Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 46 ~

Perspektywa Jungkooka:

    Kiedy obudziłem się, zdziwiłem się, gdy nie zauważyłem stojącego koło łóżka Jina. Zazwyczaj nie budziłem się przed tym, jak wchodził do mnie do pokoju, lecz kiedy zauważyłem liczby na zegarku,zdziwiłem się podwójnie, bo obudziłem się o godzinę wcześniej niż powinienem. Westchnąłem, przecierając twarz i podniosłem się do pozycji siedzącej, a wtedy zabolała mnie głowa. Syknąłem i złapałem się za skronie, masując je, żeby uśmierzyć chociaż trochę ból. Dosłownie chwilę później kichnąłem i już wiedziałem, że się rozchorowałem. - Brawo Jungkook,naprawdę - pomyślałem. Leniwie się ubrałem w jakąś koszulkę i założyłem bokserki, a następnie położyłem się z powrotem łóżku, ale nie przykrywałem się, bo było mi naprawdę gorąco, czyli dostałem też gorączki. Przymknąłem oczy ze zmęczenia, starając się przy tym również nie zasnąć. Niestety mój organizm wygrał walkę ze mną samym i chcąc czy nie chcąc odpłynąłem w płytki sen. Godzinę później usłyszałem jak ktoś wchodzi do pokoju.

 - Jin,ja już nie ś-.. - chciałem powiedzieć, że już nie śpię, ale zanim to powiedziałem, kichnąłem.

- Jungkookie,nie mów mi tylko, że źle się czujesz.. - wyszeptał zrezygnowany.

- Okay, nie powiem - powiedziałem z zatkanym nosem, a następnie ponownie kichnąłem. - Będę milczał...

- Co się dzieje? - usłyszałem zaspany głos Jimina, który próbował wykopać się spod kołdry, ale skutecznie mu to uniemożliwiłem. Chory czy też nie, nie mogłem pozwolić na to, żeby Jin zobaczył klejnoty mojego narzeczonego.

- Jesteś nagi. - przypomniałem mu, zakrywając rudowłosego szczelnie pościelą. - Więc nie próbuj zdejmować pierzyny, bo celibat. - zagroziłem mu, starając się mówić w miarę normalnie, ale zapchany nos mi to uniemożliwił.

- Moje kochanie się przeziębiło? - okrył się tak jak mu poleciłem i zamknął mnie w uścisku.

- Tak. Twój ukochany się przeziębił, więc zostaje dziś w łóżku. - mruknął Jin, przerywając naszą rozmowę. - Więc ja idę po lekarstwa dla tego pana - wskazał na mnie. - A ty idź się ogarnij.

- Ale ja mogę s-się... - urwałem przez kichnięcie. - przenieść - pociągnąłem nosem. - do salonu.

- Nie ma mowy, skarbie. - mruknął Jimin, który zaczął szukać na podłodze swoich bokserek. Miał farta, że ciałem zakrywałem jego odsłonięty tyłek. - My się stąd wynosimy, a ty wypoczywasz w ciepłym łóżku.

- Uh, ale... Okay - odpowiedziałem zrezygnowany i wiedziałem, że na jego ustach pojawił się triumfalny uśmiech.

- Więc do zobaczenia, kochanie. - pocałował mnie w policzek przeciągle. - Zaraz wrócę do ciebie, dobrze? Ogarnę poranną toaletę i zaraz będę cię do siebie tulił. - wyszeptał do mojego ucha.

- Dobrze. - uśmiechnąłem się lekko mimo wszystko, po czym odkleił się ode mnie z trudem i ubrał na siebie jakąś koszulkę, wychodząc wraz z najstarszym, ale w progu jeszcze posyłając mi ciepły uśmiech. Tak bardzo go kochałem i cierpiałem na myśl, ze niedługo się to zmieni, a to przeklęte przeziębienie zatrzymało mnie w łóżku i zabroniło się ruszać, przez co marnowałem czas, który chciałem poświęcić tylko i wyłącznie Jiminowi. - Przeklęte przeziębienie. - wymruczałem ciężko, po chwili zasypiając z ciężkim oddechem...


Perspektywa Jimina:

Jak skończyłem poranna toaletę wróciłem do sypialni. Zastałem narzeczonego śpiącego i całego czerwonego. Oparłem się o framugę drzwi i patrzyłem jak się męczy w śnie. Ciężki widok i pomyśleć, że on będzie musiał udźwignąć jeszcze cięższy. Podszedłem do niego powoli i odgarnąłem z jego czoła przyklejone od potu kosmyki jego pięknych włosów. Patrzyłem na niego ze zmartwieniem martwiąc się o jego stan, gdy nagle usłyszałem cichy głos Yoongiego:

- Strasznie trudno patrzeć na cierpienie najważniejszej osoby w twoim życiu, co? 

- Tak,trudno - powiedziałem nie odrywając wzroku od mojej miłości.

- Słuchaj... Jimin, ja wiem, że to drażliwy temat, ale naprawdę powinieneś poddać się operacji. Spróbować zawalczyć o wasze szczęście. Spróbuj zawalczyć, o to żeby Jungkook świecił dalej. Jest twoim słoneczkiem w pochmurne dni, wniósł do twojego życia wiele dobrych rzeczy. Daj mu szanse wnieść jeszcze więcej. Dam wam moje błogosławieństwo - zaśmiał się lekko. - Weźmiecie ślub, może zaadoptujecie jakiegoś małego dzieciaka. Życie nie jest łatwe i żeby być szczęśliwym, trzeba przejść przez dużo.

-  Ja wiem, że nam kibicujesz, ale jak los postanowi nas rozdzielić to umrę podczas operacji, więc wolę odejść z tego świata trochę później by być z wami jak najdłużej... – westchnąłem. – Lecz widzę jak wam bardzo zależy na tym bym chociaż spróbował uratować swoje życie, dlatego wczoraj przed dormem dałem Jungkookowi pewną propozycję, która może podchodzić w jakimś stopniu pod szantaż... - zaśmiałem się lekko. 

- Jaką to propozycję? - zapytał niepewnie.

-  Ja zgłoszę się do szpitala, zgadzając się na wszystko co pomoże mi w wyleczeniu tego raka, ale w zamian on nie będzie próbował się zabić w razie mojej śmierci - mówiłem cicho by nie obudzić najmłodszego. 

- Wow, stary. Nie spodziewałem się – zatkało go kompletnie. - A co on odpowiedział?

- Muszę mu dać trochę czasu, bo to nie łatwa decyzja, a on zawsze dotrzymuje obietnic - po moim policzku spłynęła łza, ale przez cały czas uśmiechałem się ciepło, patrząc na najważniejszą dla mnie osobę i głaskałem delikatnie jego gorący i mokry od potu policzek. 

-  Nie dziwie się mu, ze na razie ci nie powiedział co zamierza. Ale jednego jestem pewny – zaczął stanowczo. - zrobi coś co będzie słuszne. Wiesz co? Zawsze mu zazdrościłem. Tego, ze ma osobę, która go kocha i zresztą ze wzajemnością i tego, ze nigdy nie zawodził ludzi. Robił to co postanowił, ze zrobi i dotrzymywał obietnic. W tym momencie, chciałbym, żeby obiecał nam wszystkim, ze mimo wszystko będzie z nami.

- Też mam nadzieję, że mimo wszystko zostanie na tym świecie i spróbuje być szczęśliwy beze mnie.... Ja wiem co on wczoraj powiedział, że jestem jego jedynym szczęściem, miłością, drogą życia, ale czuję, iż nawet, gdy mnie zabraknie spotka kogoś i będzie szczęśliwy... Tak jak powiedział Jin, nie od razu, ale po czasie na pewno - wziąłem z szafki chusteczki i wytarłem czoło narzeczonego. - Mówi dużo pięknych rzeczy na mój temat, ale jestem jego pierwszą miłością, wcześniej w nikim nie był zakochany, ba, nawet potwierdził, że skradłem jego pierwszy pocałunek... Mówi tak, bo przyzwyczaił się do myśli, że ja jestem jedynym, który może mu dać to coś czego mu brakowało i ja też po części w to wierzę, ale... ale gdy zazna znów szczęścia i miłości po mojej śmierci podziękuje wam, że pomogliście mu przez to wszystko co się teraz dzieje i co dopiero się będzie działo przejść. Proszę was, a najbardziej ciebie i Tae... jak wybierze drugą opcje, a ja umrę starajcie się być przy nim... nie opuszczajcie go, dajcie mu wsparcie i świadomość, iż wy też cierpicie... Nie duście wspomnień o mnie... nie zapominajcie o mnie... bo on tego nie chce, Yoongi. On pragnie mnie pamiętać, więc dajcie mu to czego chce i często o mnie wspominajcie, by w końcu nauczył się żyć ze świadomością, że po mnie zostały mu najlepsze wspomnienia i na zawsze będę tylko jego.... 

Usłyszałem jak Yoongi wypuszcza drżący oddech i chwilę się nie odzywał. Rozumiałem, że potrzebuje chwili, żeby to przetrawić. W końcu nie każdy przyjaciel prosi o zaopiekowanie się narzeczonym w razie jego śmierci.

- Jeśli Jungkook zgodzi się ten kompromis, będę przy was do końca i nawet dłużej. Będę was wspierać do ostatnich sił. Liczę na to, że będziesz żył jak najdłużej. Chciałbym pobawić się na waszym weselu - zaśmiał się, pociągając nosem i wtedy zauważyłem, że starszy płacze. - Jesteście moją rodzina, o której zawsze będę pamiętać i którą będę kochać do końca Tylko nikomu nie mów, ze się rozpłakałem, bo ucierpi na tym mój SWAG.

- Wszyscy tutaj wiemy, że pod tą pokrywą SWAGU masz jeszcze jakieś pozostałości serca, które dla nas właśnie do takich momentów przeznaczasz... ale już widziałem, że jakaś dziewczyna ma na to też wpływ, co? Może lepiej chodźmy pogadać do salonu by nie obudzić Jungkooka...

-  No to chodź. - podszedł do mnie i złapał mnie pod ramię, wychodząc z pokoju.

- Może pójdę zrobić jakiś popcorn? Bo to nie codzienny skecz pod tytułem "Najbardziej Swag Człowiek Czuję Coś Do Jakiejś Dziewczyny!" - zaśmiałem się serdecznie, kiedy znaleźliśmy się w salonie.

- Jezu, przestań - zarumienił się lekko, uśmiechając się szeroko. - To nic takiego... 

- Słuchaj, nic takiego to głodny Alien, ale zakochany Suga to niecodzienność - odwzajemniłem uśmiech, przez co z moich oczu zrobiły się dwie wąskie kreski.

- Ale ja nie jestem zakochany! – odwrócił wzrok. - Chyba..

- Więc gadaj tu mi leniu, jakiej dziewczynie udało się ciebie uwieść swoimi wdziękami? - rzuciłem się na kanapę.

- Pamiętasz jak lecieliśmy z Miami do Seulu? - zapytał niepewnie.

- Siedziałeś... Te dziewczyny, które shippują mnie i Kooka? Ale która? Ta szatynka z lokami i niebieskimi oczami? - spytałem zaciekawiony tematem.

- Taki nie - zmarszczył brwi. - Tak to te dziewczyny, które was shippują.. I nie to nie ona... Chodzi mi o brunetkę...

- O ludzie, Suguś, czym cię uwiodła? - spytałem rozbawiony.

- Samą sobą, nie wiem, z charakteru jesteśmy naprawdę jak bliźniacy, rozmawiamy ze sobą, jakbyśmy się znali rok czy dwa i jeszcze mamy tyle wspólnych tematów.. a, ugh, no jej uroda ma coś w sobie, no nie wiem, Jezu, to żenujące - ukrył twarz w dłoniach, stając się cały czerwony.

- BURACZEK SUGA! POCZEKAJ POLECĘ SZYBKO PO APARAT - wykrzyczałem i wstałem z kanapy.

No i właśnie w taki sposób zaczęliśmy się ganiać po dormie, a dokładniej w momencie kiedy udało mi się zrobić fotkę. Jednak w końcu starszy się poddał, mimo że zagroziłem mu wstawieniem tego zdjęcia na Twittera co też zrobiłem, wysyłając go w prywatnej wiadomości Julce. No nie powiem. Bledszy niż cukier Yoongi to wielka rzadkość. Zaraz chciał rzucić mi się na szyję kiedy oznajmiłem, że dziewczyna ustawiła go sobie jako tapetę w telefonie i kontaktach, ale no cóż. Tak się z nim porozumiewałem. Ale nie. Miał jeszcze w sobie krztę samokontroli, dlatego powiedział, że jeszcze się powstrzyma przed zabiciem mnie. Oj nie ma tak łatwo.

- A co jak do niej napiszę i powiem, że wyobrażałeś sobie zbereźne rzeczy z nią w roli głównej.. – brnąłem dalej.

- Ale ja przecież nic takiego nie robiłem! - krzyknął cały czerwony. - Przestań kłamać!

- Oh, nie ładnie osądzać umierającego przyjaciela o kłamstwo... Bardzo nie ładnie - powiedziałem nieprzyjemnie udawanym głosem, wyciągając telefon z kieszeni.

- Nie pisz do niej tego! - próbował mi zabrać telefon, ale ustawiłem się tak, żeby nie mógł go dosięgnąć.


Do UkochanaSugusia: Cześć moja sziperko! Chciałbym Ci pogratulować wygranej klucza do serca mojego przyjaciela, Yoongusia. P.S. NIE WYSYŁAJ MU NIGDY SWOICH FOTEK! Chłopak i tak ma bujną wyobraźnie na twój temat... Mam nadzieję, że cię nie wystraszyłem, bo swager mi tego nie wybaczy... Pozdrów siebie i przyjaciółkę od Jimina i Sugarka! B)


- Wysłane! - powiadomiłem go uradowany.

- Nienawidzę cię - jęknął. - Jak mogłeś mi to zrobić! 

- WE MNIE SIĘ WIERZY! Naucz się tego, a reszta twojego życia będzie wyglądać lepiej. - zaznaczyłem pierwsze zdanie, wzruszając w dalszej części wypowiedzi ramionami.


Od UkochanaSugusia: czuje się zaszczycona, że do mnie napisałeś, haha. Chłopak z mojego ulubionego szipu, do mnie napisał, Jezu, powinnam się ogarnąć o(*>ω<*)o. W takim razie, on mi też nie powinien wysyłać swoich fotek, sorcia, też mam taką, a nie inną wyobraźnie na jego temat, lmao. No i dziękuje za gratulację.. chyba? Pozdrowię! 


- Suga....Ta twoja dziewczyna na serio ma tak wywalone na życie jak ty... - powiedziałem patrząc z niedowierzaniem na ekran telefonu. - No cóż, szczęścia życzę - prychnąłem śmiechem.


Do UkochanaSugusia: W takim razie życzę szczęścia w życiu, bo widać (bez urazy), że oboje jesteście na swoim jedynym poziomie swagu. Miłego dnia! Jak coś widzimy się na moim pogrzebie! Bajo!


- C-co?Co ci napisała? - zapytał, nie rozumiejąc. 

    Pokazałem chłopakowi wiadomość od jego obiektu westchnień na co się lekko zaśmiał i powiedział:

- Mówiłem, że moje bliźniaczka, słuchaj czasem.

A następnie powiadomił mnie, że idzie po piwo i chipsy do sklepu po czym gotowy wyszedł z dormu, a ja postanowiłem jeszcze chwilę pooglądać telewizję. 

Yoongiego już  wstępnie pożegnałem. Pora teraz na całą resztę...

--------------------------------------

Rozdzialik się podobał? ;---;

Jutro jak zawsze kolejny 


Jak chcecie to możecie pisać w komentarzach co myślicie, że wybierze JK ^^


Do następnego, ludziki ^*^


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro