Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 63 ~


Narrator

Taehyung po powrocie do dormu, od razu zamknął się w swoim pokoju i napisał do swojej "koleżanki" Marceliny czy może zadzwonić. Uznał, że nie jest Yoongim, który budzi swój obiekt westchnień. Jest od niego milszy, dlatego wolał się spytać. Gdy dziewczyna oznajmiła, że się zgadza popadł w paranoje. Znów zaczął panikować, ale musiał zadzwonić, bo ona czeka, więc wziął parę głębokich wdechów i dopiero jak poczuł jakieś tam ukojenie zadzwonił. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, czwarty, w końcu odebrała, sprawiając, że Tae poczuł, jak serce podchodzi mu do gardła.

Halo – usłyszał jej głos, który uważał w każdym calu za anielski.

– Hej, Marceludku – zaśmiał się serdecznie z ksywki, którą jej nadał.

Jak się masz, Taelienie? – tym razem z jej ust wyleciał cichy śmiech z tego samego powodu.

– Zapomniałem, że mam tak kompromitujący pseudnim – zawstydził się trochę, czując zażenowanie w każdej części swojego ciała.

Daj spokój. Mam o wiele gorszy, ale sam je nam nadawałeś, więc jednocześnie dla mnie jest cudowny – wyznała ciepłym tonem głosu.

– Powinnaś się na mnie za niego obrazić – starałem się mówić normalnie, lecz po jej słowach zrobiło mi się ciepło. – Miło, że jednak wolisz zostać w stanie bez twoich zabójczych kropek – chłopak ponownie się zaśmiał.

Ciesz się, że wiesz o nich z teorii, a nie praktyki – stwierdziła rozbawiona. – Żartuję. Na ciebie nie potrafię się gniewać.

– Urocze... Znaczy t-to fajnie, że nie potrafisz się gniewać na mnie... Yyy nie czekaj to bardzo dziwne, że nie potrafisz... znaczy j-ja też na ciebie nie potrafię... no bo wiesz nie, że ja się z tego cieszę czy... –na szczęście przerwał mi jej uroczy śmiech.

Ty też jesteś uroczy, Taehyungie~. I wiem, że nie potrafisz się na mnie gniewać. Parę razy próbowałeś...

– Ahh... No tak, ale trudno się obrazić na ciebie za takie bzdety jak „Nie mów na mnie Taelusiek, bo się na ciebie obrażę" – obydwoje się zaśmialiśmy wesoło.

Oj no, słodko to brzmi, co mam na to poradzić? – westchnęła, a ja wiedziałem, że się waha nad powiedzeniem mi czegoś. – Tae, mogę o coś się spytać?

– O co?

Jesteś chłopakiem, no nie? – zadała pytanie, a ja powstrzymałem się od parsknięcia śmiechem. Kiedy usłyszała potwierdzającą odpowiedź, postanowiła kontynuować. – Więc powiedz mi... Jak przekazać takiemu oto rodzajowi męskiemu, że ci się podoba?

– J-ja, ja nie wiem... Podoba ci się ktoś? – zapytałem pełen smutku i zrezygnowania, ale nadal starałem się utrzymać normalny ton głosu.

Tak i to bardzo, ale... daje temu komuś tyle znaków, a on zdaje się tego nie widzieć – znowu westchnęła bezradnie. – Jak mam inaczej mu to przekazać?

Taehyung wziął głęboki wdech i pomyślał. Tae, twoja miłość prosi cię o coś ważnego co pomoże jej w szczęściu. Zostaw swoje szczęście w tyle i spraw by to ona je zaznała...

– Marcelina, słuchaj. Tak przez telefon to trochę trudno – niestety stchórzył. Nie umiał tego zrobić, bo sama myśl, że ktoś jej się podoba, sprawiała, że jego serduszko krajało się na pół.

Nie ma sprawy. Za 10 minut u ciebie będę – rzuciła szybko, nawet nie dając powiedzieć nic chłopakowi. – Do zobaczenia – pożegnała się, po czym Taehyung usłyszał dźwięk zakończonego połączenia.

Chłopak z przerażeniem dopiero po jakimś czasie uświadomił sobie, że ona nie żartowała i naprawdę za te kilka minut będzie u niego by dostać radę o którą się prosiła. Ale on nie chciał przecież tego robić. W końcu pomógłby swojemu obiektowi westchnień zdobyć chłopaka. Pomyślał, że ten nieznajomy musi mieć naprawdę duże szczęście.

Taehyung, no to się wkopałeś... Brawo.

Dziesięć minut później Yoongi, który siedział na dole z zamiarem obejrzenia filmu, usłyszał jak ktoś zaczyna się dobijać do drzwi ich dormu, więc odczekał krótką chwilę, mając nadzieję, że ktokolwiek z jego mieszkańców zaraz pojawi się przed nimi i otworzy niespodziewanemu gościowi, żeby ten nie musiał się podnosić z mięciutkiego siedzenia oraz odkładać miskę z chrupkami serowymi z powrotem na stolik od kawy, ale niestety. Nikt nie pojawił się przed drzwiami, więc został zmuszony, żeby podnieść swój tyłek z kanapy i otworzyć.

– Już idę! Pali się czy co?! – krzyknął, podbiegając do wejścia, które zaraz otworzył. – Boże, jak ja nienawidzę niezapowi- Oh – przerwał, kiedy zauważył w drzwiach swoją znajomą. – Marcelina? Co ty tu robisz?

– Cześć, Yoongi oppa. – przywitała się z uśmiechem, który chłopak niepewnie odwzajemnił. – Przyszłam do Taehyunga.

– Jest na górze u siebie, zapraszam – ukłonił się, odwracając swój wzrok w stronę schodów. Dziewczyna weszła, dlatego mógł zatrzasnąć drzwi i skierować się z powrotem do salonu, ale w tym przerwało mu ponowne pukanie do drzwi. – Kogo znowu niesie? – wymamrotał niezadowolony, wracając się, żeby je otworzyć. – Kimkolwiek jesteś, nie wpusz- – ponownie przerwał, kiedy zobaczył swój obiekt westchnień, który stał na dworzu i marzł. – Ouh, co ty tu robisz?

– Miłe powitanie, nie powiem. Nie cieszysz się, że mnie widzisz? – Julia zrobiła smutną minkę, poprawiając swoje okulary. – Najpierw zatrzasnąłeś mi drzwi przed nosem, a potem jeszcze to pytanie. Kultury nie masz, chłopie.

– Nie wiedziałem, że przyjdziesz – chłopak podrapał się nerwowo po karku. – Nie spodziewałem się nikogo dzisiaj. Wejdź, wejdź – powiedział, przepuszczając dziewczynę w drzwiach. – Dołączysz się do mnie? Zaczynałem oglądać właśnie film i...

– Jasne, czemu nie – uśmiechnęła się lekko do niego, po czym wspólnie skierowali się do salonu, żeby spędzić trochę czasu razem.

TYMCZASEM U TAEHYUNGA

Taehyung, kiedy usłyszał, że ktoś puka do drzwi, poczuł, jak serce wali mu w klatce piersiowej, jakby zaraz miało wybuchnąć albo wyskoczyć z niego. Miał wielką nadzieję, że to może jakiś kolega Yoongiego hyunga, a to, że dziewczyna chciała przyjść, okazało się wielkim żartem. Niestety, jakiś czas potem do jego uszu dotarł dźwięk kolejnego pukania. Tym razem do jego drzwi.

– O nie... – wyszeptał pod nosem, spinając się jak struna. – Naprawdę przyszła...

– Taehyung, mogę wejść? – spytała stłumionym głosem przez drewnianą powłokę.

– T-tak! – krzyknął, zgadzając się, aby dziewczyna przekroczyła próg mojego pokoju. – Wchodź, wchodź...

– Hej – przywitała się, kiedy weszła, a chłopak odpowiedział jej tym samym, ale nieco cichszym głosem niż ona. – To... Teraz odpowiesz mi? – zadała kolejne pytanie. Taehyung myślał, że zaraz zemdleje, lecz wskazał ręką na łóżko, żeby tam usiadła, chcąc jak najszybciej mieć to z głowy i zgodził się. – Dziękuje.

– No więc – musisz jej pomóc, Tae - pomyślał. Spuścił głowę w dół i odwrócił się do niej bokiem. – Nie staraj się być kimś kim nie jesteś. Jak ten chłopak nie widzi, że ci się podoba to albo jest wielką gapą albo kompletnym debilem, który chce te zaloty olewać. Tylko idiota by ciebie odrzucił... Jesteś zabawna, zwariowana, miła, potrafisz nie najgorzej gotować z tego co mówiła Julka, świetnie śpiewasz i tańczysz, masz piękne malinowe usta i niebieskie głębokie oczy, w których można utonąć, cudne falowane brązowe włoski, które pięknie lśnią w blasku słońca – z każdym następnym słowem na jego ustach pojawiał się coraz większy przyjemny uśmiech i rozmarzony wyraz twarzy. – Jak tamten facet tego nie zauważa to wysłać go tam, gdzie kosmici nie lubią, czyli do świata bez wesołych miasteczek i słodyczy – zaśmiał się lekko. – Jak dla mnie jesteś idealna więc ten chłopak powinien się starać o ciebie, a nie ty o niego... – chciał jeszcze coś dodać, ale dziewczyna dotknęła policzka chłopaka przez co odwrócił głowę w jej stronę. Ułożyła całą dłoń na jego zarumienionym w tej chwili policzku i spojrzała jemu głęboko w oczy.

– Nie bądź dla siebie taki surowy, Taelienku – uśmiechnęła się.

– C-co? – jego głos stał się zszokowany. Nie rozumiał kompletnie nic z tej sytuacji. – Nie rozumiem?

– Nie jesteś gapą i debilem, po prostu nigdy jeszcze nie widziałeś by dziewczyna starała się o ciebie, co jest dla mnie zrozumiałe – Marcelina zaśmiała się serdecznie.

– Czyli t-ty się we... mnie? – spytał się, czując jak serce mu przyspiesza obrotów jeszcze bardziej.

– Zadajesz za dużo pytań, wiesz? Chyba to wiadome... – przybliżyła się i złożyła na jego ustach lekki pocałunek. – Pójdę już zanim Julka i Yoongi zaczną się kłócić. – dodała i musnęła policzek Taehyunga, po czym wzięła swoją torebkę i posyłając mu uśmiech, wyszła z pokoju zostawiając chłopaka skołowanego, zszokowanego i tak szczęśliwego, że można by na tym uczuciu przebiec maraton wokół całej galaktyki.

– JEST! – wydarł się tak, że pewnie słyszała go schodząc ze schodów, ale nie przejmował się tym. Ona nie chce zostać przyjaciółmi tylko chce tego co ja... – pomyślał szczęśliwy. – Obiecuję moja kochana, że nie pożałujesz powierzenia mi naszego wspólnego szczęścia, bo zrobię wszystko by nasza miłość była wielka i nie skończona tak jak Kooka i Jimina.


a/n: szczęście Taehyunga jest naszym szczęściem, prawda?
cieszmy się, cieszmy
dopóki możemy
miłego wieczoru <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro