Rozdział 7 | Ja nikogo nie lubię
Jeff
Byłem w gabinecie Papy. Teraz mnie pewnie czeka wykład jak to nieodpowiedzialne jest przyprowadzanie obcych do willi.
Po co ją tu przyprowadziłeś?! - wydarł się na mnie Slender.
- Spokojnie! Wszystko Ci wytłumaczę! Spotkałem ją w domu moich ofiar. Jedną ofiarę mi nawet zabrała. Gdy mnie zobaczyła zaczęła skakać i biegać po domu, krzycząc, że creepypasty istnieją, czego skutkiem był przyjazd policji. To był impuls, po prostu nie mogłem jej tam zostawić, więc uciekliśmy razem.
Ale musiałeś ją akurat tu przyprowadzać?!
- A co? Miałem ją zostawić w lesie? A poza tym może się nam przydać.
Avril
Obudziłam się w jakimś pokoju. Ciemnym pokoju.
Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pomieszczeniu.
Ściany i podłoga były czarne, tak samo jak meble, przez co prawie ich nie było widać. Jedyne co się różniło od reszty to biały dywan na środku.
Po chwili do pokoju weszła jakaś dziewczyna, a konkretniej Jane.
- Hej - powiedziała od niechcenia.
- No hej. To twój pokój? - zapytałam.
- Ta - powiedziała krótko i mi się przyglądała.
- Co się właściwie stało? - spytałam po chwili ciszy, na co ta odpowiedziała mi niezbyt miłym głosem, krótkie zemdlałaś.
Mimo, że Jane nie jest dla mnie miła, uśmiecham się i w środku skacze z radości, że ją widzę.
- Nie ciesz się tak. Nie masz z czego - powiedziała ostro.
- A właśnie, że mam - powiedziałam wesoło - Widzę Cię i gadam z tobą, jest powód do szczęścia.
- Ta, ja się jakoś z tego powodu nie cieszę...
- Nie lubisz mnie? - spytałam obojętnie, ale w głębi duszy było mi smutno z tego powodu.
- Ja nikogo nie lubię.
- To... dlaczego tu jesteś?
Jane jakby posmutniała. Mimo, że miała maskę, można było to wyczuć.
- A gdzie mam niby pójść? Jeff zrobił ze mnie potwora. Tu jest moje miejsce. Wśród creepypast - powiedziała to smutno, jakby miała się rozpłakać, ale po chwili zmieniła ton głosu na zimny i ostry - Ale, żeby nie było, nie zapomniałam o zemście. Jak już tu jestem to nie mogę stracić takiej okazji. Zniszczę Jeff'a! Prędzej czy później! - ostatnie zdania wykrzyczała i wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami, ale po chwili znowu weszła - Aha! Nikt Cię tu nie lubi.
- Co? - spytałam zdezorientowana.
- Halo! Dziewczyno! Nikt Cię tu nie zna, to jak mają Cię lubić?! - prychnęła i znowu trzasnęła drzwiami.
Wredna. Ale muszę przyznać, że trochę się jej zaczynam bać...
Jane
Czemu ona tu jest? Czemu jej nie zabiliśmy? A co najważniejsze: czemu ona jest w moim pokoju?!
Nigdy więcej nie posłucham Masky'ego. Nikt nie będzie mi rozkazywał.
Mam nadzieję, że Slender zadecydował, żeby ją jednak zabić.
Czy Jeff na serio myślał, że przyprowadzi ją tu, a Slender się o tym nie dowie? Śmieszne.
Nie lubię takich mieszających się w nie swoje sprawy dziewczyn. W sumie to ja nikogo nie lubię.
Weszłam do gabinetu Slendera.
- Nasz gość się obudził - powiedziałam w progu.
Slender od razu się teleportował, zapewne do mojego pokoju, a ja nie zwracając uwagi na tego debila, Jeff'a, wyszłam z gabinetu.
Postanowiłam wyjść na miasto i zapomnieć o problemach. Najlepiej w tym pomoże mi jakieś małe morderstwo. Mam nadzieję, że jak wrócę to tej dziewczyny już nie będzie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro