~ 53 ~
Perspektywa Narratora:
- Wróciłem! - krzyk Jimina rozniósł się po dormie.
Jungkook słysząc głos narzeczonego, od razu wstał z kanapy i pobiegł do niego. Bardzo się bał o chłopaka. Rak wyniszczał Jimina, dlatego Jungkook nie wiedząc co się dzieje z jego ukochanym wymyślał same najczarniejsze scenariusze. Nie potrafił zapanować nad takimi emocjami. Za bardzo go kochał, żeby się teraz o niego nie zamartwiać.
Jungkook uspokoił się dopiero, gdy zamknął Jimina w swoich objęciach. Czuł, że popada w paranoję, lecz nic nie mówił Jiminowi. Nie chciał go denerwować.
- Stęskniłem się. - mruknął cicho młodszy w szyję starszego.
- Dlaczego drżysz? - zapytał starszy, oddając uścisk.
- Ciężki trening, dali nam dzisiaj w kość - westchnął nastolatek, po części nie kłamiąc. - Zawsze cały drżę, jak moje mięśnie są zmęczone
- No właśnie. Jak ci poszło? - zadał kolejne pytanie Jimin, całując narzeczonego w policzek.
- Myślę, że coraz lepiej nam idzie, ale nadal jest za mało, jak to trener sądzi - wywrócił oczami. - Dupek siedzi cały trening na miejscu, a my biegamy dobrą godzinę, a potem jeszcze dodatkowe ćwiczenia, które trwają jak dobrze pójdzie, dwie godziny – wzdychnął. - I on sądzi, że za mało się staramy...
- Jak chcesz to mogę iść z nim pogadać. - mruknął szarowłosy, puszczając młodszego z uścisku i ruszył do salonu.
- Nie musisz, to normalne, przecież – odparł jego ukochany, ruszając za nim. -Chcę, żebyśmy wygrali i ja to rozumiem, chyba...
- Naprawdę to takie dziwne, że wróciłem do dormu? - zapytał Jimin, siadając na kanapie, na której wszyscy patrzyli na niego.
- Masz tylko lekko czerwone oczy i... wróciłeś z uśmiechem - odezwał się jako pierwszy Taehyung. - Wygrałeś coś?
- Jestem szczęśliwy, bo komuś... wybaczyłem – odparł radośnie zapytany chłopak. - I mam nadzieję, że ten ktoś wybaczył również i mi.
Jungkook uśmiechnął się szeroko, siadając koło swojego ukochanego. Jego szczęściem było szczęście Jimina, dlatego cieszył się, że jego skarb się nie zamartwia.
- Jestem pewien, że to zrobił. - oznajmił ciepłym tonem, całując przyszłego męża w policzek.
- Mam nadzieję. - westchnął. - Nie odwiedzałem go bardzo długo...
- Ale kogo? - wtrącił się najstarszy Kim.
- Nie sądzę, że chcecie wiedzieć. - oznajmił, rozsiadając się wygodniej na kanapie.
- My chcemy wiedzieć, ale to zależy od tego czy ty chcesz nam powiedzieć, jeśli nie, uszanujemy to i nie będziemy naciskać – mruknął beztrosko Yoongi.
- Byłem u... mojego ojca –uśmiech Jimina się poszerzył. - Skoro mamy się niedługo spotkać to chciałem, żebyśmy byli pogodzeni.
Najmłodszy niezauważalnie zacisnął swoje dłonie w pięści, zaczynając sobie powtarzać w myślach o rozluźnieniu, żeby przypadkiem nie wybuchnąć.
- Jestem dumny z tego, że tam poszedłeś. - złapał ukochanego za dłoń i uśmiechnął się słabo.
- Widzę twoje zdenerwowanie –wymamrotał czekoladowooki, markotniejąc. - ale Jungkook... ja umieram. Musisz zrozumieć, że pragnę naprawić swoje błędy dopóki mogę. Dziękuję, że jesteś dumny, ale wolałbym byś to powiedział bardziej szczerze. Nie kłąb w sobie emocji, bo ja wiem kiedy udajesz i coś ukrywasz.
- Uwierz mi, że naprawdę jestem z ciebie dumny, ale moje zdenerwowanie jest w tej chwili uzasadnione, nie sądzisz? - zapytał, patrząc na niego, a następnie wstał i wziął swój plecak, który leżał koło kanapy. - A teraz przepraszam, pójdę odrobić lekcje i się pouczyć - mruknął, po czym wyszedł z pomieszczenia.
- Jago przestaje rozumieć. Przecież powinien już pojąć, że mam raka – mówił, ukrywając swoją twarz w dłoniach.
- Myślę, że chce korzystać z tego, że jeszcze jesteś. A do tego jeszcze ta propozycja.. I matura, zawody i jeszcze ciągle pamięta o tym, że umierasz. Jest pod ciągłym stresem, a twoja obecność go odpręża, dlatego kiedy jest z tobą, chce chociaż na chwilę zapomnieć, że jesteś chory – odezwał się niepewnie Yoongi.
- Tylko, że ja nie potrafię zapomnieć o tej chorobie, Suga – wyszeptał młodszy. - Czuję jak ona mnie wyniszcza coraz bardziej, czuję jak z dnia na dzień trudniej mi wstać z łóżka, czuję tą chorobę w sobie i nie potrafię jej bagatelizować.
- Nawet nie próbuję ciebie namawiać, żebyś zapomniał, bo zdaje sobie sprawę, że tak się nie da - mruknął blondyn, spoglądając na niego. - Chłopak jeszcze zrozumie, ale potrzebuje jeszcze troszkę czasu i odpoczynku.
- Boje się, że kiedy zrozumie będę już w grobie – wyznał cicho,wstając i udając się do sypialni, w której zastał ukochanego odrabiającego lekcje, wyciągnął z szuflady witaminy i je połknął. Jednak nagle przed jego oczami pojawiły się mroczki, dlatego oczy zaczęły mu łzawić. Chcąc wytrzeć sobie twarz, podszedł do biurka i zabrał opakowanie z chusteczkami, po czym usiadł na łóżku, nawet nie obdarzając swojego narzeczonego spojrzeniem.
Młodszy za to kiedy Jimin usiadł na meblu, odłożył głośno długopis i westchnął ciężko, przecierając zmęczoną twarz dłońmi.
- Przepraszam za to, że tak się zachowuję. Nie wiem co mi jest, całe dnie chodzę zestresowany i jedyne co bym chciał to, żeby było lepiej - wytłumaczył swoje zachowanie łamliwym głosem.
Jimin słysząc wyznanie ukochanego, również westchnął i podniósł się z miękkiego materaca i podszedł do młodszego, klękając przy nim.
- Rozumiem,masz dużo stresów na głowie i starasz się zapominać momentami o mojej chorobie,żeby mieć mniej zmartwień, ale... ja tak nie potrafię. Postaram się więcej o niej nie wspominać przy tobie, ale nie mogę zamknąć się kompletnie w sobie, bo zawsze to się źle kończy. – wyjawił kładąc chłopakowi rękę na policzku, w którą się ten wtulił.
- Jeśli będziesz chciał porozmawiać ze mną o chorobie, to nie omieszkaj się, zacząć ten temat. Myślę, że poradzę sobie z tym. Dam sobie radę - uśmiechnął się do niego słabo. - Wolę pokonać tą "słabość" niż żebyś myślał, że nie możesz liczyć na rozmowę ze mną na ten temat.
- Wiem, kochanie, że mogę na ciebie liczyć pod każdym względem, ale nie chce cię narażać na większy stres słysząc wszystkie moje niepewności i żale na temat tego przeklętego raka... – westchnął. - Jak nie chcesz o ty gadać to ja nie będę cię do niczego zmuszał. Mimo wszystko ufam ci i cię kocham...
- Słuchaj – zaczął Jungkook. - Ja muszę się z tym pogodzić, a takie rozmowy myślę, że tylko mi w tym pomogą. Chcę, żebyś ze mną na ten temat rozmawiał, pomoże to nam obu.
- Nigdy nie pogodzisz się z tym, że umieram, Jungkookie...- szepnął. - Jedyne co może tobie pomóc to moja śmierć, z którą dasz radę się pogodzić, gdyż masz na to więcej czasu... Nie zdążysz się przyzwyczaić do mojej choroby, bo ona szybko zniknie razem ze mną - wtulił twarz w udo chłopaka.
Młodszy wplątał dłoń w jego włosy i zaczął go głaskać. Czuł, że łzy, które wstrzymywał już niedługo wypłyną z oczu.
- Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby ta choroba zniknęła sama. Bez ciebie – pomyślał, po czym zapytał już na głos. - Nie chcesz się położyć i odpocząć?
- To samo pytanie mógłbym zadać tobie... - podniósł głowę, a gdy spojrzał w oczy ukochanego zobaczył dane łzy, które młodszy starał się trzymać w ryzach. – Ej, nie płacz... Chodź tu do mnie - polecił, ściągając chłopaka z krzesła i usadawiając go sobie na kolanach, w taki sposób by jego króliczek mógł się przytulić do niego. – Jednak jeśli ci to pomoże wyrzuć z siebie ten stres... nie tłum go, bo to tylko pogarsza twój stan psychiczny, króliczku... - przytulił go mocno. - Mimo iż twoje łzy są dla mnie ciężkim widokiem to pozwolę tobie na wyrzucenie z siebie tego cierpienia...
- Myślę, że już nie mam czym płakać - zaśmiał się smutno, oddając mocniej uścisk. - Nie mam już nawet sił, żeby płakać - pogłaskał szare włosy narzeczonego. - Odpocznij, prześpij się.. Ja później dołączę i położę się koło ciebie. Muszę odrobić do końca lekcje, zostało mi już naprawdę mało.
- Dobrze,kochanie... - puścił chłopaka, wcześniej jeszcze całując go przeciągle w głowę i udał się do toalety, żeby się umyć, wcześniej zabierając swoją piżamę. Gdy wrócił położył się do wygodnego łóżka. Po chwili oddając się krainie snów, a jego ukochany po odrobieniu rzeczonego zadania, tak jak obiecał, spakował się, następnie również udając do łazienki, gdzie rozebrał się do bokserek i wrócił do sypialni, gdzie przytulił się do pleców śpiącego Jimina zaraz odpływając...
----------------------------------------------------
Szczerze powiem, że byłam bliska płaczu, a sama to pisałam xDDD
Nie ważne ^^
Mam nadzieję, że się podobało <3
Do następnego, ludziki ^*^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro