Rozdział 18 | Nie mieszaj się w to
Wracałam lasem z Smile'm i Grinny w doskonałym humorze. Pozbycie się mojego rodzeństwa było jak spełnienie marzeń. Marzeń z dzieciństwa. Szkoda tylko, że nie było w domu ojca ani matki. Do domu to raczej nie wrócą po zobaczeniu trupów. Ale ja ich znajdę i zrobię z nimi to samo. Może zwierzaki znowu będą mi towarzyszyć? Fajnie by było.
- Avril? - wyrwali mnie z zamyśleń.
- Hmm?
- Nad czym tak myślisz? - spytała Grinny.
- Aż tak widać?
- No wiesz... Przed chwilą prawie walnęłaś w drzewo... Gdyby nie ja to byś już miała bliższe spotkanie z ziemią - zaśmiał się Smile.
- Dziękuje, mój Ty bohaterze - też się zaśmiałam - Myślę nad tym co zrobiliśmy - spoważniałam i patrzyłam się na gwiazdy. Tak, gwiazdy. Tak ten dzień szybko minął - To było... piękne. Co Wy na to by to powtórzyć? - spojrzałam na maluchy. Uśmiechnęły się psychopatycznie.
- Z Tobą? Zawsze! - Smile pomachał radośnie ogonem.
Nagle coś zobaczyłam. A raczej kogoś.
- Stójcie! - rozkazałam.
- O co chodzi?
Pokazałam na postać stojącą pod drzewem.
- O kurde... - zwierzaki pociągnęły mnie za drzewo. Schowani za nim, wpatrywaliśmy się w postać.
- Kto to? - spytałam zdezorientowana.
- Skroll - odpowiedział Smile.
- Kto?
- Podobno znasz creepypasty - zaśmiała się Grinny.
- Nie mówiłam, że wszystkie!
- Nie, wcale.
- No nie!
- Dobra, cicho! - uciszył nas Smile - Czy baby zawsze muszą się tak kłócić?!
Spiorunowałyśmy go wzrokiem, ale nie zdążyliśmy nic powiedzieć, bo ktoś podszedł do rzekomego Skroll'a.
Jest późno, ciemno i w dodatku jesteśmy w lesie, ale mogę przysiąc, że to Nemesis!
Widać, że się kłócili, ale byliśmy za daleko, żeby coś usłyszeć.
- Dobra, idziemy. Nic ciekawego - powiedziała Grinny i już ze Smilem chciała odejść, ale ich zatrzymałam.
- Czekajcie! Ja chcę zostać.
- Po co?
- Bo... No sami chcieliście go podglądać, a teraz chcecie iść?!
- Ale nic nie słychać.
- A... A co powiecie na... śledzenie ich?
- Nie mieszaj się w to - powiedział z niezadowoleniem pies - To może się źle skończyć. Lepiej wracaj do willi.
- Dobrze - powiedziałam z udawanym rozczarowaniem, bo tak naprawdę nie zamierzałam nigdzie wracać - Dogonie Was.
- Coś mi mówi by Ci nie ufać... - spojrzała na mnie podejrzanie kotka.
- Mi nie ufać? No wiesz...
Zaśmiała się i gestem głowy pokazała Smile'owi, że wracają. Gdy zniknęli z pola widzenia, cichaczem podeszłam bliżej Nemesis i Skroll'a.
Cherry Pau
Leżałam w swoim pokoju, bawiąc się nożem. Nudno, ale nie będę przebywać z pijanymi creepypastami. Zabije L.J'a. I pewnie ja będę musiała to wszystko sprzątać... A jak on na serio ich otruł? Chociaż w sumie... Kilku debili mniej. Mówiąc kilku mam na myśli całą willę.
Wtedy do pokoju wpadł Jeff, przez co się wystraszyłam i prawie dźgnęłam nożem.
- Jeff, idioto! Puka się!
- Musimy znaleźć Avril!
- Hmm, to dziwne. Impreza, a Ty jesteś trzeźwy.
- Paulie, ja mówię poważnie!
- O kurde... Aż tak źle?
- Bardzo śmieszne... Chodź!
- Ale o co chodzi?
- Później Ci wytłumaczę!
Avril
Nemesis ze Skroll'em zaczęli iść głębiej w las. Ruszyłam za nimi. Trochę się boję. W końcu to mordercy, którzy raczej nie byliby zadowoleni z tego, że ich śledzę.
Szliśmy długo błądząc po ciemnym i gęstym lesie, ale w końcu dotarliśmy do jakiejś jaskini.
Nagle zaczął padać deszcz i rozpętała się burza. Super... A ja jeszcze stoję bezpośrednio pod drzewem.
Próbowałam nie przejmować się pogodą i skupić na tej dwójce, ale gdy piorun błysnął straciłam ich z oczu. A właściwie z oka...
- Czyżbyśmy się zgubili? - usłyszałam głos za sobą. Przeszedł mnie dreszcz i powoli się odwróciłam. Skroll.
Potem poczułam uderzenie w tył głowy. Ostatnie co usłyszałam przed zemdleniem to śmiech Nemesis.
________________________________
Wróciłam! ^^ Kto się cieszy? XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro