Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6 | Na pierwszy plan idzie Avril

Jeff

No pięknie! Avril zemdlała!

Dopiero teraz wszyscy ją zauważyli i podbiegli do mnie. Zaczęła się masa pytań.

Creepypasty przekrzykiwały się nawzajem przez co na żadne pytanie nie mogłem odpowiedzieć.

- ZAMKNIJCIE SIĘ! - krzyknąłem i wszyscy ucichli.
Przynajmniej na chwilę, bo Ben musiał się odezwać:

- Ale Ty wiesz co Slender mówi o przyprowadzaniu obcych?

- Ta, wiem. Ale ona miała tylko was zobaczyć i by se poszła. Slender by się nawet nie dowiedział.

- No to coś Ci nie wyszło. Jak ją zobaczy to będziesz mieć kłopoty.

Nagle obok nas pojawił się wspomniany Slenderman.
Spojrzałem na Bena morderczym wzrokiem, na co ten uśmiechnął się złośliwie.

Slendy "spojrzał" na Avril, a potem na mnie.

Jeff, pozwól na chwilę - usłyszałem w głowie, po czym Papa zniknął.

Ben się zaczął śmiać. Wyjąłem nóż i już chciałem rzucić nim w tego krasnala, ale Masky mnie powstrzymał:

- Lepiej nie pogarszaj swojej sytuacji.

Racja. Schowałem nóż i zacząłem iść w stronę gabinetu Slendera, nie zwracając uwagi na coraz głośniej śmiejącego się Bena.

Masky

- Ben, uspokój się wreszcie - powiedziałem już lekko wkurzony z tego, że Ben jako jedyny się śmieje, nawet nie wiem z czego.

- Dobra, zostaw go. Nie warto zwracać na niego uwagę. Lepiej zastanówmy się co zrobić z nią - powiedziała Ann i wskazała na nieprzytomną dziewczynę.

- Nie wiem... - powiedziałem, patrząc na naszego gościa.

- Musimy ją gdzieś zabrać. Nie może przecież leżeć tu tak na środku salonu - odezwała się po dłuższej chwili ciszy Jane.

- A czy nie możemy jej po prostu zabić? - odezwał się Laughing Jack, na co Laughing Jill walnęła go z łokcia - No co? Problem z głowy.

- Jill, byłabyś tak miła i wzięła tego debila stąd?! - powiedziała zirytowana Alice.

- Ej, nie pozwalasz sobie za bardzo?! - Laughing podszedł do Alice, a ta wyjęła nóż.

Zaczęli się kłócić i rzucać się na siebie z nożami.

- SPOKÓJ! - krzyknąłem. Niby psychopaci, a zachowują się jak dzieci.

Uspokoili się. Z drobną pomocą Jill i Jane.

- Okey. Clockwork? - ciągle uspokajała Nemesis i jej tarantule.

- Hm?

- Już okey?

Clocky spojrzała na Nemesis, na co ta kiwneła głową, a jej tarantula, Geneva wróciła spowrotem do normalnych rozmiarów.

- Helen? - on z kolei uspokajał Dine.

- Tak, już okey - uśmiechnął się, obejmując Judge, która raczej nie miała takiego zdania. W końcu Nemesis ukradła jej miecz.

Tą sprawą zajmiemy się potem. Na pierwszy plan idzie dziewczyna, którą przyprowadził Jeff.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro