3. (przeszłość)
Entity pov
Poniedziałek
12:08
Dzisiaj wybierzemy się na poniedziałkowe zakupy. Zwykle takie generalne zakupy odbywają się u nas w sobotę, ale się nie udało. To będą pierwsze zakupy Pandix, nie wiem, czy jest gotowa przyjąć taką odpowiedzialność. Jak zwykle około godziny 15:00 udamy się do już słynnego Lidla. Tym razem musimy się wybrać bez Carmela, bo ten dostał zakaz wstępu.
Przygotowałam już listę zakupów z najważniejszymi i tymi mniej ważnymi produktami. W tych koniecznych do kupienia znalazł się oczywiście papier toaletowy, szczoteczka do zębów dla nowego domownika i psia karma dla Carmelka. Z tych mniej ważnych jest jedzenie. I to nie tak bez sensu są najmniej ważne! Kuszenek żywi się miłością (jest podmieńcem) czyli w sumie jak się romansów naogląda to jest syty. Ja jako demon nie muszę w ogóle jeść, więc w sumie jedzenie jest tylko i wyłącznie dla Pandix, ale to nie oznacza, że jest mało ważna. Nie damy jej od tak głodować, nawet gdyby chciała.
Zbliża się godzina 13:00. Musimy ustalić przebieg akcji. Myślę, że ja jak zawsze (Nie zawsze lol) kupię produkty spożywcze dla naszego nowego domownika. Kuszenek zajmie się kupieniem niezbętników higieny osobistej, a Pandix będzie oglądać w akcji mistrzów zakupów. Tylko że... co z Carmelem? Samego go w domu nie zostawimy! Już był taki jeden przypadek i trzeba było ratownika wodnego wzywać! Na początku myślałam, by go po prostu przykuć gdzieś daleko od ostrych przedmiotów, ale zdałam sobie sprawę, że też ma uczucia... I może się zbuntować np. przestać sprzątać czy coś, a tego nie chcemy oj nie. Ale w końcu z Kuszenkiem wpadłam na pomysł, by poprosić właściciela sklepu o wybaczenie, niestety nie odbyło się bez wyłudzania pieniędzy! Ten stary dziad chciał od nas aż 100 kostek lodu, tylko za to, że Carmel chciał kasjerkę poderwać! Przecież w innych sklepach się ubyło i bez tego! Ale ten nie! Mówi że 100 kl (kostek lodu) albo wypad! Sknery większej nie widziałam! I jeszcze nam zagroził zakazem wstępu! A co my mu płacić mamy za wejście? Za produkty? PŁACISZ! Za kartę stałego klienta? 5KL CO MIESIĄC! Może serio weźcie za wejście chcijcie pieniędzy! Ale uwaga! Jestem demonem i mogę was w każdej chwili sproszkować! A wtedy wejście i produkty dla wszystkich za darmo! Ale jednak, córka właściciela raz pozwoliła mi się zalogować na swoim telefonie, na moje konto na FB, bym sprawdziła, czy mi odpisała taka jedna od której zadanie miałam spisać (nie odpisała), więc jej tego nie zrobię. Ostatecznie pozwolił nam przyjść z Carmelem, ale musiał jeździć w tym miejscu dla dzieci na wózku (na 100% wiecie o co mi chodzi)
13:50
-Rozumiecie plan?- powiedziałam
-tak- powiedzial Kuszenek
-pewnie- powiedziała Pandix
-MHMMHM- wymamrotał Carme
Ze względów bezpieczeństwa musieliśmy mu zakleić buzie, nie chcemy, by pogryzł właściciela.
14:30
Mieliśmy właśnie wychodzić z domu, aż tu nagle...
-Czemu to coś pojawiło się w rogu mojego pola widzenia?- Spytał się Kuszenek
- Chwila... czy to znaczy że...?- powiedziałam
- BĘDĘ CIOCIĄ!- krzyknęła rozradowana Pandix
Tak... będziesz ciocią... Ale... JAKIM CUDEM JESTEM W CIĄŻY!
-HA! ZAPŁODNIŁEM!- powiedział Carmel, któremu jakimś cudem udało się przegryźć taśmę
- Ale jak to ty?!
To nie był Carmel... To nie był Carmel... proszę, niech to nie był Carmel...
- Normalnie uwu, nawet nie wiesz kiedy
Nie, to nie był Carmel
- może wejdź w drzewo genealogiczne jak z simsów wzięte?- zaproponowała Pandix
- dobra.- boję się kto to mógł być
Na moim drzewku byłam tylko ja, moje jeszcze nie istniejące dziecko i... przypadkowy farfocel?
Pytanie brzmi kim on może być. Chociaż ulżyło mi, że to nie był Carmel, ale obcy facet? A może nawet kobieta! To już by było dziwne... Ale nie ukrywając, niezbyt obchodzi mnie z kim mam to dziecko. Tak. Ja na serio. No bo w końcu i tak je oddam! Co nie? Mogę je też zagłodzić i wtedy przyjdzie ta straszna pani z simsów, a resztę wydarzeń już znacie.
-Jakiś przypadkowy farfocel jest ojcem (lub matką)- powiedziałam bez najmniejszego uczucia, mnie to serio nie obchodzi!
- Co to znaczy?- spytała się Pandix
-Fajnie- powiedział Kuszenek
-Penis- wiesz kto powiedział
- To znaczy, że nie znam ojca, a ja oddam dziecko do adopcji!- bo aborcja jest zakazana lol
- Jak to tak po prostu oddasz NASZE dzieco?- spytała się Pandix
- Po pierwsze nie nasze, a moje i przypadkowego farfocja, po drugie oddam je, bo mnie nie obchodzi, może znajdzie szczęśliwą nową rodzinę.- nie jestem potworem, myślmy pozytywnie, ale by zniknął
- ale od teraz ja je adoptuje i przejmuje za nie całą odpowiedzialność!- drążyła dalej
- nie wyrażam zgody na adopcje, ty masz Henryka
- Ale Henryk nie ma się z kim bawić!
- daj go Carmelowi czy coś
-... pomyślałaś trochę?
Nie.
- No to trudno! Jeśli nie zaakceptujesz mojej decyzji, wylatujesz z domu!- trzeba to zakończyć
- A wtedy mogę adoptować dziecko?
-Wtedy to przyjdzie pani z Simsów, spojrzy na twój piękny most i stwierdzi, że są to nieodpowiednie warunki!
- A no fakt... No dobra... Ale... mogę odwiedzać to dziecko?
- Jak chcesz to możesz- jak mówiłam nie jestem potworem
- Czyli kiedy poród?- wreszcie się spytał Kuszenek
- A bo ja wiem?- no nie wiem
- Nie da się tego sprawdzić na tym okienku z samopoczuciem?-
Powiedziała Pandix
To jest fakt!
- Piszę, że poród za ???
- CO- powiedział Kuszenek, który przy okazji wypluł oranżadę (postawmy znicz dla oranżady [*])
- Co to znaczy?- spytała się Pandix
-To znaczy, że mogę urodzić w każdej chwili.
- JAK JESTEŚ TAKA SPOKOJNA!?- spytała się Pandix
-Użyję kodów na automatyczne urodzenie i oddam dziecko, dzień jak codzień
-Seks- wiadomo kto powiedział
-używamy teraz czy...?- spytała się Pandix
- tak, ale najpierw zmiana planów. Ja zostaję rodzić z Pandix, a Carmel i Kuszenek idą na zakupy. Kupcie przy okazji coś dla dziecka, nie oddamy go od razu.
Po powiedzeniu tego, Pandix ucieszyła się jeszcze bardziej, ona najbardziej chciała zobaczyć dziecko.
- No to wy idźcie. Kuszenek, ty prowadzisz auto!- powiedziałam, chłopacy się rozeszli, a my zostałyśmy szukać kodów.
- Znasz kod na przyspieszenie ciąży?
- Nie
- No to szukamy!
-chyba takiej nie ma...- powiedziała Pandix
- Jak czegoś nie da się zrobić kodami, da się modami!- powiedziałam, po chwili instalując MCCC. Gdy plik był już pobrany, włożyłam go do folderu i zezwoliłam na mody skryptowe.
- Kilk...I... NIE MAMY KOŁYSKI!
- TO TRZEBA NA KOŁYSCE!?
-TAK! TO SIMSY SĄ! DLATEGO WOLĘ RODZIĆ W SZPITALU!- wkurzyłam się...- włączaj szybko tryb budowania i kupuj.
Jak powiedziałam, tak zrobiła. Po chwili na środku pokoju pojawiła się różowa kołsyka. Pewnie Pandix liczyła na dziewczynkę, ale nie tym razem...
To był chłopak! Postanowiłam mu nadać staroelfickie (Jak źle napisane to mnie poprawcie) imię- Admin. Nazwiska już mu nie dawałam (Tak się da ???) I tak mam go oddać, ale... chce by Pandix się nim nacieszyła, chociaż te kilka dni.
-Wow... jest...piękny?-powiedziałam, starałam się ukryć moją niechęć do dzieci, ale chyba coś mi nie wyszło... mimo tego, może będą z niego ludzie. Nie znałam ojca, ale od razu widziałam, że nie ma mojego koloru oczu. W sumie... to ich nie miał!? Chyba... a nie, były tylko zamknięte... Nie oszukujmy się, to małe coś jest po prostu OCHYDNE!
- Jest... cudowny...- powiedziała Pandix, nie jestem do końca pewna czy widzi na oczy, ale mniejsza z tym
- Zadzwonię do chłopaków, by kupili prowizoryczne mebelki dla dziecka, a ty zajmij się dzieckiem- powiedziałam po czym wyszłam z pokoju i udałam się do cichszego miejsca, ponieważ dziecko ryczało na cały kraj. Ja tak nie płakałam przy porodzie! Zaledwie na cały Okręg Trzech Stanów! (O to jest spółka zło Du-), co prawda ponoć w ogóle nie płakałam... Ja ogólnie w ogóle nie płakałam... no... A nie! Jeden raz jak chciałam kupić sobie mangi na Empiku, ale zabrakło mi 1 zł do darmowej wysyłki! Tak... wtedy płakałam... A nie jestem pewna czy to nie było podczas moich narodzin... zakończymy temat.
Poniedziałek
17:30
Chłopaki nie wyszli jeszcze z Lidla, ponieważ mieli sprzeczkę z właścicielem o to, kto powinien płacić komu. Z tego co wiem, wygrał ochroniarz, który spóścił lanie i naszym kochanym panom na zakupy i właścicielowi. Ponoć do akcji wkroczył palarizator... właściciel groził mu zwolnieniem, ale jak na film ze szczęśliwym zakończeniem przystało, nie miał do tego uprawnień (tak. Nie wiem co pisze), za to ochroniarz miał uprawnienia do zwolnienia jego, ale to nie czas na to, czas na to, że chłopaki już są przy kasie i zaraz pojadą do Ikei kupić meble. Mimo wszystko, cieszę się, że będę mogła zaprojektować pokój, jednak niepokoji mnie fakt, że to właśnie oni mają pełną kontrolę nad kupowanymi meblami... CO JA ZROBIŁAM. Wolę już, by to Kuszenek wybrał meble... ALE ONI PRZECIEŻ NAWET NIE ZNAJĄ PŁCI DZIECKA. Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że żaden z nich nie ma podładowanego telefonu. To jakiś żart? Albo pomyślą i kupią uniwersalne! Wtedy bym była z nich dumna!
20:00
Pandix pov.
Nadeszła 20:00 z tego co wiem, chłopaki zgubili się w Ikei (przesłali mi list) i nie mogą znaleźć wyjścia. Więc poczekamy do zamknięcia, a dziecko będzie spać w szopie.
Przydało by się je nakarmić. Nikola odmówiła wszelkiego karmienia piersią, więc zostaje nam kaszka. Na szczęście mamy jej zapas. Entity często odprawia za jej pomocą rytuały wskrzeszanie postaci z anime.
- Powiedz ,,Aaa"
chyba tak się zachęca małe dzieci...
- Pandix, on nie mówi. Urodził się dosłownie 3 godziny temu
-Ale tak się tylko mówi! By zachęcić go do jedzenia!
- Jak nie chce jeść, wepchnąć mu butelkę do buzi i zaraz zacznie
Jej podejście jest jeszcze gorsze od mojego! Ja przynajmniej miałam dziecko! Co prawda było kartonem, ale... Nie ważne.
- Teraz sobie myślę... że można spróbować!
Czy to legalne czy nie, rząd jeszcze nie wie o istnieniu tego malucha!
Tym razem Nikola spróbowała go ,,nakarmić" (wepchnąć butelkę do buzi i czekać na efekty) strzelam, że to by się wyrzyć, za zmarnowanie czasu, na szukanie komend.
- dobra teraz otwórz... otwórz... możesz przytrzymać, Pandix?
- No dobra.- trzymam... wkładaj butelkę... Pije!
Właśnie ja i Nikola, profesjonalne mamy, nakarmiliśmy 4 godzinne dziecko! Dobra nasza! Może zechce go zatrzymać...
-A teraz oddajemy bachora
No i czar prysł
- A co z chłopakami? Przecież kupili meble
- Uznajmy to, za prezent dla Carmelka, on się w tych mebelkach zmieści idealnie! Tylko... oddawałaś kiedyś dziecko do adopcji?
Oddawał ktoś z was dziecko do adopcji?
- Nie.
Nie będę jej tu kłamać prosto w twarz
- można też wykorzystać tą taktykę z filmów. No wiesz, zostawiasz dziecko pod drzwiami, pukasz i uciekasz!
Dobry pomysł! I w sumie wiem komu można było by to oddać
- To jest pomysł! I wiem kto chętnie przyjmie ten podarek! Moja kuzynka!
-Mieszka ona pod mostem tak samo jak ty?
- Nie! W przytulnym domku jedno rodzinnym!
- czemu się do niej nie wprowadziłaś w takim razie?
-Mam alergię na panele słoneczne, a ona takowe posiada!
- Rozumiem. Więc oddajemy jej dziecko. Gdzie ona mieszka?
- Całkiem blisko mojego mostu, zobacz, skręcasz w lewo i potem tam masz takie podwórko, widzisz? I ona tam mieszka
- Czyli oddajemy jej Admina! I żegnaj zapychaczu miejsca, strato czasu, a także wydawaczko pieniędzy! Idziesz do siorty!
Ale to już w następnym rozdziale! Mam nadzieję, że miło wam się czytało! Do następnego!
Liczba słów (Z tym co pisze): 1819
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro