliśmy na niego z pytaniem w oczach.
- Miałem wrócić od razu po koncercie, bo musze sie jeszcze spotkać z Liamem!
Chwycił kurtke w dłoń i pobiegł w strone auta krzyczac coś co prawdopodobnie było pożegnaniem.
- Myśle, że też powinienem sie już zbierać - odwrocilem sie w strone drogi powrotnej gdy usłyszałem głośny śmiech Harry'ego.
- Co cie tak śmieszy? - zapytałem.
- Nie mów, że kończysz zabawe tylko dlatego, że Zayn gdzieś polazł! Noc jeszcze młoda, zabaw sie troche, szczególnie, że nigdy tego nie robisz - posiedział podajac mi szklanke z jakimś napojem.
- Co to jest? - powachałem zawartość i skrzywiłem sie lekko, nie pachniało zbyt dobrze.
- Drink, rozluźnij sie troche.
Przygladałem sie przez dłuższy czas zawartości szklanki, a Harry patrzył sie na mnie wyczekujaco. Nie powinienem pić, mam słaba głowe, ale miałem dość szyderstw Stylesa, wiec wypiłem wszystko na raz i skrzywiłem sie. Harry zaklaskał w dłonie i zaśmiał sie.
- Nie sadziłem, że to zrobisz. To dosyć mocne.
Od pieczenia w gardle miałem łzy w oczach, a on spojrzał na mnie i zaśmiał sie. Dobra przyznaje jego śmiech był cudowny, on był cudowny. Zaraz. Chwila. O czym ja myśle? Chyba zbyt dużo wypiłem jak na dzisiaj.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro