Rozdział 14 | Zniknie stąd szybciej niż myślicie
Nemesis
- No Genevo. Wszystko idzie zgodnie z planem. Dina nigdy nie znajdzie tej jaskini, a jak już to wątpię, że do niej wejdzie. Wszędzie roi się od pająków. Może być tylko problem z Helenem. Za bardzo zależy mu na znalezieniu tego miecza. Ale na szczęście Slendy nie bierze na poważnie tej sprawy. Pewnie dlatego, że jestem jego proxy i ufa mi bezgranicznie. Ale wiesz, kochana? Mam pewne obawy co do tej nowej... Niby nie interesuje się tą sprawą, ale lepiej być ostrożnym. Ale nie martw się. Obiecuję, że to my tu wygramy!
Avril
A widzisz coś na to oko?
- No właśnie w tym problem, że nie!
Jak nabyłaś tą bliznę?
- A czy to ważne?!
Tak.
- Po prostu mi pomóż! Czy Ty wiesz jak to jest nie widzieć na jedno oko?! A no tak, bo Ty w ogóle nie masz oczu!
Avril, uspokój się. Muszę wiedzieć skąd ją masz, żeby Ci pomóc.
- Długa historia.
Mamy czas.
- Nie. Nie mamy - wtrącił Jeff.
- Czy Ty coś sugerujesz?
- Nie no co ty. Może jedynie to, że jeśli się nie pośpieszymy to zostanie Ci tak na stałe - zaczął się śmiać.
- Ha ha ha... Wal się. Slendy - zwróciłam się do beztwarzowego i popatrzyłam błagalnym wzrokiem.
Historia Avril. Historia.
- Dobra. Wystarczy Ci jeśli powiem, że po prostu ktoś mnie pociął? Nie chce do tego wracać!
Chyba wystarczy. Mam pewną teorię, ale to może trochę potrwać.
- To co? Mam teraz tak chodzić?!
- Chciałaś być jak creepypasta to jesteś.
- Zamknij się Jeff!
Dobra, jak macie się kłócić to wyjdźcie z mojego gabinetu.
- Dobrze - powiedziałam cicho i szybko wyszłam, zostawiając Jeff'a, który mnie równie szybko dogonił.
- Ej, ale wiesz co? Do twarzy Ci z białym okiem. Serio.
- Nie pomagasz...
- No wiem.
- Zostaw mnie - przyśpieszyłam kroku i skierowałam się do pokoju Cherry Pau. Jest na pewno rozsądniejsza od Jeff'a i nie będzie żartować z takich spraw.
Jeff
- Człowieki! Jeśli można Was tak nazwać... Nowina jest! - krzyknąłem na cały salon.
- Nowiny od Ciebie? Pewnie jak zawsze nic ciekawego - odezwał się Laughing Jack.
- Wal się - warknąłem i zwróciłem się do reszty - Chodzi o Avril!
- No mówiłem, że nic ciekawego - znowu Jack.
- Idź się zabij... Nie ważne. Słuchajcie! Avril ma całe białe oko!
- Żartujesz, prawda? - Anesthesia.
- A czy wyglądam jakbym żartował?
- Tak szczerze to tak - Clockwork.
- Tym razem nie żartuje! Jak nie wierzycie to spytajcie się Slendy'ego albo idźcie do Avril.
- A mówisz nam to, bo? - Toby.
- Tylko nie mów, że od teraz jest jedną z nas! - Ben.
- Właśnie to chciałem powiedzieć!
- Ciebie chyba coś boli Jeff, jeśli myślisz, że ona tu zostaje! - Zero.
- A dlaczego niby nie?
- Bo przez nią mamy kłopoty. Sam tak mówiłeś - Eyeless.
- Zamknij się!
- Jakie kłopoty? - spytał wesoło L.J.
- Nie twój interes! - warknąłem.
- No chyba jednak nas wszystkich Jeff - chyba E.J. chce przestać być moim przyjacielem - Przez Avril policja nas szuka.
- Haha! I co Jeff? Na pewno dalej chcesz ją tu trzymać?
- A żebyś wiedział, że tak! Jest przynajmniej lepsza od Ciebie, clownie!
- Haha! Fajny żart. Lepszego nie słyszałem.
- Oj zamknijcie się wreszcie - krzyknął Masky - Jeff, i tak to Slender zadecyduje czy ona jest jedną z nas czy nie.
- Ale jednak pozwolił jej tu zostać. Coś jest na rzeczy - Toby.
- Nie ma co się do niej przyzwyczajać. Zniknie stąd szybciej niż myślicie - Zero.
- Mam Was dość - mruknąłem i opuściłem ich towarzystwo. Czemu oni jej nie lubią? Nie mieli nawet czasu jej poznać, a już oceniają. Slender nie zostawił jej bez powodu. No dobra, może to przez mój dar przekonywania się zgodził... Tak wiem, jestem skromny. Jeff Skromny the Killer.
A właściwie to gdzie jest Avril?
Avril
- Chwila! Że niby Jeff jest twoim przyjacielem?! - spytała Cherry.
- Tak... A co? Dziwne?
- Trochę. Ale nie o to mi chodzi. Nie uważasz, że to nie fair?
- Nie rozumiem...
- No przyjaźnisz się z kimś kto żartuje z twoich problemów, a nie z kimś kto bierze je na poważnie!
- Kogo masz na myśli?
- Ekhem - wskazała na siebie.
- A kto powiedział, że się z Tobą nie przyjaźnie? - uśmiechnęłam się.
- Ha! A jednak! Nie jestem gorsza od Jeff'a!
- Nikt nie jest od niego gorszy.
Zaczęłyśmy się śmiać.
I tak właśnie zdobyłam przyjaciółkę. Lepszą od Jeff'a. Trzeba przyznać, że on zupełnie nie nadaje się na przyjaciela, no ale co zrobisz, jak nic nie zrobisz?
Mimo, że śmiałyśmy się głośno, usłyszałam jakby dźwięk tłuczonego szkła. Natychmiast spoważniałam.
- Cherry?
- Co? - spytała lekko się uspokajając i wycierając łzy nagromadzone od śmiechu.
- Słyszałaś to?
- Ale co?
- No... jakby ktoś stłukł szybę...
- Wydaje Ci się.
- Może masz rację.
Już chciałam o tym zapomnieć kiedy znowu to usłyszałam.
- O kurde... Nie zdawało Ci się. Chodź. Musimy to sprawdzić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro