Rozdział 16 | Lubicie się bawić?
Avril
Kto by pomyślał, że potrafię tak szybko biec. Niestety, każdy bieg ciągnie za sobą zmęczenie. Zatrzymałam się i usiadłam pod drzewem. Nawet nie wiem gdzie jestem. Chyba się zgubiłam. Bywa.
Łzy już mi nie leciały. Pewnie uznały, że nie warto. I dobrze. Bo nie warto. Było minęło. Ale obiecałam sobie zemstę. A ja słowa dotrzymuję zawsze.
Usłyszałam jakiś szelest w krzakach. Błyskawicznie wstałam. Po chwili wyskoczyły z nich najsłodsze stworzenia na świecie. Smile Dog i Grinny. Odetchnęłam z ulgą i się uśmiechnęłam.
- Cześć maluchy - pogłaskałam zwierzaki i nagle wpadłam na pewien pomysł - Lubicie się bawić? Bo mam dla Was ciekawą propozycję...
Zwierzaki wymieniły się spojrzeniami i uśmiechneły się szatańsko.
Tak. To będzie piękna zabawa.
Cherry Pau
- Paulie, to bez sensu! Nie znajdziemy jej - marudził Jeff.
Westchnęłam.
- Chyba masz rację...
- Ja zawsze mam rację.
Przewróciłam oczami.
- Dobra... Wracamy.
***
- Co tu się dzieje?! - krzyknęłam będąc w willi i widząc pijane creepypasty.
- Jaak to co?! Imprezujemyy! Bo... wygraliśmy! My! Nie oni! MY! - mówił Toby, chwiejąc się na boki.
- A skąd mieliście alkohol?!
- A to się Roześmianego zapytaj...
Zaczęłam biec do clowna. Wszędzie walały się jego cukierki. Jeff został z Toby'm i awanturował się, że imprezują bez niego. No tak, cały Jeff.
- Jack! Idioto, chodź tu! - krzyczałam głośno, żeby przekrzyczeć pijane creepypasty.
- O cześć Cherry! Jak miło... Cię widzieć!
- Zamknij się! Skąd miałeś alkohol?
Nie odpowiadał.
- Jack!
- No co? Miałem się zamknąć... to się zamknąłem. Nie wiem gdzie widzisz problem.
- Bo Cię zaraz walnę! Co Ty tu odwalasz?!
- Nowa... receptura. Cukierki z alkoholem. Prawda, że idealne... naa takie... imprezy?
- Ale przecież twoje cukierki są trujące...
- Ciiichoo! Nikt nie musi wiedzieć.
- Otrułeś ich?!
- Może - zaczął się śmiać.
Nemesis
Siedziałam z Genevą na schodach i patrzyłam na pijane creepypasty. Zabawny widok. Chyba jako jedyna nie wzięłam cukierków Jack'a. Jakoś takie imprezy mnie nie kręcą. A poza tym chcę jeszcze żyć.
Gdy Jeff i Cherry weszli do willi, ta od razu zaczęła krzyczeć na Toby'ego, a potem na Laughing'a. Co ona taka poważna? Oczywiście oni sobie z tego nic nie robią, bo są za bardzo pijani. Zresztą jak każdy. No prawie każdy. Przecież Sally, Lazari i Illane są na alkohol za młode. Chociaż nie zdziwiłabym się gdyby i one zaczęły brać te cukierki. W końcu jakie dziecko nie lubi cukierków? Trujących cukierków... z alkoholem... Dobra. Te cukierki nie są jednak dla dzieci. Nie było tematu.
Może zamiast tu tak siedzieć i się nudzić powinnam pójść do mojej kryjówki, tylko co będę tam robić? Genevie też się nudzi, bo zaczęła robić pajęczyne na schodach. Wzięłam ją w ręce i po kryjomu wyszłam z rezydencji. Nie można tracić czasu. Wojna tuż tuż.
Avril
- To tu maluchy. Gotowi?
- Bardziej niż kiedykolwiek - odpowiedzieli razem.
Wyjęłam nóż, który przyniósł wcześniej Smile i weszliśmy do mojego starego domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro