Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 48 ~

Perspektywa Jungkooka: 

Kilka godzin później obudziłem się zmęczony, a moja głowa zdawała się coraz bardziej boleć. Westchnąłem w poduszkę do której się przytuliłem twarzą i powoli się podniosłem do pozycji siedzącej. Chwilę później, kichnąłem, dlatego sięgnąłem po paczkę chusteczek oraz wyciągnąłem jedną, żeby się wysmarkać. Zrobiłem to tak głośno, że zaszumiało mi w głowie. Przymknąłem oczy i skrzywiłem się z bólu. Postanowiłem zejść na dół, ale zanim to zrobiłem, ubrałem pierwszą, lepszą bluzę, która leżała na brzegu łóżka i jakieś dresy. Okazało się, że bluza była Jimina, bo od razu rozpoznałem ten charakterystyczny perfum, który ode mnie kiedyś dostał. Zaciągnąłem się zapachem i lekko się uśmiechnąłem. Okryłem się szczelniej kocem, a następnie powoli zszedłem na dół, do kuchni, gdzie siedziała cała reszta oprócz Jimina. Od razu kichnąłem, co zwróciło ich uwagę i uśmiechnęli się do mnie szeroko, co odwzajemniłem prawie od razu.

-  Co tam u was? - spytałem cicho, siadając przy stole.    

- Niedługo będzie obiad, więc zjesz sobie coś ciepłego. - odpowiedział Namjoon, patrząc na mnie z troską. - U nas wszystko okay,tak myślę - pokiwał głową. - Oprócz Yoongiego, on oszalał -szepnął w moim kierunku, a potem spojrzał na Yooniego. -Potem ci wyjaśnię.. A co tam u ciebie?Lepiej się czujesz?

- Ja to wszystko słyszę, Namjoon - mruknął wspomniany, nadal patrząc w ekran telefonu. - I wcale nie oszalałem... Po prostu, znalazłem sobie zajęcie.

Parsknąłem śmiechem na zachowanie Yoongiego, a on się spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. Podniosłem ręce w geście kapitulacji, a chłopak wywrócił oczami i wrócił do przeglądania.. czegoś. 

- Bywało lepiej, dziękuję - uśmiechnąłem się szeroko do Namjoona, rozczulając się na troskę przyjaciół, a on odwzajemnił uśmiech. - Czuję się jakbym nie spał co najmniej dwa dni - jęknąłem, odchylając głowę, a po chwili zakaszlałem. - A spałem dłużej niż kiedykolwiek - kichnąłem i wyciągnąłem zwiniętą chusteczkę z kieszeni dresów. - Nie lubię chorować, to jest fujka - potrząsnąłem głową w geście niezadowolenia.

- Zgadzam się, to jest najgorsze gówno na świecie - mruknął, patrząc spod telefonu na mnie.

Pokiwałem głową na to co powiedział Suga, a mój brzuch w tym czasie zaburczał, co spowodowało jego śmiech i tym razem ja spojrzałem się na niego morderczym wzrokiem

- Co dzisiaj na obiad? - spytałem cicho.

- Tae,wybłagał japchae, więc będziemy to jeść - odpowiedział Jin lekko zachrypniętym głosem.

- Wszystko okay? – spytałem, patrząc na niego ze zmartwieniem.

- Tak, tak, oczywiście - posłał mi ciepły uśmiech.

- Okay.. - powiedziałem niepewnie. - A gdzie jest Tae i Jimin?

- Tutaj jestem - powiedział Tae, wchodząc z jeszcze załzawionymi oczami do pomieszczenia. - A gdzie jest Jimin to... nie wiem. Wybył z mojego pokoju chwilę temu...

- Płakałeś? – rzuciłem kolejnym pytaniem skołowany.

- Tylko troszkę... – mruknął siadając przy stole.

- Wiesz, że zawsze możesz ze mną porozmawiać? Zawsze postaram ci się pomóc – spojrzałem na niego.

- Wiem, Kookie, ale to sprawa między mną, a Jiminem... Wy też nie wyglądacie za wesoło... – ponownie mruknął, badając wzrokiem twarze reszty.

- Ja dzisiaj jestem nad wyraz szczęśliwy, nie zaliczam się do tego grona smutasów - zaśmiał się Suga wesoło, odkładając telefon.

- Czemu tak sądzisz? – powiedział Namjoon, olewając wypowiedź Sugi. 

- Nie wiem... wyglądacie jakoś ponurej... Z...z wami też rozmawiał - zapytał niepewnie szatyn.

- Tak, rozmawiał z nami – powiedział Nam, kiwając sztywno głową. - Ale powinniśmy się cieszyć z jego obecności w domu, więc korzystajmy z tego - mruknął, odwracając się w stronę okna.

- Ja coś czuję, że on... chce w jakimś stopniu się.. się z nami po-pożegnać, chłopaki.. – wyznał Taehyung. - Mówił mi, że jak zniknie mam uważać na podejmowane decyzja

- Mi podziękował za wszystko co dla niego zrobiłem... - powiedział przybity Jin.

- Mi dał prezent, który mi pomoże w pewnej sprawie.. - powiedział jego mąż, będąc nadal odwrócony tyłem do przyjaciół.

- A mi pomógł z dziewczyną – mruknął Yoongi, patrząc tępym wzrokiem na stół, przy którym siedział.

- Idę do pokoju, mam tego dość - powiedziałem łamliwym głosem i wbiegłem po schodach do pokoju, ignorując nawoływania chłopaków. Rzuciłem się na łóżko, spoglądając na okno.- Dajcie mi zapomnieć o tej chorobie, chcę się cieszyć tym, że jest z nami - pomyślałem, czując napływające łzy do oczu...

~***~

- Czemu to zrobiłeś? - kiedy poczułem, że ktoś mnie przytula, wiedziałem, że to Jimin, więc zapytałem, nadal mając zatkany nos, co nie dodawało powagi do tej sytuacji.

- Ale...co zrobiłem? -wyszeptał przyjemnie, nie rozumiejąc mojego pytania.

- Każdy z chłopaków opowiedział twoją rozmowę z nimi, dla mnie i dla nich zabrzmiało to jak pożegnanie - mruknąłem, nie odrywając wzroku od widoku zza okna.

- Jungkook...ja – zaczął po dłuższej chwili ciszy i oderwał się ode mnie siadając na krańcu łóżka. - Przecież już wam mówiłem... nie odejdę z tego świata dopóki się z wami nie pożegnam...

- Nie rozumiem tylko jednego - spojrzałem się na niego załzawionym wzrokiem. - Czemu tak szybko? Masz jeszcze dużo czasu, nie jesteś w krytycznym stanie.

- Nie wiadomo jak szybko choroba mnie będzie niszczyć... jak szybko stary Jimin zniknie, jak bardzo się zmienię na waszych oczach.. - westchnął, ukrywając twarz w dłoniach.- Pożegnałem się z nimi teraz, gdy wyglądam dość zdrowo i pożegnam się z nimi gdy śmierć mi będzie szeptać do ucha, iż widzę ich ostatni raz... w tym ciebie.

- Nawet jeśli będziesz słaby i będziesz inaczej wyglądał czy się zachowywał, i tak będziesz naszym niezastąpionym Jiminem. Bez względu na wszystko i tak będę widział w tobie tego radosnego chłopaka, w którym się zakochałem i obiecałem sobie, że będę go kochać. A pamiętasz, co zawsze robię? - spytałem ze łzami w oczach, uśmiechając się.

- Zawsze dotrzymujesz obietnicy... - wyszeptał w swoje ręce. - Wiem, że dopóki możesz zapomnieć o tym, że jestem chory to robisz to, ale wiedz, że ja nie potrafię zapomnieć nawet jak się kochamy i robisz wszystko bym zapomniał to nadal w głowie dudni mi, że niedługo ja umrę - przełknął gęstą ślinę.
 

- Jimin, to że próbuję zapomnieć, to nie znaczy, że zapominam, bo nie mogę tego zapomnieć - uśmiechnąłem się smutno. - To przykre, bo bardziej chciałbym, żebyś ty zapomniał  -złapałem go za dłoń i zacząłem się nią bawić. - niż żebym ja zapomniał. Dla mnie najważniejszy jesteś ty i nadal będziesz.

- Wiem o tym, że jestem dla ciebie najważniejszy, króliczku - powiedział przyciągając mnie do siebie i głaszcząc po włosach. - Kochasz mnie i nie chcesz bym mówił o swojej śmierci i żył normalnie, ale gdy będę coraz słabszy nawet na moment nie będziemy mogli pomyśleć o braku tego cholerstwa...Moje dalsze życie ofiarowałem tobie dając wczoraj propozycje i zaakceptuje twój wybór nie ważne jaki on będzie... 

- Dziękuję, że odważyłeś się oddać taką piękną rzecz, jak swoje życie, w moje ręce - mruknąłem w jego koszulkę, czując napływające łzy do moich oczu. - Doceniam to, tak strasznie mocno, że aż się tego boję.

 - Ty jesteś moim życiem, więc tak jakby oddałem ci kontrole nad tym co twoje, kochanie - wyszeptał mi do ucha. - Pamiętaj o tym... 

----------------------------------------------------------------------------

Jutro jak zawsze next i mam nadzieję, że się podobało ^^

Jak okładka tak w ogóle? Ta lepsza czy tamta?

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro