Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16 | Lubicie się bawić?

Avril

Kto by pomyślał, że potrafię tak szybko biec. Niestety, każdy bieg ciągnie za sobą zmęczenie. Zatrzymałam się i usiadłam pod drzewem. Nawet nie wiem gdzie jestem. Chyba się zgubiłam. Bywa.

Łzy już mi nie leciały. Pewnie uznały, że nie warto. I dobrze. Bo nie warto. Było minęło. Ale obiecałam sobie zemstę. A ja słowa dotrzymuję zawsze.

Usłyszałam jakiś szelest w krzakach. Błyskawicznie wstałam. Po chwili wyskoczyły z nich najsłodsze stworzenia na świecie. Smile Dog i Grinny. Odetchnęłam z ulgą i się uśmiechnęłam.

- Cześć maluchy - pogłaskałam zwierzaki i nagle wpadłam na pewien pomysł - Lubicie się bawić? Bo mam dla Was ciekawą propozycję...

Zwierzaki wymieniły się spojrzeniami i uśmiechneły się szatańsko.

Tak. To będzie piękna zabawa.

Cherry Pau

- Paulie, to bez sensu! Nie znajdziemy jej - marudził Jeff.

Westchnęłam.

- Chyba masz rację...

- Ja zawsze mam rację.

Przewróciłam oczami.

- Dobra... Wracamy.

***

- Co tu się dzieje?! - krzyknęłam będąc w willi i widząc pijane creepypasty.

- Jaak to co?! Imprezujemyy! Bo... wygraliśmy! My! Nie oni! MY! - mówił Toby, chwiejąc się na boki.

- A skąd mieliście alkohol?!

- A to się Roześmianego zapytaj...

Zaczęłam biec do clowna. Wszędzie walały się jego cukierki. Jeff został z Toby'm i awanturował się, że imprezują bez niego. No tak, cały Jeff.

- Jack! Idioto, chodź tu! - krzyczałam głośno, żeby przekrzyczeć pijane creepypasty.

- O cześć Cherry! Jak miło... Cię widzieć!

- Zamknij się! Skąd miałeś alkohol?

Nie odpowiadał.

- Jack!

- No co? Miałem się zamknąć... to się zamknąłem. Nie wiem gdzie widzisz problem.

- Bo Cię zaraz walnę! Co Ty tu odwalasz?!

- Nowa... receptura. Cukierki z alkoholem. Prawda, że idealne... naa takie... imprezy?

- Ale przecież twoje cukierki są trujące...

- Ciiichoo! Nikt nie musi wiedzieć.

- Otrułeś ich?!

- Może - zaczął się śmiać.

Nemesis

Siedziałam z Genevą na schodach i patrzyłam na pijane creepypasty. Zabawny widok. Chyba jako jedyna nie wzięłam cukierków Jack'a. Jakoś takie imprezy mnie nie kręcą. A poza tym chcę jeszcze żyć.

Gdy Jeff i Cherry weszli do willi, ta od razu zaczęła krzyczeć na Toby'ego, a potem na Laughing'a. Co ona taka poważna? Oczywiście oni sobie z tego nic nie robią, bo są za bardzo pijani. Zresztą jak każdy. No prawie każdy. Przecież Sally, Lazari i Illane są na alkohol za młode. Chociaż nie zdziwiłabym się gdyby i one zaczęły brać te cukierki. W końcu jakie dziecko nie lubi cukierków? Trujących cukierków... z alkoholem... Dobra. Te cukierki nie są jednak dla dzieci. Nie było tematu.

Może zamiast tu tak siedzieć i się nudzić powinnam pójść do mojej kryjówki, tylko co będę tam robić? Genevie też się nudzi, bo zaczęła robić pajęczyne na schodach. Wzięłam ją w ręce i po kryjomu wyszłam z rezydencji. Nie można tracić czasu. Wojna tuż tuż.

Avril

- To tu maluchy. Gotowi?

- Bardziej niż kiedykolwiek - odpowiedzieli razem.

Wyjęłam nóż, który przyniósł wcześniej Smile i weszliśmy do mojego starego domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro