Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

one

Jak każdego popołudnia siedziałem w pokoju i robiłem.. nic. Nic nie robienie jest moim ulubionym i właściwie jedynym zajeciem. Moje życie chyba można nazwać dosyć nudnym. Leżałem na łóżku z telefonem w reku, gdy usłyszałem pukanie w okno. Nie musiałem nawet spogladać w tamta strone, aby wiedzieć, że po drugiej stronie szyby znajduje sie Zayn. Ten chłopak był moim jedynym przyjacielem i tym elementem mojego życia, którego napewno nie można było nazwać nudnym. Podniosłem sie cieżko z łóżka i otworzyłem mu.
-Louis!
-Ciebie też miło widzieć - odpowiedziałem uśmiechajac sie.
-Idziemy na impreze! - wykrzyknał uradowany.
Odsunałem sie lekko od niego i opadłem na kanape.
-Ja myśle, że em chyba nie moge, mam wiele spraw do załatwienia - odpowiedzialem cicho.
Zayn zrobił urażona mine i spojrzał na mnie z politowaniem.
-Mógłbyś sie czasem rozerwać sztywniaku - usiadł na łóżku krzyżujac rece.
Patrzyłem sie na niego ze zdziwieniem w oczach. Czy On właśnie nazwał mnie sztywnym? Może nastepnym razem zamiast otwierać mu to głupie okno po prostu zepchne go z dachu?
-Nie jestem sztywniekiem, po prostu nie mam czasu na takie rzeczy - odpowiesziałem, a mulat spojrzał na mnie z wysoko uniesiona jedna brwia.
- Teraz masz, wiec korzystaj - zasugerował.
Miał racje. Trudno było mi to przyznać, ale miał racje. Czułem, że nie powinienem iść na te impreze, ale musiałem udowodnić Zaynowi, że potrafie dobrze sie bawić.
- Pojde.
Chłopak uśmiechnał sie szeroko.
-Ubierz sie, czekam na dole - klepnał mnie lekko w tyłek na co sie zarumieniłem i wyszedł. Schowałem twarz w dłoniach i przeklinajac w myślach mój brak asertywności i zbliżyłem sie do szafy. Wyjałem z niej czarne rurki i ciemno różowy t-shirt, które po chwili znalazły sie na mnie. Przeczesałem palcami moje włosy ułożone w grzywke i po chwili namysłu nałożyłem na nie wianek. Wyszedłem przed dom i skierowałem sie do auta, w którym od 15 minut czekał na mnie Zayn. Usiadłem obok niego i poprawiłem włosy w lusterku samochodowym.
- Najpierw bedzie koncert, potem impreza - powiedział chłopak na co pokiwałem ze zrozumieniem głowa.
- Kto bedzie grał? - zapytałem zainteresowany, naprawde zamierzałem sie dzisiaj dobrze bawić.
- Harry Styles - odpowiedział na co moje policzki przybrały lekko różowy odcień. Znam Stylesa, jednak nie wydaje mi sie aby pałał do mnie sympatia. Dokuczanie mi chyba jest jednym z jego hobby. Ale ja.. wydaje mi sie, że nawet go lubie. To nie tak, że podoba mi sie w tajemnicy. Oczywiście, że nie. Ja go po prostu lubie.
- Co sie z toba dzieje Lou? - zaśmiał sie mulat patrzac na mnie ze zdziwieniem.
- N-nic, po prostu kojarze go ze szkoły, nie sadziłem, że gra - moje policzki postanowiły zrobić mi na złość i rumieńce stały sie jeszcze bardziej widoczne. Chłopak zaśmiał sie ponownie i przekrecił kluczyki w stacyjce kierujac sie na impreze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro