13-Kim ona jest!?
Pov: Angel
Gdy zatopiłem palce w jej uszach, myślałem że się rozpłynę. Były takie miękkie i delikatne. Jej też chyba się to spodobało, bo opadła na moją klatkę piersiową, a jej ogon zaczął merdać. Dziewczyna przymknęła powieki i odetchnęła zadowolona.
Nagle jej uszy poruszyły się w kierunku drzwi, a Lena otworzyła oczy. Spojrzała w kierunku drzwi, gdy te otworzyły się z hukiem. Za nimi stała Molly.
Cześć Angel!-wykrzyknęła. Kiedy zobaczyła że mam towarzyszkę która leżała na mnie w dwuznacznej pozycji, zamarła.
-Kim ona jest?-spytała zdezorientowanie moja bliźniaczka.
-Eeee.-
-Chwila! Czy to jest Lena Monet?- zapytała, wyraźnie akcentując dwa ostatnie słowa.-I dlaczego ona ma wilcze uszy i ogon?-
-Błagam nie mówcie nikomu!-
-Ale czego?-
-Że tu jestem, i że mam to-powiedziała i wskazała na swoje uszy i ogon. -Mam nadzieję że umiecie dochować tajemnicy i trzymać język za zębami. Nie chcę tam wracać...-dodała ciszej, a ja w geście wsparcia położyłem jej dłoń na ramieniu.
-J-ja się i-ich boję...-szepnęła i wyrwała mi się. Potem szybkim krokiem oddaliła się w stronę jej pokoju.
-Jakich ich?-spytała Molly.
-Może jej braci?-mruknąłem w zamyśleniu.-Jak ją znalazłem w lesie, miała ranę postrzałową.-
-Co!? Kłamiesz. Przecież ona ma pewnie z nimi jak w bajce!- krzyknęła moja siostra.
-No nie wydaje mi się- powiedziałem sarkastycznie, słysząc cichy płacz w głębi domu. Wstałem, i zostawiając Molly w zamyśleniu, ruszyłem do pokoju Leny.
Przepraszam za błędy. Rozdział pisany na telefonie.
Pomysły?
Błędy?
Napiszcie w komentarzu, bo jestem w czarnej dziurze bez weny...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro